Wywyższenie krzyża
Krzyż z promienną Miłością wziął na swe ramiona
Chrystus, Święty Baranek niósł przez niewdzięczną
drogę szkarłatne grzechy; Ten który brzemiona
braci dźwigać nam kazał, jaśniał męką świętą.
Pocałował cierpienie, dla wielu przekleństwo
wysysające radość z życia miodowego.
Jako źródlana Miłość, szlachetnie męczeństwu
podał rękę, by darmo przybliżyć nam niebo.
Chrystus Pan na Golgocie zdobył szczyt Miłości,
ku niebieskim wyżynom owce prowadzący.
Wtedy przed drzewem krzyża uklękły w bladości
szpetny grzech i wieczna śmierć, wcześniej królujący.
Nim przyszedł stokrotny plon, Pan tonął w cierpieniu,
od rozmowy z Najwyższym, najcieplejszym Ojcem.
Nikt pod słońcem nie marznął w takim odłączeniu.
Trwoga otoczyła mgłą tuż przed starciem ze złem.
Udręczone ramiona, szkarłatne grzeszyska
trzykrotnie przytłoczyły, mocny Cyrenejczyk
śnieżnym sercem podnosił gorzki ciężar krzyża.
Żołdacy kłuli cierniem słów plamiących język.
Jedynie Weronika , Panu osłodziła
drogę, ocierając twarz niewinną i jasną.
Wyprzedziła niewiasty, które łza zrosiła
gdy z sercem przyszły mając za nic drogę własną.
Chrystus symbol pogardy przekuł w znak zwycięstwa
i ofiarnej Miłości, umarza grzeszny dług
różnoimiennym łotrom, dopóki czas życie ma.
Wskazał jak najpiękniej mógł, że bratem ma być wróg.
Jeleniec, marzec/kwiecień 2013 r.
|