ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

whatreallyhappened.com 
Warto dodać ten link do Pana strony: http://whatreallyhappened.com/

99% tez dotyczących religii, polityki i ekonomii i filozofii się pokrywa z tezami zaprasza.net. Topowa strona. 
Naczelna Izba lekarska współpracuje z duchami zmarłych lekarzy  
Bezczelność kowidowców przekroczyła wszelkie granice. Powołują się na autorytet zmarłych lekarzy, by ścigać uczciwych lekarzy.  
Dlaczego szczepionki na COVID-19 mogą wpływać na płodność człowieka?  
 
Strona Krzysztofa Wyszkowskiego 
Strona domowa Krzystofa Wyszkowskiego 
Debata ws. pandemii COVID-19! 
Sytuacja w Polsce i na świecie! Klimczewski, Socha, Giorganni!  
davidicke.pl 
Tym - którzy interesują się losami Świata nie ma potrzeby przedstawiać Davida Icke. Tym ktorzy do tej pory spali umysłowo ta strona może otworzyć oczy.  
Israelis protest in Jerusalem against PM Netanyahu 
Netanyahoo is a criminal just like Trumpy wumpy
Netanyahoo jest kryminalistą tak samo jak tępy głupek 
W pierwszej kolejności powinno zostać ustalone, kto za to odpowie? 
Niektórzy mówią, że jest to wirus, który ma zlikwidować Christmas w Wielkiej Brytanii oraz w całej Europie – unieruchomić kraj w momencie, kiedy chrześcijanie obchodzą jedno z dwóch najważniejszych świąt w ciągu roku 
Kolędowanie w Alternatywie dla Niemiec 
 
Dr. Jeff Barke przerywa milczenie o COVID19 
 
The Corbett Report 
Kanał YT niezależnego dziennikarza James'a Corbett'a  
Rezonans magnetyczny niebezpieczny dla zaszczepionych 
Niektórzy ludzie silnie ucierpieli z powodu wytwarzanego przez niego elektromagnetyzmu.

Najcięższe przypadki skończyły się śmiercią osób poddanych tejże diagnostyce. 
Here's Why You Should Skip the Covid Vaccine 
“The world has bet the farm on vaccines as the solution to the pandemic, but the trials are not focused on answering the questions many might assume they are.” 
GLOBALIZM - Prawdziwa historia 
Jak amerykański historyk Prof. Carroll Quigley odkrył tajny Rząd bankierów 
Warto posłuchać 
Chociaż scyzoryk się w kieszeni otwiera - to musimy zapamiętać takie zdarzenia i przypomnieć przed Trybunałem do spraw zbrodni kowidowych 
Co musimy zrobić aby pokonać globalistów? 
Brat Alexis Bugnolo z Rzymu. 
W grudniu 60 kolejnych sportowców upadło, a 40 zmarło  
Mniej więcej tak samo jak w październiku i listopadzie, kiedy trend osiągnął szczyt. Na dzień 28 grudnia 2020 r., z powodu eksperymentalnych strzałów z powodu zatrucia COVID EUA, 395 sportowców doznało zatrzymania akcji serca i innych poważnych problemów zdrowotnych. Spośród nich zginęło 232 
Wszystko pod kontrolą 
Od zawsze służby specjalne kontrolowały rzekome niezaplanowane spotkania oficjeli z obywatelami.
Przykład podstawionego Putina - jako przypadkowego przechodnia.
 
Szczepienia przeciw Covid prowadzą do uszkodzenia płuc 
 
Szkodliwe skutki szczepień dały się we znaki pacjentom. Powikłania występują po pewnym czasie 
 
więcej ->

 
 

Polski "Titanic" z unijną orkiestrą

Kiedy się ujmie syntetycznie istotną sytuację obecnej Polski, to może się nasuwać podobieństwo do losu słynnego tragicznego parowca, brytyjskiego "Titanica". Został on zbudowany z ogromnymi nadziejami twórców, ale już w pierwszym swym kursie w roku 1912 zderzył się z górą lodową na Atlantyku, rozpadł się na trzy części i zatonął wraz z 1503 osobami. Powiadają, że w trakcie tonięcia grała orkiestra.

