ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

Skazany za pestki moreli, B17  
Faszyzm w barwach demokracji 
Damian Garlicki - ratownik medyczny przypomina! 
 
Częstotliwości radiowe i mikrofalowe a manipulacja ludzkimi emocjami i zachowaniem 

 
 

 
Zakrzyczana prawda 
Mamy 2010 rok a zbrodniarze którzy doprowadzili do wielu wojen i kryzysu światowego w w dalszym ciągu - z tupetem - niczym Josef Goebbels kłamią w oczy w kwestii sytuacji gospodarczej świata i Stanów Zjednoczonych
 
Żydzi tradycjonaliści przeciwko syjonistom 
 
Dyrektorzy Moderny i AstraZeneca obwiniają Rządy za niebezpieczne szczepionki 
Chciałbym poznać datę, jeśli to możliwe, kiedy rozszyfrowaliście całą sekwencję DNA tego wirusa, czy też opieraliście się wyłącznie na sekwencji dostarczonej przez rząd chiński?
Czy podczas prób na ludziach umierali u was ludzie, a jeśli tak, to na jaką chorobę umierali? 
Milcz Lekarzu !!! 
Szczepionkowy bandytyzm w natarciu przeciw polskim lekarzom.
Mimo wielkiego doświadczenia i obserwacji pacjentów, lekarzowi nie wolno mówić o swoich obserwacjach gdy jest to nie zgodne z obowiązującym, chorym, systemem "opieki" zdrowotnej.  
Człowiek 2.0 
Nanoszczepienia i Transhumanizm, MODERNA w natarciu na mR 
Finansowany przez Google zespół „sprawdzający fakty” wydaje się być garstką fikcyjnych Hindusów w zubożałym miasteczku niedaleko Bangladeszu 
 
Kolędowanie w Alternatywie dla Niemiec 
 
Astrid Stuckelberger, sygnalistka WHO - wywiad 'Planet Lockdown' 
 
Szczepionkowy stan wojenny w Nowym Jorku 
Nowy Jork inicjuje wprowadzenie medycznego stanu wojennego z użyciem oddziałów wojska, aby przejąć szpitale, z których niezaszczepieni pracownicy służby zdrowia są masowo zwalniani 
Pomylił Chrześcijaństwo z Judaizmem 
Skandaliczna niewiedza Prezydenta USA, czy też raczej perfidna prowokacja?
W przemówieniu Baracj Obama opisuje Chrześcijaństwo odwołaniami do Judaizmu.  
Kompleksowe badania wykazały spójne zmiany patofizjologiczne po szczepieniu szczepionkami anty-COVID-19 
 
Rząd Stanów Zjednoczonych CELOWO niszczy żywność amerykańskich Farmerów i stymuluje kryzys zaopatrzenia w żywność 
Jakiś czas temu na oficjalnej stronie ONZ ukazał się artykuł "Korzyści z głodu na świecie". Wprawdzie szybko go usunięto, lecz nadal jest dostępny w internetowych archiwach 
Powszechny nakaz maskowania nadal jest bezprawny 
Pomimo nowelizacji ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi nakaz zakrywania twarzy jest bezprawny. 
Dr Roger Hodkinson, - Pandemia to oszustwo 
Dr Roger Hodkinson - lekarz patolog (wirusolog), Cambridge University, były przewodniczący sekcji patologii stowarzyszenia lekarzy, były wykładowca na wydziale medycznym, wykładowca akademicki, egzaminator w Royal Colledge physicians w Północnej Karolinie, Prezes firmy biotechnologicznej sprzedającej testy na COVID19.
Pandemia to oszustwo.
Maseczki nieskuteczne.
Lockdown nie ma naukowego uzasadnienia.
Pozytywny wynik PCR nie potwierdza infekcji klinicznej.
Polityka udaje medycynę.  
Przedsiębiorstwo holokaust 
Telewizyjny wywiad z Normanem Finkelsteinem 
Wezwanie do przebudzenia 
Film opisujący mechanizmy ekonomicznej władzy nad światem 
PAKT WOJSKOWY POLSKA - IZRAEL.  
Ewa Jasiewicz,Yonatan Shapira na spotkaniu w Krakowie 22 czerwca 2010  
więcej ->

 
 

O moralnych problemach kapitalizmu


Teresa Grabińska i Aldona Ziółkowska

Współczesny człowiek, opętany uciesznie fałszywym oświeceniowym mitem nieograniczonego postępu w oparciu o rozwój kultury materialnej
jest więc w sposób konieczny diabolicznym destruktorem
wszystkiego wokół siebie. Naczelnym bowiem dobrem jego etyki stała się wolnośc osobista w skojarzeniu z tzw. jakością życia.

A. Wierciński, „Przez wodę i ogień”, Kraków 1996, str. 222


Artykuł jest refleksją nad moralnymi zagadnieniami kapitalizmu przedstawionymi w wykładach kilku autorów amerykańskich, w książce „Etyka biznesu” [1].
Próbują oni powiązać antropologię i etykę chrześcijańską z koncepcją człowieka efektywnego w systemie kapitalistycznym. Sam problem u swych podstaw jest wadliwie postawiony. Po pierwsze - antropologia i etyka chrześcijańska we wspólnym systemie filozoficznym występują wyłącznie w doktrynie katolickiej. Toteż o antropologii i etyce chrześcijańskiej mówić nie można w sposób ścisły bez tego zastrzeżenia. Antropologia i etyka protestancka nigdy nie osiągnęła pełni systemu filozoficznego i jakkolwiek można odtworzyć protestancką wizję człowieka i etykę, to jest ona zróżnicowana w zależności od dziejowego i kulturowego odniesienia.

„Etyka kapitalizmu” jest pracą zbiorową: Petera L. Bergera, Waltera Blocka, Roberta M. Granta, Davida Novaka, Richarda John Neuhausa, Michaela Novaka i Georgea Weigela, którzy reprezentują niejednakowe stanowiska w kwestii usiłowań ustalania moralnych podstaw kapitalizmu. Dlatego właściwe jest przedyskutować poszczególne propozycje. Ogólna refleksja może być jedynie taka, że wysiłki autorów nie prowadzą do przekonujących wyników, ponadto w wielu miejscach można autorom zarzucić błędy materialne i metodologiczne. Współautorzy omawianej książki są przedstawiani czytelnikowi zachodniemu jako słynni amerykańscy filozofowie, socjologowie i ekonomiści, którzy od lat zajmują się etyką gospodarczą [2].
Niemniej, trudno na poparcie tej pięknej cenzurki, odnale?ć w ich tekstach odkrywcze diagnozy czy hipotezy.

Drugą poważną wątpliwością, jaka powstaje w refleksji nad przesłaniem książki to to, dlaczego akurat system kapitalistyczny trzeba koniecznie uzasadniać religijnie? Zasady luteranizmu wyra?nie nie zalecałyby takiego zabiegu, bowiem prawo stanowione (a takim niewątpliwie są urządzenia prawne i instytucjonalne, umocowujące kapitalistyczne sposoby produkcji i zarządzania) nie podlega ocenie z punktu widzenia etyki religijnej. Etyka katolicka także nie zajmuje się poszczególnymi formami ludzkiego działania lecz zasadami tego działania. Co prawda etyka tomistyczna kładzie nacisk także na konieczność rozstrzygania szczegółowych problemów moralnych, np. związanych z taką lub inną formą gospodarowania, to zawsze te rozważania należą do całego systemu filozoficzno-religijnego i autonomizowanie ich jest błędem.

