ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Inne artykuły

Zanim będzie za późno 
11 kwiecień 2021     
Zakaz używania samochód spalinowych, a prawdziwa ekologia 
24 luty 2023     
Oto Mateusz Morawiecki! 
18 grudzień 2020     
Wojciech Kilar - epitafium. 
29 grudzień 2013      Bohdan Poręba
Międzynarodowa pikieta przeciwko przymusowi szczepień! 2018 
3 czerwiec 2018      wRealu24.pl
Prawda o holokauście 
7 luty 2018     
żydowski bajzel 
21 luty 2022      Artur Łoboda
Podwyższony poziom promieniowania elektromagnetycznego w Krakowie 
5 grudzień 2021     
Niedługo zniknę na dłużej 
21 sierpień 2016      Artur Łoboda
Najgorsi prezydenci od 1989 r. 
2 lipiec 2017      real
Europa i USA Zmniejszają Wydatki na Zbrojenia 
24 sierpień 2011      Iwo Cyprian Pogonowski
Żydostwo żąda pieniędzy. Czy Polska zapłaci drugi raz? 
3 styczeń 2015      www.polskawalczaca.com
Powiem ci tylko to Kazimierzu, odszedłeś niespełniony... 
29 listopad 2020      Zygmunt Jan Prusiński
Platforma Obywatelska winna się modlić - by to z PiSem przegrała wybory 
5 październik 2014      Artur Łoboda
Świetne wystąpienia, szczególnie pana Marcina Dybowskiego, wydawcy, właściciela wydawnictwa "Antyk" 
28 styczeń 2019      Alina
Istvan Deak on Timothy Snyder's Bloodlands 
17 grudzień 2010      przysłał ICP
Jak Żydzi kolaborowali z Niemcami 
31 styczeń 2018      Leszek Pietrzak
Zgódźcie się jeszcze raz dla ich dobra 
3 maj 2015      Artur Łoboda
1939-řjř m. Lenkijos gynybos doktrina: bűti ar nebűti 
1 kwiecień 2010      Iwo Cyprian Pogonowski
Kilka uwag na przyszłość 
2 grudzień 2009      Artur Łoboda

 
 

Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa 13.04.2011

Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

13.04.2011 12:28


@Zygmunt Jan Prusiński

Szanowny Panie Zygmuncie. Proszę mnie aż tak nie komplementować, bo się czuję zażenowany. Toż Pan nie wie, że bycie profesorem, doktorem, magistrem etc. przynosi uczciwemu człowiekowi ujmę? Ja nigdy nie zdradzam się wśród ludzi, że jestem tak jakimś tfu, profesorem a tym bardziej literatem. Również bycie poetą przynosi ujmę. Jeżeli np. belferstwo licealne w Anglii, Francji, Niemczech, USA jest społecznie szanowane, to profesura, adwokatury, dziennikarstwo, pismactwo i bycie poetą przynosi śmiech i wzgardę. Przyznanie się do pisania wierszy w Ameryce jest jednoznaczne z przyznaniem się do posiadania syfa. Tam robienie pieniędzy przynosi zaszczyt i szacunek. Jesteś na tyle człowiekiem, na ile masz pieniędzy. I jest w tym jakaś część prawdy. Stąd się biorą konceptualne pomysły i realizacje na wydawanie prowokacyjnych książek z pustymi stronicami. Ale nie tylko - naturalnie nie tylko dlatego.
Powoli do tego dochodzi, szczególnie w Polsce, że bycie maturzystą przynosi hańbę, jakby to w jakiś sposób brudziło duszę, jakby jakiś trąd albo świerzb. No, dzisiejsza matura jest słusznie traktowana wśród tzw. ludzi jak jakieś wstydliwe mendy na podbrzuszu, w kroczu etc, albo jakiś trąd rozwlekany przez sprzedajnych, głupich i podłych (raczej upadłych) moralnie nauczycieli i nauczycielki. A szkoda, bo znałem stare panie nauczycielki, które przed wojną po maturze dostawały przydział pracy na głębokiej prowincji i szły uczyć do szkoły wiejskiej, pokonując nierzadko po pięć kilometrów na piechotę, w jedną stronę. To były kobiety godne szacunku.

