ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Inne artykuły

O powstańczej broni 
31 styczeń 2014      www.polskawalczaca.com
Wielka gra o paliwo 
28 marzec 2009      Iwo Cyprian Pogonowski
Religijni Żydzi protestują przeciwko Izraelowi 
30 wrzesień 2021     
Program do sterowania ludźmi po szczepieniu 
15 grudzień 2020      HRejterzy
Zygmunt Jan Prusiński Erotyk ulotny 
15 listopad 2022      Zygmunt Jan Prusiński
Geopolityka wokół broni nuklearnych 
30 październik 2009      Iwo Cyprian Pogonowski
Bojownicy o dyktokrację 
28 kwiecień 2020     
Jak covid-19 wydłuża życie ludzkie? 
2 wrzesień 2020      Artur Łoboda
Powstaje alternatywa wobec WEF. Spotkanie w Pradze z inicjatywy austriackiej 
14 grudzień 2024      Leszek Śmieszek
Goście nie dojechali nawet końmi ! 
22 kwiecień 2010      Zygmunt Jan Prusiński
Na żydowskim celowniku – chrześcijańska Biblia 
2 listopad 2014      www.polskawalczaca.com
PiS sięgnął bruku 
13 październik 2017     
Czy Rząd chce przejąć biznesy? 
18 styczeń 2021      Artur Łoboda
Czeski sąd uchyla obowiązkowe testy dla osób powracających 
2 kwiecień 2021      Obserwator
Na marginesie zwolnienia z pracy Marka Cichuckiego 
7 sierpień 2014      Artur Łoboda
Co ma wspólnego z kulturą i sztuką: syjonistyczna prowokacja 
14 kwiecień 2014      Artur Łoboda
List otwarty od emerytowanych generałów i admirałów 
16 maj 2021     
W Polsce jeszcze żaden polityk nie odpowiedział za swoje zbrodnie 
20 maj 2020     
NATO 
28 październik 2009      Iwo Cyprian Pogonowski
Kukiz w Łebie, 06.08.2015 
8 sierpień 2015      lebork24.info

 
 

Jeden wieczór z życia mężczyzny.