Dokładniejszą wiedzę o tematyce omawianej pozycji daje tytuł oryginału The Kapitalist Spirit: Toward a Religious Ethic of Wealth Creation, który po polsku mniej więcej brzmi jak: Duch kapitalizmu: Ku etyce religijnej tworzenia
bogactwa. Polski tytuł - „Etyka kapitalizmu” - nadany przez tłumacza Henryka Wo?niakowskiego, wprowadza w błąd, sugeruje naturalną etyczność kapitalizmu lub co najmniej - istnienie wiedzy, którą można by nazwać etyką kapitalizmu. Ani pierwsza ani druga sugestia nie jest prawdziwa. Polski tytuł jest atrakcyjny w warstwie brzmieniowej, wychodzi na przeciw tzw. potrzebom marketingowym. Należy do całego arsenału sztuczek dynamicznego sposobów oddziaływania na ludzki umysł w kierunku przesuwania go ku krawędzi umysłu małpiego, kwantyfikującego egzystencjalnie – jak by to ujął Andrzej Wierciński czy Mirosław Zabierowski [3].
Pozorna ekonomiczność słów ukrywa istotę problemu. Tytuł jest utworzony z grupy wyrazów nazywanych przez językoznawców czasowo eksploatowanymi, czyli po prostu modnymi. Moda zaś jest po to, aby umysł pozostał niesamodzielny i pytał się jedynie o to, jaka dziś obowiązuje prawda?

Reklamowane autorytety zadają pytanie czy istnieje fundament etyczny dla tworzenia bogactwa. Swoje poszukiwania koncentrują - tak im się wydaje - przede wszystkim na klasycznych ?ródłach chrześcijaństwa i judaizmu. Na pierwszy rzut oka badacze zachodni prezentują złożoność różnych wątków teologicznych dotyczących budowania kapitału. Ktoś by powiedział, że pomijają zagadnienia laickie związane z etyką. Lecz problem jest dużo głębszy. M. Zabierowski twierdzi, że nie można zbudować etyki bez ogólnej kowariancji. Przewiduje on anomalie na poziomie indywidualnym i globalnym każdego zjawiska, w tym – społecznego i gospodarczego. Jeśli chodzi o anomalie na poziomie indywidualnym, to mogą to być nieuczciwe decyzje pojedynczych osób i firm. Przypomnijmy słowa wykładu Zabierowskiego (1992, Karpacz) na temat strukturalnie nieuniknionych nadużyć w kapitalizmie: W kapitalizmie profesjonalizm łączy się, i coraz bardziej będzie się łączył, z oszustwami, coraz trudniejszymi do wykrycia, a firmy konsultingowe, obrachunkowe będą niezdolne do odkrycia oszustw z wielu względów. Najprościej jest to wyjaśnić na przykładzie wyprowadzania pieniędzy z banków przez posługujących się internetem. Jeżeli jakaś zdolna niewiasta wykryje niezauważalny fakt transferu, wówczas będzie zwolniona, aby nie kalać dobrego imienia firmy. Ujawnienie skończy się wyrzuceniem ujawniającej, bo tego wymaga interes firmy – nie jest to związane z tym, że ludzie są ?li. Taki jest kapitalizm. To samo dotyczy giełdy. Giełda pada ciągle, lecz jest sztucznie reanimowana. Kiedyś padnie całkowicie. Albo inaczej: ponieważ hazardyzacja jest idealną maszyną zacierającą gospodarkę, to kapitalizm musi stać się kapitalizmem wojennym, inwazyjnym. Taką inwazją jest usuwanie z pracy pracowników, aby poprawić rentowniość przedsiębiorstwa. W kapitalizmie niezbędne jest usuwanie, eksmisja, likwidowanie (także – ludności).

Od r. 1989 do Polski sprowadza się z Zachodu masowo prace tzw. pionierów ekonomii, negocjacji, nowej teologii. Praca zbiorowa reklamowanych amerykańskich autorów ukazała się w Polsce na tej własnie fali (w serii wydawniczej „Zrozumieć kapitalizm” wydawnictwa Signum w Krakowie 1994 roku). Niektórzy ubolewają, że relacje z wykładów o religijnej etyce kapitalizmu czytelnik dostał 5 lat po faktycznym ich wygłoszeniu – trudno jednak jest znale?ć jakieś naukowe novum książki. Dla polskich badaczy, studentów czy przedsiębiorców podobne prace mogą być nieskończonym ?ródłem inspiracji do badania istoty cywilizacji opartej na zasadzie maksymalizacji zysku i do badania jałowości (niezdolności) tej cywilizacji do odkrywania własnych błędów i stawiania diagnoz przede wszystkim etycznych. Jak powiada M. Zabierowski: Oszustwa w kapitalizmie są strukturalne - nie dlatego, że kapitalista jest zły, lecz dlatego, ze inny być nie może.

Czytając książki zachodnie z etyki biznesu odczuwa się ich niewysoki poziom, nie rekompensują go nawet wyjątkowo szczegółowe i rozbudowane warsztatowo przypisy, które informują nie tylko o cytatach z komentowanych dziełach. Tak jest i w omawianym przypadku. Przypisy w tej książce są często osobnymi rozważaniami rozwijającymi zagadnienia, na które, jak się można domyślić, nie było miejsca w wykładach, które są przecież ustną formą przekazu. Widać jak ograniczona jest forma pobieżnego wykładu konferencyjnego. W książkach zachodnich wielość przytaczanych dzieł niczego odkrywczego nie wnosi, ponieważ cała kultura jest już jałowa. Nawet jeśli prace zachodnie są zawiłe (np. ze względów teologicznych), to brak w nich metodologicznej precyzji jak i filozoficznego ugruntowania. Różne redakcyjne udogodnienia, indeksy, skorowidze nie są w stanie tych braków nadrobić.

Zachodnia etyka gospodarcza jest ciągle w stadium próbnym, nie dopracowała się żadnego systemu teoretycznego. Sam redaktor wydania omawianej ksiązki - Peter L. Berger przyznaje, że zbiór wykładów jest tylko próbą prezentacji religijnej etyki tworzenia się bogactwa. Peter L. Berger przekonuje, że aby stworzyć spójne podwaliny religijnej etyki powstawaniu kapitału potrzebny będzie wytrwały trud ludzi wywodzących się z rozmaitych tradycji i pracujących w różnych dziedzinach [4]. Doprawdy, takie puste deklaracje nie przystają naukowemu dziełu!. Są one oznaką nieuzasadnionej wiary, że koktajl może zastąpić analizę naukową. To się nigdy nie ziści. A bez etyki żyć niepodobna.

Przy takim koktajlu, mozaice różnych wypowiedzi (bo nie poglądów) redaktorowi wydania nie można nawet zarzucić, że nie pokusił się o trud choćby kilkustronnicowego podsumowania poglądów autorów, zaproszonych do współpracy.
Jak to zrobić? Prace zawierają wiele niejasności, retorycznych pytań i nawoływań do bardziej szczegółowych badań. Nie wnoszą świeżych idei do tematyki religijnych rozważań o kapitalizmie. Wnioski poszczególnych autorów warto wyeksponować nie ze względu na dokonania merytoryczne, lecz ze względu na odkrycie stopnia niezdolności współczesnej cywilizacji kapitalistycznej do zrozumienia siebie.

W przypadku omawianej książki próbę podsumowania wziął na swe barki autor posłowia w polskim wydaniu Ryszard Legutko. Aczkolwiek polski publicysta i filozof stwierdza, że książka ta jest poważnym krokiem na drodze do sformułowania zasad religijnej etyki kapitalizmu, to jednak na to nie przytacza przekonujących argumentów. Być może polski filozof sam przygotuje odpowiednią książkę zawierająca jakieś odkrycia – lecz na razie jest tak, że jeśli autorzy pokazują tworzenie się kapitalizmu w jego różnych formach, na tle złożonych wątków teologicznych, to zwykle jest to tekst psychologistyczny, sklejankowy. Jeżeli z kolei teksty mają wyra?nie historyczny charakter (tu: R.M. Grant, D. Novak), to nie posiadają zadowalającej aparatury pojęciowej. Jeżeli w tekstach odnajduje się więcej niż zwykłą – w stosunku do poziomu zachodniego - rekonstrukcję dawnych koncepcji czy komentarz do nich, to są to rekonstrukcje nie odpowiadające wymogom filozofii i teologii.

