ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

Aresztowanie Prezydenta Korei Południowej 
 
Veto dla Funduszu Zadłużenia! 
Konferencja Konfederacji:Veto dla Funduszu Zadłużenia! Apel do prezydenta Dudy - 7 maja 2021 r. 
Hashtag COVID1984 
Szczególnie polecamy:
"Tłum uzbrojonych w miecze Sikhów atakuje policję w Nanded po tym, jak rząd zakazał publicznych procesji w związku z p(L)andemią. Tak się walczy o swoje prawa! "
 
Dr. L.Palevsky tłumaczy mechanizm działania szczepionki mRNA i wypływające z niej jej zagrożenia 
Dr. Lawrence Palevsky, certyfikowany pediatra, autor i wykładowca, wyjaśnia, w jaki sposób szczepionka na COVID instaluje instrukcje genetyczne mRNA z białka wypustek SARS-Cov2, które następnie wykorzystuje nasze ciało do powielania się, co powoduje bezpłodność, krzepnięcie krwi i zakażenia przez wydzielanie cząstek białka wypustki dla bliskich członków rodziny poprzez oddech, ślinę, pot i złuszczanie się skóry, którzy z kolei doświadczają objawów krzepnięcia, siniaków i niepłodności, mimo że nie byli zaszczepieni szczepionka na COVID-19. 
Kanciarze z Wall Street 
Film przedstawia kulisy Wall street . Metody działania , które doprowadziły w ciągu kilku ostatnich lat do wywołania kryzysu finansowego. 
Dr.Coleman szczepionka Covid możne zabić każdego 
Wszystkie zaszczepione istot zaczną umierać jesienią  
Kowidowa żydokomuna szykuje sądy kiblowe 
Reżim kowidowy Morawieckiego zamierza wprowadzić "komisarzy politycznych" dla ścigania wolnego słowa. 
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus uczestniczył w ludobójstwie Etiopczyków 
„Amerykański ekonomista David Steinman oskarżył szefa WHO, że w latach 2012-2015 był jedną z osób odpowiedzialnych za ludobójstwo w Etiopii”, informuje portal MailOnline. 
Nanotechnologia w szczepionkach 
PIĄTA KOLUMNA - SPRAWOZDANIE Z PRAC NAD ANALIZĄ ZAWARTOŚCI I DZIAŁANIA "SZCZEPIONEK" NA COVID 
Meredith Miller - Trauma w relacjach ludzi z rządem. Psychologiczne aspekty operacji „Covid-19”  
Jak robi się z ludzi idiotów czy zmanipulowane marionetki i jak ludzie robią to sobie sami !
 
To tylko... / It's just...  
Jak Nas wganiają w kajdany 
David Icke w LondonReal TV 
Podczas bezpośredniej transmisji na YouTube (6 kwietnia 2020 r.) obejrzało 65 tysięcy osób. Zaraz potem został on usunięty ze wszystkich kanałów YouTubea, Vimeo i Facebooka. Wywiad - zwłaszcza od ok. 50 min. - polecamy polskim władzom, ekspertom, dziennikarzom, policji i wojsku oraz wszystkim tym, którzy czują, że w niedalekiej przyszłości mogą przyczynić się do zachowania godności i wolności przez człowieka.  
Odważni eksperci z USA, Rosji i Czech mówią prawdę o szczepieniach  
 
Sąd nie chce wysłuchać byłych pacjentów profesora Talara 
Profesor Jan Talar, z powodzeniem przywracający do sprawności pacjentów, którym inni medycy nie dawali szans przeżycia, po raz kolejny stanąć musiał przed Okręgową Izbą Lekarską prowadzącą przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne. Sprawa została zawieszona do 1 października. 
Los Angeles - piekło na ziemi 
Ubóstwo w Kalifornii. Zrujnowana gospodarka najbogatszej kiedyś części świata.
To czeka nas jutro.
 
