|
CAŁA PRAWDA O KATASTROFIE SMOLEŃSKIEJ WIDZIANA OCZYMA PILOTÓW ! |
|
Panie Kapitanie Jerzy Grzędzielski,
chylę czoła jako młodszy kolega lotnik, za poniższy tekst. Brakowało mi dotąd głosu, tak doświadczonego pilota, opisującego tragędię smoleńską, tak kompetentnie i fachowo, jak Pan to zrobił. Pozwoliłem sobie zatem, na rozpowszechnienie Pańskiego tekstu, z nadzieją na możliwe szerokie dotarcie do opinii publicznej. Zwracam się do internautów o liczne udostępnienia w internecie stanowiska w tej sprawie, wyrażonego przez świetnego pilota - prawdziwego nie kwestionowanego eksperta lotniczego. |
|
Wzrost o 6000% zgonów spowodowanych szczepieniami w pierwszym kwartale 2021 r. w porównaniu z pierwszym kwartałem 2020 r |
|
Jak można się spodziewać, gdy nowe eksperymentalne „szczepionki”, które nie zostały zatwierdzone przez FDA, otrzymają zezwolenie na stosowanie w nagłych wypadkach w celu zwalczania „pandemii”, która ma obecnie ponad rok, liczba zgonów po zastrzykach tych zastrzyków gwałtownie wzrosła w Stanach Zjednoczonych. populacji o ponad 6000% na koniec pierwszego kwartału 2021 r., w porównaniu do odnotowanych zgonów po szczepionkach zatwierdzonych przez FDA na koniec pierwszego kwartału 2020 r. |
|
Obecna powódź w Hiszpanii to skutek działań lewaków z Unii Europejskiej |
|
W 1957 roku w dorzeczu rzeki Turia przepływającej przez miasto Walencja w Hiszpanii i która spowodowała co najmniej 81 ofiar śmiertelnych.
Ówczesne władze Hiszpanii zbudowały system zapór, które miały chronić miasta hiszpańskie.
Za pieniądze z UE lewacy wyburzyli wiele z tych obiektów, bo były "nieekologiczne".
|
|
Chasydzki ślub w NY legalny w dobie kowida |
|
|
|
"Służę ludziom, nie instytucjom" |
|
Główny komisarz policji w Dortmund w przemówieniu do narodu niemieckiego…
I do POLICJI !!
|
|
Dr. Zelenko przed sądem rabinicznym o zbrodni szczepień przeciw Covid |
|
Dr. Zelenko opracował słynny „Protokół Zelenki” dotyczący wczesnego leczenia ambulatoryjnego COVID, za pomocą którego z powodzeniem wyleczył 6000 pacjentów i który obejmuje m. in. hydroksychlorochinę i cynk. Bez owijania w bawełnę wyjaśnia, dlaczego szczepienie przeciwko COVID jest prawdopodobnie najniebezpieczniejszą naukową herezją w historii ludzkości i ostrzega przed potencjalnym ludobójstwem na planecie |
|
Co musimy zrobić aby pokonać globalistów? |
|
Brat Alexis Bugnolo z Rzymu. |
|
Bergolio vel Franciszek nagrodzony przez B’nai B’rith |
|
Na zdjęciu poniżej widzimy dyrektora generalnego B’nai B’rith International Daniela S. Mariaschina, który wręcza papieżowi Bergoglio złoty kielich ozdobiony żydowskimi napisami i symbolami. Jest to symboliczna nagroda przyznana Franciszkowi za jego stałe wsparcie dla tej żydowskiej organizacji masońskiej. |
|
Ludobójstwo covid |
|
Wywiad z CLAIRE EDWARDS |
|
Sąd nie chce wysłuchać byłych pacjentów profesora Talara |
|
Profesor Jan Talar, z powodzeniem przywracający do sprawności pacjentów, którym inni medycy nie dawali szans przeżycia, po raz kolejny stanąć musiał przed Okręgową Izbą Lekarską prowadzącą przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne. Sprawa została zawieszona do 1 października. |
|
Skazany za pestki moreli, B17 |
|
Faszyzm w barwach demokracji |
|
Działania Izraela w Strefie Gazy to ludobójstwo Palestyńczyków |
|
Termin „ludobójstwo” powinien nas zatrzymać. Bo takich słów nie rzuca się na wiatr. My nie rzucamy ich na wiatr. Mamy wynikającą z badań pewność, że działania sił izraelskich w Strefie Gazy to najpoważniejsza ze zbrodni, jaką można popełnić na ludzkości. |
|
The Corbett Report |
|
Kanał YT niezależnego dziennikarza James'a Corbett'a |
|
Próba upodmiotowienia obywateli za pośrednictwem internetu |
|
Celem serwisu jest umożliwienie obywatelom wyrażenia swojej woli w najważniejszych dla nich sprawach. |
|
Szokujące zdjęcia mikroskopowe skrzepów krwi pobranych od tych, którzy „nagle umarli” – po szczepieniu |
|
Struktury krystaliczne, nanodruty, cząstki kredowe i struktury włókniste, które są obecnie rutynowo znajdowane u dorosłych, którzy „nagle zmarli”, zwykle w ciągu kilku miesięcy po szczepieniu na kowid. |
|
Nową pandemię zaplanowano na 2025 rok |
|
|
|
Człowiek 2.0 |
|
Nanoszczepienia i Transhumanizm, MODERNA w natarciu na mR |
|
Zakrzyczana prawda |
|
Mamy 2010 rok a zbrodniarze którzy doprowadzili do wielu wojen i kryzysu światowego w w dalszym ciągu - z tupetem - niczym Josef Goebbels kłamią w oczy w kwestii sytuacji gospodarczej świata i Stanów Zjednoczonych
|
|
Jak ludzie "umierają" w "szpitalach kowidowych" |
|
Tak wygląda koronawirus Covid 19 w szpitalach zachodniej Polski |
|
Wykład Ernsta Wolffa na temat obecnego kryzysu |
|
|
więcej -> |
|
ROLA NEOFITÓW W DZIEJACH POLSKI
|
|
Stanisław Dider
ROLA NEOFITÓW W DZIEJACH POLSKI
Warszawa 1934
Nakładem "Myśli Narodowej"
NEOFICI ŻYDOWSCY NA ZACHODZIE EUROPY.. 1
NEOFICI ŻYDOWSCY W DAWNEJ POLSCE. 10
SABBATAJ ĆWI I JEGO ZWOLENNICY.. 14
DZIAŁALNOŚĆ JAKÓBA FRANKA.. 16
FRANKIŚCI 21
INSUREKCJA KOŚCIUSZKOWSKA.. 25
WOLNOMULARSTWO POLSKIE. 30
POWSTANIE LISTOPADOWE. 33
RZˇDY PASKIEWICZA W KRÓLESTWIE. 39
EMIGRACJA POLSKA PO 1831 ROKU.. 44
PRZED POWSTANIEM STYCZNIOWEM... 49
ROK 1863. 60
EMIGRACJA POLSKA PO POWSTANIU STYCZNIOWEM... 64
OKRES POZYTYWIZMU.. 66
ZAMKNIĘCIE. 70
NEOFICI ŻYDOWSCY NA ZACHODZIE EUROPY
JUŻ za czasów Antjocha Epifanesa (175 — 168) Judejczycy, zamieszkując w rozproszeniu po miastach Fenicji i Syrii, w najbliższym sąsiedztwie z Grekami, czynili ofiary obcym bogom. Kryjąc się z pełnieniem ustaw swego Zakonu, stawali się oni pozornymi poganami. Powstało nawet z czasem w Palestynie potężne stronnictwo Saduceuszów ("Cadukim"), wywierające wraz z faryzejskim przemożny wpływ na bieg wypadków krajowych, które dawało pierwszeństwo interesom społeczności judzkiej nad interesami Zakonu. Do Saduceuszów, w których skład wchodziła elita żydowska, należeli liczni grekofile, znani ze swego religijnego odszczepieństwa. Szeregi zaprzańców religijnych powiększyły się podczas rozruchów antyżydowskich w Aleksandrii, za czasów namiestnika Bassusa. Setki Judejczyków przyjęły pozornie religię pogańską, składając ofiary jej bóstwom. Wielu z nich dostąpiło pó?niej w państwie rzymskim wysokich godności. Z biegiem czasu coraz więcej było kandydatów wśród żydów do pozornego zerwania z wiarą swych ojców. Niektórzy z nich, dla ukrycia swojej przynależności do narodu judzkiego, pozbywali się za pomocą operacji znaku przymierza Abrahama. Byli i tacy, którzy przystępowali do pierwszych gmin chrześcijańskich, a czynili to tym skwapliwiej, że nie wymagało to od nich ciężkiej ofiary.
Ci pozorni odszczepieńcy pokazali swoje prawdziwe oblicze podczas powstania "Bar-Kocheby". Połączeni ze swoimi współbraćmi, zwalczali oni z całą zaciętością armie rzymskie. Dla zewnętrznego upodobnienia się z masą żydowską ci pozorni do niedawna poganie (którzy zatarli niegdyś sztucznie znak pochodzenia) poddawali się powtórnej teraz operacji. "Albowiem naznaczonemu tem piętnem zaprzaństwa, jak pisze historyk żydowski H. Graetz ("Historia żydów", tom IV. str. 76), - "groziło wykluczenie z królestwa mesjańskiego".
Okrucieństwa, których dopuszczali się żydzi podczas powstania w stosunku do żołnierzy rzymskich, wywołały krwawe represje ze strony cesarza Hadriana. Masy Judejczyków szukały ocalenia w pozornym przyjmowaniu pogaństwa. Uzyskało to aprobatę członków "Synhedrionu". "Nauczyciele Zakonu", zgromadzeni w Liddzie, na wniosek r. Izmaela uchwalili, że dla ocalenia życia wolno naruszyć wszystkie ustawy religijne judaizmu, oczywiście zewnętrznie. Uważali oni, że w przeciwnym razie wygasłoby pokolenie Abrahama. Wielu żydów przyjęło też pozornie chrześcijaństwo, do którego Hadrian odnosił się z pewną życzliwością.
