ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

1984 
Podstawowa lektura dla młodych Polaków 
Zamordowani lekarze odkryli powodujący raka enzym dodawany do wszystkich szczepionek  
 
Nową pandemię zaplanowano na 2025 rok 
 
Papież błogosławi strażników de Rotschild  
To nie jest pomysł Dana Browna na nową powieść, ale wydarzenie, które umknęło uwadze mediów w Polsce, a oznacza wsparcie Watykanu dla potężnych postaci świata finansów i przemysłu, deklarujących działania na rzecz przemiany systemu gospodarczego współczesnego świata.  
Ludobójstwo COVID- konferencja w Wiedniu 23 październik 2020 
23 października 2020 zespół złożony z Claire Edwards (byłej redaktor pracującej dla ONZ, badaczki i mówczyni), Stevena Whybrow (dziennikarza śledczego, aktywisty, badacza Prawa Naturalnego i mówcy), Lucasa Alexandra (dziennikarza i prowadzącego telewizję internetową Age of Truth) oraz kilku innych osób, doręczył prezydentowi Austrii pismo, które następnie zostało odczytane i wyjaśnione bardziej szczegółowo na konferencji prasowej. 
Izby lekarskie to organizacje przestępcze 
 
Planet Lockdown 
Planet Lockdown to film dokumentalny o sytuacji, w jakiej znalazł się świat. Twórcy filmu rozmawiali z niektórymi z najzdolniejszych i najodważniejszych umysłów na świecie, w tym z epidemiologami, naukowcami, lekarzami, prawnikami, aktywistami, mężem stanu... 
Atak pistapo w Gdańsku 
Atak "policji" na proteście w czasie przemowy Krzysztofa Kornatowicza - Gdańsk - 10.10.2020r.  
Zełenski kupił sobie dwa jachty 
Ukraiński "Sługa narodu" i jego żona - kupują sobie bogactwa. Skąd mają pieniądze? 
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus uczestniczył w ludobójstwie Etiopczyków 
„Amerykański ekonomista David Steinman oskarżył szefa WHO, że w latach 2012-2015 był jedną z osób odpowiedzialnych za ludobójstwo w Etiopii”, informuje portal MailOnline. 
Wielkie pytania o 9/11 
Strona poświęcona analizie wydarzeń z 11 września 2001 
Peruwianski sad uznal B. Gatesa G. Sorosa i Rokefelerow odpowiedzialnych za tworzenie "pandemii" COVID 19 
 
Szkodliwe skutki szczepień dały się we znaki pacjentom. Powikłania występują po pewnym czasie 
 
TAK SIĘ BAWIĄ UKRAIŃCY - KORUPCJA źródłem BOGACTWA? 
Bardzo drogie auta, prywatne odrzutowce, jachty, helikoptery i nieruchomości w luksusowych europejskich destynacjach, przemyt w walizkach kilkunastu lub kilkudziesięciu milionów dolarów i ponad miliona euro tak bawią się ukraińskie elity.  
Kalisz w obronie Olszanskiego i Osadowskiego 
 
Próba upodmiotowienia obywateli za pośrednictwem internetu 
Celem serwisu jest umożliwienie obywatelom wyrażenia swojej woli w najważniejszych dla nich sprawach. 
Żadna ze 137. instytucji naukowych badających kowida - nie wyizolowała, w czystej postaci SARS-COV-2. NIGDY! 
 
Częstotliwości radiowe i mikrofalowe a manipulacja ludzkimi emocjami i zachowaniem 

 
 

 
Lockdown w Anglii 
Była kochanka Borisa Johnsona ujawnia - z kim Premier GB konsultował wprowadzenie stanu wyjątkowego pod pretekstem fikcyjnej pandemii
 

 
Debata ws. pandemii COVID-19! 
Sytuacja w Polsce i na świecie! Klimczewski, Socha, Giorganni!  
więcej ->

 
 

Fragmenty skarg ofiar stalinowskich (1)