Izby lekarskie to organizacje przestępcze 
 
Podobno to ten psychol Klaus Schwab 
To ten od "wielkiego resetu".  
AI nie będzie świadoma, twierdzi Roger Penrose (Nobel 2020) 
Czy sztuczna inteligencja może być i czy kiedykolwiek będzie świadoma? 
Zabójcze leki - prof. Stanisław Wiąckowski - 15.03.2017 
Zapis wykładu prof. Stanisława Wiąckowskiego omawiającego m.in. leki i ich składniki, które wbrew powszechnym opiniom nie leczą, a wręcz przyczyniają się wzrostu zgonów. Wiedza ta jest ukrywana przez koncerny farmaceutyczne, a nazwy leków zmieniane i dalej są dopuszczanie i promowane w sprzedaży mimo wiedzy, iż ich działanie jest zabójcze. 
Próba upodmiotowienia obywateli za pośrednictwem internetu 
Celem serwisu jest umożliwienie obywatelom wyrażenia swojej woli w najważniejszych dla nich sprawach. 
więcej ->

 
 

Sierpniowe wspomnienia

"Sierpniowe wspomnienia"

Gazeta " Słowo Solidarność" Wrzesień 1983
Wydawca - Aleksander Pruszyński
Toronto Kanada

"Pan ich nie zna, pan nie wie, do czego oni są zdolni" - powtarza bez przerwy nauczycielka przybyła na pomoc na samym początku strajku. Oczy ma pełne łez"

Cytat ten znalazłam w książce - " Gdańsk 1980 - Oczyma świadków", wydanej przez Polonia Book Fund LTD, Londyn 1980, w artykule napisanym przez Bernarda Guetta z Le Mond, którego miałam przyjemność poznać osobiście podczas ubiegłorocznego strajku. Zdania te odnoszą się do mojej osoby i stały się dla mnie inspiracją do podjęcia próby spisania tego, co przeżyłam. Czy będzie to zadanie proste? Na pewno nie. Zbyt głęboko odczułam naszą rewolucję, by móc spojrzeć na nią z pewnego dystansu.
Zbyt boleśnie przeżywam dramat powojennych losów mojej Ojczyzny.
Należę do rodziny głęboko patriotycznej, której walka o wolność Kraju rozpoczęla się chyba już w powstaniu listopadowym. Jej członkowie ginęli na obu frontach II wojny światowej. Walczyli w konspiracji, ginęli na Pawiaku, Cytateli i byli w Oświęcimiu. Nie ominął ich los syberyjskich zesłańców. Przeszli bojowy szlak z Andersem, aż pod Monte Cassino. Nikt po 1945 roku nie zaakceptował statusu PRL. Pierwsze - nie - padło z moich ust, gdy miałam 8 lat. W drugiej klasie szkoły podstawowej nauczycielka języka polskiego kazała nam nauczyć się czytać tekst. pt. " Przyja?ń". Następnego dni, wywołana do odpowiedzi, zdesperowana odrzekłam, że czytać nie będę. Zdumienie tej kobiety było niezmierne. Znała mnie od dziecka, jako bardzo posłuszną dziewczynkę. Podeszłam do jej biurka i z płaczem wyszeptałam na ucho, że mój dziadek zginął niewinnie na Syberii i o takiej przyja?ni - nie sposób czytać. Swiadoma sytuacji politycznej stałam się w 12 roku życia. Był początek wiosny. Z moim nieżyjącym już teraz Ojcem, bardzo często odbywaliśmy dalekie spacery, podczas których ze ściśniętym sercem słuchałam partyzanckich opowieści. I tak pewnego dnia zanotowałam w pamięci słowa - " Nasz Kraj jest w niewoli sowieckiej". Wiedza ta zadecydowała o dalszych moich losach. Poznański Czerwiec i Pazdziernik 1956 roku pamiętam jak przez mgłę. Robotnicy. Strajk - manifestacje- zabici - ranni....
Do dzisiaj mam przed oczyma scenę z ponurej klasy, w której zdjęto nam krzyż. Przynieśliśmy z domu własne i wieszaliśmy kolejno, w miarę jak nam je zdejmowano. Skończyły się tego roku dni rozpoczynane modlitwą.
Potem był rok 1968. Już jako studentka Studium Nauczycielskiego poszłam pod " Żaka" w Gdańsku na wieczorną manifestację, popierającą walkę warszawskich studentów o Wolność. Atak milicji, pobite pałkami koleżanki, oto była odpowiedz władz.