Nota bene miałem ostatnio spór z jednym typowym inteligentem krakowskim, polonistą, pochodzącym ze środowiska komunistycznych prawników. Wytykał palcem tzw. chamowi złodziejstwo i podłość moralną, i nie mógł zrozumieć, gdy mu zwróciłem uwagę, że to również odnosi się do niego. On też jako inteligent i cała jego klasa jest złodziejem i podłotą moralną. Oburzony, nie wiedział o czym mówię. Na moje uwagi, że jest złodziejem jako uczestnik społecznego podziału pracy opartego na kłamstwie i oszustwie. Co do mnie, to się nie czuję inteligentem, bo mi to ubliża. Inteligent to dla mnie oszust i idiota, sprytna kanalia, która z faktu, że go rodzice przepchali z klasy do klasy, eliminując niejednokrotnie bardziej zdolnych od niego ale bez poparcia, uważa się za jakiegoś "pana" nazywając swojego kolegę z podwórka, po zawodówce za chama, który za niego powinien robić ciężkie roboty a on, kierownik od wydawania mydła i ręcznika, będzie obliczał dniówki i wydawał to mydło.

Naturalnie, że znajomi z tego kręgu uważają mnie za dziwaka (a nawet kretyna) mając za złe, że podcinam gałąź na której siedzę. Chyba nie widzą tego, że nawet już studenci pogardzają sami sobą za to, że dają się upupiać na jakieś "uczone" głupoty. To co dzisiaj nazywamy nauką, jest chyba tym, o czym mówił prof. Markiewicz, że to nie jest nauka tylko naukawe. Czym wobec tego powinien być student i czego się uczyć? Co do mnie, to się nie mam za inteligenta, ale już raczej za klerka. Chociaż naczelną zasadą człowieka powinno być to, żeby się nie "uczyć" nie mędrkować, ale żyć! A oni (inteligenci) zamiast żyć "są" inteligenckimi wydmuszkami ludzi. To tyle, dlaczego czuję się niezręcznie. Po drugie, dziękuję za wywołanie mnie do tablicy, bo mnie to trochę rozrusza. Musi Pan wiedzieć, że żyję na pół gwizdka, ponieważ mam wadę serca, wspomaganie rozrusznikiem i utrwalone od dawna migotanie przedsionków, czyli że mam w krwiobiegu tyle krwi ile mi wpompują komory bez wspomagania przedsionków, które nie pracują. Ale, jak Pan widzi usiłuję się ruszać i śmierci się nie daję. Internetowe pisanie też w jakiś sposób odwraca moją uwagę od myśli o niebieskich światłościach.
Co do męskości, kobiecości itp. to frapujący dla mnie temat ze względu na tajemniczość istnienia świata poprzez istnienie dwóch płci. Ormuz i Aryman, kobieta i mężczyzna, dobro zło, lepsze gorsze, prawe lewe... W jednej ze swych książek (zapomniałem tytułu) inteligentna kobieta, Gretkowska, próbuje poruszać ten temat i robi to współcześnie (czyli krytycznie) i inteligentnie, ale... nie dość głęboko, bo gdyby tak zrobiła, byłaby zrozumiała dla bardzo wąskiej grupy czytelników. Przejechała się więc "po kudłach" czyli po powierzchni, nie sięgając w głąb waginy (wyraziłem się tak jak lubi Gretkowska i jej psycholożki). Zresztą myślenie fallusowo-waginalne (to co za nas samo myśli, a przynajmniej tak nam się wydaje) jest podstawą kodowania naszych emocji, decyzji wolnej woli i tego co formułujemy werbalnie. Wszystko to co skatologiczne, "brudne", skąpane w wodach płodowych, w krwi i limfie nasza kulturalna świadomość spycha do maszyny, która przerabia to na ładnie opakowany makaron w procesie sublimacji instynktów (w sensie adlerowskim).

Co do nauki, na którą tak pyszczę, to logicy języka na Zachodzie rozwinęli bardzo "do przodu" zrozumienie "ciemnych" problemów komunikacji człowieka z samym sobą (z własnym mózgiem) i człowieka z człowiekiem, ale problemy te są bardzo trudne i często nie do rozgryzienia bez długoletnich przemyśleń i nie każdy ma do nich zdolności spekulatywne. Obserwując tok nauczania widzę, podręczniki "leżą" albo są czytane po łebkach, bez głębszego zrozumienia a studenci zaliczają z nich egzaminy na słowo honoru, że czytali i zrozumieli. A guzik zrozumieli! i na tym polega tragedia z fiaskiem współczesnej kultury. Tu by trzeba było studiować tak jak Arystoteles, który zaczął formalnie studiować w wieku 20 lat a skończył gdy miał 40 lat. Ja studiowałem jeszcze dłużej i dalej się uczę mając się za głupiego.