1. Gdzie szukać ?ródeł etycznych myśli kapitalizmu?

„Etyka kapitalizmu” rozpoczyna się rozdziałem pióra Roberta M. Granta zatytułowanym Wczesne chrześcijaństwo i wytwarzanie kapitału. Autor na początku swoich rozważań stawia – jak mu się wydaje - dosyć przewrotną tezę, że założyciele chrześcijaństwa niewiele mówią o powstawaniu kapitału i o tworzeniu bogactw. „Analizując” szczegółowo przykłady ze Starego Testamentu, przypowieści
Chrystusa, listy św. Pawła, Robert M. Grant znajduje przykłady, które dowodzą, że powstawanie bogactwa zaprzątało uwagę starożytnych Żydów. Noe zbudował był więc swą arkę czerpiąc ze zgromadzonych oszczędności. Izaak, syn Abrahama zssiał (...) ziarno i doczekał się w owym roku stukrotnego plonu, gdyż Jahve mu pobłogosławił [5]. Księga Przysłów zaleca naśladowanie pracowitej mrówki, ostrzega zaś, że nierób ściąga na siebie nędzę. Ten sam autor przekonuje siebie i czytelnika do czegoś, co z racji już samego sformułowania nie jest możliwe do weryfikacji: że Chrystus nie potępia tworzenia kapitału, lecz również nie zachęca do jego gromadzenia. I to ma być dowód spójności nauczania Chrystusa z kapitalizmem? Na stronach świętych ksiąg chrześcijan autor odnajduje nawet dyskusje o zawodach przynoszących dochód. Autor pisze, że przykłady owe mówią, co można uczynić z własnością, ale nie mówią jak zgromadzić bogactwo. Potoczna wiedza jest w tym przypadku znacznie bardziej precyzyjna niż uczone dywagacje: aby osiągnąć sukces w kapitalizmie przynajmniej „pierwszy milion trzeba ukraść”.
Czy taka wiedza może zostać zasymilowania w jakiejś teorii moralności?

Ewangelia, podobnie jak przykłady starotestamentowe, stawia granice ludzkim inicjatywom i czynom, lecz bez odpowiedniego naukowego poziomu (przepracowania) przykłady te dla etyki gospodarczej są bezużyteczne. W książkach zachodnich często spotykamy pogląd relatywistyczny, że ważność wszelkich ludzkich dokonań na ziemi jest względna, często też się twierdzi, że energia ludzi kierowana jest na przedsięwzięcia Boga – wtedy pośrednio usprawiedliwa się system eksploatacji jednego przez drugiego. Szermuje się hasłem, że życie jest tylko okresem przejściowym na drodze do Królestwa Niebieskiego, bez jakiegokolwiek zrozumienia istoty etyki. W ten sposób niesprawiedliwość (społeczną, nie zaś w sensie sprawiedliwości rozumianej jako wykonywanie przepisów prawnych) miesza się z Królestwem Niebieskim, wykazuje się zasadniczą niemożliwość porzucenia systemu kapitalistycznego. Etyka kapitalistyczna, etyka biznesu, zachodnia etyka gospodarcza cierpi na ubóstwo środków pojęciowych i mieszanie do etyki przykładów staro- i nowotestamentowych bez odpowiedniego opracowania.

Brak poziomu naukowego powoduje, że Biblia staje się instrumentem, a nie ?ródłem prawdy. Jest więc Biblia bardziej prosta dla interpretacji w duchu encyklik Jana Pawła II aniżeli dla Michaela Novaka i niektórych duchownych, którzy chcą ożenić etykę z kapitalizmem. Dla obrony kapitalizmu często wyszukuje się specjalne przykłady, lecz zapomina się, że w naturalnym złożonym kontekście, co innego znaczą. W przypowieści św. Łukasza o bogaczu i Łazarzu, bogacz zostaje ukarany z powodu swojego bogactwa.

Argumentem dla przeciwników szukania ?ródeł etyki kapitalizmu w nauce chrześcijańskiej jest z całą pewnością Apokalipsa św. Jana. (Tak jest np. w antropologii kosmologicznej A. Wiercińskiego). Grant usiłuje zbagatelizować widzenie św. Jana i twierdzi, że tu chodzi o wiekową interpretację narosłą wokół tej Ewangelii. Jeśli uważa się, że Apokalipsa jest ksiegą profetyczną, to błędne jest socjologizujące „naukowe” stanowisko autorów zachodnich (np. Granta).
Badania A. Wiercińskiego nad widzeniem Sądu przez św. Jana są dostatecznie rozwinięte, aby nie pisać już, iż księga św. Jana była przez wieki traktowana jako alegoria albo psychologiczna interpretacja bogacenia się. Kwestię, co znaczyłoby zdanie, że: widzenie św. Jana to dosłowne proroctwo sądu Boga nad cywilizacją bogactwa i rozmiłowania w luksusie dobrze rozwija np. myśl antropologiczna A. Wiercińskiego.

Robert M. Grant wzbogaca swoją analizę przykładami z tradycji Cesarstwa Rzymskiego. Pokazuje także kilkanaście przykładów kompletnej wrogości starożytnych wobec doczesnych bogactw, jednakże wypracowane przez niego środki teoriopoznawcze są zbyt ubogie.
U Rzymian, w przeciwieństwie do Żydów, gromadzenie bogactw było powszechnym zjawiskiem.
Jednak sensem nie było pomnażanie majątku, tylko pozycja społeczna wynikająca z majątku.
Autor cytuje Satyryki Petroniusza, w których wiele jest przykładów pobłażliwości a nawet entuzjazmu dla bogacenia się Kupuję tanio, sprzedaję drogo (...) Jeśli masz grosz, po tym cię ocenią co masz. Dlatego twój przyjaciel, co był żabą, dzisiaj jest królem [6].
Seneka opowiadał o troskach bogacza, który zastanawiał się, jak inwestować, aby osiągnąć dochód. Natomiast trzeba sobie uświadomić, że w Rzymie siła dążenia do zdobywania bogactwa nie przekładała się na dążenie do tworzenia kapitału. Bogactwo a kapitał to nie to samo.

Prywatna własność pojawia się dopiero w średniowiecznym Kościele, wtedy też doszło do nowego, jakże łagodnego, zdefiniowania lichwy. Nauki jednak przestrzegały, że każdy powinien hojnie udzielać jałmużny, wedle swoich możliwości. Trzeba jednak dostrzec, że sprawy te inaczej widzą Jan Paweł II [7], kultura jadwiżańska [8], społeczeństwo solidarne [9].

Nauki Kalwina i listy św. Pawła, według Granta, są podobne w podejściu do kwestii pracy. Dla Granta kalwińska koncepcja pracy i pojęcie uświęconej przecież pracy w nauce chrześcijańskiej łączy pojęcie powinności religijnej, jednakże jest to powierzchowna diagnoza. Prawdą jest, zwłaszcza w teologii pracy Jana Pawła II, że ten kto powiększa kapitał - i u Kalwina, i w Biblii - używać go powinien dla dobra całej społeczności, sobie zostawiając tylko tyle, ile trzeba na zaspokojenie własnych podstawowych potrzeb. Niedopuszczalna jest antynomia pracy i kapitału. Trzeba stwierdzić, że generalnie w książkach z etyki biznesu twórczość Jana Pawła II jest nie tyle niedoceniona, ile nieobecna.

Twierdzimy, że etyka tworzenia bogactwa nie może opierać się wyłącznie na wybranych tekstach biblijnych czy stanowiskach lecz na systemach filozoficznych i teologicznych. I nagle okazuje się, że to jest najważniejszą myślą, która podsumowuje analizy Roberta M. Granta. Za chwilę jednak Grant odstępuje od tej wartościowej drogi i głosi, że zasad nie ma: Żadna pojedyncza zasada nie zawiera całej prawdy [10]. Owszem, każda pojedyncza w pełni coś znaczy jedynie w całym systemie pojęciowym. Nie prowadzi to jednak do tezy, że dobrze ugruntowane w systemie zasady nie zawierają całej prawdy. Ze stwierdzenia Granta można by wywnioskować, że nie ma żadnej prawdziwej, jedynej, słusznej drogi do etyki biznesu, do odnalezienia ?ródeł religijnej etyki kapitalizmu. Otóż taka droga jest, a nawet przynajmniej dwie: np. etyka pracy i działania w społecznej nauce Kościoła i antropologia Wiercińskiego.

2. Kiedy pożyczka stała się usankcjonowana przez Boga?

Uczeni zachodni zajmujący się etyką biznesu często wcielają się w kaznodziejów. David Novak w rozdziale Ekonomia i sprawiedliwość: przykład żydowski skupia się na klasycznych ?ródłach judaizmu, które w powszechnych interpretacjach przytaczano jako dowód antykapitalistycznego ducha religii.