Przełomowym miesiącem
w moim życiu był Grudzień 1970 roku. W styczniu 1971 roku napisałam: " Pierwszy dzień nowego roku. Co nam przyniesie ? Nie wiemy. Czy będzie dalszym ciągiem walki słusznej i sprawiedliwej?
Dość zakłamania. - Musi zwyciężyć Prawda. Nie zapomnę nigdy o tragicznych dniach grudnia ubiegłego roku. Krwawe zajścia na terenie Gdańska i Gdyni, Elbląga, Szczecina i Słupska to jedne z najczerniejszych kart historii powojennej. Rozkaz strzelania do strajkujących i manifestujących robotników i sprowadzenie na nich czołgów - to straszliwa zbrodnia, której nie można zapomnieć i przejść obok niej obojętnie. Kochani robotnicy wzięli na siebie ciężar walki za tchórzliwych i słabych. Poszły prawie wszystkie zakłady produkcyjne miasta, zjednoczyły się w jednym wspólnym dążeniu. Szli zwartym szeregiem przez ulice Gdańska do Komitetu Wojewódzkiego, którego podpalenia byłam świadkiem, do Związków Zawodowych, pod Komendę Milicji. Poszli pod Politechnikę, przepraszali za Marzec. Doszło do walk, padli zabici - 350 osób ? - i ranni. Milicja chowała do wspólnych grobów. Wiele osób, które udały się na pogrzeb bliskich, zaginęła. W Gdyni miała miejsce rzeż. Strzelano do bezbronnych, uciekających, w plecy, do podróżnych wysiadających z kolejki elektrycznej. Ulicą Swiętojańską na czele pochodu niesiono na drzwiach zwłoki chłopca - ucznia liceum. Padła od kuli 16-letnia dziewczyna niosąca narodowy polski sztandar. Postrzelono 12-letniego chłopca, który niósł w siadce produkty spożywcze. Obydwie nogi amputowano. Milicjant zgłosił się do szpitala po siatkę, ale lekarz nie wydał dowodu zbrodni.
Straszliwy odwet na milicjantach. W Oruni - przedmieściach Gdańska - znaleziono podczas Świąt Bożego Narodzenia dwóch funkcjonariuszy z poderżniętymi gardłami. W Gdańsku - jednego z odciętą głową, posługiwano się scyzorykiem i żyletkami. W Gdyni zamordowano, obcięto mu uszy i wyłupiono oczy. To nieliczne straszne szczegóły z pamiętnych dni grudniowych. Sączona od lat wzajemna nienawiść przyniosła krwawe żniwo. Prasa kłamie. Sprawdzają się słowa znajomego lekarza: " Złe postawione, będzie zawsze się walić." W czasie minionych wydarzeń milicjanci wpadali do szpitali, mordowali rannych, leżących na łóżkach, lekarze musieli ich ukrywać. W więzieniach aresztowani musieli przejść wzdłuż szpalerów funkcjonariuszy, bito ich pałkami, słabsi padali, wielu dobijano. Znajoma pielęgniarka mówi: " Do celi po brzegi wypełnionej wię?niami - o głodzie stali - usiąść nie było gdzie - dwie doby - wrzucono 12-letniego chłopca, krew płynęła ustami i uszami. Współwię?niowie pluli na chusteczki, żeby zrobić okład. Skonał na ich rękach. Brat koleżanki był świadkiem śmierci młodej, ciężarnej kobiety pod gąsienicami czołgu. Zemdlał.

- Tak trudno otrząsnąć się z minionych przeżyć, tak trudno mówić o tym, co tak niewypowiedzianie boli. - Stale krwawiąca rana. Na widok munduru uciekam na drugą stronę ulicy. 16 stycznia 1971 roku robotnicy Stoczni Gdańskiej podjęli strajk. Domagają się m.in. oddania pod sąd grudniowych zbrodniarzy. Stocznia w Gdyni otoczona wojskiem. W "Głosie Wybrzeża" podano listę osób zabitych - 28. Kto ma w to wierzyć ? Pewien milicjant po pijanemu przyznał, że chowano pomordowanych w workach z folii w Piaśnicy. Krążą pogłoski o strajku generalnym".

