ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Inne artykuły

Kaczyński zaszczepi się przeciwko kowid 
15 grudzień 2020      Artur Łoboda
Doskonały przykład idący z Islandii 
24 kwiecień 2010      Jerzy Szygiel
Dowody CDC wskazują, że „szczepionki” na Covid-19 POWODUJĄ śmierć… więc gdzie są przeprosiny CDC za fałszywe twierdzenie, że są „bezpieczne?” 
17 maj 2024      Ethan Huff
Urzędnik WHO wzywa do wstrzymania blokad jako podstawowej metody kontroli wirusa CCP 
12 październik 2020      obserwator
Antypolonizm odgórny 
22 marzec 2013      Artur Łoboda
Powrót do medycyny: Włoskie Stowarzyszenie Hipokratesa opowiada się za leczeniem zamiast zysku 
19 październik 2021      Paul Craig Roberts
MILIONY wcześniej zwolenników szczepień są teraz dogmatycznie SKEPTYCZNIE nastawione do przyjęcia kolejnej szczepionki, a to wszystko dzięki śmiertelnym zastrzykom mRNA CLOT SHOTS 
23 sierpień 2024      SD Wells
Francuscy lekarze wystąpili z otwartą frondą wobec rządu. Są zastraszani przez władze 
5 luty 2021      Radio WNET
Przeszedłem infekcję koronawirusa 
22 październik 2020     
Jak stworzyć pieniądze z niczego. „Jak głupim można być?” Tucker Carlson przeprowadza wywiad z ekonomistą Richardem Wernerem 
26 październik 2025     
Nacjonalizm 
23 czerwiec 2018     
„Pułapka Partnerstwa Wschodniego“ dyskutowana w Mińsku Bałoruskim 
12 maj 2011      dr Marek Głogoczowski
Równanie z wielką niewiadomą 
4 listopad 2021      Artur Łoboda
Żryjcie jabłka, Sawicki się ucieszy 
9 sierpień 2014      www.polskawalczaca.com
Nigdy nie było żadnego kowida (5)
Religia strachu
 
14 wrzesień 2022      Artur Łoboda
Wyraźny sygnał dla Polaków 
13 lipiec 2020     
Platforma Obywatelska dąży do rozlewu krwi 
18 wrzesień 2012      Artur Łoboda
Zygmunt Jan Prusiński TAJEMNE OBCOWANIE - część dwudziesta trzecia 
10 wrzesień 2021      Zygmunt Jan Prusiński
Zyczenia Swiateczne 
27 grudzień 2010      Goska
Idą w ślady hitlerowców 
14 luty 2014      www.polskawalczaca.com

 
 

Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa (20.12.2011)

Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

20.12.2011 22:42


@Zygmunt Jan Prusiński

Panie Zygmuncie, dopóki mam jeszcze siłę i chęć, czuję, że ktoś powinien zabrać głos w obronie honoru tej biednej kobiety, POEZJI, (która tu występuje w niewdzięcznej roli bajzelmamy, ale tak być musi. Bo gdy kobiety nie poczuwają się do obowiązku chędożenia z poetą, to obrusza to Dziewięć Muz i wszystkie zamtuzy Olimpu. A Ona – Matka naszego umysłowego Życia – Poezja - jest taka jak Delficka Pytia). Co to oznacza? Oznacza, że jeśli jesteśmy dziedzicami śródziemnomorskiej kultury, to musimy zdawać sobie sprawę, aż do bólu, że naszej dorosłości nie da się załatwić współczesnym eufemizmem ani innym (naukowym, religijnym, „kulturalnym”) wykrętem. To znaczy pewne rzeczy muszą być powiedziane szczerze, prosto z mostu. A prawda o Poezji-Pytii jest taka że ma ona otwory w ciele, jak każda kobieta i muszą być one zaspakajane przez mężczyznę (albo kobietę). Te otwory są odpowiednikami rozpadlin skalnych nad którymi siedziała Pyta na delfickim wulkanie a wydobywające się siarkowodory, (co za genitalny smród ! – piździ smród, w którym procowały prostytutki świątynne) doprowadzając ją do prorockiego szału. Wielu poważnych ludzi i polityków przyjeżdżało do Pytii, zadając tej poetce najróżniejsze pytania i nikt nigdy nie zarzucił jej kłamstwa ani nawet pomyłki. Pomimo, że jej przepowiednie BYŁY KRAŃCOWO WIELOZNACZNE. Nikt się nie odważył jej wieloznacznym wypowiedziom przypisać kłamstwa albo głupoty. Zawsze wszystko tłumaczono na jej korzyść, raczej sobie przypisując niezrozumienie proroctwa i własnej głupocie. Co to ma wspólnego z Pańską poezją? Bardzo wiele.