Poleceniom "Synhedrionu" poddawali się chętnie nawet przedstawiciele wyższego rabinatu. Nie uśmiechała się im palma męczeństwa. Tak r. Meir uczeń r. Akiby udał razu pewnego na widok nadchodzących Rzymian, że spożywa zakazane potrawy, ażeby nie podejrzewano w nim żyda. Gdy mu z tego robiono zarzuty, odpowiedział przez parabolę: "Znajduję granat soczysty, zjadam ośrodek i wyrzucam łupinę". Nawet członkowie "Synhedrionu" nie byli wolni od pozornego przyjmowania obcego wyznania. Za panowania dynastii Sasanidów w Persji, rektor akademii pumbaditańskiej, Raba Bar-Józef z Machuzy uprzywilejowanie "nauczycieli Zakonu" posunął tak daleko, że pozwolił im udawać czcicieli ognia, aby się mogli pozbyć opłaty pogłównego (H. Graetz. "Historia żydów", t. IV. str. 161). Za przykładem swoich przewódców szli "pobożni żydzi", którym nie brakło zapewne sposobności zyskania sympatii magów perskich. Nie darmo H. Graetz zaznacza, że nie słychać w tej dobie o męczennikach żydowskich za wiarę. Od czasów cesarza Konstantego, który uczynił kościół chrześcijański dominującym, żydzi zaczynają porzucać pozornie wiarę swoich przodków, przeważnie na rzecz chrześcijaństwa. Kierownicy Kościoła szli początkowo na rękę usiłowaniom nowo‑chrześcijan. Nie taili oni wprawdzie przed sobą, że pozyskani neofici będą tylko pozornymi chrześcijanami, ale liczyli na ich potomstwo. Papież Grzegorz I zwykł był mawiać: "zjednamy sobie, jeżeli nie ich samych (neofitów), to z pewnością ich dzieci". Nadzieje wyższego duchowieństwa podzielali władcy świeccy. Król francuski Chilperyk, który osobiście trzymał do chrztu żydów, zadowalał się pozorami nawrócenia i nie miał nic przeciwko temu, że nowochrzczeńcy dalej święcili sobotę i przestrzegali praw judaizmu. Daleko gorzej układały się warunki dla neofitów żydowskich w Hiszpanii. Na rozkaz króla Sisebutas nakazujący wszystkim żydom przyjąć w oznaczonym terminie chrzest, lub opuścić granice ziem wizygockich, dziesiątki tysięcy Judejczyków dało się ochrzcić. Ów chrzest przymusowy nie podobał się bynajmniej klerowi. Konsylium toledańskie orzekło, że nie należy żydów nawracać przemocą. Co się tyczy neofitów, duchowieństwo postanowiło, że powinni oni wytrwać w chrześcijaństwie. Nowi chrześcijanie hiszpańscy lgnęli jednak całym sercem do religii swych przodków. Z tęsknotą wyglądali oni lepszych czasów, aby mogli zdjąć maskę i przejść otwarcie na łono judaizmu. Na próżno następcy Sisebuta zmuszali nowochrzczeńców do ślubowania, że wytrwają w religii chrześcijańskiej, zerwą stosunki z żydami, nie będą nadal zawierać związków małżeńskich z żydówkami i zachowywać żydowskich świąt. Po dawnemu neofici wypełniali przepisane nakazy wiary ojców, przygotowując w porozumieniu z prącymi naprzód mahometanami upadek państwa Wizygotów. Neofici i żydzi połączyli się ze zdobywcą muzułmańskim, Tarikiem, który przywiódł z Afryki żądne boju zastępy. Po bitwie pod Xeres (lipiec 711) wtargnęli zwycięzcy Arabowie w głąb kraju, popierani wszędzie przez synów Jakóba. W zdobytych grodach pozostawiali dowódcy nieliczne tylko załogi, potrzebując wojsk do dalszych podbojów i poruczali obronę ich żydom. Gdy Tarik stanął przed stolicą kraju, Toledo, nowochrzczeńcy i żydzi, otworzywszy bramy arabskiemu zwycięzcy, witali go okrzykami radości, mordując starochrześcijan. Neofici hiszpańscy przeszli z powrotem na judaizm, upodobniając się zewnętrznie do Arabów.
Próby nawrócenia żydów na chrześcijaństwo czynione były też w tym samym czasie w państwie bizantyńskim. Cesarz, Bazyli Macedończyk, rzucił się z wielkim zapałem do nawracania Judejczyków, urządzając dysputy religijne pomiędzy rabinami a duchowieństwem chrześcijańskim. Jakoż wielu żydów bizantyńskich zmieniło wówczas wiarę. Uczynili to wszakże tylko dla oka. Zaledwie bowiem umarł Bazyli, neofici zrzucili maskę i powrócili do religii swych przodków. Podobna rzecz odbyła się nieco pó?niej w państwie niemieckim, gdzie wielu żydów przyjęło z różnych względów chrześcijaństwo. Przy najbliższej sposobności powrócili oni do judaizmu, a wsławiony uczonością talmudyczną r. Gerszon zagroził klątwą każdemu, kto by wymawiał im chwilowe odstępstwo. Najwięcej żydów jednak garnęło się w Niemczech do chrztu w okresie wypraw krzyżowych. W Spirze, Wormacji, Moguncji i wielu innych miastach nadreńskich tysiące Izraelitów szukało w pozornym przyjęciu chrześcijaństwa ocalenia przed wzburzonymi tłumami zrujnowanych lichwą tubylców. W ich ślady poszli żydzi czescy, trudniący się handlem młodzieżą słowiańską, którą wywozili do Hiszpanii. Duchowieństwo katolickie nie było zadowolone z masowego napływu, pozornych chrześcijan. Biskup praski Kosmas kazał przeciwko temu. Książęta kościoła posuwali swoją dobrą wolę względem żydowskich neofitów do tego stopnia, że dopomagali im często do powrotu na judaizm. Słynny Bernard z Clairvaux zaprowadził setki pozornych chrześcijan z Nadrenji i Czech do Francji i innych krajów, gdzie zabawili oni tak długo, aż ich "krótka przynależność do Kościoła poszła w niepamięć, poczym wrócili do Ojczyzny i na łono swej wiary". (H. Graetz: "Historia żydów" t. V. str. 173—4).
Nowochrzczeńcy w Niemczech nie zdążyli jeszcze ochłonąć z trwogi, gdy wśród żydów Afryki północnej rozpoczął się analogiczny ruch w kierunku przyjmowania pozornego mahometaństwa. Lubo wielu Izraelitów berberyjskich nawróciło się na wiarę muzułmańską, nader szczupła jeno garstka traktowała Islam poważnie. Większość wyznawała go tylko pozornie, nie żądano bowiem od niej niczego więcej, jak żeby uwierzyła w misję proroczą Mahometa i od czasu do czasu odwiedzała meczet. To też synowie Jakóba przestrzegali skrycie jak najskrupulatniej przepisów Judaizmu, zwłaszcza, że kapłanie mahometańscy nie śledzili życia renegatów. Nawet bogobojni rabini decydowali się na ten krok niemiły, uśmierzając wyrzuty sumienia tym, że przecież nie kazano im bić czołem bałwanom, lub wyprzeć się wiary żydowskiej, lecz tylko wymówić formułę, że Mahomet jest prorokiem. Jako pozorni muzułmanie oddawali się uczeni żydowscy w Afryce gorliwie studiom talmudu i zbierali w uczelniach żądną wiedzy młodzież, która musiała też uczęszczać na wykłady Koranu. Za przykładem żydów afrykańskich poszli ich rodacy hiszpańscy. W Kordobie, Toledo i Lucenie większa część Judejczyków przyjęła pozornie Islam, zachowując potajemnie ustawy religii żydowskiej. Doszło do tego, że Andaluzja mahometańska nie miała w swych granicach żydów, wyznających jawnie swą wiarę. Jeżeli pokazał się tam izraelita, to chyba pod maską wyznawcy Islamu. Z Hiszpanii hasło pozornego zrywania z wiarą swych ojców poszło dalej na północ. Dla dóbr doczesnych żydzi w Paryżu i jego okolicach przyjmowali setkami chrzest.
Znalazł się jednak w tym czasie pewien pobożny pisarz żydowski, który posunął się do twierdzenia, że żydzi, którzy pozornie nawrócili się na Islam i chrześcijaństwo, powinni być traktowani jako odszczepieńcy i bałwochwalcy. To pismo żarliwca wywołało wśród potajemnych żydów w Afryce i Europie wielkie wzburzenie. Przywódcy Izraela, uczuwszy całą wagę oskarżeń, wytoczonych przeciwko pozornemu odszczepieństwu i zaniepokojeni ich szkodliwymi skutkami dla przyszłości wybranego narodu, postanowili usprawiedliwić postępowanie rzekomych chrześcijan i muzułmanów. Z upoważnienia Synhedrionu zabrał głos, cieszący się wielką popularnością wśród mas żydowskich, Mojżesz Majmuni, wyznający pozornie Islam. W swym dziele, ogłoszonym około r. 1160—1164, wykazał on przede wszystkim, że częściowe wykroczenie przeciw ustawom judaizmu nie stanowi jeszcze bynajmniej odszczepieństwa. Bałwochwalczy Izraelici za czasów rzymskich uważani byli zawsze za członków ludu bożego. My zaś, ciągnie dalej Majmuni, nie hołdujemy zgoła bałwochwalstwu. Niewątpliwie talmud nakazuje każdemu żydowi ponieść śmierć męczeńską, gdyby był naglony do trzech grzechów głównych, zwłaszcza do bałwochwalstwa. Wszelako kogo nie stać na męstwo męczennika, ten za swoje uchybienie nie podlega żadnej karze ze strony zakonu, nie może też bynajmniej, z punktu widzenia talmudycznego, być uważany za odstępcę i człowieka nie zasługującego na wiarę. Tak sformułowaną odpowiedzią starał się Majmuni o utrzymanie w judaizmie pozornych mahometan i chrześcijan.
Takie postawienie sprawy zjednało mu powszechne uznanie. Zaczęto zwracać się doń z kwestiami religijno – prawnymi.
Majmuni uchodzi za miarodajny autorytet rabiniczny. Obsypywano go najszumniejszymi pochwałami. „Jedyny za naszych czasów”, „sztandar rabinów”, „oświeciciel oczu Izraela”, były ogólnie używanymi tytułami. Imię Majmuniego rozbrzmiewało od Hiszpanii do Indii, od Eufratu i Tygrysu do Arabii południowej i zaćmiło wszystkie wielkie współczesne sławy żydowskie. Najuczeńsi mężowie przyjmowali bez zastrzeżeń jego zdanie i prosili go w pokornych wyrazach o pouczenie. Uznano go za najwyższy autorytet powszechności żydowskiej, która w nim czciła swego najgodniejszego przedstawiciela. Na próżno wpływowy żyd Abul ‑Arab Ibn ‑Moisza, który ocalił niegdyś Majmuniego w Fezie, wystąpił przeciw niemu ze skargą, że był dawniej wyznawcą Islamu, a tym samem podlega karze jako odstępca. Najwyższy trybunał żydowski osądził, że pozorna zmiana wiary nie ma żadnego znaczenia i żadnych skutków pociągnąć za sobą nie może. Mało tego, egzarcha z Mossulu, Dawid Ben-Daniel, który ród swój wywodził od króla Dawida, z dwunastoma członkami swego kolegium obłożył klątwą tych wszystkich, co się ?le wyrażali o Majmunim i jego pismach. Podporządkowały się mu dobrowolnie gminy na Wschodzie i Zachodzie.