Tyle zapisów sprzed 10 lat. W międzyczasie był dramat Ursusa i Radomia w 1976 roku. Przyczyny i skutki te same co w Poznaniu, Gdańsku i Gdyni.

I tak nadszedł historyczny już rok 1980.
W styczniu odczuwało się nadchodzącą burzę. Pewnego dnia wyrwało mi się: " Do końca roku to wszystko pęknie". Spełniły się słowa, choć wydarzenia nadeszły wcześniej niż przypuszczałam. Czułam, że skończył się czas krytyki, a nadszedł czas działania. Słyszałam o działalności Wolnych Związków Zawodowych, licznych aresztowaniach Lecha Wałęsy ( które okazały się fikcją - 2003), podsłuchu u Ani Walentynowicz. Cieszyła mnie ich działalność.

W piątek 15 sierpnia Mama moja przyszła do domu z płaczem - Stocznia strajkuje. ( Była świadkiem zastrzelenia 18 stoczniowców 15 grudnia 1970 roku pod II brama Stoczni Gdańskiej - 2003. Sama pracowałam w budynku dyrekcji stoczni 35 lat.)
Wiadomość przyjęłam spokojnie. Powiedziałam tylko - nareszcie. Natychmiast zdecydowałam, że muszę znale?ć się wśród tych, których bracia ginęli w Grudniu 70 roku. Świadoma byłam, że może spotkać mnie ten sam los. Moja decyzja była jednak nieodwołalna. Kupiłyśmy 4 siatki chleba i pojechałyśmy pod bramę Stoczni Gdańskiej. Po drugiej stronie tłumy robotników i strajkowa straż. Ze łzami witałam nowych bohaterów. Nie mogli mnie jednak wpuścić. W sobotę niepokojąca wieść. Strajk zakończony - jeszcze tego samego dnia - protestują nadal w obronie praw mniejszych zakładów. Niedziela rano - Msza Sw.. Po południu poszłam do zaprzyja?nionej rodziny. Tam dowiedziałam się, że o dwudziestej odbędzie się zebranie Komitetu Strajkowego. Umówiłam się z Januszem, że wprowadzi mnie na stocznię. przed bramą byłam za piętnaście czwarta. Tłumy ludzi po obu stronach bramy. Nie mogąc doczekać się na mojego przewodnika, przecisnęłam się jak najbliżej wejścia. W pewnym momencie usłyszałam, że ktoś mówi po angielsku. Był to dziennikarz z Austrii. Zaofiarowałam mu swoją pomoc jako tłumaczka i tak znalazłam się po drugiej stronie wśród strajkujących. Czułam zapewne to samo, co Aleksandra Babasiak w Poznaniu w 56 roku. Udaliśmy się razem do dużej sali BHP. Była tam już grupa ludzi. Gromadzono się na zebranie. Usiadłam z boku w pobliżu stołu prezydialnego. Posiedzenie rozpoczął Lech Wałęsa, obok siedział Bogdan Borusewicz. Dyskutowano nad postulatami. Zaczęłam, na wyrwanej z notesu kartce wypisywać własne. W pierwszym punkcie umieściłam wolne, demokratyczne wybory do Sejmu. Ostatni - 21, był podobny do postulatów węgierskich robotników w 1956 roku - o czym dowiedziałam się pó?niej z broszury "Budapeszt - 100 dni nadziei" - dobrowolność uczenia się języka rosyjskiego. Jeszcze w tedy nie wiedziałam, że tego typu żądania będą z listy usuwane. Lechu i Bogdan po przeczytaniu mojej kartki odwrócili się i uważnie popatrzyli na radykała w spódnicy.