Równe. Piątek. 1 września....
Ja z matką i bratem poszliśmy do kościoła.
Matka klęcząc w kościele ... modli się gorąco zakrywając twarz rękoma, a my obok niej też klęczymy - modlimy się.
Wtem podchodzi ojciec, klęka obok mamy szepcąc jej coś do ucha. Mama zaczyna płakać. Spojrzałem na ojca. Smutny. Z boku wisi maska i broń. Ubrany nie tak jak zawsze. A słowa, które powiedział mamie brzmiały - Niemcy przekroczyli granicę - wojna.
Właśnie wyjeżdżał na front. Był oficerem.
xxxxx

Około czwartej rano 10 lutego w całym województwie tarnopolskiem, w setkach domów jednocześnie, zapłakał świt, wypadły szyby z okien, drzwi ustępowały pod uderzeniami kolb, butów, pięści.
Do mieszkania wpadli żołnierze, milicjanci, cywile.

Rozległy się wrzaski, przekleństwa, uderzenia.
Wymierzyli w nas karabiny.
Ojciec i matka z rękoma do tyłu, stali pod ścianą....
Było nas siedmioro. Najmłodszy brat liczył rok i dwa miesiące.
Rozkazali ; w piętnaście minut przygotować się do drogi.
Zobaczyłam wśród nich ojca mojej przyjaciółki...
Uśmiechnęłam się do niego, podeszłam, dzień dobry - powiedziałam.
Wykrzywił wściekle twarz, zaklął, splunął, odepchnął, aż upadłam pod stół.
Jakby się bał lub wstydził, że go poznałam.

xxxxx

... To było straszne. Ludzie płakali na widok sowieckich czołgów i po cichu opowiadali sobie, jak robotnicy - komuniści, ubrani na czarno, z bukietami kwiatów witali władzę radziecką, a ta była zdumiona, że witają ją panowie i pytała, gdzie są robotnicy?

Xxxxx
Gdy 20 września 1939 roku, trzy dni po wkroczeniu Armii Czerwonej , do naszego Barszczewa przyszło do domu NKWD i aresztowało mojego ojca , zawalił się nie tylko nasz WIELKI DOM -POLSKA, ale i nasz mały dom rodzinny.
Ojciec mój był bardzo dobrym Polakiem i bardzo dobrym człowiekiem .
Wiele wycierpiał od Sanacji , bo widział człowieka nie tylko w Polaku , ale i w chłopie ukraińskim i rzemieślniku czy w kupcu żydowskim.
NKWD zabrało go jednak . (...)
Wywieziono go i wszelki ślad po nim zaginął.
13 kwietnia 1941 roku wywieziono i nas. (Na Sybir)

xxxxx

Nikt nikogo nie chronił, nie bronił, nie oszczędzał. -
Ta noc pozostawiła w mojej pamięci głębokie rany.
Do dziś widzę rozpacz rodziców, słyszę krzyki, strzały, płacz.
Pamiętam każde słowo, twarze milicjantów, żołnierzy, ofiar.
Nie zabli?nię tamtego cierpienia, mimo upływu 50 lat.

Xxxxxx
..Jest trzecia w nocy, ojciec, matka i nas troje rodzeństwa.
Nagle wśród ciemnej nocy usłyszeliśmy straszny łomot do drzwi i okien.
Tak straszny, że wszyscy zerwaliśmy się na równe nogi.
Wielkim łomem wywalono drzwi i trzech milicjantów wtargnęło do mieszkania, a na zewnątrz zostało jeszcze kilku.
Rzucili się do ojca i zaczęli wykręcać mu ręce i okropnie bić. Pociągnęli go za sobą, jak stał, w bieli?nie, a był już mróz. mama chciała mu dać płaszcz, to jeden z nich kopnął ją tak w nogę, że potem długo była opuchnięta i bolała.
Zostaliśmy już z matką i tak się zaczęła nasza bieda. Bo na drugi dzień przyszło paru ludzi partyjnych i zabrali wszystko, co mieliśmy z żywności: mąkę, kaszę, ziarno kukurydzy, ziemniaki i co mogli.
Przymieraliśmy głodem.
Po trzech miesiącach ojca puścili. Był cały opuchnięty, zbity, a robactwo tak go zgryzło, że na ciele nie było miejsca bez strupów.
Męczyli go strasznie, głowę wsadzali do kubła z kałem, pod paznokcie pchali igły, palce drzwiami przytrzaskiwali i jeść raz na trzy dni, malutką kromeczkę suchara dawali.
A cela taka, że ani ręką, ani nogą poruszyć, i na głowę w dzień i w nocy kapała woda.
I tak go zamęczyli, że po trzech tygodniach po powrocie, zmarł.