Chyba po ojcu (smakoszu wszelkich nalewek) odziedziczyłem głowę do „wody ognistej”.
Na ogół, w pewnym momencie włącza się we mnie alarm ostrzegawczy, co skutkuje tym, że jestem w stanie natychmiast odmówić dalszego spożywania alkoholu.
Często ku niezadowoleniu współbiesiadników i przy głośnym namawianiu mnie, przez co bardziej rozgrzanych, do dalszej uczty.
Dzięki temu alarmowi mogę logicznie komunikować się nadal, co robi wrażenie, że mam mocną głowę, a to z kolei daje mi próżne poczucie zadowolenia.
Wybieram więc na ogół siebie.
W moim życiu spotkałem niewielu mężczyzn, którzy po wypiciu przysłowiowych 3-ech piw dostają tzw. „pomieszania rozumu”, tracąc poczucie kultury i rzeczywistości.
Coś w rodzaju Dr. Jekyll i Mr. Hyde.
Zdarzyło mi się kiedyś, będąc w Polsce spędzić wieczór w lokalu, wśród kilku osób.
Mojemu znajomego zaproponowałem już wcześniej, by był dzisiaj moim gościem.
Na co on, milcząc, pewnie przez skromność, zaakceptował moją propozycję.
Po drodze spotkaliśmy jego zięcia i kolegę. I tak zajęliśmy czteroosobowy stolik.
Obok siedziało już kilku znajomych mojego gościa.
Odniosłem wrażenie, że ich obecność uaktywniła go.
Po trzecim piwie, mój gość ze spokojnego starszego Pana z poważną miną i zmęczonymi oczyma, męża, ojca i dziadka przeistoczył się w roześmianego, z bojową miną i błyszczącymi oczyma, zerkającymi prowokacyjnie i szelmowsko, prawdziwie dzikiego wojownika. Jakby gotowego do walki o każde słowo, byleby tylko móc „przywalić”.
Jak chuligan, z tym, że uderza tylko słowem!
Chwilę później zostałem przez mojego gościa głośno nazwany „skarbnikiem”, po czym złożył na moje barki odpowiedzialność, za atmosferę przy stole, czyli za zaopatrzenie.
Wystarczyło nazwać mnie raz „skarbnikiem” i już mój gość mógł cały wieczór spędzić na wesoło, raz narzekając na „skarbnika”, raz prosząc „skarbnika”, innym razem pytając „skarbnika”, albo też namawiając „skarbnika”, wielokrotnie zaśmiewając się głośno i rubasznie z chciwości „skarbnika”, przy wyraźnym samozadowoleniu.
Przestał zupełnie zwracać się do mnie po imieniu.
Jakby mój pseudonim spełniał jego spektakularne oczekiwania.
Nie pomagały moje uwagi i prośby o nie nazywanie mnie i traktowanie jak „skarbnika”. Wywoływały wręcz głośne ataki kpiny.
Na moje nieśmiałe próby wykręcenia się od finansowania owych dwóch dodatkowych osób, reagował rubasznymi żartując ze „skarbnika”. Z małymi i zaczerwienionymi, lekko szalonymi oczyma, podniecony na twarzy, zasapany i podpity, wyglądał jak stary satyr.
Nie, nie był wulgarny. Był natomiast głośny, namolny i powtarzał wciąż te same kalki.
O ile wyjątkowo szybko wszedł „na obroty”, o tyle potrafił zadziwiająco dużo wypić.
Wszystkie moje próby nawiązania rozmowy były odrzucane. Miałem wrażenie, że niewidzialny chirurg błyskawicznie dokonał operacji mózgu mojego gościa.
Nie był w stanie zbudować jednego logicznego zdania, a powtarzaniem swoich wynurzeń onanizował się radośnie bez końca.
Patrzyłem w oczy, które dobrze znałem i czułem, że on jest metafizycznie gdzie indziej. Miałem wrażenie, że w jego głowie rozgrywa się szaleństwo, coś poza wszelką kontrolą.
Zaproszony przez mojego gościa jego znajomy z sąsiedniego stolika, po kilku minutach wstał gwałtownie i odszedł, oznajmiając głośno – kolego, bełkoczesz. To było żenujące.! Ale nie dla mojego gościa. Jego oczy ciskały iskry nadal. Odniosłem wrażenie, że stał się jeszcze bardziej nakręcony. Byłem świadkiem ich rozmowy i musiałem temu facetowi przyznać rację. Mój gość rzeczywiście – bełkotał. Przez kilka najbliższych minut jeszcze nie odpuszczał znajomemu, pokrzykując nadal prowokacyjnie na cały lokal, nawołując go do powrotu i podjęcia rękawicy.
Zauważyłem kilkakrotnie na twarzy jego zięcia wyraz niesmaku. Znam to z dzieciństwa. To było coś w rodzaju odrazy. Chyba wstydził się za teścia. Współczułem mu. Obawiam się, że między nimi dwoma dojdzie kiedyś do spięcia. Bardzo to smutne. Wiem, że akurat ta córka nie przepada za ojcem. W końcu zięć podszedł.
Zostaliśmy we trzech.
Teraz mój gość przeszedł do propozycji szybkiej pożyczki, tzw. do jutra.
Poczułem, jakby wyciągnął nowe karty, po wyjściu zięcia.
Czuł swoją zależność i chciał się uwolnić. Ja to rozumiałem. Ale … nie akceptowałem.
Postawiłem jeszcze dwie kolejki, a odmówiłem stanowczo postawienia trzeciej.
I tak nasza biesiada trwała w tym stylu około trzech godzin.
Przy kolejnej ostrej wymianie zdań powiedziałem mu, że czas przy stole z nim był dla mnie istnym horrorem, a on jest tyranem. Jest pijany i okropnie męczący. I dalej, że jego znajomy miał rację mówiąc, że nie można się z nim porozumieć, bo … bełkocze.
Uniósł się lekko, pochylając do mnie (zrobiło się groźnie), po czym sycząc powiedział, przez zęby – jesteś debilem. Urażony, odpowiedziałem, że za takie słowa można dostać w twarz. Opadł na krzesło wpatrując się we mnie, jakby wzrokiem szaleńca.
Kolega mojego gościa, chyba widząc, jak daleko sprawy zaszły próbował ratować sytuację opowiadając, że on sam nie wie co się dzieje, bo przecież jestem na ogół wychwalany pod niebiosa. Niestety już było zbyt późno na wycofanie się.
W końcu i ja też wypiłem kilka kieliszków.
Problem rozwiązał się sam, ponieważ właśnie zamykano lokal.
I tak wyszliśmy, ostrożnie, chwiejnym krokiem z naburmuszonymi minami.
W całkowitej ciszy, opuściliśmy szaloną atmosferę.
Rozstaliśmy się przed jakimś barem. Ja pomaszerowałem do autobusu.
Następnego dnia, musieliśmy się jeszcze spotkać.
Mój wczorajszy gość był ponownie spokojnym starszym Panem z poważną miną i zmęczonymi oczyma, mężem, ojcem i dziadkiem. Zmęczonym głosem powiedział do mnie cicho i pouczająco, że w życiu nie można wszystkiego brać - jeden do jednego.
Nie zareagowałem na tę maksymę. Nie oczekiwałem także zwrotu wczorajszych pożyczek. Czułem się upokorzony i rozbity. Żal mi było naszej znajomości, ale jednocześnie byłem też bardzo zmęczony.
Rozstaliśmy się przedwcześnie w niesympatycznych okolicznościach, pewnie na zawsze.
Próbuję zrozumieć co sprawiło, że stałem się obiektem kpin. Bo przecież innych osób nie traktował tak. A pokpiwał właśnie ze mnie, no i częściowo ze swojego znajomego, który szybko odszedł. Myślę, że przyczyna, czy też raczej jej część, leży w zdecydowanym stosunku do niego. Coś w rodzaju nie poddania się jego autorytetowi i ośmielenia się na wypowiedzenie własnego i do tego jeszcze krytycznego zdania.
Zapewne dramatyczne przeżycia z przeszłości są również odpowiedzialne za ludzkie zachowania dzisiaj. No i oczywiście nie do przesadzenia był wpływ alkoholu.
A może w jego wyobraźni rozgrywał się jakiś świadomy, czy też nieświadomy happening.
Brak szacunku do mojej skromnej osoby, miał zapewne również znaczenie.
Może zarządzanie mną miało dla niego wielkie znaczenie. Polak zarządzał „Niemcem”.
Ta możliwość podoba mi się, właściwie!
A może chciał stać się bohaterem mojego opowiadania.
Znam człowieka od lat. Wiem, że kocha mówić. O ile bez alkoholu dawał mi możliwość powiedzenia własnego zdania, chociaż też na moje wyraźne żądanie, o tyle w opisanej sytuacji tylko poprzez „wciśnięcie” się mu w słowo, miałem szanse na wybrzmienie.
Piszę te kilka zdań by móc odświeżyć pamięć. Jestem z natury naiwny i gdybym kiedyś zapomniał, a zatęsknił, to kto wie, co mi przyjdzie do głowy. Piszę też z drugiego powodu. Być może mój gość o dwóch osobowościach, jakimś sposobem przeczyta je kiedyś, … na trzeźwo.
Może dzięki temu, jego córka nie będzie musiała tłumaczyć się za ojca przed mężem.
Może uchroni to jego i kilka osób wokół niego, w przyszłości od podobnych upokorzeń!
Może, może, …może!
Cóż, człowiek to wielka tajemnica.