Przyglądając się strukturze, chemii i architekturze Pańskich wierszy, widzę, że Pan oszukujesz swojego kutasa i tłamsisz w portkach, bez kontaktu z gołą babą, a on krzyczy z bólu jak zwierzę i wyrywa się do realnego życia. A realne życie jest podłożem i karmą naszej poetyckiej wyobraźni. Może inni tego nie słyszą ale ja to słyszę! To błaganie o gołą babę! Człowieku, okrutny jak średniowieczny asceta, dla swego członka!

W Pańskich wierszach coraz bardziej widać, że to jest suchy pedalarz. Znaczy to, że instruktor wpuszcza kursanta do samochodu i każe mu przez cztery godziny dziennie deptać pedały, bić pięścią w klakson, naciskać przyciski kierunkowskazów, ale auto stoi w miejscu. Silnik zgaszony, instruktor kluczyki ma w kieszeni i poszedł do baru. A Pan pedałuje jak cholera. Chociaż pięknie Pan pisze, jak Pan jej naciska te „pedały” i maca te klaksony, i naciska te guziki kierunkowskazów na koniuszkach jej cycków… to przecież jest to fałszywa sytuacja, bo nie tylko „stoicie”, ale w ogóle tego auta nie ma (auta jej kobiecego ciała). Na palcu manewrowym jesteś Pan sam i wykonujesz dziwne „ruchy”, „zwroty” i „komendy” (miłosne), jakby sam do siebie, jak dziad do ściany. Przykro patrzeć. Ktoś obserwując Pana, gotów pomyśleć, że widzi faceta który postradał zmysły. Ale ja Pana rozumiem, biedaku. Taki jest los poety! Nieszczęśniku i waryjacie!


Przecież to jest sytuacja fałszywa. Petrarka owszem, nie macał nigdy Lury, ale pisał właśnie ciągle tęsknie o tym, że nie może wytrzymać bez macania i narzekał na swój męski, i także na swój poetycki los. Bo gdyby nie był poetą, a bogatym kupcem, możnym rycerzem, bogatym biskupem albo prałatem Kościoła, to Laura, albo inna przysadzista Donna, wchodziłaby mu co noc do łóżka. I on by wtedy pisał: „Ale mi dobrze – alem wycałował twoje udko”… i to by była prawda.

A Pan pisze, że Panu było, lub jest dobrze (poetycko dobrze), bo (wiersz jest zadowolony, tylko nie Pański członek) i to jest kłamstwo. Po co się oszukujesz biedaku? Natomiast Pan sugeruje, że Pan maca, lub macał (po poetycku, tak się Pan oszukujesz, ale opuszki Pańskich palców (brzuśce – jak pisze Jan Parandowski) nie napełniły się zapachem kobiecego lubricatio). Już już (tak Pan pisze) jest blisko, był Pan blisko, w kudłach na milimetry od macania. Ale faktycznie macanka nie ma i nie było. Tylko cierpka i kwaśna, jak nasze męskie łzy, przeklęta wyobraźnia. Niech to szlak!

A jeśli się Pan przyznaje do braku macania przez ostatnie lat dwadzieścia epoki Balcerowicza, co nijak to nie koresponduje z postawą jaką przybierasz w wierszach: „dajemy sobie buzi buzi, całuję cię tam…w udko", etc. chociaż faktycznie cię nie całuję… Tu jesteś Pan niewiarygodny. (Ja Pana osobiście rozumiem, ale przeprowadzam rozumowanie takie, jakie robią inni).


Dzisiaj tylko praktykujący ogier ma prawo do ogłaszania się królem orgazmów. I robi to w telewizji, w kolorowych gazetach i w Internecie. Natomiast biedny poeta, któremu niewiasta skąpi odrobiny ciałka, nie ma prawa nawet napisać erotycznego soneciku, że ją symbolicznie całuje w „rozochocone udo”. Jakiś ogier z filmowego towarzystwa nie wysila się na poetyckie aluzje, tylko wali prosto z mostu: „Miałem ją i rozkosznie stękała” – piękna poetycka strofa, ucz się Pan, niedołęgo poetyckiej odwagi i ekspresji uczucia! Dziewczyna nie zaprzecza prawdzie, a nawet potwierdza, że stękała, bo ją to nobilituje. Pod aktorem czy biznesmenem się nie wstydzi (stękać), a pod poetą się wstydzi. Pod poetą by nie stękała! Tym bardziej, że one odtrącają poetę (jak Maryla Wereszczakówna Adama Mickiewicza), jako śmiesznego pajaca i raroga.