xxxxx

Pozabierali wszystko. Ojciec oddał pieniądze ile miał, a po śmierci ojca, to nam zabrali dosłownie wszystko: materiał na budowę, rozebrali stodołę i chlewy, zabrali ogród , a matkę zapędzili do pracy w kołchozie. My jedliśmy liście z drzew, malutkie buraczki rwaliśmy ...
Byliśmy opuchnięci z głodu .
Bóg raczy wiedzieć, jak my przeżyliśmy.

xxxxx

Nastąpił czarny niezapomniany ranek. Wyrzucono wszystko z szaf na podłogę , rozrzucono pościel , moje łóżeczko zostało puste z pościelą na podłodze . My z bratem ... w nocnej bieli?nie, przytuleni do płaczącej matki patrzyliśmy w milczeniu na to, co się działo.
Na widok zrzuconych książek z etażerki na podłogę i widząc jak enkawudysta trzyma w ręku dzieło Mickiewicza, przewraca kartki jakby coś w nich szukał - nie wytrzymałam ; podbiegłam, chwyciłam tę książkę i przytuliłam się z powrotem do mamusi.
A była to ulubiona książka tatusia. (...)


xxxxx
Była polska szkoła, zamknęli. Powalili kościoły, dwie synagogi, cerkiew i wszystkie kapliczki, jakie były...
Kto miał krowę to musiał oddać im mleko za darmo.
Kto kury , to jajka za darmo.
Czy miał świnie czy nie , to musiał płacić podatek, jak to mówili za mięso.
Za każde owocowe drzewo płacić podatek, tak, że ludzie wycieli prawie wszystkie owocowe drzewa.
... żeby kupić mi buciki to, mama stała całą noc w kolejce w sklepie i nic nie dostała. Chodziliśmy boso, a zimą w łóżkach, żeby nie zmarznąć.

xxxxx

I tak, kto był Polak, to na Sybir pozabierali; wszystkich mężczyzn i mego szwagra. Siostra została z trójką córeczek, miała 23 lata. A szwagier Julian Pacan nigdy już nie wrócił . I wujka i mego męża stryja i w ogóle całą rodzinę.

xxxxx
W drodze na SYBIR
Saniami dowie?li nas do najbliższej stacji Giermakowskij.
Zamknięto nas w bydlęcych wagonach, z oknami zabitymi, w szerokotorowym pociągu.
W wagonie panował zaduch, mróz, płacz dzieci i żon, od których oddzielono mężów. Nikomu nie przyszło do głowy, że jedzie aż na Syberię.
Worki, tobołki, ścisk, piecyk nic nie znaczący.
Szron pokrywał nasze twarze, pościel, ściany.
Niewiedzący, niewiadomi, wywożeni w głąb białej równiny, w bezkres, w lęk.
Dziś to wygnanie wydaje się niewiarygodne; po prostu trudno uwierzyć.
Przez dwadzieścia siedem dni bez gotowanego, bez kąpieli, bez mycia, śpiąc i oddychając na mrozie.
Co stanie się z nami? Co będzie jutro?
Rodzice nie wierzyli Rosjanom, lecz nie wiedzieli, do czego są zdolni.

xxxxx
W tamtym dniu mro?niejszym i ciemniejszym, wśród zatłoczonych, leżała babcia podrzucana skrzypieniem i pędem kół.
Dookoła pachniało krowim łajnem .
Skazańcy przewracali się z boku na bok; nawet patrzeć nie mogli z żalu i samotności.
W rozkołysanym pociągu krzyczeli, wołali babciu obud? się, nieporadni, zamknięci nie mogliśmy pomóc ani wyjść.
Trzeciego dnia odsunięto drzwi, babcię zawinięto w stary worek i wyrzucili, jak kawałek lodu.
Każdy poranek zostawiał ślady krwi. Każdy zmierzch mógł być ostatni.
W tym dniu cierpienie było wspólne jak głód.