Nigdzie idee Majmuniego nie znalazły jednak ży?niejszego gruntu, nigdzie nie doznały gorętszego przyjęcia, jak w gminach żydowskich Francji południowej. Rabini tamtejsi żywili niezmierną cześć dla „szczerze religijnego filozofa i najbogatszego w myśli rabina” (tak nazywa Graetz Majmuniego) i z większą lub mniejszą zręcznością korzystali z jego ideii, jako niewątpliwie przydatnych do wzmocnienia religii. Nawet skrajnie ortodoksyjni talmudyści w Prowancji zawsze przemawiali językiem Majmuniego, ilekroć wyłuszczali swe poglądy na wiarę. Rezultatem tego było masowe przyjmowanie pozornego chrześcijaństwa dla określonego z góry celu.
Tak ścisłe zastosowanie się do poleceń „drugiego Mojżesza” (Majmuniego) nasuwa przypuszczenie, że już w owym okresie kierownicze sfery żydowskie zamierzały rozpocząć szerszą akcję polityczną, dla której przeprowadzenia potrzebna była większa ilość żydów, upodobnionych zewnętrznie do autochtonów. Rozpoczęto mianowicie akcję szerzenia niedowiarstwa wśród starochrześcijan, przygotowując tym sposobem podłoże dla bujnego rozrostu sekty Albigensów, która wypowiedziała posłuszeństwo Kościołowi katolickiemu. „Żydzi (czytaj — pozorni odszczepieńcy) i chrześcijanie tamtejsi”, — zaznacza Graetz w swojej „Historii żydów” t V. str. 195, — „hołdowali poglądom wolnomyślnym. Wielu z nich należało do sekty Albigensów”.
Inteligencja żydowska Francji północnej i Anglii, zagłębiona w pisma Majmaniego (który, jej zdaniem, umiał pojednać ścisłą religijność z wolnym badaniem) nawet po pozornym porzuceniu wiary swych ojców nie straciła kontaktu z wierzącymi współbraćmi.
Opina publiczna zarzucała żydom, że utrzymują z nowymi chrześcijanami przyjacielskie stosunki, zapraszają ich w soboty i święta do synagogi, każą im klękać przed torą itp. Zainteresował się tym papież Honoriusz IV i duchowieństwo krajowe. Doszło do krwawych rozruchów i ogłoszenia banicji wszystkich niechrzczonych żydów z Francji i Anglii.
Najpoważniejszym terenem zastosowania idei Mojżesza Majmuniego stał się jednak przy końcu średniowiecza półwysep Iberyjski. Od roku 1391 kościoły katolickie napełniały się, co pewien czas, tysiącami Izraelitów wszelkiej płci i stanu, żądającymi chrztu. Wśród nowochrzczeńców przeważali ludzie zamożni, właściciele rozległych włości, dzierżawcy królewszczyzn, lichwiarze i handlarze niewolnikami. Stosując się do nakazu drugiego Mojżesza, zrywali oni pozornie z judaizmem. Królowie Kastylii i Aragonii patrzyli na to początkowo przez szpary. Władze nie domyślały się niczego, lub też udawały, że nie widzą obserwowania przez neofitów nadal obrządków żydowskich. Inkwizycja nie miała jeszcze podówczas nad nimi żadnej mocy, nie istniała bowiem w Hiszpanii. Z tych to krypto-żydów utworzyła się liczna i wpływowa klasa, którą można by nazwać judeochrześcijańską. „Byli to światowcy, którzy nad wszelką religię przekładali rozkosze życia, bogactwa i zaszczyty, sceptycy, którzy przyjęli wiarę chrześcijańską... bo otwierała przed nimi świat szeroki... Klasa ta podszyła się pod płaszczyk chrześcijaństwa, a nawet udawała żarliwą pobożność...” pisze Graetz (Historia Żydów tom VI, str. 4) o nowochrzczeńcach hiszpańskich. Ludność starochrześcijańska spoglądała okiem nieufnym na tych swoich nowych współwyznawców i nadała im przezwisko „marani” (marranos).
Wykształceni neofici, wśród których było wielu uczonych, lekarzy, pisarzy i poetów, dobiwszy się po pozornym przyjęciu katolicyzmu wysokich urzędów i zaszczytów, wiedli rej na zgromadzeniach kortezów, kierowali polityką w rządzie państwa i sprawowali władzę na stolicach biskupich. Traktując tubylców butnie i wyniośle, wzbudzili w nich do maranów niechęć i rozgoryczenie. Toledańczycy dali pierwsi upust swej nienawiści do wychrztów, uchwalając statut, w myśl którego kryptożydzi odsunięci być mieli od sprawowania wszelkich urzędów. Rozległy się ogólne skargi, że liczni marani, tak duchowni jak i świeccy, zakonnicy i zakonnice, przestrzegają potajemnie obyczajów żydowskich, odsuwając się od wiary chrześcijańskiej ku niemałej szkodzie i hańbie kościoła. Zwrócono uwagę na ożywioną działalność literacką licznych nowochrzczonych pisarzy i poetów, którym nieobcą była myśl podtrzymywania swoimi utworami niezadowolenia z chrześcijaństwa u neofitów. Wielu z wychrztów korzystało z każdej okazji, aby się wynieść z kraju cichaczem. Udawali się oni w tym czasie przeważnie do Czech, gdzie rozpoczynał swoją działalność Huss. Tam mogli ci pozorni chrześcijanie rozwinąć swoją działalność, szerząc w myśl idei Majmuniego poglądy wolnomyślne wśród słowian. Charakterystycznym jest ustęp z dzieła pisarza żydowskiego Geigera p.t. „Proben judischer Vertheidigung”, w którym autor, opisując wystąpienie Hussa na widownię reformatorskiej działalności, przypisuje nagły wzrost nauki, przeciwnej dogmatom Katolickim, wpływowi nawróconych pozornie na wiarę chrześcijańską żydów.
Dwór królewski, przepełniony dygnitarzami pochodzenia żydowskiego, starał się początkowo utwierdzić maran drogą łagodności w dogmatach chrześcijańskich. Gdy jednak pewien neofita obraził parę królewską przez ogłoszenie pisemka, w którym napadł na katolicyzm i ustrój państwa, usposobienie dworu zmieniło się zasadniczo. Ferdynand aragoński, ażeby poskromić zuchwałość nowych chrześcijan, którym zaczęto też zarzucać, że wspierają zamachy rewolucyjne podbitych Maurów (Glatman, Szkice historyczne str. 103), postarał się w r. 1478 o breve Sykstusa IV, upoważniające go do utworzenia inkwizycji. Pod Jurysdykcją tego pierwszego trybunału znalazła się przede wszystkim Sewilla wraz z okolicą, gdyż okręg ten pozostawał pod bezpośrednią władzą królewską i nie posiadał kortezów, liczących wśród członków swoich nader wielu maranów. Powoli działalność inkwizycji, nie bacząc, na stanowczy sprzeciw kortezów, rozszerzyła się w całym państwie. Nowi chrześcijanie postanowili nie poddawać się. Zajmując w kraju wysokie urzędy i wpływowe stanowiska, spokrewnieni z najznakomitszymi rodzinami zakrzątnęli się oni gorliwie koło podsycania antypatii dla nowej instytucji. W Ternelu, Walencji, Leridzie i Barcelonie wybuchły, przy wprowadzenia trybunału, gwałtowne rozruchy zaledwie przelewem krwi uśmierzone. Dokonano zamachu na życie naczelnego inkwizytora Aragonii - Arbuesa, aby terrorem sparaliżować działalność znienawidzonej instytucji.
Inkwizytorowie rozpoczęli energiczną walkę o położenie kresu zbyt ścisłej zażyłości między maranami i ich prawowiernymi współbraćmi. W myśl nakazu drugiego Mojżesza żydzi utrzymywali z pozornymi chrześcijanami najściślejsze stosunki. „Dla swych nieszczęśliwych braci, którzy ze wstrętem musieli znosić maskę katolicyzmu, pisze Graetz (Historia żydów. t. VII. str. 98), mieli synowie Jakóba serdeczne współczucie i starali się utrzymać ich w kontakcie ze społeczeństwem żydowskim”. Zrodzonych w chrześcijaństwie maranów nauczali obrzędów judaizmu, zbierali się z niemi potajemnie na nabożeństwa, dostarczali im ksiąg religijnych, komunikowali im daty postów i świąt uroczystych, zaopatrywali ich na Paschę w przaśniki, a przez cały rok w mięso, przyrządzone według przepisów religii żydowskiej i obrzezywali ich nowonarodzone dzieci płci męskiej. Członkowie trybunału zażądali od rabinów, ażeby przyczynili się do zerwania kontaktu mas żydowskich z neofitami. Przywódcy Izraela nie dali się do tego nakłonić. Upatrywali oni bowiem w przyjęciu pozornego chrześcijaństwa przez tylu poważnych żydów „zwiastowanie doby mesjańskiej... i bliskość zbawienia” (Graetz. Historia żydów. t. VI. Str. 15). Z pomocą inkwizycji przyszedł edykt królewski (31 marca 1492 r.), nakazujący wszystkim żydom hiszpańskim opuszczenie kraju. Głosił on, że Judejczycy zostali wypędzeni z kraju głównie za złośliwe odstręczanie nowochrześcijan od wiary katolickiej. Wielce pomocnymi dla wyznawców talmudu w tak krytycznych dla nich chwilach byli marani, których liczba niepomiernie wzrosła po ogłoszeniu edyktu. Wyruszającym w świat braciom okazali oni gorliwą pomoc. Wielu z nich przyjęło od wychod?ców złoto i srebro bąd? to w depozyt, bąd? też dla odesłania im go przy okazji przez zaufanie osoby, lub wystawili w zamian weksle na miasta zagraniczne. Nowi chrześcijanie nie ustawali w gorliwych zabiegach o dobro swych wypędzonych współbraci. Sprawców przymusowej emigracji synów Jakóba prześladowali z nieubłaganą srogością. Mając się bardziej, niż kiedykolwiek na baczności i zyskując sobie niezmierną gorliwością duchowieństwo, oddawali nieprzyjaciół swoich w ręce inkwizycji.
Oprócz działalności inkwizycji zatruwała życie maranom nienawiść ludu. Handel na wielką skalę, lichwiarstwo, dzierżawienie dziesięcin kościelnych, podnoszenie cen na artykuły żywnościowe i wywóz ziarna zagranicę podczas nieurodzajów wzmagały ku nim antypatię starych chrześcijan. Doprowadziło to do stałej, potajemnej emigracji zamożniejszych wychrztów z półwyspu Iberyjskiego. Widzimy ich w Niemczech, Holandii, Francji, Anglii, Włoszech, Polsce i Turcji, prowadzących tam systematyczną robotę nad podważeniem kościoła. W Niemczech wybuchła w tej porze burza, która miała swe ognisko w ograniczonym kole żydowskim. Nie darmo zaznacza Graetz (Historia żydów t. VII. str. 157), że „epokowy, ogólnodziejowego znaczenia noworodek (reformacja), który miał przeobrazić Europę, ujrzał światło dzienne w żłobie żydowskim”. Te ścisłą łączność synów Izraela z reformacją uwydatnia też Geiger (Proben judischer Vertheidigung), podkreślając, że „żydzi, obserwując szerzenie się, sekt religijnych w Europie, widzieli bezpośrednie uczestnictwo w nich pozornych chrześcijan”.