Mogę pisać tak do Pana, bo jest Pan człowiekiem książki i nic Pan, tak podejrzewam, przez lata nie robił, tylko czytał i pisał. Książka i wiedza była dla Pana pokrzepieniem, ucieczką przed rozpaczą i sensem istnienia. Podobnie jak u mnie. U mnie było jeszcze naczelnym pragnieniem, tak się poduczyć, żeby móc rozpieprzyć ten zgniły świat. Tuż, po urodzeniu (w sensie, że podczas dojrzewania) zauważyłem, że z tym światem coś jest nie tak, jak być powinno, że się znalazłem w jakimś diabelskim pomiocie. Wszystko dla mnie było do zburzenia i naprawy. Stąd zainteresowanie wszelaką nauką, którą ludzie zamiast naprawiać świat, psują go jeszcze bardziej (a diabeł się cieszy - dobrze jest sportretowany u Miltona i w Fauście).

Wszystko to się wiąże z problemem, czy kobieta ma duszę. Ma i to jeszcze jaką! Mężczyzna przy niej to naiwniak. Jest tak, że to nie kobieta jest "murzynem świata" stworzonym do czarnej roboty i do zarządzania (z racji wykonywania czarnej roboty - budowania miast, rządzenia społeczeństwami, zabijania na wojnie. Ogłupiania i trzymania w ryzach przesądu religijnego itp.) ale mężczyzną. Stąd, to mężczyzna zabija zgodnie z Naturą, bez białych rękawiczek (podczas gdy kobieta zabija w białych rękawiczkach), instynktownie i pozarozumowo, z mandatu natury... ale kobieta, która jest słabsza fizycznie (ale silniejsza rozumem), rządzi nim za pomocą wyższych sił umysłowych. Bowiem siła umysłu kobiety jest większa niż siła mięśni mężczyzny, który myśli i rozumuje mięśniowo (mięśniami - mierzy siły na zamiary!). Mężczyźni są (mimo wszystko) niewolnikami kobiet i takimi zawsze byli. Mężczyzna jest bezbronny wobec waginy. Tylko się do tego nie chce przyznać. Ma to zakodowane, tym (niewolnikiem waginy) jest już od chwili urodzenia. Nie wie kim jest, ale wobec kobiety (waginy) czuje zabobonny przymus podobania się i uległości (chyba trafnie dobieram słowa)? Choćbym udawał cynika, którego nie interesują kobiety, bo go skrzywdziły itp. to wystarczy zainteresowanie pięknej samicy, żebym tracił zdrowy rozsądek i rozum. Ileż ja sobie narobiłem strat i szkody z powodu zaślepiającej namiętności do kobiet!

Ale tak jest moralnie i zgodnie z prawami Natury, żeby mężczyzna (był ofiarą) tracił dla kobiety rozum i pieniądze, tak jest moralnie, bo inaczej staje się wyrachowaną prostytutką. A wiele straciłem (honorowo i dobrowolnie, np. mieszkanie) i często wyrzucałem sobie, że jestem głupim frajerem, ale po czasie dochodzę do przekonania, że chcąc zachować męski charakter bez naleciałości prostytutki, należało tak postąpić (jak postąpiłem). Pan też przecież o tym wie, że nie tylko mężczyzna brzmi dumnie, ale również jego wróg, kobieta. Jeśli kobiecie nie ubliża prostytucja, a nawet jest kwintesencją kobiecości, to naturą mężczyzny jest cierpieć miłosne tortury i tracić. Często też jest tak, że to mężczyzna staje się prostytutką i zadaje cierpienia kobiecie. Wtedy role się odwracają i w chwilach cierpienia kobieta staje się jednym z nas, czyli mężczyzną, dzieląc naszą wspólną - damsko-męską kondycję. Ja kobiecie wybaczam z miłosną wyrozumiałością. Pan chyba też.

Natura nam zakazuje mścić się na kobiecie i mieć do niej pretensje (o to, że jest taka jaka jest, albo być musi). Ona taka być musi i dlatego wpadamy w bolesną drżączkę na widok jej łydek, brzucha i cycuchów. Dopóki się na niej nie nasycimy seksualnie. To jest głód ciała jak głód jedzenia i snu. I nawet jest coś więcej w tym kosmicznym połączeniu. Tu nie może być sublimacji prowadzącej do aseksualności lub homoseksualizmu.