Argumentacja Davida Novaka prowadzi do wniosków równie nietrwałych, aczkolwiek nieco bardziej zdecydowanych niż w przypadku Roberta M. Granta, na temat rzekomej przychylności tradycji chrześcijańskiej dla wolnej gospodarki. D. Novak przypomina Boże napomnienia, aby ludzie nie pysznili się swymi produkcyjnymi dokonaniami, albowiem wszelkie bogactwo pochodzi od Boga [11]. Nie jest to jednak antropologia. Jest to cytat. Autor stara się dowieść, że nie oznacza to, iż Bóg nie wymaga od ludzi żadnych wysiłków. Naiwne jest przypomnienie, że od Adama i Ewy wymagano, aby uprawiali ogród, z którego mieli się utrzymywać. Otóż, przede wszystkim od Adama i Ewy wymagano przyjęcia do wiadomości limitacyjnych stron rozumu synkretycznego, mozaikowego, cętkowanego [12]. Jednak – dla uspokojenia – autor dodaje, że ziemia w całości należała do Pana, co wiąże się z tym, że wszystkimi jej płodami należało się dzielić. Kwestia produktywności pojawia się dopiero na poziomie odpowiedzialności za własną przyszłość: co będziemy jedli w siódmym roku, jeśli nie będziemy siali ani zbierali plonów (Kpł 25,20). Trud zmierzający do zapewnienia sobie przyszłego dostatku nie jest nastawiony, zdaniem Novaka, na przyszłość, czy to na indywidualną, jak w przypadku kapitalizmu czy zbiorową, jak w przypadku socjalizmu. Dowiadujemy się, że przyszłość ograniczona jest siedmioletnim cyklem, czyli czymś trzecim.

David Novak szczegółowo przygląda się sposobom udzielania pomocy przez starożytnych Żydów. Byli oni zobligowani do udzielania pomocy bli?nim, ale zasady, na jakich powinno się to odbywać, nie były określone systemowo. Jałmużna, jako darowanie mogłaby się wydawać czystym imitatio Dei - naśladowaniem Boga. Ale to nie odpowiada pełnej interpetacji przekazu bibilijnego. David Novak naiwnie wskazuje: Bóg jest wyżej, natomiast wszyscy śmiertelnicy z istoty swej są równi wobec Boga. Dlaczego więc jedni ludzie mieliby dawać a drudzy brać? Pytanie to powstaje u Davida Novaka, ponieważ nie chce skorzystać z dorobku myśli społecznej Kościoła, np. z encyklik społecznych Jana Pawła II. Tam sprawa daru, przekazania daru i przyjęcia daru jest szczegółowo omówiona. To opracowanie w encyklikach jest inspirujące i głębokie, toteż pozwoliło np. przedstawić bogactwo w kategorii daru dobrowolnie przekazanego i dobrowolnie przyjmowanego [13].

D. Novak dochodzi do słusznego wniosku, że sprawiedliwa redystrybucja bogactwa, zgodna z zasadami Przymierza jest najlepiej spełniona przez pożyczki, (...) charytatywne działania wyostrzają bowiem różnice klasowe pomiędzy bogatymi i biednymi. D. Novak podaje, że pożyczki stały się usankcjonowane przez nauki chrześcijańskie, dzięki Hillelowi Starszemu, który przewodził Żydom w Palestynie w drugiej połowie pierwszego wieku przed Chrystusem. Wprowadził on do życia gospodarczego Żydów procedurę zwaną prosbul, która umożliwiała spłatę długów w trakcie roku szabatowego, nie gwałcąc przy tym litery prawa biblijnego. Równocześnie D. Novak nie zauważa, że nie ma mowy o harmonii praw, są to rozwiązania okazjonalne.

David Novak pisze, ze najważniejsza zmiana mentalna polegała na tym, że pożyczki przestały być tylko ratunkiem dla nieszczęścia, ale stały się sposobem inwestowania, mającym na uwadze przyszłe zyski. Współczesnym językiem moglibyśmy powiedzieć, że właśnie wtedy wytworzył się pewien klimat ekonomiczny – trzeba pamiętać jednak, że kredyt na inwestycje i nowe technologie prowadzi do wyrugowania innych, którzy wcale nie musżą być gorsi, lecz wystarczy, że przeszkadzają (bo są w gruncie rzeczy lepsi) tym, którzy mają dostęp do kredytu
[14].

David Novak ilustruje koncepcję o uznaniu pożyczki i budzeniu się gospodarczego zapału licznymi przykładami z życia starożytnych Żydów, opisując, może nawet barwnie, atmosferę pierwszych transakcji. Trzeba jednak pamiętać, że jak wykrył A. Wierciński, umysł skłonny do transakcji rynkowych jest fragmentem umysłu ludzkiego – jest to ten fragment, który odpowiada zdrowemu rozsądkowi, pysze, zyskowi, pobieżnemu rozumieniu świata. Podobnie jak Robert M. Grant także i David Novak stosują liczne cytaty z tekstów ?ródłowych na potwierdzenie stawianych przez siebie nie tyle hipotez, ile stwierdzeń – zamiast teorii, analiz porównawczych, ciągów argumentacyjnych. David Novak posługuje się jednak przykładami o wiele oszczędniej od Granta, pozwalając sobie często na przekształcenie słów biblijnych w prozaiczną mowę zależną. Autor Ekonomii i sprawiedliwości... dowodzi we wnioskach kończących rozdział, że troska o gospodarność jest częścią rzeczywistości narodu żydowskiego, ale ... tylko wówczas, gdy chodzi o poprawę losu wspólnoty. Prawne umocowanie pożyczek typu prosbul pozwoliło na rozwój drobnych usług i handlu.

3. Kto uświęcił handel?

Autorem trzeciego rozdziału pt. Bogactwo i cnota: Rozwój chrześcijańskiej doktryny ekonomicznej jest Michael Novak. Rozdział ten chociaż wychodzi od nauk wczesanego chrześcijaństwa, to tylko po to, aby uświadomić, jak ewoluowały przez wieki zagadnienia związane z pojęciem bogactwa. Michael Novak omawia rewolucję w myśli etycznej przeprowadzoną przez szkockie oświecenie, pokazuje także jego wpływ na współczesne myślenie o kapitalizmie. To pierwszy z autorów tej publikacji, który stawia swoje tezy tak kategorycznie i, powiedzmy, uświadamia teoretykom i praktykom kapitalizmu, jak wiele jeszcze w tej dziedzinie pozostało do zrobienia.

M. Novak zaczyna od przypomnienia, że aż do XVIII wieku produkcję i handel traktowano powszechnie jako zajęcia moralnie niskie, raczej wzgardzano też chęcią pomnażania pieniędzy. Diagnozy M. Novaka są w tym względzie zbyt ubogie. Ta wzgarda ma swoje ?ródła – nie psychologiczne, lecz teoretyczne, poznawcze. Michael Novak chce rozpoznawać rzeczywistość w trybie publicystycznym, w języku massmedialnym.

W XVIII w. grupa szkockich moralistów zaczęła rozwijać tezę, że ustrój oparty na handlu i stawiający sobie za cel dobrobyt jednostki jak i społeczeństwa, to najbardziej racjonalna droga do moralnej poprawy ludzkości. Ta myśl wedle M. Novaka była antycypacją kapitalizmu [15]. Autor wyraża zdziwienie, że dokonania szkockich moralistów są lekceważone przez współczesnych badaczy. Czemu zawdzięczamy tę przemianę w teorii moralności? - pyta M. Novak i odpowiada wyczerpująco. Wskazuje na znaczne różnice w podejściu żydowskim i chrześcijańskim do tematów ekonomicznych. Myśl żydowska miała, jak to nazywa, otwarty stosunek do własności prywatnej, działalności handlowej, rynku i zysku, natomiast myśl chrześcijańska starała się kierować uwagę ludzi na życie wieczne, a więc życie po śmierci. M. Novak przyznaje rację tradycji żydowskiej w kwestii oddzielenia bogacenia się od grzechu.