Przy rozszerzaniu się zamieszek religijnych we Francji, Holandii i Anglii wielce pomocnymi byli maranie. Dzięki wykształceniu, otrzymanemu w wyższych szkołach Hiszpanii i Portugalii, zamożności, oraz pompatycznym nazwiskom szlacheckim, które przejmowali ich przodkowie od chrzestnych rodziców, mieli ci pozorni chrześcijanie wstęp swobodny do najwyższych sfer wyżej wspomnianych krajów. Pod maską znakomitych cudzoziemców portugalskich i hiszpańskich szerzyli oni wolnomyślne poglądy wśród tamtejszych mieszkańców. Jako uczeni, lekarze i prawnicy, przestający na równej stopie z najwybitniejszymi znakomitościami naukowymi i politycznymi aryjskich społeczeństw, wywierali marani potężny wpływ na opinię publiczną. To też sekty religijne, wspomagane przez tak możnych sprzymierzeńców, szybko się rozszerzały. Czasami jednak wschodni temperament zbyt ponosił nieprzejednanych wrogów kościoła. Wtedy gro?ba zagłady wisiała nad pozornymi chrześcijanami, którym, jak pisze Graetz (Historia żydów. t. VII. str. 75), „nie bardzo zależało na jawnym wyznawaniu wiary żydowskiej i czujących się dobrze w swym dwuznacznym położeniu. Publicznie oskarżani przez starochrześcijan francuskich o apostazję „cudem uniknęli rzezi nocy św. Bartłomieja” (Graetz. Historia. t. VII. str. 47). Tylko ofiarowaniem wielkich skarbów (złoto, nagromadzone w Europie od czasu odkrycia Ameryki, zdaniem historyków żydowskich znajdowało się w większości w rękach maranów) wpływowym osobistościom Francji uniknęli maranie losu hugenotów.
W daleko trudniejszych warunkach przychodziło pracować kryptożydom hiszpańskim nad podważeniem Kościoła na półwyspie Apenińskim. Wpływ lekarzy żydowskich udostępnił wprawdzie pozornym chrześcijanom przenikanie do północnych Włoch i swobodne obracanie się po kraju. Niemniej jednak inkwizycja rzymska zmuszała ich do ostrożności. Nie mogąc otwarcie szerzyć niedowiarstwa wśród starochrześcijan przystąpili maranie do tworzenia licznych, tajemnych organizacji, kierowanych zazwyczaj przez nich, a mających na celu nieubłaganą walkę z papiestwem. Były to, tzw. „Akademie Nauk Tajemnych”. Na próżno Rzym, niezadowolony z masowego napływu do Włoch pozornych chrześcijan, drogą amnestii pozwalał im na wykonywania praktyk żydowskich (dekret papieski z dnia 30 maja 1497 r.). Tysiące maranów wolało zachowywać pozory prawdziwych katolików, chrzcić w kościele swe dzieci, brać śluby z rąk księży katolickich i ukradkiem tylko wykonywać przez szereg pokoleń przepisy religii żydowskiej. Umożliwiało to bowiem pozornym chrześcijanom spełnianie nakazów drugiego Mojżesza.
Rozpoczęli też ci przymusowi wychod?cy zaciętą walkę ze znienawidzoną przez nich Hiszpanią. Wyróżnił się na tym polu Józef Mendes-Nassi, agent sułtana Sulejmana, wspomagany przez rzesze marańskie. Ukrywając starannie przynależność plemienną (występował w Carogrodzie jako „bej frankijski”) starał się Nassi szkodzić wszelkimi sposobami władcom hiszpańskim. Będąc w ścisłych stosunkach z guezami niderlandzkimi, zachęcał ich Józef Nassi do wytrwania w walce z Filipem II. Przyrzekał on im, że wpłynie na sułtana, aby tenże, ujmując się za Maurami, zmylił uwagę Hiszpanów. W oczach maranów, zwalczających z wielką energią swoją dawną ojczyznę, nieudana wyprawa niezwyciężonej Armady Filipa II zaczęła potęgować nadzieję, że z pomocą reformacji uda się wypełnić nakaz drugiego Mojżesza, nawet w najbardziej oddanej Rzymowi Hiszpanii.
Co się tyczy maranów, przebywających na półwyspie Iberyjskim, pozostali oni pozornie chrześcijanami w ciągu całych stuleci. Zapanowała u nich tradycja, że przynajmniej jeden, syn z każdej rodziny winien stać się księdzem. A ponieważ nie brakowało im zdolności i sprytu, dochodzili przeto do najwyższych stanowisk duchownych. Wielu kanoników, sędziów inkwizycji, nawet spowiedników książąt krwi, pochodziło z żydów. Klasztory męskie i żeńskie były pełne wychrztów. Niejeden był z przekonań żydem, lecz dla celów doczesnych udawał chrześcijanina. Byli w Hiszpanii biskupi i pobożni zakonnicy, których najbliżsi przebywali zagranicą i wyznawali judaizm. Będąc w ścisłym związku ze swymi krewnymi z Holandii, Francji i Anglii pracowali oni stałe nad osłabieniem monarchii hiszpańskiej. Pobożni i cisi prałaci i zakonnicy „żywili płomień swego przekonania i podkopywali potężne państwo następców Filipa II” (Graetz. Historia żydów, t. VIII, str. 151). W ugrupowaniach monarchistycznych i kościelnych reprezentowany był zawsze żywioł marański w poważnej ilości. Niedawno korespondent dzienników syjonistycznych Eazrjel Karlebach pisał w maju 1931 r., że „wśród przywódców księży jest więcej maranów, niż wśród bohaterów rewolucji”.
NEOFICI ŻYDOWSCY W DAWNEJ POLSCE
Od najdawniejszych czasów Polska była wdzięcznym terenem pozornego zrywania z wiarą swych ojców przez synów Izraela. Posłuszni nakazom drugiego Mojżesza żydzi krakowscy przechodzili w dość poka?nej liczbie na katolicyzm już w drugiej połowie XIV wieku. Cieszyli się oni specjalnymi względami rady miejskiej, która otaczała neofitów gorliwą opieką. Jak wskazują „Rachunki miasta Krakowa” (r. 1395, 1398, 1400) rada wyznaczała im pod pozorem wydatków na obrzęd chrztu znaczne nagrody. Liczba pozornych chrześcijan stale wzrastała w starej stolicy Polski w ciągu piętnastego stulecia. Jak pisze Długosz wielu żydów przyjmuje chrzest w 1407 r. Powtarza się ta sama historia w 1455 r. W osiem lat pó?niej mamy znowu nowe rodziny neofickie w Krakowie. W ślady współbraci ze stolicy wstępują żydzi z Poznania i wielu innych miast Polski zrywając pozornie z judaizmem. Nie posiadamy ani jednej monografii o Żydach z różnych miejscowości, w której by nie było wzmianki o jakiejś rodzinie neofitów. Mieli też nowochrzczeńcy ułatwioną możność przeniknięcia do społeczeństwa polskiego. Uchodząc za zwinnych, przebiegłych cudzoziemców nie różnili się oni od autochtonów ani strojem, ani stopniem wykształcenia i utrzymywali z nimi dobre stosunki towarzyskie, ucztując przy jednym stole.
Wśród neofitów w państwie Jagiellonów wysunęli się na czoło pod względem wpływów i bogactw przede wszystkim nowochrześcijanie litewscy. Już za w. ks. Witolda dochodzili Żydzi na Litwie do dużych fortun. Komory celne, podatki od wódek, sól, wosk, przewozy, mostowe znajdowały się w ich rękach. Żydzi - arendarze gromadzili powoli w swoich rękach wielkie bogactwa i nabywali posiadłości ziemskie. Wchodząc w skład warstwy ziemiańskiej, oni sami, względnie ich dzieci, przyjmowali wiarę chrześcijańską. Ponieważ szlachta litewska wówczas nie była jeszcze tak wyrobionym stanem jak w Koronie, mieli więc pozorni katolicy ułatwioną możność spełnienia woli Majmonidesa t.j. wejścia w skład przodującej warstwy narodu.
Ilość nowochrześcijan niepomiernie wzrosła na Litwie po ogłoszeniu w czerwcu 1495 r. dekretu, w którym w. ks. Aleksander polecił Żydom opuścić kraj. Nie chcąc oddalać się od swoich majątków, setki celników i poborców żydowskich wyrzekło się pozornie wiary ojców i przyjęło chrzest. Wiele nazwisk wybitniejszych tych neofitów utrwaliło się w dokumentach. Mniejsi, niezajmujący poważniejszych stanowisk, weszli niepostrzeżenie do społeczeństwa polskiego.
W myśl idei drugiego Mojżesza pozorni chrześcijanie nie zrywali ze swymi współbraćmi, będącymi wyznawcami talmudu. Utrzymywali oni także ścisły kontakt ze swymi najbliższymi. Tak np. Abraham Józefowicz nie zrywa bynajmniej ze swymi braćmi Żydami, lecz handluje razem z nimi. Mało tego — proszą oni nawet Abrahama o przeprowadzenie podziału majątku odziedziczonego po rodzicach. Są oni także obecni przy zgonie swego brata, pozornego chrześcijanina. Na Abrahamie Józefowiczu wzoruje się rabin łucki Mosanowicz. Po przyjęciu chrztu miłuje on najwięcej swego pierworodnego syna Mojżesza, wyznającego judaizm. Nie zapomnieli też wpływowi kryptożydzi o wygnanych z kraju współbraciach. „Zawdzięczając ich zabiegom dozwolono w 1503 r. wrócić Żydom na Litwę” (Nussbaum. Historia Żydów, t. V, str. 101).
Już w wieku XVI pozorni chrześcijanie, obdarzani masowo przez władców polskich klejnotem szlacheckim, dochodzili do wysokich stanowisk. W 1510 r. obok Radziwiłłów, Ostrogskich, Ostyków, Kieżgajłów, Hlebowiczów i Sapiehów zasiadł w radzie wielkoksiążęcej neofita Abraham Józefowicz, jako podskarbi ziemski (wielki) W. Księstwa Litewskiego. Wśród jego potomków (Abrahamowiczów), spokrewnionych z najpierwszymi rodzinami polskimi (Zborowskimi) widzimy wojewodów, kasztelanów i generała artylerii litewskiej. Stanowiska starostów, stolników i krajczych były też zajmowane często przez nowochrześcijańskie rody, koligacące się drogą małżeństw ze starymi rodzinami szlacheckimi. Tak w Wielkopolsce wpływowe stanowisko zajęła wśród szlachty tamtejszej rodzina Powidzkich, wywodząca się od neofity Stefana Fiszta starosty powidzkiego i Wojskiego kruszwickiego, spokrewnionego ze słynnym w dziejach rozwoju żydowskiej teologii politycznej gaonem Jakóbem Polakiem, zwanym „Ojcem talmudu”.