xxxxx
W pobliżu Uralu umarła z wycieńczenia szesnastoletnia siostra.
Zanieśliśmy ją do kostnicy przy cmentarzu w mieście, którego nazwy nie pamiętam. Jakiś człowiek obiecał ojcu, że ją pochowa.
My musieliśmy szybko wracać na stację kolejową, bo kierownik pociągu zapowiedział, że nie będzie mógł długo na nas czekać


xxxxx

Im bliżej byliśmy Uzbekistanu, tym więcej spotykaliśmy Polaków.
Łączyliśmy się w duże grupy.
Wszyscy byli w stanie skrajnego wyczerpania.
Niektórzy umierali pod płotem, w obcym mieście, wśród obcych ludzi.
Widziałam ludzi siedzących pod ścianami budynków stacji kolejowych i nie mającej siły, aby podnieść się i wepchnąć do przepełnionego pociągu, którym inni jechali do Taszkientu - miasta chleba.
xxxxx

Jechaliśmy bez żadnego zbrojnego konwoju. Uważano, że nikt nie odważy się próbować ucieczki.
Nocowaliśmy na leśnych polach, przy ogniskach lub w napotkanych wioskach. Miejscowa ludność przyjmowała nas życzliwie.
Ludzie dzielili się z nami żywnością, chociaż sami mieli jej niewiele.
W jakiejś wiosce bezdzietna kobieta namawiała mamę, aby oddała jej na wychowanie nasze najmłodszą siostrę.
Ta kobieta twierdziła, że dziecko nie przeżyje dalszej drogi...
Razem z gromadką polskich dzieci próbowałam żebrać o jedzenie narażając się na to, że pociąg odjedzie z moją rodziną.
Ludzie nie mieli czym się z nami podzielić.
Cały kraj głodował, a miasta na wschodzie były przepełnione kobietami i dziećmi ewakuowanymi z terenów objętych działaniami wojennymi.
Doprowadzeni do rozpaczy głodem ludzie stawali się niebezpieczni: kradli i grabili.
Xxxxx
Zdarzało się, że kolejarze zatrzymywali pociąg w głuchym stepie i oznajmiali, że dalej nie jadą i, że mamy z pociągu wynosić się.
Wtedy ktoś zaczynał wśród pasażerów zbiórkę pieniędzy i rzeczy. Za kilka rubli i jakieś łachy, (bo mieliśmy już tylko łachy, a nie ubranie) podróż była wznawiana.

xxxxx

Poza granicą Polski, na terenach sowieckich, traktowano nas jeszcze gorzej.
Tam pędzono nas bez przerwy, dzień i noc, bez posiłków.
Przechodziliśmy przez wioski i kołchozy.
Kobiety wychodziły nam na przeciw, chcąc coś podać do jedzenia, jak placki, mleko, ziemniaki czy wodę. Co kto miał.
Żołdacy nie pozwalali zbliżyć się do nas. Bijąc kolbami, odpychali tę ludność, krzycząc: wroga będziecie żywić?
Mimo tego zakazu kobiety rzucały nam z daleka to, co przyniosły wołając przy tym: "Myśmy myśleli, że wy idziecie nas oswobodzić, a wy dostali się w ruski plen". Następnie zatrzymano nas na chwilę w jakimś kołchozie. Dano nam po garnuszku śmieci. Były to okruchy po chlebie, zmiecione z posadzki w magazynie, gdzie był składany chleb dla wojska.
Następnie wypędzono nas na podwórze, gdzie znajdował się staw, czyli zbiornik na wodę, do którego kołcho?nicy wjeżdżali wozami z końmi, aby obmyć końskie kopyta i koła wozów.
Wpędzono nas do tego stawu, nakazując pić tę wodę.
Przepraszam, ale to nie była woda, raczej śmierdząca gnojówka, gęsta ciecz, w której roiło się od różnego robactwa, a na powierzchni roje komarów.
Ponieważ dzień był upalny, nie było wyboru.
Z ogromnym wstrętem trzeba było się napić, nie posiadając żadnego kubka, naczynia. Jedni czerpali dłońmi, inni klękali w wodzie i pili wprost ze stawu, tak jak bydło
Ja chciałem się napić przez chustkę, ale to nie wyszło, bo woda była aż gęsta, chusteczka od miesięcy nie prana, brudna i tłusta, że wody nie przepuszczała.
xxxxx