Miałem w młodości taki przypadek: naszedłem piękną Kazię na uboczu i napalony schwyciłem ją za udko, a ona na to, „nie mogę ci się oddać, bo byś stracił do mnie szacunek”. W niedługim czasie dowiedziałem się, że ją miało pół sztabu jednostki wojskowej, w której pracowała, ale mój szacunek utrzymała.

Jednym słowem, Panie Zygmuncie uważam, że nie powinien Pan pisać wierszy do tomiku „Muzyczne Biodra Andaluzji”, bo z tymi biodrami Pan i Pański członek macie tyle wspólnego co ja z biskupstwem na Lateranie… i po co się tu ośmieszać. Potrzebna jest Panu goła Margośka, żebyś Pan się mógł wytarzać (jak ta świnia w gnoju) w jej miłosnym lasku na golasa, a wtedy owszem, można mieć (mówię o Panu) materiał do uniesień, zapewnień, zachwyceń, do przemyśleń, do ekspiacji, ablucji etc. Mówię to Panu ja, Karol.


A tak, to jest w kółko Macieju, pieje Pan: „żem cię miał w łóżku miłosnego wiersza” Ale to nic nie znaczy, bo w miłosnym wierszu łóżko nie istnieje. W miłosnym wierszu może tylko istnieć refleksja, „żem się tumanił, że cię mam w wierszu, w łóżku które stało pomiędzy drugą a trzecią zwrotką”. W wierszach są zwrotki i wersy, a nie prawdziwe łóżka.

Pan pisząc: „Całuję cię w udko”, robisz to w sposób tak zastraszony i asekurancki (że aż nam mężczyznom przykro patrzeć na tak upokarzającego się faceta), że każdy męski czytelnik pojmuje, że ta kobieta (z wiersza) nie ma z Panem nic do czynienia i nie miała (i nie chciała by mieć – bo takie one są)!

Wiec Pan to napisz… prawdę: „ja ją (cię) całuję ale tylko w imaginacji, bo gdybym się spróbował zbliżyć w rzeczywistości to bym dostał w mordę”.
Psiakość, może się mylę… dlatego spytaj Pan w tej sprawie jeszcze innych ludzi.

Ale wydaje mi się, że Panie Zygmuncie, ty ją (kobietę, do której się zwracasz jako podmiot liryczny) najpierw miej w prawdziwym łóżku, albo zakładaj, że możesz ją w każdej chwili wydudkać naprawdę i do syta (te wszystkie Marty, Mariole i Elwiry), i że sytuacja jest prawdziwa. Bo skoro te kobiety istnieją (różne Margośki), a „ty nic”, to sytuacja robi się dwuznaczna. Piszesz Pan do wielu, jak jakiś narzeczony, który je miał, może je mieć etc. jakiś niezaspokojony ogier, całujesz po udkach, ale jest to (zastrzegasz się jak eunuch) „poetyckie całowanie”. Tymczasem sytuacja wymaga, żeby czytający rozumiał i domniemywał, że w każdej chwili i w rzeczywistości, przynajmniej chciałbyś je mieć w rzeczywistości (wcale nie poetyckiej), w Poznaniu, w Pruszkowie, w Madrycie etc. i międlić ich cycuchy w swoich roznamiętnionych, wyuzdanych łapskach.
Pan niby usiłujesz tak „międlić” te ich cycory, ale robisz to z solennym zastrzeżeniem, że to nie jest prawda, tylko poetycka blaga. Co mimo tego rodzi pewien problem, że nie robisz tego międlenia tylko z jedną, ale z cała grupą swoich „wielbicielek”. (Tak się wzajemnie tumanicie!, że Pan sobie wyobrażasz, że je srutu-tutu, a one sobie wyobrażają, że Pan je kusiu-kusiu).


No, niech tam będzie symboliczne i „poetyckie”, ale nawet jak na poetę, sytuacja robi się chorobliwa, że człowiek nabiera podejrzenia, czy nie mamy do czynienia u Pana z poetyckim satyriasis. Bo wyznajesz Pan miłość, wielu kobietom, ale nie jesteś Pan wierny jak Petrarka (ty Lauro na zawsze w sercu mem!). To się nie zdarzyło nawet hr. Zygmuntowi Krasińskiemu, żeby tak skakał po poetyckich wielbicielkach jak królik. Czytelnik ma prawo podejrzewać, że coś tu za łatwo w tym zmienianiu partnerek Panu idzie!