Zabranie trwało do godziny 23 z udziałem 27 przedstawicieli różnych zakładów. W przerwie przeniosłam się obok do małej salki i podjęłam rozmowę z uczestnikiem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, Jankiem Zapolnikiem. Przedstawiłam mu własną wizję podobnego pokojowego ruchu rewindykacyjnego w innych krajach socjalistycznych i republikach radzieckich. Mój rozmówca był zaskoczony tym rozmachem i optymizmem. Wróciłam o godz. 24 do domu, by następnego ranka z siatkami pełnymi chleba wrócić do stoczni bez trudności.
Za bramą spotkałam reportera z Francji, pochodzenia polskiego, Mariana Kafarskiego. Dalej poszliśmy razem. W dużej sali plenarnej zaofiarowałam swoją pomoc przy robieniu kanapek. Potem przeniosłam się do stołu prezydialnego, gdzie razem z pewną młodą, ułomną ( po Heine Medine) kobietą z Niezależnej Oficyny Wydawniczej, zbierałyśmy postulaty od zgłaszających się delegatów. Zebranie Komitetu Strajkowego. Podniosły nastrój. Szłam wszędzie tam, gdzie mogłam być najbardziej użyteczna. Jako pierwsza zajęłam się bardzo pracochłonnym wydawaniem przepustek. Przez 18 godzin bez przerwy rejestrowałam zgłaszające się zakłady pracy, doszłam pierwszego dnia do 187.Następne godziny były koszmarne. Wiedziałam, że jeżeli nie będziemy zdecydowani, wywiozą nas z kraju masowo pociągami. Poszłam do Wałęsy, po krótkiej rozmowie zaproponował mi, bym została jego sekretarka. Zaczęłam stopniowo podpowiadać, jak należy zorganizować pracę prezydium. Pewne moje propozycje zaakceptowano - dwa razy dziennie posiedzenie. Tego dnia o 23 z trudem pozbierałam w małej salce rozproszonych członków. Protokołowałam zebranie. W pewnym momencie zasugerowałam, że należy przewidzieć powstanie Ogólnopolskiego Komitetu Strajkowego. Była to moja wizja przyszłej Krajowej Komisji Porozumiewawczej. Tej nocy w ogóle nie spałam. Do rana próbowałam na czysto przepisać protokół. Około 2 w nocy zwrócił moją uwagę człowiek siedzący na przeciwko punktu informacyjnego. Na piersiach miał duży ryngraf, a w ręce - krótkofalówkę. Ostrzegłam strajkujących, zaczęliśmy się porozumiewać, mówiąc sobie wszystko na ucho. Byliśmy świadomi obecności agentów. Podejrzanego osobnika usunięto z terenu stoczni, potrojono straże. Podobno powiedziałam: " Czy wiecie, co za chwilę może się tu stać? Czy wiecie, co ludziom grozi? Dopiero następnego dnia dowiedziałam się, że szykowano desant. ( W 1996 roku leżąc w szpitalu w Gdańsku, powiedziano mi, że tamtej nocy był desant. Do dziś są ślady od siekier na drzwiach).
Po 36 godzinach wytężonej pracy, w południe przeszłam do miasta przez bramę, którędy przejeżdża zwykle pociąg z węglem. ( Stało sie to po tym, jak Joanna Gwiazda krzyknęła - " Lechu - agentem".