Pod opieką tak wpływowych pozornych chrześcijan działo się dobrze wyznawcom talmudu w państwie Zygmuntów. Liczba ich szybko wzrastała. Za przedostatniego Jagiellona przybyło do Polski masę Żydów z Zachodu, szczególnie z Czech. „W ciągu następnych 50 lat liczba czeskich Żydów tak wzrosła w Krakowie, pisze Berszadski (Litewscy Żydzi. str. 263), że usiłowali oni owładnąć kahałem tamtejszym”. Razem z wyznawcami judaizmu ciągnęli do Polski ich współbracia katoliccy. Nie darmo zaznacza H. Graetz (Historia Żydów. t. VI. str. 156), że „jeśli Żyd nawrócony na wiarę chrześcijańską... chciał otwarcie wyznawać judaizm, mógł to uczynić w Polsce”. W XVI w. w Polsce nie było w ogóle — przykładów gwałtownego nawracania Żydów. Świadczy o tym „Historia Żydów w Polsce” t. II. str. 278 A. Kraushara). Przychylny stosunek ówczesnych władców polskich do synów Izraela uwydatniony został w statucie, nadanym Żydom przez Stefana Batorego. W paragrafie 5 czytamy, ze „gdyby Żyd na wiarę katolicką przeszedł i żonę wiary katolickiej pojął i z nią potomstwo miał, inne zaś potomstwo z żoną żydówką spłodzone, we wierze żydowskiej zostawił: zastrzega się, aby dzieci z żoną katoliczką spłodzone, żydom pod względem spadku uszczerbku nie czynili”.
Wielką ruchliwość wykazywali pozorni chrześcijanie w Polsce w okresie szerzenia się reformacji. Zgodnie ze wskazaniami najwybitniejszych pisarzy żydowskich, walczących w myśl idei drugiego Mojżesza o „swobodę przekonań religijnych” (między którymi pierwsze miejsce zajął Izaak ben Abraham z Trok, związany ściśle z ebionitami, servetianami i arianami) starali się kryptożydzi „zniweczyć wszelkie przesądy wiekowe, jakie podówczas istniały w państwie Jagiellonów”. Nawiązali oni ścisły kontakt z dworem Bony, w działalności którego należy szukać genezy ruchów antykatolickich.
Walerian Krasiński w dziele p. t. „Historia reformacji w Polsce” t. I str. 90 pisze: „w Krakowie powstaje tajne stowarzyszenie celem rozpraw religijnych. Był to związek pozornie ściśle katolicki, na czele którego stał Włoch, Franciszek Lizmanini; (przypisek — ówczesne Włochy były siedzibą t. zw. „Akademii Nauk Tajemnych” kierowanych przez maran) — kapelan i spowiednik Bony”. Powyższe stowarzyszenie pod wpływem „Braci Italjańskich” jak Jerzego Blandraty, Franciszka Stankara marana, powołanego do Krakowa na katedrę języka hebrajskiego i obu Socinów (Fausta i Lelja) wyłoniło fajną organizację „Braci Polskich” „liczącą w szeregach swoich wielu kryptożydów a występującą na zewnątrz jako sekta arian polskich. Została ona w r. 1660 wygnana z Polski, bowiem była jedną z głównych sprawczyń szwedzkiego najazdu” za Jana Kazimierza. Z powyższymi informacjami łączy się ściśle wiadomość, podana przez żydowskiego historyka Goldbauma w jego „Zarysie historii wolnomularstwa w Polsce”, drukowanej u brata masona Samuela Markusa w Budapeszcie w r. 1908. W tej żydowskiej broszurze czytamy na str. 4: „Już za czasów, Zygmunta Starego miał Brancacio, dworzanin Bony, wprowadzić wolnomularstwo na dwór królewski, oraz miał syn jego (Zygmunta I) Zygmunt August... który wydał w r. 1562 edykt tolerancyjny, proklamujący wolność wyznania i uchylający egzekutywę wyroków sądów kościelnych... miał należeć do związku wolnomularzy”.
O intensywności agitacji antykatolickiej, prowadzonej w owym czasie, świadczą najlepiej w tej mierze współczesne akta. W kronice Gwagnina czytamy, że „Roku 1540, ludzie chrześcijańscy nowymi sektami jęli się byli bardzo o wiarę chrześcijańską swarzyć, zaczym Żydowie nie mało chrześcijan u nas na żydowską wiarę zwiedli, y onych poobrzezali, a żeby się tego nie kajali, z Korony je do Węgier, a potym do Turek wysyłali. Względem czego król Zygmunt kazał inkwizycję wojewodzie i staroście krakowskiemu między Żydy czynić. Żydowie się przez sprawcę do cesarza tureckiego uciekli”.
Wielce pomocnymi pozornym chrześcijanom polskim w rozbijaniu jedności kościoła katolickiego byli maranie, przybyli z Włoch za ostatnich Jagiellonów. Przede wszystkim Franciszek Stankar, za którego namową „Mikołaj Oleśnicki, pan na Pińczowie wypędził zakonników ze swego miasta i zaprowadził publiczne nabożeństwo ewangelickie według zasad i obrządku kościoła helweckiego”. (W. Krasiński. Dzieje reformacji, t. I. str. 134). Pó?niej za przewodem Stankara wyłoniła się w Polsce z kalwinizmu sekta antytrynitarzy, wyra?nie judaizująca, wobec czego kalwini zaczęli go napastować, zowiąc „potworem, zbrodniarzem, wściekłym psem, Żydem obrzezanym”.
Po burzliwym okresie reformacji w Polsce liczba pozornych chrześcijan w kraju stale wzrastała. Przy końcu szesnastego i połowie siedemnastego stulecia wielu bogatych Żydów zmieniło wiarę. W Herbarzach szlachty polskiej znajdujemy setki uszlachconych rodzin neofickich. Nie darmo w Statucie litewskim (art. 8) czytamy: „Jeżeliby który Żyd, lub Żydówka do wiary chrześcijańskiej przystąpili, tedy każda taka osoba i potomstwo ich, za szlachcica poczytani być mają”. Z tak łatwego wejścia do kierowniczej warstwy narodu korzystali skwapliwie liczni zamożni Żydzi na Litwie. Za ich przykładem szli talmudziści z Mazowsza, gdzie zdarzały się liczne przykłady uszlachcenia nowych chrześcijan. Trudno dokładnie wymienić wszystkich neofitów tego okresu, gdyż nobilitacja odbywała się częstokroć w ten sposób, że takiego mechesa przyjmowano do rodziny szlacheckiej. Jedno tylko da się stwierdzić, że byli to ludzie zamożni, że stali w ciągłym kontakcie z magnaterią polską i posiadali dobra ziemskie. Możnowładcy i duchowieństwo pomagali Żydom w dążeniu do chrztu. Biskup Kobielski z Łucka zapraszał synów Izraela do siebie i prowadził z nimi dysputy. Wojewoda Załuski stworzył wielki fundusz na założenie specjalnej szkoły misjonarskiej we Lwowie. Życzliwie ustosunkował się do neofitów nawet najpłodniejszy pisarz antysemicki XVII w. Sebastian Sleszkowski, lekarz i sekretarz Zygmunta III, który pisał o Żydach, dobrowolnie chrzczących się: „A gdy już Żydzi wiarę chrześcijańską przyjmą, można by niektórych, nie sposobnych do roli, zostawić w miastach... Wszelako za nic w świecie nie należy ich pozostawiać na „starem miejscu”, a to dlatego, żeby się odmiana stała tak w mieszkaniu jak i w wierze. Ceł, myt, karczem i t. d. nie należy Żydom wydzierżawiać, póki wiary św. nie przyjmą...” (K. Bartoszewicz. Antysemityzm w literaturze polskiej XV—XVII w. str. 118).
Do neofitów, którzy chcieli powrócić na judaizm, królowie polscy nie odnosili się wrogo. Tak „Jan Kazimierz pozwolił licznym Żydom ukraińskim, którzy, jak pisze Graetz (Historia Żydów. t. VIII. str. 59), przyjęli chrześcijaństwo ze strachu przed kozakami, wyznawać jawnie wiarę swych ojców”. Mało tego, pozwolono synom Izraela przygarnąć do siebie i wychować w wierze żydowskiej setki dzieci, które straciły swych rodziców i krewnych i chowały się w religii chrześcijańskiej. Tolerowano w Warszawie rodzinę Krystyna Horowicza, gdzie ojciec i córka przyjęli chrześcijaństwo, a matka wyznawała nadal judaizm. Nic więc dziwnego, że wielu nowych chrześcijan piastowało poważne godności cywilne i wojskowe, jak np. rodzina Zawojskich. Zawojscy zajmowali wyższe stanowiska w wojsku polskim. Byli nadporucznikami i pułkownikami w kawalerii.
Tak tolerancyjne ustosunkowanie się Polaków do neofitów wydało straszliwy plon podczas najazdu szwedzkiego i wojen polsko-kozackich. Ci pozorni chrześcijanie w myśl idei drugiego Mojżesza przystąpili do stanowczej walki z katolicyzmem. Gdy naród polski znalazł się na brzegu przepaści, liczni arianie polscy kierowani przez kryptożydów stanęli po stronie naje?d?cy. Szwedzi korzystali chętnie z usług żydowskich innowierców, wspomaganych przez współrodaków talmudystów. Nie darmo pisze Bałaban (Hist. i lit. Żydowska, t. III. str. 271), że „poza murami Krakowa nie opowiadano o niczyjej służbie i życzliwości dla Szwedów, jak tylko o ariańskiej i żydowskiej”. Srogi odwet wzięli wówczas Polacy na zdrajcach. Zniszczone zostało Leszno i Sącz, siedziby sekciarzy - „Wróg Czarniecki” według relacji Tyt-hajawen spustoszył większość miast i miasteczek Wielkopolski, oraz dzielnicę Krakowa.
Dziwną też role odegrali pozorni chrześcijanie podczas wieloletnich zmagań się Polski z kozaczyzną. Jak zaznacza Rawita ‑ Gawroński setki neofitów wchodziło w skład wojska zaporoskiego, w którym „wychrzty odgrywali często wybitną rolę, zdobywając najwyższe godności kozackie” (Bohdan Chmielnicki do elekcji Jana Kazimierza, str. 42).