Do tego, co Gretkowska pisze o tyranizowaniu jednostki ludzką przez jej własny mózg, trzeba dodać sprostowanie, że ta tyrania bierze się z wymogów Natury. Gretkowska nie dostrzega poza tyranią mózgu, tyranii Natury i wydaje mi się, że mężczyzna odpłacając kobiecie dobrem za zło, z jednej strony zadawala wymogi wszechwładnej Natury a z drugiej strony przeciwstawia się jej, wznosząc się na wyższy poziom człowieczeństwa (jednakże też - po cichu i jakby ubocznie - przewidzianego przez Naturę - której zasadą jest rozwijanie duchowości materii), która często wydaje się nie zadawalać Natury (męskie wysiłki, żeby stać się prawdziwym człowiekiem mogą być solą w oku Natury, która chciałaby mieć go w swoim bestiarum jako naiwnego głuptasa). Ale to jest chyba złudzenie, że Natura wymaga od nas brak uległości wobec kobiet. Bowiem z jednej strony wymaga się od nas uległości, cierpienia, wielbienia kobiety i brak satysfakcji, a z drugiej strony, te wszystkie nasze "cierpoty" mają nas prowadzić do naszego uwznioślenia i dodania poczucia godności. Jesteśmy wiec frajerami, którzy tracimy dla kobiet pieniądze ale mówimy sobie, że to dobrze, bo zyskujemy przez to naszą godność (a natura widzi, że jesteśmy de facto w tym punkcie, prostytutkami). Czuję w tym galimatiasie heglowską zasadę jedności przeciwieństw. Jak Pan widzi, same anomalie, antynomie, zboczenia umysłowe (tam gdzie niby jest prawda, piękno i samo zdrowie) i sprzeczności.


Panie Zygmuncie, muszę kończyć (jeszcze napiszę coś o tym) bo inna robota czeka a brak mi zdrowia (często mam spadki i zaniki ciśnienia krwi) i czasu.


Zygmunt Jan Prusiński Elementarz poezji miłosnej - Część V


1 październik 2020

Zygmunt Jan Prusiński 

  

Komentarze

  

Archiwum

Prezydent RP Wojciech Jaruzelski przed sadem
kwiecień 21, 2007
wasylzly
Jews killed Jews to create the state of Israel
maj 24, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
Niezłe towarzystwo
lipiec 14, 2008
wp.pl
Jasna Mowa D?więku
sierpień 29, 2006
Zygmunt Jan Prusiński
Obronne rakiety, Polska i Kuba oraz Unia Europejska
marzec 3, 2008
Iwo Cyprian Pogonowski
Cytat dnia. Administracja w Polsce w porównaniu z administracją w Unii
kwiecień 28, 2003
Piotr Mączyński
Brońmy się przed zdradą
czerwiec 30, 2004
Marek Kamiński
Czy osoba skazana za morderstwo powinna mieć prawo do ułaskawienia?
luty 9, 2005
Mirosław Naleziński, Gdynia
Dobry i zły policjant
czerwiec 2, 2008
Artur Łoboda
Do Rady Etyki Mediów
maj 18, 2006
Dariusz Kosiur
30 srebrników
styczeń 24, 2003
DOROTA STEC-FUS http://www.dziennik.krakow.pl
Felieton kąśliwy
styczeń 9, 2006
Marek Olżyński
Frasyniuk w służbie gen. Kiszczaka
wrzesień 13, 2005
Obawy Umiarkowanego Amerykanina
marzec 14, 2005
Iwo Cyprian Pogonowski
Kontrola rezerw Iraku przez USA za pomocą wojska
lipiec 28, 2008
Iwo Cyprian Pogonowski
2008.05.04. Serwis brakujących wiadomosci z zagranicy
maj 4, 2008
tłumacz
światu potrzebne jest ukazanie sensu życia
sierpień 14, 2004
ccc
O. Rydzyk: Smutna rzecz się stała
kwiecień 14, 2007
Mięśniak kontra pedały
wrzesień 26, 2005
Mirosław Naleziński, Gdynia
Wyobra?cie sobie Państwo
styczeń 24, 2003
 


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media