Nie bałam się. Na rogu ulicy dostrzegłam ukryty samochód milicyjny. ( Obłożona byłam cała ulotkami i miałam przy sobie kasetę z oryginalnym nagraniem z krwawego poranka w Gdyni z 16 Grudnia 70 roku.) Udając spokój minęłam ich, poszłam do rodziny. Zdenerwowanie osiągnęło punkt kulminacyjny. Opowiadając przejścia minionej nocy, zacinałam się. Przespałam godzinę. Po czym pobiegłam do ks. Jankowskiego. Nic nie wiedział o zaistniałej sytuacji. Wróciłam do domu, nakarmiłam moje pieski i wbrew prośbom rodziny, udałam się ponownie na teren stoczni. Spałam tej nocy od 3 do 6 rano w małej salce na parterze, gdzie wisiał krzyż, razem z Ania Walentynowicz i innymi strajkującymi robotnikami. Trudno jest mi teraz szczegółowo odtworzyć wszystkie te wspaniałe, choć tak trudne dni. Pochłonięta pracą, nie mogłam wiele dostrzec. W pewnym momencie stwierdziłam, że ten niesamowity w swojej pokojowej wymowie strajk, zmienia swój nastrój. Skoczna muzyka przez głośniki, występy aktorów. Było to dla mnie przykre. Poprosiłam, bu nadmiernie eksploatowany hymn narodowy, zastąpić " Rotą". Udało mi się namówić aktorów, żeby zaintonowali tę pieśń. Wszyscy powstali, wielu robotników miało łzy w oczach.
Nadszedł dzień, kiedy władze postanowiły podać pertraktacje z Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym. Napięcie wzrastało. Pojawili się z Warszawy eksperci, premier Jagielski ze swoją ekipą. Irytowała mnie jego rzekoma indolencja, niedoinformowanie. Pan premier przyznał, że nie czyta " Trybuny Ludu", ale uszczypliwe uwagi w biuletynie " Solidarność" dostrzegł. Widocznie uznał, że to ciekawsza lektura. Ciągłe wyjazdy do Warszawy po instrukcje, czy można tak decydować, a może inaczej. Irytująca blokada telefoniczna Gdańska i bzdurne tłumaczenie przyczyn. Wielu z nas czuło, że interwencji nie będzie. To wzmacniało ducha. Niepokoiły wieści o aresztowaniach w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu. Nikt z nas nie miał czasu słuchać jałowych przemówień telewizyjnych. Wiadomość o usunięciu Pieńkowskiego przyjęłam obojętnie, tylko nagle gdzieś zniknęli eksperci. Rozmowy toczą się dalej. Jest upalnie. Dyrektor Gniech na moją prośbę wydaje wiatraczek. Stajemy się gwiazdami filmu dokumentalnego " Robotnicy 80".
Eksperci wpływają na złagodzenie postulatów. Pojawia się punkt o przewodniej sile partii. Burzy się we mnie wszystko. To przecież akceptowanie bezprawia w konstytucji i w życiu. Kiedy wynika kwestia KOR-u, Lech zabrania o nim mówić, rzucam się do niego: " Bierzesz na swoje sumienie życie tych ludzi"! - " Tak - biorę wszystkich". Wzburzona, zrozpaczona opuszczam salę. Dyskusja, przeprosiny. Nie wracam. Nie mogę jednak opuścić stoczni. Jakaś przemożna siła trzyma mnie na posterunku. Pracuję nadal w punkcie informacyjnym. O 2 w nocy wracam do domu. Z pomocą przyszła mi Iwona i Stefan ze Stoczni Północnej. Rano nadawano muzykę poważną i pieśni patriotyczne. Byłam radiowcom z Warszawy wdzięczna za zrozumienie sytuacji. We wtorek kontynuowałam wydawanie przepustek. Delegaci niecierpliwie domagali się jak najszybciej., a napływ był ich coraz większy - 360 zakładów,478, 632. We czwartek liczba ich osiągnęła 786. Zmęczenia i napięcie nerwowe wzrastało. W południe przybiegł Wałęsa i wręczył mi plik obrazków z kościoła, prosząc, bym zrobiła z nich przepustki. Odłożyłam je na bok i dalej robiłam na kartkach.