W średniowieczu bogaciły się dwory i klasztory. M. Novak przytacza pozytywny przykład Benedyktynów, którzy uczyli wędrowne plemiona rolnictwa, inspirowali budowę kościołów, ale także bibliotek, uczyli form zarządzania. Mimo jednak gromadzenia bogactw przez panów i kler - dzięki poszerzaniu stanu posiadania i powiększaniu liczby ludzi objętych obowiązkiem płacenia podatków - nie dokonywał się postęp. O jaki postęp chodzi M. Novakowi? Raczej nie o postęp technologiczny, skoro pisze, że warunki życia ogromnej większości nie poprawiały się wcale. W dodatku nie było powodów, aby mówić o tworzeniu bogactwa, ponieważ nie uświadamiano sobie, że bogactwo może być tworzone. Jeśli rozpoznanie M. Novaka byłoby rzetelne, czytelnik życzyłby sobie przybliżenia przynajmniej tego, co M. Novak rozumie jako bogactwo czy tworzenie go. Inaczej, ma się do czynienia z publicystyką, nie zaś z pracą naukową, bazującą na określonej aparaturze pojęciowej.

Michael Novak rozumuje tak: starożytni i średniowieczni moraliści skupiali się na celach, bardzo niewiele uwagi poświęcając środkom. I dopiero szkoccy myśliciele David Hume i Adam Smith zaczęli koncentrować swe zainteresowania na moralności codziennego życia, na codziennych potrzebach, na dziedzinie środków nie celów. M. Novak przypomina dziewięć sformułowanych przez Hume’a i Smitha argumentów przemawiających na korzyść zwrotu ku nowej moralności handlowej. Po pierwsze - handel daje ludziom możliwość samorozwoju i działania. Po drugie - budzi wiejskiego biedaka z jego bezczynnej drzemki [16]. Po trzecie - społeczeństwo handlowe jest mniej wojownicze. Po czwarte - więzy handlowe powodują wśród ludzi częstsze i bardziej złożone interakcje. Po piąte - społeczeństwo handlowe wymiesza ze sobą dawne klasy społeczne. Po szóste - w miarę rozwoju czynności związanych z rynkiem, będzie rozwijać się edukacja i umiejętności. Po siódme - rynek wymaga cywilizowanego sposobu bycia:
cierpliwości, dobrych manier, gotowości do kompromisów. Po ósme - rozwój ekonomii i usług prowadzi do rozbudzenia obywatelskiej potrzeby cnoty współodczuwania (nie jest to jednka cnota w sensie arystotelejskim czy tomistycznym). Po dziewiąte - dążenie do ideału, dążenie do coraz większych osiągnięć rodzi umiejętność patrzenia na świat perspektywicznie i obiektywnie [17].

Drugi ważny problem M. Novaka można wyrazić w następujący sposób: Jak to się stało, że pragnienie pieniądza, do tej pory traktowane jako ciężki grzech, zostało zaakceptowane w europejskim życiu społecznym z końcem XVIII wieku? M. Novak w odpowiedzi zwraca uwagę na pozbawienie autorytetu wcześniejszej tradycji religijnej, a także na fakt, który zauważył przed nim już Montesquieu, a mianowicie, że robienie interesów może być namiętnością o wiele miej niszczącą niż inne, a nawet przynoszącą dużo dobrego. I w końcu ludzie zajmujący się handlem zaczęli traktować powiększenie majątku jako środek prowadzący do lepszego życia, narzędzie a nie jako cel.

Pytanie M. Novaka (Jak to się stało, że pragnienie pieniądza, do tej pory traktowane jako ciężki grzech, zostało zaakceptowane w europejskim życiu społecznym z końcem XVIII wieku?) nie jest ani oryginalne, ani nowe. Novak w swej odpowiedzi popełnia masę błędów, uproszczeń. Robienie interesów na dużą skalę rzadko kiedy jest namiętnością nieniszczącą, o czym świadczy kolonializm holenderski, brytyjski, angielski, niemiecki, belgijski. w Afryce. „Handlowanie” z Indianami jest innym przykładem „dobroczynnej” roli rynku. Nie tylko jest przesadą mówienie, że interes przynosi dużo dobrego, lecz trzeba wyznać, że interes przyniósł miliony ofiar w I i II Wojny Światowej etc. Należy przynajmniej mówić w tym przypadku, jak na to wskazuje Zabierowski, o dwóch skalach: lokalnej (małych interesów) i globalnej oraz o konieczności ich zharmonizowania. Jakże publicystycznie brzmi diagnoza M. Novaka, że ludzie interesu zaczęli w końcu traktować powiększenie majątku jako środek prowadzący do lepszego życia, narzędzie a nie jako cel! Otóż w kapitalizmie człowiek częściej staje się „trzciną na wietrze”, a celem indywiduum w kapitalizmie jest zapewnienie sobie bezpieczeństwa materialnego w sytuacji powszechnej hazardyzacji [18].

We wnioskach wykładu Michael Novak precyzuje swoje stanowisko w kwestii przyszłych zadań etyki religijnej kapitalizmu. Przestrzega przed, jak pisze, złudą socjalistycznych pokus. Novak żałuje, że nie poświęca się w etyce biznesu uwagi systematycznemu tworzeniu bogactw, a refleksja etyczna kończy się na lekarstwach zwalczających ubóstwo. Aczkolwiek podkreśla także znaczenie dla współczesnej etyki kapitalizmu, wypowiedzi Jana Pawła II o akceptacji przedsiębiorczości, jednakże zapomina, że Jan Paweł II wcale nie akceptuje kapitalizmu i jest jego największym krytykiem [19]. Przedsiębiorczość wcale nie musi być wiązana z koncentracją kapitału i konkurowaniem (wycinaniem drugiego), i to nie przedsiębiorczość kapitalistyczna eksponuje fundamentalne cechy ludzkie - wolność i kreatywność.

4. Kto broni amerykańskich biznesmenów katolików?

Znane są dylematy katolików wprzęgniętych w kapitalistyczne sposoby gospodarowania.
Również George Weigel w rozdziale czwartym pt. Wielbłądy i igły, talenty i skarby: Katolicyzm amerykański i etyka kapitalizmu opisuje (bo trudno powiedzieć, że analizuje) dylemat katolika a jednocześnie biznesmena w dzisiejszej Ameryce. Jest to człowiek zadowolony z siebie, który osiągnął zawodowy sukces, cieszy się udanym życiem rodzinnym, jest święcie przekonany o tym, że prowadzi moralnie poprawne życie, ale gdy posłucha głosów teologów i duchownych, to usłyszy słowa potępienia, jeśli nie ostrą krytykę. Biznesmen żydowski, chrześcijanin, czy protestant czuje się odepchnięty przez swoje wspólnoty religijne.

U Weigela, który wprawdzie rozpoczyna od wadliwej interpretacji materiału biblijnego na rzecz perswazji, że Ewangelia popiera kapitalistyczną przedsiębiorczość, nie znajdziemy jednak rekonstrukcji ?ródła czy komentarza owych cytatów. Proponuje on (jak i następny autor Richard J. Neuhaus) alternatywną wobec weberowskiej [20] interpretację związków między odłamami religii chrześcijańskiej a kapitalizmem. Za cel wykładu stawia sobie rehabilitację moralną kapitalizmu.

Weigel zaczyna swój wykład nietypowo przedstawiając trzy cytaty z Ewangelii św. Mateusza, z których jeden jest traktowany jako dowód na akceptację przez Chrystusa przejawów przedsiębiorczości. Przypomnijmy tę niesłychanie uproszczoną opowiastkę, której nie powinno się odłączać od szerszego kontekstu, jednakże zróbmy tak, jak chcą bezkrytyczni zwolennicy kapitalizmu.