Część III - Na zesłaniu

Dziadek mój Antoni Gryzan trzyletniego synka swego musiał nieść na plecach za Ural do Bajkału goniony kibitką przez carskich kozaków i tam umarł przykuty do taczki, ale syn wrócił do Polski.
To samo spotkało moją rodzinę. Zostaliśmy aresztowani w nocy 10.02. 1940 r. przez żołnierzy Armii Czerwonej i wywiezieni do Wołogodzkiej obłaści , do stacji nieznanej na kolei Wołogda -Workuta. (...) w nocy zaczęli wyładowywać wszystkich do sań, a mróz był taki, że jak splunął to ślina zdążyła zamarznąć póki na śnieg upadła ... wie?li ze dwa tygodnie (...) po drodze krzyk i rozpacz; dzieci, starzy, chorzy wszystko to, zamarzało: chować trupów nie było gdzie, to wyrzucali w śnieg.
W końcu nikt nie płakał tylko czekał, kiedy zamarznie.(...)

xxxxx

W połowie grudnia, po trzech miesiącach podróży dojechaliśmy do Taszkientu.
Tam wydzielono nam trochę żywności i skierowano do pracy w uzbeckim kołchozie. Zatrudniono nas przy różnych pracach, ale nie dostawaliśmy żadnego wynagrodzenia i żadnej żywności.
W ostatnich dniach podróży mój braciszek osłabł tak bardzo, że rodzice musieli go nieść. Kilka dni po zamieszkaniu w kołchozie - zmarł.
Desek na trumnę nie można było nigdzie dostać, więc został pochowany po uzbecku - zawinięty w płachtę.
Po złożeniu do grobu został przykryty gałęziami, kolczastymi krzewami i zasypany ziemią.
Uzbecy nie pozwolili pochować go na swoim cmentarzu wśród muzułmanów,
ale kobiety uzbeckie wzięły udział w pogrzebie i płakały tak, jakby żegnały swojego krewnego.
Przypuszczam, że również do grobu naszego brata dobrały się szakale, bo cały uzbecki cmentarz zryty był przez te zwierzęta.

xxxxx

W styczniu 1943 roku wezwano wszystkich Polaków do NKWD do Kara-Gugi i kazano przyjąć obywatelstwo rosyjskie. Żaden Polak nie chciał tego uczynić.
Wszyscy zaprotestowali.
Mamusia jak zwykle, poszła tego dnia do pracy, ale nie wróciła na wieczór, ani na noc.
Mamusia wciąż nie wracała.
Trzeciego dnia przyszła do nas Pituchowa, jedna z kołcho?nic, u której mieszkaliśmy.
Ona widząc nas głodnych, bezradnych, powiedziała do mnie: "chaditie do nas".
Nakarmiła nas i tak pocieszając mówiła: "ty będziesz bawiła mi dziecko, jak ja pójdę doić krowy w kołchozie, dostaniesz jeszcze trochę robiąc na drutach, a na wiosnę brat pójdzie paść owce w kołchozie, aż mama wróci z tiurmy".
Zrozumiałam, że kto nie przyjmie obywatelstwa rosyjskiego, zostanie aresztowany i osadzony w więzieniu.

xxxx

Słychać grubiańskie słowa ruskie i nieco cichsze słowa polskie... okropny widok.
Dwóch mężczyzn na koniach z gwintówkami wyprowadzają z kołchozowego siel-sowieta małą grupkę Polaków mieszkających w naszym kołchozie.
Między nimi była nasza dobra znajoma pani Laskowska z córką Jadwigą.
Każdy z nich w ręku trzymał mały tobołek...
Strasznie to wyglądało. Śnieg dmie, mróz silny, oni ze spuszczonymi głowami, opatuleni...

