ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Inne artykuły

To wszystko jeden wielki - pisowski pic 
29 listopad 2016     
Polish children kidnapped by Nazi government 
12 wrzesień 2010      Iwo Cyprian Pogonowski
Nowa Historia Słowian 
2 luty 2019      Alina
Unifikacja 
8 lipiec 2015      Artur Łoboda
Jedwabne 
17 czerwiec 2020     
Lasy Państwowe uratowane przed szkodliwymi zmianami w konstytucji 
18 grudzień 2014      www.polskawalczaca.com
Nagłe zgony poszczepienne są teraz tak powszechne, że nadano im nazwę SYNDROM: Zespół nagłej śmierci dorosłych (SADS) 
11 czerwiec 2022     
Co ile wymieniać olej w silniku? 
26 kwiecień 2024      Artur Łoboda
Kodeks norymberski 
22 sierpień 2020     
Uwaga Podstawą Nowego „Internetowego Darwinizm” 
8 styczeń 2011      Iwo Cyprian Pogonowski
Problem Stwarzania/Zagłuszania Informacji - Część Pierwsza HILOZOA (666) jako Stwórca DI  
3 sierpień 2009      Marek Głogoczowski
Witaminy 
5 styczeń 2021     
Izrael zamyka ambasadę w Dublinie i oskarża Irlandię o „antysemityzm” 
23 grudzień 2024     
Wezwania do Polexitu to głupota 
25 marzec 2024     
Zygmunt Jan Prusiński DRZEWA I SŁONECZNIKI - część ósma 
7 kwiecień 2022      Zygmunt Jan Prusiński
Propaganda 101: Ukraina 2022 
5 kwiecień 2022     
Zygmunt Jan Prusiński ZBUDZISZ WE MNIE ROZKWIT DŹWIĘKÓW - część druga 
23 czerwiec 2021      Zygmunt Jan Prusiński
Kto tu jest Narodem?  
21 sierpień 2015      Artur Łoboda
Izrael Szamir: Białoruskie wybory i Tajemnice Wikileaks  
18 styczeń 2011      Izrael Szamir, tłum. Roman Łukasik
Dlaczego zachodni sędziowie wspierają polskich? 
16 styczeń 2020     

 
 

Cała prawda o Arturze Sandauerze

Gdyby Artur Sandauer pisał peany na cześć Stalina, pewno by zasiadł na kanapie obok Adama Michnika, przyrodniego brata prawnika odpowiedzialnego za zbrodnie stalinowskie, potomka komunistycznych działaczy. Miałby stado obrońców w ŻIH-u, „Wyborczej” i diabli wiedzą gdzie jeszcze. A tak atakowany Artur Sandauer – pisarz, intelektualista – pozostał sam.

"W czasie wojny zginęli prości Żydzi i wybitni Polacy. Uratowali się wybitni Żydzi i prości Polacy. Dzisiejsze społeczeństwo w Polsce to żydowska głowa nałożona na polski tułów. Żydzi stanowią inteligencję, a Polacy masy pracujące (…) Dlatego antysemityzm, wszelkie odruchy antyżydowskie w Polsce to choroba umysłowa, to buntowanie się ręki i nogi przeciwko własnej głowie. Żydzi są głową Polaków, bo są lepsi, a Polacy to ręce i nogi. Nie może polska ręka bić żydowskiej głowy". Ta często powielana wypowiedź przypisywana jest nieżyjącemu już Arturowi Sandauerowi. Wypowiedź tyleż bulwersująca, co nieprawdziwa. Artur Sandauer nigdy tych słów nie powiedział i nigdy nigdzie ich nie napisał.

Skąd więc się wzięła? Dlaczego została mu przypisana i dlaczego środowiska lewicowo-liberalnych kanap nigdy nie paliły się, by wziąć Artura Sandauera w obronę?

Jego biografia wskazuje, że być może właśnie dlatego, że… przez całe życie pozostawał w konflikcie z częścią tych środowisk, które zmieniały poglądy i postawę w zależności od dostępu do tzw. koryta. Jaka jest więc prawda o tym polskim intelektualiście o żydowskich korzeniach?