Pewien człowiek udając się w podróż dał sługom swój majątek. Ten, który otrzymał pięć talentów puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. Radość jego pana po powrocie była ogromna. Drugiemu zaś słudze pan ofiarował jeden talent, który ten zakopał w ziemi. Pan był niezadowolony z postępku sługi: Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoja własność (Mt 25,25-28). Co ciekawe, George Weigel jest tak przekonany, że Ewangelia popiera bankierów, że już nawet nie daje własnej oryginalnej interpretacji owych fragmentów nowotestamentowych. Nie to, że pozostawia je refleksji czytelników, on po prostu werset z Ewangelii bierze jako fakt z zakresu etyki, jako dowód. Nie poddaje więc analizie procentu, finansizmu, przekształcania pieniądza przez bankierski procent. Stawia na wymowę zysku w tym wersecie i z wersetu (a nie z analizy) czyni podporę swego stanowiska.

Autor z zaangażowaniem (ale czy wiernie?) opisuje antykapitalistycznego ducha w katolicyzmie amerykańskim, jednak zawsze tak, aby procent ukazać w korzystnym świetle. Tak przedstawia antykapitalistyczne dylematy w katolicyzmie (amerykańskim), aby zaraz potem wskazać na drogi ku innemu stanowisku etycznemu.
Weigel zajmuje się również ciekawym paradoksem socjologicznym: w tym okresie, w którym katolicy byli autorami sukcesu Ameryki, w oficjalnych kręgach Kościoła nastąpił wzrost ideologii antykapitalistycznej a nawet antyamerykańskiej.

Słynny autorytet, obrońca biznesmenów katolików, którym z całą pewnością jest autor, wyrzuca środowisku ich duchownych, że tak pó?no zwrócili uwagę na pozytywne aspekty kapitalizmu. Przypomina debaty rzymskie z połowy XX wieku, które niestety nie dostarczyły impulsu dla rozwoju etyki tworzenia bogactwa w obrębie amerykańskiego katolicyzmu. Soborowi ekonomiści w latach sześćdziesiątych położyli większy nacisk na zagadnienia dystrybucji niż na kwestie tworzenia bogactwa, więcej uwagi poświęcili pracy niż przedsiębiorczości. Już takie postawienie sprawy, że praca i kapitał to dwie różne rzeczy (antynomia pracy i kapitału) ujawnia, naszym zdaniem, niehumanitarne oblicze kapitalizmu.

Przełom, zdaniem Weigela, nastąpił dopiero za pontyfikatu papieża Jana Pawła II.
Reformatorskie podejście do kapitalizmu zaproponował on – zdaniem Weigela - w słynnej encyklice Sollicitudo rei socialis, czym przyczynił się do rozwoju katolickiej myśli społecznej, która nie tylko pozytywnie nastawia do przedsiębiorczości, ale także daje przyzwolenie inicjatywie ekonomicznej. W tej encyklice - przekonuje autor- papież czyni duży krok naprzód utożsamiając inicjatywę ekonomiczną (można ją nazwać też przedsiębiorczością albo tworzeniem bogactwa) z obywatelską twórczą subiektywnością, która ma byc odzwierciedleniem boskiej kreatywności. M. Novak rozumie, że chociaż Jan Paweł II nie traktuje samej przedsiębiorczości jak drogi do powszechnej sprawiedliwości, to magisterium rzymskie staje się bardziej otwarte na obronę moralną działania przedsiębiorczego.

Zarzut w stosunku do Soboru sprowadza się do ubolewania, że nie pochwalił rozwoju tworzenia bogactwa – czynności finansowych, giełdowych. Autor nie dostrzega, że w obrębie amerykańskiego kapitalizmu narodziło się narzędzie ucisku kontynentów, które jest konieczne dla zrównoważenia strat finansowych powstałych z finansowego ... rozwoju. Żałuje, że Soborowi ekonomiści położyli większy nacisk na dystrybucję, i ją pochwalili a nie pochwalili operacji generowania zysku, tzw. tworzenia bogactwa, życia nie z pracy, lecz z przedsiębiorczości. Czyż jego zdaniem Sobór powinien pochwalić giełdowe oscylatory, giełdowe wymuszanie rozstroju całych branż, dziedzin gospodarczych, których sens jest w przypowieści o pieniądzach (talentach)? Chciałby, aby zaakceptowano nierzeczywistość – cudowne rozmnożenie pieniędzy? Wtedy niezbędne jest oderwanie pracy od kapitału.

Trzeba nie znać lub nie rozumieć nauki Jana Pawła II, aby posługiwać się myślą wyrażoną w encyklikach do obrony kapitalizmu. Za pontyfikatu papieża Jana Pawła II ukazało się najwięcej dzieł krytykujących kapitalizm., m.in. w Sollicitudo rei socialis. Dzieło to rozwija katolicką myśl społeczną, w kierunku krytycznym wobec cywilizacji XX w. Jan Paweł II definiuje przedsiębiorczość jako przeciwieństwo instrumentów kapitalizmu. Inicjatywa ekonomiczna nie jest tu związana z kapitalistyczną zasadą hazardyzacji, przeciwnie – z prawem człowieka do życia, niezależnie od tego, ile zgromadził lub „przyniósł” zysku. Autor przeinacza tezy Sollicitudo rei socialis, aby powiedzieć, że papież ... czyni duży krok naprzód. Przede wszystkim Jan Paweł II troszczy się o dobro wspólne, również indywidualne, ale nie o dobro indywidualne – przeciw wspólnemu. Jan Paweł II inaczej rozumie przedsiębiorczość, nie w takim sensie, w jakim przedsiębiorczość pojmują profesjonaliści-prezesi, wyalienowani z dobra wspólnego, akcjonariusze, którzy choć mają dywidendy, to również akceptują alienację własności.

5. Co libertarianizm ma wspólnego z chrześcijaństwem?

Autor piątego rozdziału Etyki kapitalizmu Walter Block jest libertarianinem, który swój wykład zatytułował Prywatna własność, etyka i tworzenie bogactwa.
Próbuje przekonać czytelnika, jakoby etyka libertarianizmu nie musiała być antyreligijna. Block chce uprawomocnić moralnie kapitalizm opierając się na koncepcji libertarianizmu. Daje obszerny wykład podstaw myśli libertariańskiej, z których najważniejsza sprowadza się do tezy, że człowiek jest właścicielem samego siebie, co jest właśnie tezą antyreligijną. Z koncepcji tej wyprowadza potem normy moralne i społeczne rządzące światem.

Autor usiłuje dowodzić, że libertarianizm ma wiele wspólnego z chrześcijaństwem.
Tłumaczy on, że aksjomatem dla libertarianizmu jest przekonanie, że akt przemocy wobec kogokolwiek, kto wpierw nie dokonał wobec nas fizycznego nadużycia jest nieusprawiedliwiony [21] i zapytuje następnie: czyż ta opinia nie jest bliska nauce Kościoła?

Nauki Chrystusa nakłaniają do bezwarunkowej nieagresji, chrześcijanie zwykli przecież nadstawiać drugi policzek, gdy uderzono ich w jeden. Block zdaje się o tym nie pamiętać i rozszerza swoją teorię pisząc, że przemoc fizyczna jest uzasadniona wówczas, gdy pierwej użyto siły fizycznej przeciwko tobie [22].
Block daje osobliwą interpretację siódmego przykazania Dekalogu Nie kradnij i na jej podstawie ostatecznie wysuwa analogię między libertarianizmem a chrześcijaństwem. Jego zdaniem wszyscy o przekonaniach religijnych, którzy przestrzegają przykazania Nie kradnij są libertarianami. Według libertarian powiedzenie Nie kradnij nie ma sensu, jeśli nie założy się najpierw istnienia prawa własności prywatnej. Gdyby jednostka nie miała bowiem prawa do własności, kradzież nie byłaby możliwa, z czego Block wysuwa taki oto wniosek: Logicznym wnioskiem z przykazania jest więc istnienie legalnych tytułów do własności.

Trzeba wskazać na to, że choć Chrystus głosił zasadę bezwarunkowej nieagresji, to uczynił jeden jedyny praktyczny wyjątek: gdy natarł fizycznie na handlujących w światyni. Nadstawianie drugiego policzka tu się kończy. Tu Chrystus uczynił jeden wyjątek. Jak więc w tym świetle ocenić wypowied? Blocka, gdy pisze, że przemoc fizyczna jest uzasadniona wówczas, gdy pierwej użyto siły fizycznej przeciwko tobie?. Otóż przytoczony przez przykład Chrystusa i handlarzy w świątyni zaświadcza za wyjątkowością obrony (także fizyczną) i tylko w przadku zagrożenia sacrum i uświęconych wartości. Block daje wadliwą interpretację siódmego przykazania Dekalogu Nie kradnij. To przykazanie raczej znaczy: nie zabieraj nikomu, co mu należne, nie pozbawiaj go dobra należnego [22], dobro należne zaś nie jest w żadnym razie tożsame z prywatną własnością.