xxxxx

Bardzo ciężka noc w Kazachstanie... przyśnił mi się ojciec, nie ojciec, ni to on, ni to kościotrup.
Ogarnął mnie niesamowity strach.
Zrozumiałam, że ojciec albo już nie żyje, albo jest bliski śmierci i że już nigdy do nas nie wróci - był w obozie w Ostaszkowie.

xxxxx

Ostatnia kartka ze Starobielska przyszła ze skreślonym adresem,- brat napisał - to może moja ostatnia kartka do was.
Wyjeżdżamy w nieznane.
Pisał w niej do brata Romka, który wtenczas był jeszcze dzieckiem: pamiętaj Romku o tym, co ja nosiłem na czapce.
Z kartką tą związany jest sen, dziwnie proroczy, (który zapewne miałam, gdy tych biedaków likwidowano).
W jakiejś kapliczce w Drohobyczu, na rogu ulicy, Borysławskiej i Świętego Jura odbywa się nabożeństwo żałobne za mego brata, po czym ksiądz wchodzi na ambonę i zwracając się do płaczącej matki i siostry mówi:
nie płaczcie, albowiem ci , którzy ginęli wołali: nie zginęła !
Obudziłam się na mokrej poduszce od płaczu i mimo upływu lat zawsze na wspomnienie tego snu jestem gotowa do płaczu.

xxxxx

Księżyc wśród ośnieżonych drzew

oświetlał wnętrze ziemianki

nasycone żywicznym dymem

Na piecu spały dzieci

przytulone, skulone

a matka okrywała płaczące niemowlę

Niedługo pójdzie do najbliższej wioski

oddalonej o piętnaście kilometrów

wymienić sznur korali na chleb

Wicher jak zgłodniały wilk

nogi zapadały w śnieg

mróz zamykał oczy

łzy zamarzały
Zaplątana w zaspach

zachwiała się bezgłośnie

wokół szumiały srebrzyste skrzydła

Prosiła Boga by zaniósł to echo

jej dzieciom jak obietnicę powrotu

Szeptem wymawiała nasze imiona

zapatrzona

w beztroskie płynące obłoki

dzieci płakały we śnie

zamienione w zapach chleba


xxxxx


Mama podjęła desperacką decyzję - oddała mnie i moją siostrę do polskiego sierocińca, w którym już nam nie groziła śmierć z głodu.
W sierocińcu nie dostawaliśmy jedzenia do syta.
Na co dzień dostawaliśmy skąpe porcje czarnego chleba i jakąś zupę.
W niedzielę dostawaliśmy trochę białego chleba, który w czasie jedzenia kładliśmy na czarnym chlebie, zamiast wędliny.

xxxxx
Rozpoczął się trzeci etap naszej tułaczki. Sierociniec przeniesiono do Krasnowodzka nad Morzem Kaspijskim i załadowano na statek.
Na statku było żywności pod dostatkiem, ale karmiono nas ostrożnie, bo byliśmy zbyt wycieńczeni.
Jeszcze na statku umierały dzieci.
Zaszywano je w prześcieradła i zsuwano po desce do wody.
Pierwszego dnia przeraziłyśmy się z siostrą, bo obydwie przestałyśmy widzieć.
Lekarz pocieszył nas, że już rano będziemy widziały normalnie, a ataki ślepoty będą się powtarzały tylko przez kilka najbliższych wieczorów.
xxxxx

Nauczycielka Stanisława Z. Zmarła na Syberii

Jej włosy posiwiały

od mrozu i trwogi
a jednak szła do pracy

razem z nami

Mówiła - nauczcie się tak pisać

by każdy uwierzył

że rozumie wszystko

Pomagajcie sobie wzajemnie

Nie bijcie braw pochopnie

gdy nie rozumiecie myśli

Nic się nie udaje

jeżeli się nie zrozumie ...

Człowiek tyle jest wart ...

ile pokona ...