Ostatni dzień strajku. Podpisanie porozumienia. Nie rozumiem radości delegatów i ich owacji. Ten kompromis jest dla mnie przegraną, zapowiedzią dalszej ciężkiej walki. Ze smutkiem i niepokojem wychodzę z opustoszałej już Stoczni Gdańskiej. Zabrakło ostatniej modlitwy.

Jestem głęboko rozczarowana. Tak bardzo pragnęłam, by zło zostało wykorzenione do końca.

Następny tydzień nie przyniósł wytchnienia. Już o 6 rano w poniedziałek stawiłam się na ulicy Marchlewskiego ( dzisiaj Romana Dmowskiego - 2003) w nowej siedzibie Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego " Solidarność". Weszliśmy do byłego, prywatnego mieszkania, które pozbawiono wszelkiego sprzętu. Szybko pojawiły się stoliki, po jednym w każdym pokoju, krzesła. Zaczęła się praca. Trzy dni wielogodzinnego odbierania telefonów. Wyczuliłam się na podsłuch, co spowodowało zabawną sytuację podczas wizyty u Prymasa Wyszyńskiego. Po wejściu do salonu, gwałtownie drgnęłam: " Tu jest podsłuch" - na co ze śmiechem ksiądz sekretarz: " Proszę pani, od 30 paru lat."
Przenosimy się do Hotelu Morskiego. Próbuję uporządkować cała dokumentację. Mam własny pokoik, obecnie rezyduje w nim Walęsa. Po tygodniu dochodzi do niezawinionego przeze mnie konfliktu między mną a "wodzem". Wstawiam się za młodym robotnikiem, byłym członkiem Komitetu Strajkowego Stoczni Gdańskiej, który niesprawiedliwie zostaje pozbawiony pracy. Lechu, jak zawsze impulsywny, zostaje zle poinformowany. Opuszczam swoje stanowisko. Odchodzę bez żalu. Na posiedzeniu "Krajówki" Lechu przeprasza mnie, przesyłając piękną wiązankę kwiatów, przez cała salę. Chce bym wróciła. Za póżno. Muszę wrócić do pracy w szkole.
Odtąd bywam w MKZ często, podejmuję działalność społeczną w Komitecie Więzionych za Przekonania, w Dziale Interwencji. Prowadzę korespondencję z więzionymi. Zostaję honorowym członkiem Koła Kombatantów AK " Solidarność".

I nagle 25 sierpnia 81, w rocznicę wielkiego strajku, wszystko się kończy. Zostaję pozbawiona pracy,nie wypłacają mi ostatniej pensji, środków do życia, kartek na żywność. Dowiaduję się o nakazach aresztowań w niedzielę przed wyjazdem, który miał trwać tylko 5 dni. Na Okęciu celnik zabiera mi moje pismo drukowane nocami " Libertad" .
Wiedeń - obóz - emigracja.

Elżbieta Gawlas

Po 23 latach mogę tylko napisać: Gdybym tylko mogła, chciałabym przeżyć to jeszcze raz. Byliśmy wspaniałą jednością.
Bano się nas, tak jak boją się dzisiaj. Teraz bogatsza w wiedzę inaczej podpowiadałabym.

Toronto Kanada
9 sierpień 2003

 

  

Archiwum

Do Rady Etyki Mediów
maj 18, 2006
Dariusz Kosiur
Strategia promocji Krakowa - we? udział w dyskusji
grudzień 7, 2007
Polacy, to istni... masochiści !
czerwiec 1, 2006
Zygmunt Jan Prusiński
Czy na pewno bez komentarza ........?
styczeń 21, 2009
Artur Łoboda
Dlaczego żaden z nich nie siedzi w kryminale?
grudzień 13, 2008
?ródło informacji: RMF
W kwietniu złotym pokieruje polityka
kwiecień 4, 2004
Puls Biznesu
Nie tylko Europejczykom odbiło
kwiecień 30, 2003
Apel skazancow sowieckich - Polakow z Kazachstanu
listopad 13, 2006
W imieniu prezesa Zinkiewicza
Żal kumpla z Magdalenki
maj 1, 2008
Bogusław
Egipskie imperium białego człowieka.
sierpień 31, 2006
Zbyszek Koreywo
Trzech kumpli i tyleż* spostrzeżeń
lipiec 16, 2008
Mirosław Naleziński, Gdynia
Wpóść "polskiego" ekonomistę na Sacharę to piasku zabraknie
kwiecień 16, 2003
PAP
Bolesław Konstanty Gebert ps. “Ataman” donosi z USA do Moskwy
luty 20, 2006
GUG
Uczciwość pod prąd
październik 19, 2005
Artur Łoboda
Kosowo i Kurdystan
marzec 2, 2008
Iwo Cyprian Pogonowski
Prokurator chce uchylenia wyroku uniewinniającego J.Lewandowskiego
styczeń 10, 2006
PAP
O Iraku za czasów Prezydenta Hussaina...Myślę że to prawda
luty 28, 2004
antycenzor
7 mld zł deficytu Funduszu Ubezpieczeń Społecznych
maj 18, 2004
Bankructwo Polski pod wpływami UE
sierpień 8, 2003
przesłała Elżbieta
Amerykańscy Żydzi chcą konsultacji na temat kształtu ustawy reprywatyzacyjnej
styczeń 6, 2003
http://www.naszdziennik.pl/
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2025 Polskie Niezależne Media