Autor na korelacjach - między surowym siódmym biblijnym przykazaniem, a zaprzeczeniem prawomocności kradzieży w libertarianizmie - buduje analogię między filozofią libertariańską a judeo-chrześcijańską. Jednak jego dowodzenie jest nieprzekonujące. Libertarna podstawa mówi, że człowiek jest właścicielem samego siebie, a to pociąga za sobą skrajnie indywidualistyczną koncepcję człowieka. A przecież jest oczywiste, że skrajny indywidualizm musi stać w opozycji do tradycji judeo-chrześcijańskiej. Filozofia chrześcijańska jak i tradycja żydowska traktują byt ludzki jako zależny od bytu Boskiego, nakładają na człowieka obowiązki wobec innych, hołubią wspólnotowość. Libertarianizm i tradycja judeo-chrześcijańska – inaczej więc niż to sobie wyobraża autor - są skazane na konflikt.

Wydaje się, że cały wykład tak naprawdę ma na celu powiększenie grona zwolenników libertarianizmu, których autor poszukuje właśnie wśród katolików.
Nie jest bowiem tajemnicą, że amerykański ruch libertariański jest ateistyczny. Zatem wystąpienie Waltera Blocka bardziej pasowałoby do tematyki taktyki, psychologii społecznej, marketingu, propagandy niż do etyki czy teologii.

Wykład Waltera Blocka jest jedynie interesujący ze względu na pewne znawstwo programu cywilizacji postmodernistycznej. Zawiera sporo cennych i ciekawych, zwłaszcza z punktu widzenia polskiego czytelnika, opisów zachowań społecznych współczesnych Amerykanów. Na konto atutów wykładu zapisać trzeba także obszerne przypisy, które są swoistymi didaskaliami dla tekstu głównego. Libertarianin
Block nie tylko informuje w nich o dziełach, czy teoriach, do których się odwołuje, ale komentuje, a czasami rozwija kwestie, o których pisze. W didaskaliach Blocka znajdujemy pewien wzór opisów amerykańskiego życia politycznego, czy gospodarczego.

W warstwie warsztatowej Walter Block prowadzi swój wykład w miarę logicznie a jednak nie przekonuje czytelnika do stawianych przez siebie kategorycznie tez.
Nie udaje się to jednak z powodu złego doboru argumentów albo po prostu z powodu ?le postawionej tezy. Autor wyraża swe poglądy w tonie kategorycznym, posługując się stylem publicystycznym z elementami mentorskimi; nawet liczne pytania retoryczne dają tylko złudzenie prowadzenia z czytelnikiem intelektualnej polemiki. Jako jedyny autor z dyskutowanej publikacji stosuje graficzną ekspozycję swoich teorii, tj. w formie tabelki przedstawia swój podział systemów kapitalistycznych i socjalistycznych na dobrowolne i przymusowe.

6. Czy tworzenie bogactwa może być zabawą?

Richard John Neuhaus, autor ostatniego rozdziału książki razem z przedstawionymi już Michaelem Novakiem i Georgem Weigelem należy do współczesnych amerykańskich neokonserwatystów. Nic dziwnego zatem, że autor w wykładzie pt. Bogactwo i beztroska: być bogatym, bogactwo tworzyć przekonuje, że działalność rynkowa to coś więcej, niż egoistyczne, oparte na chciwości i egoizmie dążenie do bogactwa.

R.J. Neuhaus deklaruje, że jego celem jest pokazanie, że chrześcijańska tradycja jest bogata w wątki wspierające tworzenie bogactwa. Ale tak naprawdę autor idzie nieco dalej pozbawiając kapitalizm patosu, wyniosłości i pewnego rodzaju niedostępności. Używając potocznego sformułowania możemy zaryzykować stwierdzenie, że Neuhaus zamierzał nadać kapitalizmowi ludzką twarz.

Autor rozpoczyna od etymologicznych rozważań nad starogreckim słowem ploutos (tak samo brzmi także w Septuagincie), które występuje zarówno u Greków jak i w Nowym Testamencie na oznaczenie bogactw. Neuhaus dochodzi do wniosku, że być bogatym oznaczało mieć bogactwo a nie tworzyć je: Greckie ploutos było znakiem szczęśliwego życia, w ramach stabilnego ładu, przy błogosławieństwie bogów [24].
Autor wskazuje, że narzekania na bogactwo i bogaczy w pismach biblijnych, czy greckich, (które licznie cytuje), interpretowano dotychczas konwencjonalnie, jako krytykę kapitalistycznego sposobu wytwarzania bogactwa. Zdaniem Neuhausa najważniejszą jednak sprawą jest to, że posiadanie, czy tworzenie bogactwa nie jest tak bardzo ważne. I przede wszystkim o tym mówią Ewangelie, a nie dostrzegają tego ani ci, którzy są niewolnikami swej własności, ani też ideolodzy kapitalizmu o orientacji religijnej.

Richard Neuhaus podaje taką interpretację wątku bogactwa w Ewangelii św. Pawła:
Apostoł uduchawia bogactwo, a nawet eschatologizuje je [25], co bardzo odmienia i poszerza jego znaczenie. Chrystus jest prawdziwym bogactwem: słowo Boga zamieszkując we wspólnocie „wzbogaca ją”, a chrześcijanie bogacą się przez ubóstwo Chrystusa, które w Bożej tajemnicy jest prawdziwym bogactwem [26].

Autor tworzy swoisty frazeologiczny neologizm (Pawłowa niefrasobliwość), na potrzeby tegoż wykładu, aby uświadomić czytelnikowi, że św. Paweł nie lekceważył zupełnie doczesności tego świata. Jeden ze słynnych fragmentów Listu do Koryntian, który namawia do korzystania z uroków życia, oczywiście w wyznaczonych przez Boga granicach, kończy się pointą Przemija bowiem postać tego świata (1Kor.7, 29-31). Zdaniem autora Pawłowa niefrasobliwość została zapoznana w pó?niejszych wiekach przez pełne powagi sformułowania o sprawiedliwości społecznej. Neuhaus polemizuje także z poglądami myślicieli reprezentujących nurt socjalistyczny, (np. Karl Barth) którzy próbowali dowodzić, że każdy chrześcijanin, choćby ze względu na zasadę podziału wspólnego dobra, musi być socjalistą.

We wnioskach swojej pracy Neuhaus formułuje tezę nowatorska i odważną,-Ekonomia jest zbyt ważna, aby traktować ją poważnie, a przynajmniej trzeba uważać by nie traktować jej z teologiczną powagą. Tezę tę cechuje pewna przewrotność, bo czy nie podważa ona sensu etyki kapitalizmu? Zdaniem autora religijna ocena życia gospodarczego powinna być przesiąknięta beztroską i zachwytem, wszak to Bóg wziął na siebie odpowiedzialność za całe nasze ziemskie sprawy. Zwłaszcza, że zachowania ekonomiczne w świetle gnającego do przodu postępu są coraz bardziej ryzykowne, nieprzewidywalne i przypadkowe. Richard J. Neuhaus przedstawia alegorie działań gospodarczych jako wielkiego placu zabaw. Ludzie oczywiście grę na placu zabaw też mogą potraktować zbyt poważnie. Gra czy zabawa może także angażować, absorbować, ale nie może pochłaniać całego ludzkiego życia. Bawiącym się trzeba przypominać, że to tylko gra, choćby stawka była wysoka. Richard Neuhaus kończy swój esej apelem do kaznodziejów, namawiając ich, aby ingerowali w dziedzinę gospodarki, tylko wtedy gdy gracze grają nie fair. Nawołuje, aby nie uzurpowali sobie żadnej uprzywilejowanej wiedzy na temat reguł ekonomicznych.