Zbliżyła nas

połączyła

i uwierzyliśmy jej

słowom, oczom i uszom


xxxxx

Pośrodku duży piec, wokół prycze, jedna przy drugiej, z przybitą do desek listą wygnańców.
Nocą i dniem sprawdzano, liczono dokładnie wszystkich.
Skreślano zmarłych lub przeniesionych do innych baraków.
Trzeciego dnia po przybyciu Polacy musieli iść do roboty, ścinać potężne sosny, pracować w tartaku.
Kto pracował otrzymywał walonki, fufajkę, 50 deka chleba i raz dziennie zupę - liście kapusty w czystej wodzie.

xxxxx
xxxxx


11 listopada kilka Polek przemaszerowało przez obóz niosąc biało-czerwone chorągiewki i śpiewając polskie piosenki. Zostały ukarane kilkoma dniami "izolatora".

xxxxx


Wszyscy, kto zdolny musiał pracować przy wyrębie lasów; dostawał chleba 60 dkg, a dzieci 20 dkg i kipiatok.
Dzieci też pracowały...
Powoli zaczynała działać śmierć głodowa.
Dzieciom i dorosłym zaczynały puchnąć nogi, ręce...przed śmiercią wstawali i szli donikąd i tam umierali, nikt ich nie chował i tak trupy walały się po lesie.
A kto chciał pochować i krzyż postawić, to był "prociwnik Sowieckiej właści " i więcej do obozu nie wracał. (...)
xxxxxxxxx
... dzieci latały w poszukiwaniu pożywienia ; jadły wszystko: robaki, myszy, łajno końskie, korę z drzew ; za dziećmi chodziła śmierć (...)
moje dwie siostry umarły z głodu. (...)
w 1942 r. w obozie Kamczuga wymordowali głodem wszystkich. (...)
A teraz, gdy jestem stary i chory rozmyślam sobie, za co nas, dzieci polskie władza sowiecka tak męczyła?
Co my komu złego zrobiłyśmy.
Chyba gołąbek pokoju nie latach nad tajgą syberyjską...

xxxxx

... Kwaterowaliśmy w prywatnych domach. Tamtejsza ludność dzieliła się z nami wszystkim, co posiadali, a mieli tego niewiele.
Prawie 80 proc. zbiorów musieli oddać dla państwa, a reszta dla nich.
Nas w zamian prosili o medaliki, krzyżyki, różańce, książeczki do nabożeństwa, o napisanie na kartkach modlitw: "Wierzę w Boga, Ojcze nasz, Zdrowaś Mario i Dziesięcioro Przykazań Bożych".
Nauczyciel- kierownik szkoły oznajmił nam, że on pomnoży te kartki i rozda tamtejszej ludności.
Tam od tych ludzi dowiedzieliśmy się dużo ciekawych rzeczy.
Rozmawiali o polityce, ale tylko wtedy, gdy nie było w domu młodzieży.
Bali się własnych dzieci.
Mówili o kilku miejscowościach podobnych, do Katynia.
Mówiono też o topieniu jeńców w morzu Azowskim i Białym.

xxxxx



Do dziś mi ten strach ponurej grudniowej nocy, gdy ojca zabrali tak brutalnie - pozostał. Słyszę płacz matki i krzyk dzieci.
Na widok Rosjanina w mundurze to mi ciarki po całym ciele przechodzą bezwiednie. Tego się nie da zapomnieć i wykreślić z pamięci.
Wszystkim Polakom poniszczono zabudowania. Kto miał ładniejszy dom to mu rozwalili, a ich na Sybir.
Z mężczyzn prawie nikt nie został, nawet starców zabierali, naukowców, lekarzy, nauczycieli i w ogóle ludzi wykształconych niszczyli...
Jak pożoga tak ta komuna niszczyła wszystko .
I bał się człowiek jeden drugiego, bo wystarczyło żeby ktoś na złość coś na niego powiedział, to już go aresztowali i nigdy nie wrócił.
Nikt nie pytał czy to prawda czy nie - znikał jak mucha.
Hitler był bandytą to się o nim pisze, a o Stalinie prawie nic, albo bardzo mało, a on trzykroć przeszedł Hitlera.
Żaden naród na świecie nie przeszedł tyle biedy, co tam ludzie przeszli, ale, świat się tym nie ciekawił.

