Drapacze chmur, wielkie centra handlowe i hotele kilkanaście miesięcy temu były jednym z filarów potęgi amerykańskiej gospodarki. Teraz nieruchomości komercyjne to drugi po bezrobociu najpoważniejszy problem USA.
Problemy, z którymi borykają się właściciele biurowców, hoteli czy supermarketów, do złudzenia przypominają te związane z kredytami subprime: na ulicach największych metropolii jak grzyby po deszczu pojawiają się tablice „do wynajęcia”, przestrzenie sklepowe w najatrakcyjniejszych lokalizacjach co kilkanaście tygodni zmieniają najemców, na przedmieściach pustkami świecą powierzchnie magazynowe i hipermarkety, opuszczone przez firmy, które w ostatnich miesiącach wypadły z rynku.
Poza tym rynek wtórny nie jest w tym przypadku najlepszym odzwierciedleniem faktycznej sytuacji, ponieważ w przeciwieństwie do zwykłych kredytów hipotecznych i subprime, większość komercyjnych kredytów nie została poddana sekurytyzacji, czyli nie została przekazana w wielkich pakietach kolejnym inwestorom i pozostaje w księgach banków, które je udzieliły.
______________________________________
Pamietam, jak w latach 60-tych moja krewna sprzedala motel na Florydzie za 300 tys. dolarow. Bank ta naleznosc wyplacal jej w ratach w miare odzyskiwania gotowki od nowego wlasciciela. Zdaje sie, ze mialo trwac 15 lat.
Moja krewna dozyla.
______________________________________
Bardzo ciekawa calosc : http://euro.bankier.pl/news/article.html?article_id=2110899&type_id=1&category=10%2C11%2C12%2C13&display=1
|