Urodzony 14 grudnia 1913 r. w Samborze Artur Sandauer pochodził z żydowskiej rodziny. Wśród najbliższych byli zarówno działacze Bundu, jak i syjoniści. Sandauer sam ani bundowcem, ani syjonistą nie był. Ani przed wojną, kiedy do Palestyny wyjechała znaczna część jego rodziny, ani w czasie wojny, kiedy znalazł się w getcie w Samborze (w 1943 r. udało mu się z niego uciec i ukryć po aryjskiej stronie), ani po niej. Zresztą jeśli chodzi o stosunek do relacji żydowsko-polskich, to Artur Sandauer, oceniając je trzeźwo, jak i konfrontując postawę środowisk zasymilowanych Żydów z faktami, zmieniał swoją ocenę. W latach 1944–1945 był w LWP korespondentem wojennym Dziennika „Pancerni”, zdemobilizowanym w stopniu podporucznika. W latach 1946–1948 przebywał w Paryżu. W latach 1948–1949 pracował w redakcji tygodnika „Odrodzenie” w Warszawie. Artur Sandauer – intelektualista, który przed wojną ukończył prestiżowy Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie, nauczyciel w Samborze, człowiek znający języki obce, nie pasował jednak do socrealizmu, ociekającego podziwem dla Stalina. Sam Sandauer nienawidził tej ogłupiającej epoki. Nie wypisywał jak inni „intelektualiści peanów na cześć Stalina jak inni intelektualiści, m.in. Adam Ważyk (Adam Wagman), który w wierszu Rzeka sławił „mądrość Stalina”. Nie mógł się pogodzić z ubieraniem literatury i sztuki w sowiecki cajg i z wprzęganiem jej do walki o budowę komunizmu. Nie mógł się pogodzić z tym, że jego żona – surrealistyczna malarka Erna Rosenstein (1913–2004) nie mogła w Polsce wystawiać swoich prac, bo partia nie pozwala, by sztuką było coś więcej niż obrazy typu „Podaj cegłę”. Szybko popadł w konflikt ze środowiskiem opiniotwórczego tygodnika „Kuźnica”, na czele którego stali w kolejnych latach tak wpływowi ludzie jak Stefan Żółkiewski, Mieczysław Jastrun (Mieczysław Agatstein), który po ’56 r. „odwrócił” się od partii, Kazimierz Brandys czy Jan Kott. Jawne wystąpienia przeciwko socrealizmowi sprawiły, że na Sandauera został nałożony zakaz publikowania, który obowiązywał do końca okresu stalinowskiego.