xxxxx


Gdy swemu mężowi chcę opowiedzieć, chociaż cząstkę swoich przeżyć, to zaraz wychodzi z domu, z oczyma pełnymi łez (...)
Może kiedyś ktoś napisze kilka tomów ksiąg, a być może będą filmy o nas?
Jak bym chciała tego doczekać.
xxxxxxxx
Wszyscy Polacy z naszego otoczenia poszli także do więzienia.
Niektórzy zostawili czteroletnie i nieco starsze dzieci i też poszli, a po powrocie z więzienia nie zastali swoich dziatek.
Ojciec mój prawdopodobnie zginął w Katyniu...
Xxxxxxxxx
I choć to jest już przeszłością i wszędzie walczą ze Stalinem i stalinizmem, ale kto nam wróci naszych najbliższych, którzy już nigdy nie wrócą i straconych lat i naszych cierpień? (...)
Piszę o tym z bólem serca, bo trudne moje dzieciństwo zostawiło stały ślad do dziś na sercu i duszy i na zdrowiu.
Nie mieliśmy się w co ubrać, marzneliśmy z zimna; już od lat choruję na ciężkie schorzenie reumatyczne i zwyrodnieniowe kości.
Mój ojciec Jakub Korczak i matka Franciszka byli uczciwymi lud?mi, więc, za co ich tak srodze dotknął los,
a ten Lucyfer Stalin zniszczył ich młode życie i ich dzieci ...
Niemcy swym ofiarom płacą, a kto nam zapłaci za naszą krzywdę i jaką cenę, tego nie wiem?
Ludzie nas czasami pytają czy wiemy, dlaczego to zrobiono?
Zapytani o to historycy zapewne tłumaczyliby pokrętnie, że wszystkiemu winien był pewien ponury morderca, który uważał się za dobroczyńcę narodów radzieckich.
Czy to była cała prawda? Ja nie wiem?

1. Na podstawie przykładów zaczerpniętych z nadesłanych do Komitetu Pamięci Ofiar Stalinizm Ofiar Stalinizmu wspomnień. Zebrał Leszek Skonka
9 wrzesień 2004

 

  

Archiwum

Biurokraci unijni fałszują ustalenia z Kopenhagi.
styczeń 27, 2003
IAR
GUS: GUS: Gospodarka kwitnie jak nigdy
sierpień 30, 2006
NATO gani Bułgarię
październik 4, 2003
Jak przeciwdziałamy korupcji
grudzień 5, 2005
krakow.pl
Kontynuatorzy z SLD (2)
Wszyscy ludzie prezydenta

czerwiec 20, 2003
Paweł Siergiejczyk
UE z humorem
lipiec 1, 2003
przesłała Elżbieta
Spadkobiercy "Solidarności"
styczeń 16, 2005
ks. Czesław S. Bartnik
Pomnik dla Reagana
lipiec 10, 2007
zmk
Emigrujcie mlodzi, zrobcie miejsce
maj 6, 2004
Elzbieta
Niech nas zobaczą
maj 8, 2003
Sejm uczcił minutą skupienia pamięć Ryszarda Kapuścińskiego
styczeń 25, 2007
ZYGMUNT JAN PRUSIŃSKI
"Kulawa kaczka" w USA i zdrada Polski
sierpień 21, 2008
Iwo Cyprian Pogonowski
Dał nam przykład boliwarianin
marzec 9, 2007
pnlp
"Krew ich spada na nas i na syny nasze"
wrzesień 17, 2004
Odbudowa owszem ale nie w Faludży
lipiec 2, 2006
Dahr Jamail
Watykan przeciwko amerykańskiemu awanturnictwu
styczeń 18, 2003
IAR
To nawet nie jest śmieszne...
maj 3, 2007
¬ródło informacji: RMF
Stanowisko „Obywatela” ws. Kosowa
luty 19, 2008
Redakcja Magazynu „Obywatel”
Debata
wrzesień 28, 2007
( . ) bez podpisu
Ponowne Zagrożenie Polski Bombardowaniem Nuklearnym
luty 6, 2008
Iwo Cyprian Pogonowski
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media