SABBATAJ ĆWI I JEGO ZWOLENNICY
PIERWSZE lata drugiej polowy XVII wieku były świadkami szczególnego zjawiska: ogłoszenia się potomka maranów hiszpańskich Sabbataja Ćwi oczekiwanym zbawicielem mesjańskim synów Izraela. Cale żydostwo tureckie uznało go za swego zwierzchnika. Entuzjazm Judejczyków nie miał granic. Okazywano Sabbataj Ćwi wszelkie dowody czci i miłości. Imponując tłumom niepoślednim rozumem, energią, pewnością siebie, dociekaniami kabalistycznymi i znacznym pochodzeniem (w 18-tym roku życia nosił tytuł chachama), rozpoczął mesjasz żydowski rozdawać swym zwolennikom prowincje i kraje tureckie. Zainteresowały się tym władze w Stambule. Aresztowany i przyprowadzony przed sułtana Sabbataj Ćwi za praktyczną namową swego rodaka lekarza Dodona przeszedł na wiarę mahometańską. Za mistrzem poszła wielotysięczna rzesza zwolenników, porzucając dobrowolnie wiarę ojców.
Jak ongiś pozorne wyznawanie Islamu przez Mojżesza Majmuni nie szkodziło mu w opinii żydowskiej, tak teraz i Sabbataj Ćwi, pozorny muzułmanin, nie przestawał być uważany za mesjasza. Wprowadzając bowiem do tureckiego społeczeństwa liczne rzesze żydowskie, o których "mówiono po prostu, że wzięli turban" (H. Graetz. Historia Żydów. t. VIII str. 127), spełniał on tylko nakazy drugiego Mojżesza. To też kolegia rabinackie na Wschodzie otoczyły specjalną opieką "nowoupieczonych mahometan" i "zagroziły klątwą każdemu, kto by byłemu Śabbatjaninowi ubliżył słowem lub czynem" (H. Graetz. Historia. t. VIII. str. 125).
Udając pobożnego muzułmanina, nie przestawał Sabbataj Ćwi wraz ze swymi zwolennikami utrzymywać ścisłego kontaktu z prawowiernymi żydami. Nie darmo H. Graetz zaznacza (Historia, t. VIII str. 128), że "zachęcony niewzruszonym przywiązaniem doń żydów pomimo zmiany religii trwał Sabbataj Ćwi w stosunkach z nimi w swej roli mesjanicznej". Wmówiwszy w dygnitarzy tureckich, że jego zbliżenie się do synów Jakóba ma na celu nawrócenie ich na islam, uzyskał Ćwi nawet pozwolenie wygłaszania kazań w synagogach. Liczba pozornych wyznawców Proroka wzrastała. Powoli dokoła zbawiciela mesjańskiego utworzyła się sekta żydowsko-turecka zwana Donmab, licząca według Z. L. Sulimy (Historia Franka i Frankistów, str. 22) pięćdziesiąt tysięcy osób.
Po śmierci Sabbataja Ćwi ilość zwolenników jego haseł stale rosła. Zawierając małżeństwa wyłącznie między sobą i spełniając po kryjomu praktyki religii swoich ojców, nie zaniedbywali ci pozorni muzułmanie odwiedzać często meczetów. Do dnia dzisiejszego donmahni saloniccy, ze środowiska których wyszli w XIX wieku przywódcy młodoturków, obchodzą poza świętami muzułmańskimi święta żydowskie.
Znale?li sabbatejczycy i poza granicami Turcji nowych adherentów. W Polsce, Czechach i Niemczech uczniowie zmarłego mistrza szerzyli jego idee. Około 1300-1500 członków tej sekty wywędrowało z Polski do Jerozolimy, gdzie wielu z nich przyjęło chrześcijaństwo. Za ich przykładem poszli pozostali w kraju. Nie darmo w swoim artykule "Sabbataizm w Polsce", umieszczonym w zbiorowym wydaniu "Żydzi w Polsce Odrodzonej", str. 267, Bałaban zaznacza, że: "Przy końcu XVII w. przyjęła chrzest większa liczba żydów, która osiadła w Polsce..." Jak ustosunkowywali się nowochrzczeńcy do katolicyzmu dowodzi przykład neofity Eljasza-Eberta, uszlachconego i obdarzonego bogatymi dzierżawami rządowymi, który pod płaszczykiem gorliwego chrześcijanina spełniał przepisy judaizmu.
Na początku osiemnastego stulecia liczba pozornych chrześcijan w Polsce niepomiernie wzrosła. Przyczyniało się do tego ugruntowywanie się sabbataizmu w Rzeczypospolitej, oraz gorliwość misjonarska duchowieństwa katolickiego, przyczyniającego się bezwiednie do realizacji idei drugiego Mojżesza. Dzięki akcji księdza Turczynowicza z Wilna i żeńskiego zakonu Mariawitek, którzy wyszukiwali neofitom możnych rodziców chrzestnych, tysiące żydów przyjęli chrzest. Chętną do tej służby chrześcijańskiej okazała się rodzina Poniatowskich, dalej: Lubomirscy, Sapiehowie, Zamoyscy, Potoccy, Tyszkiewicze, Małachowscy, Chodkiewicze i Platerowie. Starali się oni o jak najszybsze nobilitowanie chrześniaków i dawanie im odpowiednich stanowisk. Pamiętali też o swoich współbraciach wpływowi potomkowie dawnych neofitów, zajmujący wybitne stanowiska i spokrewnieni z wieloma rodzinami staropolskimi. Im to zawdzięczali najświeżsi chrześcijanie, nie patrząc na ostrą opozycję warstwy kierowniczej w kraju, niechcącej dzielić się z nikim władzą, obalenie dawnego prawa, według którego skartabel (ex charte belli) szlachcic nowy dopiero w trzecim pokoleniu stawał się zdolny piastować urzędy szlacheckie. Dla nich uchwalono w 1736 r. nową konstytucję, która pozwalała pomijać skartabellat (praeciso scartabellatu) i przypuszczała nowego szlachcica od razu do pełności praw szlacheckich. Umożliwiło to masom sabbatejczyków wzmocnienie zwartej organizacji mechesów, której złowrogi wpływ Polska niejednokrotnie już odczuła oraz przygotowała grunt dla frankistów.
Liczna nowokreowana szlachta zaczęła w szybkim tempie zajmować poważne stanowiska w kraju. W spisie bardziej znanych rodzin neofickich owych czasów widzimy: Dziekońskich, piastujących poważne stanowiska duchowne i wojskowe, Dobrowolskich herbu Odyniec — zakonników i starostów, Dessau, którzy otrzymali godności starostów, Urbanowskich — duchownych na kierowniczych stanowiskach, Jakubowskich — wyższych wojskowych i starostów, Wolańskich — posłów na sejm i wielu innych. Najwpływowszym wśród nich był jednak Wojciech Jakubowski, starosta lesznowolski, którego zagadkowa rola w ówczesnej Polsce nie została dostatecznie wyjaśniona. Giętki dworak, umiejący zręcznie zyskiwać względy arystokratycznych dam, pozostawał w bliskich stosunkach z Czartoryskimi. Nie przeszkadzało mu to w należeniu do stronnictwa francuskiego, na czele którego stał Jan Klemens Branicki. Hojnie opłacany przez dwór wersalski był on stale nienasyconym i często przypominał doradcom Ludwika XV o "położonych przez niego dla Francji zasługach". Czy polegały one na odpowiednim nastrajaniu ministrów francuskich do rozgrywających się wypadków w Polsce podczas trwania konfederacji barskiej, tego historia nie podaje. Faktem jest jednak, że kierownicze koła paryskie dość obojętnie ustosunkowały się do wysiłków patriotów polskich. Do tego zaś Jakubowski mógł się w poważnej mierze przyczynić, prowadząc ożywioną konferencję z sekretnym gabinetem wersalskim za pomocą depesz, których cyfry, jak zaznacza Józef Łoski w swoim artykule pt. "Wojciech Jakubowski" (Biblioteka Warszawska 1873 r. t. IV str. 267, 68), on jedynie znał w Polsce. Wielki przyjaciel ks. arcybiskupa Łubieńskiego afiszował się starosta lesznowolski ze swoją pobożnością, co nie przeszkodziło mu odwiedzić przebywającego w Częstochowie Jakóba Franka, w otoczeniu którego znajdował się bliski jego krewny rabbi Nachman, pó?niejszy Piotr Jakubowski, przyjaciel i doradca mistrza. Może otrzymał tam Wojciech Jakubowski, nazwany przez Łaskiego "przyjacielem króla Stanisława", wskazówki od tego "politycznego mesjasza upadającej Polski" (Franka), jak przyśpieszyć upadek konfederacji, a tym samem i państwa polskiego.
DZIAŁALNOŚĆ JAKÓBA FRANKA
W DRUGIEJ POŁOWIE XVIII wieku wielotysięczna rzesza żydów porzuciła dobrowolnie wiarę przodków i przeszła na łono kościoła rzymsko-katolickiego. Przyczynił się do tego Jakób Lejbowicz (pó?niej nazwany Frankiem) z Karolówki na Podolu, prowodyr tłumów żydowskich, które służyły mu "jako dziedzicznemu panu poddani" (Z. L. Sulima: "Historia Franka i Frankistów", str. 129). Dn. 5 XII 1755 r. (data, uważana przez historyków żydowskich za bardzo ważną w dziejach Izraela) pojawił się Jakób Frank, tytułowany w owym czasie przez żydów chachamem Frenk Jakoff Jossyfem, w Polsce, gdzie rozwinął ożywioną agitację, zyskując sobie licznych zwolenników. Frank głosił żydom, że "nadszedł na koniec czas na oswobodzenie Izraela wyznaczony; że naród żydowski wnijdzie niebawem w dziedzictwo i używanie wszystkich zaszczytów, swobód i dobrodziejstw, jakie Pan przedwieczny przyrzekł ich przodkom". W krótkim czasie potworzyły się całe koła jego stronników. Zyskał on poparcie szeregu poważanych rabinów, wśród których najgorliwszymi współpracownikami jego byli: Elisza Szor z Rohatyna, którego córka Chaja uchodziła za prorokinię, Lejb Krysa z Nadwornej, tajemniczy rabbi Elisze z Podhajec, Szajes, Lejba z Brzezia, Wolf z Krzywoczy, Izrael z Glinian, Falik z Lanckorony i Boruch z Rawy Ruskiej.
Szybko rozrastająca się sekta wywołała początkowo ogromne oburzenie wśród prawowiernych żydów. Doszło nawet do tego, iż podczas zjazdu Franka i jego zwolenników w Lanckoronie oskarżyli go talmudziści przed władzą polską o kaptowanie zwolenników wśród żydów dla Turcji i przyczynili się do aresztowania go. Sąd rabiniczny zaś i sejm czterech ziem rzucił klątwę na licznych jego stronników, zakazując prawowiernym zadawania się z heretykami. Prześladowani zewsząd Frankiści udali się pod opiekę biskupa kamienieckiego Mikołaja Dębowskiego, który wypędził żydów w r. 1750 z Kamieńca Podolskiego. Po nagłej śmierci biskupa (prawdopodobnie otrutego przez żydów za przyczynienie się do spalenia w r. 1757 tysięcy egzemplarzy talmudu) dotarli do samego króla Augusta III, który dał im w czerwcu 1758 r. list bezpieczeństwa.