Na fali odwilży po słynnym referacie Chruszczowa wydał książkę Bez taryfy ulgowej, będącą obrachunkiem z twórcami socrealizmu. Wydawało się, że będzie czołową postacią odwilży, a jednak tak się nie stało. Być może dlatego, że wiedział, kto z nowo „nawróconych” liberałów jakie postawy przyjmował w okresie stalinowskim, i mówił o tym bez ogródek. W dodatku Sandauer popełnił „niewybaczalny błąd”, podważając ówczesną opinię na temat rzekomego antysemityzmu w Polsce powojennej. Na początku lat 60. mówił, że antysemityzmu w Polsce doszukują się najgłośniej środowiska stalinowców odsuniętych od władzy, gdy w rzeczywistości odsunięto ich z powodu ich działalności, a nie z pochodzenia… Wypowiedzi Sandauera były skrzętnie notowane i trafiły do UB. W aktach IPN-u znajduje się np. donos TW „Ewy”, która tak relacjonuje poglądy Artura Sandauera: [Powiedział, że] wszystkie wystąpienia antysemickie są (…) robione tylko przez Żydów, którzy czują się mniej popierani i skrzywdzeni jak Schaff, Jastrun, którzy dotąd „nie wiadomo za co dostawali wysokie nagrody państwowe, a teraz im się urwało”. Na stosie paliłbym np. takie żony Tuwima, które na głowie stają, żeby udowodnić, że Tuwim nie był Żydem. Rzecz jasna ani takie wypowiedzi, ani przychylne stanowisko wobec poglądów narodowych nie mogły pozostać bez reakcji. Równolegle jednak w połowie lat 60. doszukiwanie się antysemityzmu zaczyna przynosić efekty. Robiono to tak skutecznie, że w efekcie wygenerowano ten problem… Przypomnijmy choćby wystąpienia Gomułki… Następuje eskalacja konfliktów na tle pochodzeniowym. Sytuacja przekonuje Sandauera, że antysemityzm w Polsce się odradza. W 1968 r. następuje kumulacja nagonki na ludzi pochodzenia żydowskiego. Jeśli chodzi o Sandauera, w porównaniu do innych są to drobiazgi: odmowa nadania stopnia profesora, odmowa zgody na budowę garażu, do tego dochodzi postępowanie karne przeciwko jego synowi. W końcu tych „drobiazgów” nazbierało się tyle, że Artur Sandauer postanowił wyjechać do Izraela i dołączyć do swojej rodziny. Na to jednak stanowczo nie zgodziła się ani żona, ani syn. Sandauerowie zostali w Polsce.

Problem w tym, że po 1956 r. opozycjonistami stało się wiele osób, którym wcześniej nie przeszkadzał stalinizm albo które wywodziły się z rodzin stalinowskich. Ani Sandauer na nich, ani oni na Sandauera nie mogli patrzeć życzliwie. Tak zostało aż do „karnawału Solidarności”, z którą, jak odnotowano w specjalnym raporcie MSW, pisarz utrzymywał kontakty. Była to tylko część prawdy. Artur Sandauer utrzymywał kontakty z Solidarnością, ale też z Julią Brystygierową. W dodatku mając świadomość, że w środowiskach opozycyjnych znaleźli się tacy ludzie jak Wiktor Woroszylski, podchodził do nich nieufnie, tym bardziej zresztą, że nawet w tzw. drugim obiegu odmówiono mu druku. To go ostatecznie zraziło do „kanapowych” partii warszawskich i pchnęło do kroku, który okazał się największym błędem – poparcia gen. Jaruzelskiego i stanu wojennego. Artur Sandauer przyjął też członkostwo w Narodowej Radzie Kultury. Tego nikt już mu nie darował i nie zapomniał aż do jego śmierci w 1989 r.

Artur Sandauer był intelektualistą. W okresie stalinowskim nie ryzykował życiem, krytykując system jako taki, ale sprzeciwiał się socrealizmowi – prądowi w literaturze i sztuce, który komunizm narzucał. Nie siedział w więzieniu za przekonania, ale też nie odmawiał nikomu prawa do własnych przekonań. Skąd więc przypisanie mu wypowiedzi, która nigdy nie miała miejsca? Być może było to celowe działanie, typowa ubecka czy esbecka „wyrzutka”, rodzaj zemsty na człowieku, który miał świadomość rozgrywek natolińczyków i puławian. A może błąd w interpretacji treści książki Artura Sandauera o sytuacji przedwojennych pisarzy żydowskich, w której stawiał tezę, że przedwojenny antysemityzm ma podłoże antyinteligenckie. W tej książce właśnie, pisząc o tamtym okresie, przywoływał znaną opowieść Liwiusza Meneniusza Agrippa, jak to ciało znienawidziło i zbuntowało się przeciw własnej głowie. To, co pisał Sandauer, nie ma nic wspólnego z przypisywaną mu analizą relacji Polacy i Żydów po drugiej wojnie światowej czy z losami Żydów w tym okresie. Być może więc fałszywa interpretacja i przekręcenie fragmentu dało początek wypowiedzi, wielokrotnie powielonej w internecie i błędnie zacytowanej przez „Warszawską Gazetę”. Gdyby Artur Sandauer pisał peany na cześć Stalina, pewno by zasiadł na kanapie obok Adama Michnika, przyrodniego brata prawnika, odpowiedzialnego za zbrodnie stalinowskie, potomka komunistycznych działaczy. Miałby stado obrońców w ŻIH-u, „Wyborczej” i diabli wiedzą, gdzie jeszcze. A tak, atakowany Artur Sandauer – pisarz, intelektualista – pozostał sam.