Berlin, 20 maj 2013
20 maj 2013

Janusz Zagajewski 

  

Komentarze

  

Archiwum

Nowa Strategia Izraela
styczeń 11, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
Patriotyzm
lipiec 12, 2008
przeslala Elzbieta Gawlas Toronto
3 V Chicago
maj 6, 2008
z.kolowany
„Fiasko w Iraku”
lipiec 24, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
Harpagoni, na start! (2)
kwiecień 15, 2008
Marek Jastrząb
Ważny protest dla ojczyzny
lipiec 30, 2007
Zygmunt Jan Prusiński
Polscy patrioci a polakożerca
kwiecień 26, 2003
przesłała Elżbieta
Niebezpieczna Ojczyzna
kwiecień 24, 2003
przesłała Elżbieta
Stan Wojenny II
grudzień 22, 2003
Super Express
CZY ISTNIEJE PAŃSTWO POLSKIE?
listopad 6, 2003
Józef Darski
Polska fabryka będzie udawać Hiroszimę
wrzesień 22, 2004
PAP
JÓZEF PIłSUDSKI i ROMAN DMOWSKI - lekcja historii
listopad 21, 2008
Miroslawa Kruszewska, Seattle, USA
Białoruś: Przeciwko ingerencji w kampanię wyborczą.
marzec 11, 2006
słowianofil
W sieci zależności
styczeń 13, 2003
http://www.rzeczpospolita.pl/
Stanislaw Michalkiewicz
kwiecień 11, 2006
Gośka
Argentyński cud ekonomiczny
październik 27, 2005
Prof. dr Ronald Clement
Kartki z historii USA i Polski
październik 11, 2008
Dariusz Kosiur
Cyrk polityczny zamiast pogrzebu
lipiec 12, 2004
Leszek Skonka
Kiedy koniec z lotami za złotówkę?
grudzień 5, 2006
Mirosław Naleziński, Gdynia
Drodzy byli internowani piszcie jak było a nie jak byście chcieli.
maj 1, 2006
tadeusz
 


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2025 Polskie Niezależne Media