W tymże czasie doszły do Franka, przebywającego w Giurgiewie na Wołoszczy?nie, wieści o intrygach, knowanych przeciwko niemu przez żydów na dworze sułtańskim. Wobec tego Frank uznał za jedyny środek ocalenia przyjęcie Islamu. Wdziawszy tedy zielony turban, wraz z dziesięcioma swoimi zwolennikami porzucił publicznie judaizm i zaczął uczęszczać do meczetów, zapewniwszy sobie tym sposobem bezpieczne schronienie w tureckich posiadłościach.
Po pewnym czasie Frank zjawia się na żądanie swoich wiernych z powrotem w Polsce; doszedł on do przekonania, iż konieczne jest dać polskiemu duchowieństwu do zrozumienia, że nie byłby on przeciwny (wraz ze swoimi stronnikami) przyjęciu chrześcijaństwa. Z opowiadań jego wynika, iż w lipcu 1759 r., po tajemniczych ceremoniach, odbytych we wsi Iwaniu na Podolu, usłyszała gromada po raz pierwszy wyra?ną jego wolę przyjęcia chrztu.
Do tej decyzji Franka przyczynili się poważnie sami żydzi. Obradujący w Konstantynowie sejm czterech ziem przyszedł po dłuższych, poufnych Rozprawach do wniosku, iż trzeba poprzeć usiłowania wielbicieli Franka. Jak zaznacza żydowski historyk Nussbaum w swojej historii żydów "dużo pieniędzy" wydali prawowierni żydzi na zachody około tej sprawy, przyśpieszając poważnie dzień chrztu nowotworzącej się sekty. Z relacji prymasa Łubieńskiego, złożonej w dn. 15 maja 1759 r. nuncjuszowi papieskiemu ks. biskupowi Serra w Warszawie, widać, że na zamiary antytalmudystów spoglądano z nieufnością w sferach, wyższego duchowieństwa katolickiego. Powodów ku temu było wiele. Z zachowania się Franka i jego zwolenników we Lwowie było widoczne, iż nie tyle zależało im na przyjęciu chrztu, ile na ukształtowaniu się w rodzaj sekty pod protektoratem królewskim. Pozornie skłaniali się niby kontrtalmudyści do chrztu, a potajemnie spełniali tajemnicze obrządki, nic nie mające wspólnego z wiarą, jaką mieli przyjąć.
Jednymi z pierwszych, co chrzest przyjęli, byli Szorowie i Krysowie. Za ich przykładem poszło w przeciągu dwu miesięcy w samym, tylko Lwowie około tysiąca rodzin. Sam Frank ochrzcił się pó?niej w Warszawie, w kaplicy królewskiej w Pałacu Saskim. Co się tyczy jego żony i córki Ewy, to przeszły one na katolicyzm w lipcu 1762 r. w Lublinie. Za przykładem Franka poszło wiele tysięcy rodzin żydowskich, którym zwykł mawiać, że "jak Jakób święty czcił Pana swego w cudzym Bogu, tak i my powinniśmy czcić swego Boga". Szpalty gazet polskich napełniały ustawicznie szeregi imion nowochrzczeńców.
Teodor Morawski w "Dziejach narodu polskiego" określa cyfrę frankistów, którzy w drugiej połowie XVIII w. przyjęli chrzest, na 24.000 osób, którą to cyfrę potwierdzają regestra prezydenta Witthofa.
Tajemnicze praktyki Jakóba Franka obudziły czujność wyższego duchowieństwa. I tak nuncjusz otrzymał zawiadomienie od pewnego frankisty, złożonego ciężką niemocą, iż Jakób Frank zbiera w pewne dni swoich najbliższych dla śpiewania pieśni w języku żydowskim i spełniania dziwnych ceremonii. Do tych wiadomości przyłączyła się jeszcze i najświeższa, że frankiści praktykują między sobą poligamię i inne zwyczaje, zapożyczone z Turcji, skąd niektórzy pochodzili. Musieli prawdopodobnie i inni uczniowie Franka uczynić sekretne zeznania, gdyż znajdujemy w pó?niejszych mowach "mistrza" zgry?liwe napomknięcia o tym. Zebrany materiał spowodował aresztowanie Franka w lipcu 1760 r., a po przeprowadzeniu śledztwa został on wyrokiem sądu duchownego skazany na stałe zamieszkanie w twierdzy częstochowskiej.
Przebywającemu blisko trzynaście lat w Częstochowie Frankowi pozostawiono względną swobodę w obrębie fortecy, umożliwiając mu utrzymywanie stałego kontaktu ze swoją kompanią. Pobłażliwość garnizonu fortecznego posunęła się do tego stopnia, iż pozwolono frankistom stworzyć w Częstochowie kolonię, wśród której Frank stale przebywał. Pozornie życie owej gromadki poddane było panującemu regulaminowi. Jako katolicy spełniali oni przepisane obrządki: chodzili do kościoła i spowiadali się. Frankiści czynili to jednak nie z przekonania, lecz dla pozorów i z obawy, by księża nie powzięli podejrzenia o sekciarskich ich praktykach. Potajemnie bowiem schodzili się oni nocami do izdebki więziennej "mistrza", który rozwijał przed nimi zasady, nie mające nic wspólnego z dogmatami kościoła katolickiego, i oddawali się tajemniczym ceremoniom.
Sam Frank pozornie udawał gorliwego wyznawcę idei miłosierdzia chrześcijańskiego, otwarcie głosił przed najbliższymi konieczność masowego przejścia ogółu żydów na wiarę "rzymsko-chrześcijańską", dla ich własnego dobra, lecz w zakątkach swej duszy, jak pisze Kraushar: "odczuwał nienawiść do księży i żal do uczniów, że niewczesną gadaniną we Lwowie i w Warszawie zdradzili go przed duchowieństwem". Wielce charakterystyczne u Franka było, że mimo aspiracji do odegrania roli jakiegoś nowożytnego mesjasza na gruncie przyjętej i publicznie pozornie wyznawanej wiary chrześcijańskiej, i pomimo skarg przed duchowieństwem katolickim na towarzyszów, że obrządków żydowskich i sabbatejskich porzucić nie chcieli, sam zdradzał tajemną skłonność do obrządków żydowskich. Gdy był sam na sam z najzaufańszymi, odzywała się w słowach Franka nuta nienawiści i żądza zemsty. "Dzień mściwy jest ukryty w sercu moim. Bąd?cie spektatorami i obwoływaczami na świecie... Teraz wam odkryć nic nie mogę, lecz powiadam wam: wkrótce się wam rzecz pewna pokaże, na którą patrzeć macie... Bąd?cie ostrożnymi... Mówiłem wam, iż nastąpi dzień mściwy" (A. Kraushar: "Frank i Frankiści", t I. str. 271). Frank nie uważał zemsty za rzecz niemoralną, nawet doradzał ją. (Biblia bałam. str. 80-81). Na nią kazał uczniom oczekiwać póty, póki chwila przeznaczona nie nadejdzie. W tym też czasie staje się Frank konfidentem Repnina, z którym nawiązuje kontakt za pośrednictwem swoich najbliższych. W czerwcu 1765 roku trzech zaufanych frankistów w towarzystwie niejakiego Jaskiera (żyda), osobistości zagadkowej, udaje się na rozkaz swego przywódcy do Moskwy; bawili tam 8 tygodni, poczym, wróciwszy do Warszawy, stawili się u Repnina, któremu zakomunikowali, że ich naczelnik, doszedłszy ze studiów nad księgami kabalistycznymi do wniosku, iż wiara grecka jest najprawdziwsza, chce przejść na tę wiarę. Przebieg i rezultaty poselstwa Franka do Moskwy obejmuje list z Petersburga, wysłany w 1768 roku do rabina Jakóba Emdena, znanego z wystąpień przeciwko Jonathanowi Eibenschßtzowi (przywódcy dwóch zwalczających się zacięcie stronnictw żydowskich, z których jedno, i to zwycięskie, opowiedziało się za niezwłocznym skupieniem jak największej ilości izraelitów w Polsce), przytoczony przez Grätza (Beilage nr. VII zur monogr, Frank und die Frankisten).
W przededniu konfederacji barskiej Frank rozwinął niezwykle energiczną działalność, rozsyłając na wszystkie strony wysłańców z tajemniczymi zleceniami. Z poselstwem takim je?dził na Morawy Mateusz Matyszewski i Jan Wołowski, do Pragi Czeskiej Paweł Pawłowski i Piotr Jakubowski, a po powrocie mistrz wysłał ich wszystkich na Podole.
Wśród ogólnego zamieszania w kraju i krwawych walk konfederatów barskich z naje?d?cą, frankiści polscy, jak pisze Kraushar: "pędzili żywot bez troski". Poselstwa mistrza dobrze spełniły swoje zadanie, gdyż dowódcy moskiewscy, jak gdyby stosując się do rozkazów, oszczędzali celowo wielbicieli Franka. Ukoronowaniem wszystkiego, było wyzwolenie "przyjaciela Repnina" z więzienia przez generała rosyjskiego Bibikowa po zajęciu przez Rosjan Częstochowy.
W styczniu 1773 roku opuścił Frank, z córką Ewą, Częstochowę i po krótkim pobycie w Warszawie udał się przez Tropawę do Brna Morawskiego. Widocznie "mistrz" nie mógł dłużej popasać w Polsce po tylu dowodach przyja?ni, którą okazywał wraz ze swoimi zaufanymi Moskalom, a może rola, nakreślona przez żydostwo światowe temu "politycznemu mesjaszowi upadającej Polski", już skończyła się częściowo. Działalności swojej Frank jednak nie zaniechał. Już w drodze do Brna, po naradzie z zaufanymi, wysłał on Jaskiera i Dominika Markiewicza na Bukowinę z jakimiś tajemniczymi zleceniami. Przypuszczalnie rozpoczęto już agitację wśród bałkańskich żydów za emigracją do Polski. Po osłabieniu narodu polskiego uważano widocznie za wskazane skierowanie mas żydowskich z Turcji nad Wisłę. W grudniu 1774 r. wysyła Frank dwukrotnie poselstwo do Turcji; biorą w nim udział: Paweł Pawłowski, Jan i Ludwik Wołowscy, Kapliński i Piotr Jakubowski. Praca ich na terenie Porty Otomańskiej nie spodobała się tamtejszej władzy, gdyż byli oni dłuższy czas trzymani w więzieniu przez baszę Skutari. Tajemniczo o tym wspomina Kraushar, pisząc, iż "knuł Frank jakieś nowe awanturnicze zamysły, zbierając zewsząd pieniądze". Działy się tam rzeczy nie znoszące światła dziennego; świadczą o tym rozkazy "mistrza", przesyłane za pośrednictwem "nadwornera" Mateusza do Warszawy oraz wzmianki o nieustannych poselstwach do Stambułu. Oszukuje też Frank w dalszym ciągu władze kościelne, przemycając pod pozorami praktykującego katolika sekciarskie obrządki. Nawiązał on także w tym czasie ścisłe stosunki z sabbatejczykami morawskimi i niemieckimi, wśród których zyskał wielu zwolenników.