Wykład Richarda Johna Neuhausa czyta się dobrze, mimo że jako jedyny w publikacji nie jest podzielony na podrozdziały (mało też akapitów), które porządkują tekst i przez konieczne pauzy, które tworzą, ułatwiają percepcję wykładu. To jedyny autor publikacji „Etyka kapitalizmu”, który posługuje się oryginalnym, indywidualnym stylem przesyconym związkami frazeologicznymi o rzadkiej w języku łączliwości, np. gigant teologii, ckliwe moralizowanie czy wspomniane Pawłowe niefrasobliwości. Richard Neuhaus poszedł znacznie dalej niż inni, chcący rehabilitować kapitalizm, on zdjął go z piedestału.

***

W kategoriach osiągnięć zachodniej myśli etycznej w biznesie, autorzy publikacji „Etyka kapitalizmu” wychodzą poza dotychczasowe schematy myślenia o związkach kapitalizmu z religią. Dyskutują z tradycyjnym motywem chrześcijańskim, który wyraża się w tym, że obrona ubogich jest powinnością religijną, a społeczeństwa należy oceniać moralnie tylko na podstawie ich stosunku do ubogich. Autorzy książki uświadamiają, że nie chodzi o szukanie lekarstw na wzbogacanie ubogich, refleksje powinny dotyczyć etyki wytwarzania bogactwa. (Czy to to samo, co wytwarzanie kapitału?)

Większość autorów „Etyki kapitalizmu” zgadza się z poglądem, że kapitalizm potrzebuje silnego fundamentu moralnego, aczkolwiek nie mogą go odnale?ć. Oprócz libertarianina Waltera Blocka i Richarda Johna Neuhausa, który postuluje rozłączenie etyki i biznesu, wszyscy pozostali zalecają szukanie moralnego wsparcia kapitalizmu w tradycji judeo-chrześcijańskiej. Autorzy polemizują także z weberowskim ujęciem kapitalizmu, które widzi jego ?ródło w protestantyzmie.
Wizja kapitalizmu, do jakiej zmierzają autorzy, to system, który ujmuje człowieka jako istotę społeczną, odnajdującą sens i radość w tworzeniu (bogactwa? w jakim sensie tworzenia?), w relacjach z innymi.

Przypisy

[1] „Etyka kapitalizmu”, P.L. Berger (red.), tłum. H. Wo?niakowski, Kraków 1994.
[2] Ibidem.
[3] Por. A. Wierciński, Magia i religia, Kraków 1996; M. Zabierowski,
Wszechświat i metafizyka, Warszawa-Wrocław 1998; Problem prawdy u Jana Trąbki a
teoria negocjacji. Wariacyjna hermeneutyka czy Babilon Miasto Wielkie, w: J.
Trąbka, „W uniwersalnym kręgu cybernetyki”, Kraków 2001, 203-219; Psychological
evidence of the modern antirealism, ibidem, 243-249.
[4] Por. „Etyka kapiatlizmu”, op. cit
[5] Por. R.M. Grant, Wczesne chrzescijaństwo i wytwarzanie kapitału, w: „Etyka
kapitalizmu”, op.cit.
[6] Ibidem.
[7] Jan Paweł II, Laborem exercens, Warszawa 1982; Centesimus annus, Wrocław
1995; Sollicitudo rei socialis, Wrocław 1997.
[8] S. Kazimir, Jadwiżanizm a kopernikanizm, artykuł w tym tomie.
[9] T. Grabińska, M. Zabierowski, Aksjologiczny krąg solidarności, Wrocław 1998.
[10] Por. Grant, op. cit.
[11] Por. D. Novak, Ekonomia i sprawiedliwość: przykład żydowski, w: „Ekonomia
kapitalizmu”, op. cit.
[12] Por. np. A. Wierciński, 666: liczba imienia bestii, Nomos 10 (1995) 5-29;
Przez wodę i ogień, Kraków 1996; M. Zabierowski, Ile dobra ma najlepsza
współczesna ideologia dobrej gospodarki? Kosmiczna eschatologia wolnego rynku,
Res Humanae 8P (2000) 137-181.
[13] Por. T Grabińska, O potrzebie wartości etycznych bogacenia się, Quaestiones
I (2002) 77-83.
[14] Por. T. Grabińska, Problemy etyki przedsiębiorczości w „Ziemi obiecanej”
Władysława Reymonta, Cosmos-Logos VI (2002) 87-95.
[15] Teza antycypacji kapitalizmu przez moralistów szkockich nie jest łatwa do
obronienia, jeśli się zważy wyłącznie warstwę ideową programu Hume’a i Smitha.
[16] Por. M. Novak, Bogactwo i cnota: Rozwój chrześcijańskiej doktryny
ekonomicznej, w: „Etyka kapitalizmu”, op. cit
[17] Por. A. Smith, Teoria uczuć moralnych, Warszawa 1989.
[18] Por. M. Zabierowski, Czy prawdopodobieństwo jest monolityczne?, w:
„Modelowanie cybernetyczne systemów biologicznych”, Kraków 2000, 97-110.
[19] Jan Paweł II, Centesimus annus, op. cit; Evangelium vitae, Wrocław 1995;
Familiaris consortio, Wrocław 1995; List do rodzin, Częstochowa 1994; Redemptor
hominis, Wrocław 1994; Sollicitudo rei socialis, op. cit.; Laborem exercens, op.
cit.; Veritatis splendor, Wrocław 1994; T. Grabińska, Liberalny kapitalizm i
marksistowski kolektywizm a błąd antropologiczny materializmu, Zeszyt Naukowy
Wydz. Zarządzania i Ekonomii WSJOE 3 (2000)131-148.
[20] Por. M. Weber, Etyka protestancka a duch kapitalizmu, tłum. J. Miziński,
Lublin 1994.
[21] Por. W. Block, Prywatna własność, etyka i tworzenie bogactwa, w: „Etyka
kapitalizmu”, op. cit.
[22] Por. np. J. Maritain, Dziewięć wykładów o podstawowych pojęciah filozofii
moralnej, , tłum. J. Merecki, Lublin 2001.
[23] Por. np. T. Grabińska, Być sobą czy być z sobą?, The Pecularity of Man 4
(1999) 31-38
[24] Por. R. J. Neuhaus, Bogactwo i beztroska: być bogatym, bogactwo tworzyć, w:
„Etyka kapitalizmu”, op. cit.
[25] Ibidem.
[26] Ibidem.
30 grudzień 2003

 

  

Archiwum

Roboty przymusowe
kwiecień 18, 2005
Mirosław Naleziński, Gdynia
Po wyborach
listopad 29, 2006
Renata Rudecka-Kalinowska
Tak Bartoszewskiego podsumowuje Nasz Dziennik ojca Rydzyka. Nie kopcie wiec Rydzyka, bo wygladacie w tym smiesznie.
październik 6, 2007
.
Licytacja?
sierpień 3, 2002
Andrzej Kozioł
The Progress (the Creep) of Cancer named USA
listopad 14, 2008
Marek Głogoczowski
Opoka wyższości Żydów nad nie-Żydami
kwiecień 4, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
Imperium na kredyt
luty 11, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
Gdy rozum śpi budzi się Ziemkiewicz
wrzesień 24, 2003
Polityczna schizofrenia
wrzesień 22, 2003
Nasz Dziennik
Bezgrzeszni Żydzi
grudzień 3, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
Nieprzewidziane skutki w USA zmiany reżymu w Iraku
listopad 12, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
Analiza stanu wojennego w Pakistanie
listopad 6, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
Czy nowe Sarajewo?
lipiec 27, 2004
PAP
Czas polityki realnej
grudzień 20, 2006
darek
Owoce propagandy
kwiecień 28, 2003
zaprasza.net
My są... SOBCZAK i SZPAK
luty 25, 2003
http://angora.pl/
I maja 2004
maj 1, 2004
Eliza
Respektowanie (?) elementarnych zasad dyplomacji w Polsce
październik 5, 2003
cywilizowany
Demokraci atakują Busha za interwencję w Iraku PAP 02:00
listopad 15, 2005
PAP
Gdzie nadzór nad społecznym mieniem?
lipiec 4, 2005
Mirosław Naleziński, Gdynia
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media