I nawet prokuratura nie chciała sprawdzić, kto pierwszy przypisał mu te haniebne słowa, które z pewnością pisarz sam uznałaby za potwarz.

„Warszawska Gazeta” czuje się w obowiązku to publicznie wyjaśnić.

http://warszawskagazeta.pl/kraj/item/4746-cala-prawda-o-arturze-sandauerze
21 kwiecień 2017

Aldona Zaorska 

  

Komentarze

 

Na temat Artura Sandauera pisałem w przeszłości kilkakrotnie.
Zablokowałem w związku z tym jednego z uczestników forum bo lekceważąco odmawiał podania źródła obraźliwego wobec Sandauera - cytatu.
Sandauer odkrył dla kultury PRL-u postaci Gombrowicza i Bruno Schulza.
Na ówczesnym pustkowiu intelektualnym szybko pojawili się fanatycy, którzy z tych autorów zrobili bożyszcze. A gdy Sandauer chciał sprowadzić ich na ziemię i nadać odpowiednią miarę dla owych pisarzy - został zbluzgany i znienawidzony.

W Stanie wojennym Sandauer stanął po stronie Jaruzelskiego.
Zastanawiałem się: czy opowiedział się przeciwko Solidarności, czy przeciw Michnikom, Geremkom i Mazowieckim.
Choć podejrzewam tą drugą wersję to pewnie już się tego nie dowiemy.

2017-04-22
Artur Łoboda

  

Archiwum

Kto komu służy?
październik 31, 2003
Artur Łoboda
Polonia w "Prima Aprilis" 2005
kwiecień 2, 2005
km
„Zapytanie obywatelskie”
październik 5, 2008
Dariusz Kosiur
Rozważania o wielokropku pochodzenia bezpańskiego
maj 17, 2008
Marek Jastrząb
Nacjonalizm, czy kosmopolityzm?
lipiec 21, 2008
Dariusz Kosiur
Powtórka z historii 1
grudzień 6, 2002
Artur Łoboda
"Łagodny język propagandy"
kwiecień 13, 2008
Iwo Cyprian Pogonowski
Polskie strategie i inicjatywy historyczne
wrzesień 11, 2004
prof. Włodzimierz Bojarski
Kariera kasjera
wrzesień 20, 2002
MARCIN PRZEWO¬NIAK http://www.zw.com.pl
Strategia promocji Krakowa - we? udział w dyskusji
grudzień 7, 2007
POLSKA - UNIA 15
listopad 24, 2002
Prof. Jerzy Nowak
Stary Wiarus odpowiada
marzec 1, 2006
Stary Wiarus
Kryzys w Gruzji sprzyja Chinom
sierpień 19, 2008
Iwo Cyprian Pogonowski
Złodzieje z lepszych sfer
kwiecień 24, 2003
Konrad Markowski
Refleksje post-Rychłocickie
sierpień 16, 2007
Marek Głogoczowski
Amerykańską przeszłość Andrzeja Czumy wciąż bada ABW
marzec 2, 2009
Miroslawa Kruszewska, Seattle, USA
"Polska krajem biedy i złodziei samochodów"
styczeń 30, 2004
PAP
Masowy eksodus i taka bida lekarzy w Polsce, że aż na medycenę trudno się dostać....
lipiec 14, 2006
Adam Sandauer
Na czyje zamówienie
listopad 28, 2008
Artur Łoboda
Pani doktor Halino Zamel, Kocham Panią! Pani doktor Halino Zamel
sierpień 1, 2003
przesłała Elżbieta
 


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2025 Polskie Niezależne Media