Poezja to nie tylko są upoetyzowane wersy (w dziwne sensy), ale również sytuacja poetycka wokół nich. Ta sytuacja musi zakładać prawdopodobieństwo istnienia realnego mężczyzny i kobiety, realnego, tzn. posiadającego normalne narządy płciowe, a skoro tak, to każdy rozumie o co chodzi i szuka realnych łóżek (w kontekście sytuacji podczas lektury), a nie poetyckich efemerycznych łóżek na różowym księżycu, bo wtedy i wyznania nie są warte funta kłaków stając się efemerydą. Wtedy mamy do czynienia z Baronem Mitchausenem, a nie z polskim poetą piszącym erotyki, będące wyrazem realnego zachwytu, podniety lub cierpienia.

Inaczej się czyta i inna jest pozycja egzystencjalna wiersza przy jednym, pierwszym wierszu (lub pierwszym czytaniu), a inna przy setnym. Za każdym razem poprzeczka, jak przy stwarzaniu świata, przez Pana Boga, idzie w górę! Jest to oczywiście poprzeczka stawiana przez tego, który „czyta”, „obcuje” i ocenia boskie stworzenie (i poetyckie).

Toteż ja apeluję z tego miejsca, do wszystkich adresatek miłosnych wierszy i wielbicielek Zygmuntowego talentu (szczególnie bohaterek jego erotyków, które chcą je przyjmować z zachwytem, żeby nie tylko przyjmowały sam wiersz ale i autora!), że każda która wzdycha: jaki piękny wiersz napisałeś dla mnie, Zygmunteczku, jak mnie całujesz w moje udko!...” żeby się z nim umówiła i dała mu się w rzeczywistości pocałować to udko, bo inaczej wychodzi z tego lipa, a ona wychodzi na wstrętną, cyniczną kłamczuchę.

Panie Poeto, nie wiem czy mam do końca rację, ale raczej dotychczasowi poeci, autorzy erotyków pisali do określonych kobiet, z którymi byli jakoś uczuciowo związani i one były skłonne dać mu do całowania swoje udko, a u Pana wychodzi na to, że robisz to Pan dla poetyckiego sportu! Pozdrowienia, poetycki zbereźniku!


Zygmunt Jan Prusiński Bluszczowy Blues


5 październik 2020

Zygmunt Jan Prusiński 

  

Komentarze

  

Archiwum

List A. Sołżenicyna do Serbów...
luty 26, 2008
marduk
Przestępcy w togach prokuratorskich
marzec 15, 2005
Mowa pożegnalna Kofi Annan’a
grudzień 12, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
Przyczyny kleski gospodarczej
grudzień 18, 2006
prof,Wlodzimierz Bojarski
Polsko, czy już nie masz gospodarza?
wrzesień 2, 2004
ks. prof. Czesław S. Bartnik
Bredzi bredzi sobie Rzymek..z Rzymku bredni plynie dymek..
sierpień 25, 2007
totalnie Nieokrzesany
Bieda
styczeń 31, 2005
ala
Uczciwy demokrata doszedł do tych samych wniosków co ks.Jankowski
maj 13, 2005
czytelnik
Wielka manifestacja pokojowa w Tel Awiwie
maj 11, 2002
Artur Łoboda
Dlaczego UE jest zgubą dla Polski
kwiecień 5, 2003
Filip Adwent
MY, POLACY W 2008 ROKU...
czerwiec 7, 2008
ZYGMUNT JAN PRUSIŃSKI
Dobrowolne przyznanie się do przestępstwa
kwiecień 16, 2005
Podatek katastralny
maj 13, 2004
PAP
2008.11.01. Serwis wiadomosci
listopad 1, 2008
tłumacz
"Uniwersalny" Wróg USA i Izraela
luty 14, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
Tony Blair i 25 lat od zwycięstwa Margaret Thatcher
kwiecień 3, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
Przestępca, umożliwiający przestępcom decydować o naszym życiu
sierpień 18, 2004
Bez tromtadracji
luty 26, 2005
Andrzej Kumor Mississauga
Uczcie się obcych kultur
grudzień 20, 2006
Artur Łoboda
mozajka
wrzesień 25, 2007
Mirosław Naleziński, Gdynia
 


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2025 Polskie Niezależne Media