W dwa lata po przybycia do Brna udało się Frankowi zwrócić uwagę cesarza Józefa II na młodą i urodziwą córkę swoją Ewę... Sprawiła ona silne wrażenie na tym czułym na wdzięki niewieście Habsburgu; Frank nie omieszkał tego wyzyskać, przeniósłszy swoją siedzibę z Brna do Grabienic. Stosunki mistrza i jego córki z Józefem II trwały nieprzerwanie. Wizyty odbywały się w obozach, w których cesarz, jako naczelny wódz, spędzał najczęściej wolne od czynności dworskich chwile. Nie ulega wątpliwości, iż stosunki córki Franka z cesarzem Józefem nie były platoniczne. Cynizm mistrza, przejawiający się w jego czynach i w zbyt lekkim traktowaniu stosunków rodzinnych, nie stawia domysłom czytelnika w tym kierunku stanowczych przeszkód. Za cenę tak wyjątkowo wysoką, jaką była cześć córki, zyskał Frank przychylność Józefa II. Teraz zachodzi pytanie, w jakim kierunku chciał "mistrz" wyzyskać wpływy cesarza Austrii. 0 środki materialne nie potrzebował się on troszczyć dzięki bankierom Frankfurtu, udzielającym milionowych kredytów (relacje bankiera Schenk-Rincka). Położenie żydów w cesarstwie znacznie się poprawiło (Judenordnung 1774 r.). Al. Kraushar w swojej pracy o Franku wyjaśnia to dość dziwnie. Zaznacza on, iż być może "mistrz" pragnął przy pomocy rozmiłowanego we wdziękach Ewy młodego cesarza zrzucić w razie wojny z Turcją sułtana z tronu i zasiąść na nim jako były wyznawca Islamu. Uważamy, iż zbyt realnym człowiekiem był Frank, ażeby dążyć do zajęcia miejsca Padyszacha. Tajemnicze poselstwa przywódcy sekty do Turcji, pokątne rozmowy jego posłów z wezyrami stykają się z momentem bardzo ważnym w historii żydostwa światowego, a mianowicie z rozpoczynającą się podówczas wielką wędrówką żydów tamtejszych do Polski. Ścisła łączność między tymi rzeczami musiała istnieć, a o tym nie mógł nie wiedzieć mecenas Kraushar.
Zakończenie owej masowej wędrówki setek tysięcy żydów na ziemie polskie znowu dziwnie zbiega się z wyjazdem Franka do Offenbachu, położonego w pobliżu Frankfurtu nad Menem. Widocznie "mistrz" uznał za bardziej potrzebne osiedlenie się w pobliżu granic innego kraju, gdzie miały rozegrać się wkrótce wydarzenia wielkiej doniosłości. Są pewne dane, iż Franka i jego zwolenników łączyły ściślejsze stosunki z iluminatami. Wspomina o tym Kraushar w formie zresztą bardzo oględnej, zaznaczając, iż w murach nowej siedziby mistrza na zamku w Offenbachu "odbywały się pod pozorem prawomyślności katolickiej praktyki tajemnicze, nader ściśle z obrzędami iluminatów skojarzone". I byłby ów tajemniczy tryb życia frankistów w Offenbachu pozostał może zagadką, gdyby nie książeczka rękopiśmienna, obejmująca tak zwane "Proroctwa Izajaszowe". Książka ta, nieznana aryjczykom w całości, jest właśnie okazem owej mniemanej nauki, ujętej w systemat przez najbliższych zwolenników i następców Jakóba Franka, a stanowiącej mieszaninę kabały z reminiscencjami biblijnymi, której środkowym punktem było pojęcie nowego mesjasza. Są tam złowieszcze przepowiednie kataklizmów, które miały dotknąć kraje chrześcijańskie. W rozdziale XVI "Proroctw Izajaszowych" omówiona jest straszna przyszłość narodów europejskich, a przede wszystkim Francji (kraju Filistynów). Krajowi temu przepowiedziany był zawczasu przewrót społeczny i stracenie króla Ahasa (Ludwika XVI). Frank wraz z kompanią zabawił się nie tylko w przepowiadanie smutnej przyszłości państwu francuskiemu; wysilił się on też na proroctwa polityczne w stosunku do Polski w rodzaju: "Uważcie, nim ja wszedłem do Polski, wszyscy panowie siedzieli spokojnie i król z nimi, a skorom wszedł do Częstochowy, opowiedziałem i doniosłem wszystkim, że Polska rozdzieloną zostanie" (Kraushar: "Frank..." t. II str. 38). Wiele więc wiadomości, niedostępnych dla ówczesnych narodów aryjskich, posiadał ów człowiek, którego Mojżesz Mendelssohn ośmielił się w swoim dziele p.t. "Jerusalem oder ßber religiose Macht im Judenlum" porównać z Chrystusem.
Co się tyczy rękopisu o "Proroctwach Izajaszowych", to na podstawie cytat, które zostały po "odpowiednim spreparowaniu" podane przez A. Kraushara do wiadomości ogółu aryjskiego, należy przypuszczać, iż dobrze mu był znany. Wysoce więc niezrozumiałe będzie dla czytelnika, dlaczego autor obszernej monografii o Franku nie podał tajemniczej książki w całości. Przypuszczamy, iż wiele światła rzuciłyby "Proroctwa Izajaszowe" na historię ostatnich trzydziestu łat niepodległości Polski. Nasuwa się mimowoli podejrzenie, iż mecenas Kraushar uczynił to świadomie. Bał się on, być może, iż społeczeństwo polskie dowie się zbyt wiele. A może "Proroctwa Izajaszowe" uzupełniłyby te pewne luki, co do programu panjudaizmu, które posiadają "Protokóły mędrców Syjonu".
FRANKIŚCI
SEKCIARSTWO Jakóba Franka nie było nowym jego pomysłem. Stanowiło ono dalszy ciąg rozszerzonej już na Wschodzie i w Polsce nauki Sabbataja Ćwi. Gdy wpływy sabbataizmu ustaliły się wśród pewnej części żydostwa polskiego, występują na widownię adepci Franka. Przyjmując z "mistrzem" pozornie katolicyzm, naśladowali oni analogiczny czyn pozornych mahometan donmahnów. Nowochrzczeńcy rozumowali w ten sposób: jeżeli Sabbataj Ćwi i jego zwolennicy porzucili wiarę ojców, dlaczegóżby oni nie mieli uczynić tego samego?
Przyjęcie wiary, panującej w Polsce, zapewniło zwolennikom Franka opiekę rządu i możnych panów, oraz ułatwiło walkę o byt, otworzywszy dla nich ?ródła zarobkowania, zamknięte dla żydów. W praktycznych radach, jakie "mistrz”, zostawił swoim "owieczkom", oprócz starania się wszelkimi sposobami o bogactwa, zalecił im, by się oddawali warzeniu piwa i trzymaniu szynków oraz służyli w palestrze. Frankiści postarali się sumiennie spełnić nakazy swego przywódcy. Uregulowanie prawnego stanowiska zapewniło im swobodny rozwój. Zamożniejsi z nich rzucili się na pewne gałęzie działalności, dotąd uprawiane wyłącznie przez Niemców i w krótkim czasie doszli do znacznych majątków. Browary i gorzelnie znalazły się w rękach frankistów. Ubożsi oddali się drobnemu handlowi, nie gardząc i kramarstwem, które jako chrześcijanie mogli już prowadzić publicznie na pryncypalnych ulicach Warszawy. Upodobniwszy się do Polaków i ucywilizowawszy, zaczęli odgrywać, zwłaszcza w stolicy, pewną rolę. Dążyli oni do zdobycia wybitniejszego stanowiska w społeczeństwie i często zbyt rączo zabiegali około gromadzenia bogactw. Feliks Benikowski, określając zalety i wady ówczesnych frankistów ("Staroż. Polskie"), przyznaje im pracowitość, wytykając jednocześnie zapamiętałe bieganie za znaczeniem osobistym, krzykliwe popisywanie się dowcipem i wynajdywanie pobocznych dróg. Korzystając z tego, że w Statucie Litewskim był artykuł, uznający każdego neofitę eo ipso za szlachcica, uważali się oni w istocie za szlachtę bez oso |
30 grudzień 2005
|
przesłał Krzysztof Cierpisz
|
|
|
|
Lepper nie ufa Kołodce, chce rozliczyć prezydenta
lipiec 30, 2002
PAP
|
takie tam
wrzesień 15, 2005
broda
|
France Telecom uratowana przez internet i komórki
marzec 8, 2007
AFP
|
Putin i inni
luty 5, 2005
zaprasza.net
|
Przerabianie stypy na wesele
maj 5, 2004
ks. prof. Czesław S. Bartnik
|
Przymusowi robotnicy dwudziestego pierwszego wieku
październik 17, 2007
Artur Łoboda
|
Skansen z ludzkiego życia
grudzień 29, 2003
Dziennik Polski
|
Prokurator oskarża siedem osób, którzy publiczne spalili książkę "Dzienniki Anny Frank"
listopad 27, 2006
bibula.com/
|
Zadanie specjalne wykonam
lipiec 31, 2004
Jakub Sakowicz
|
nawroty
wrzesień 28, 2004
|
Media donoszą o kolejnych działaniach wymiaru sprawiedliwości dla przeciwdziałania korupcji i marnotrastwu w systemie ochrony
kwiecień 13, 2007
Adam Sandauer
|
Przelewanie z pustego w próżne
marzec 23, 2004
www.krakow.pl
|
Nasze Prezentacje
Profesor Kazimierz Poznański
grudzień 18, 2002
zaprasza.net
|
Strajkują sędziowie, prokuratorzy ze średnią dochodów 8tys. zł - kiedy zastrajkują emeryci i renciści żyjący za 650zł miesięc
wrzesień 24, 2008
ZR
|
Czy doczekamy się Polskiego kongresmena w USA?
luty 28, 2009
Gregory Akko
|
WEJŚCIE DO UNII EUROPEJSKIEJ POZBAWI POLSKĘ SUWERENNOŚCI !
kwiecień 22, 2003
przesłała Elżbieta
|
Miejcie nadzieję
marzec 14, 2009
Adam Asnyk
|
Dowody wg kosmopolitów
listopad 16, 2007
adam śmiech
|
"Mnożenie dobra"
grudzień 1, 2006
Artur Łoboda
|
Przegrana "Polski Michnika"
marzec 12, 2005
przesłał prof. Iwo Cyprian Pogonowski
|
więcej -> |
|