Katastrofa czy triumf?

Oto i okręt "Polska" zderzył się ostatnio z górą "Unia Europejska". Pęka na trzy części: patriotyczną, komunistyczną i mniejszościową, ale bardzo uprzywilejowaną, część liberalną. Szczury już dawno uciekły na górę, oligarchowie i liczni złodzieje państwowi zapełnili już szalupy ratunkowe, machają nam banknotami euro na do widzenia. My pogrążamy się w lodowatą otchłań oceanu. Nasi guru, no i niektórzy postępowi duchowni, oddają cześć europejskiej górze lodowej. Kapitan i lewicowo-liberalni oficerowie pokładowi pieją "Odę do radości", a orkiestra rżnie marsza triumfalnego.

W duchu owej "Ody do radości" rząd polski opracował 11 stycznia 2005 r. wstępną propozycję Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013. Zakłada się, że nasze zderzenie z Unią Europejską jest w całości ogromną szansą rozwojową dla nas i że nasza sytuacja gospodarcza jest wprost doskonała, "radosna" - jak hymn europejski. Planuje się mianowicie, że w latach 2005-2020 gospodarka polska będzie wzrastać o 5 proc. rocznie, inwestycje o 9 proc., a bezrobocie spadnie do 11,1 proc. Pan premier w wystąpieniu w TVP 1 skierował ten plan do debaty publicznej, podając przy tym, że w latach 2004-2006 "Polska przeznaczy na rozwój co najwyżej (?) 70-80 mld zł. W latach 2007-2013 mamy szansę na 500 mld złotych". I dodał uwagę, że "to jest rzecz bez precedensu w naszej historii". Oczywiście, wszystko to zostało wypowiedziane w tonacji entuzjastycznej, a mianowicie, że będą to sumy ogromne, gratisowe od Unii, że zostaną przeznaczone nie na zwyczajne funkcjonowanie i podtrzymywanie naszej gospodarki, lecz tylko "na [sam] rozwój i modernizację", jak "nowoczesne technologie, drogi, nowe szanse dla rolnictwa, oczyszczalnie ścieków, szkoły, placówki kulturalne".

Słowa takie brzmią bardzo kojąco, tyle że przypominają żywo wypowiedzi Nikity Chruszczowa w Danii, że za parę lat Związek Sowiecki prześcignie w rolnictwie wszystkie kraje zachodnie. W planie nie wspomina się o budżecie wypracowanym u nas, jedynie o jakimś niejasnym "przeznaczeniu pieniędzy". Tymczasem profesorowie Poznański, Kurowski, Śliwiński, Żyżyński, Bojarski i inni podają ostatnio, że właśnie na integracji z UE już straciliśmy ponad 600 mld nie złotych, lecz dolarów i w tym roku stracimy dalszych 80 mld. Czy to nie katastrofa? Wobec takich sprzeczności, zresztą licznych i gdzie indziej, normalny człowiek w Polsce staje tylko przed jedną alternatywą: czy rząd nie ma odpowiedniej wiedzy, czy też uprawia tylko czystą propagandę na rzecz partii koalicyjnych. Teoretycznie jest możliwe, że rząd jako całość nie dysponuje prawdziwymi i pełnymi informacjami z dołu. Zdarza się, że dyrektor nawet małej instytucji nie wie, co się w niej naprawdę dzieje, a cóż dopiero w państwie, zwłaszcza przy załamanej fachowości i rzetelności wielu urzędników starego i nowego stylu. Ale raczej obawiamy się, że cały ten radosny plan rozwoju jest dalszym ciągiem złej integracji europejskiej i w dodatku w tym roku elementem niemoralnej propagandy wyborczej na rzecz utrzymania pozycji lewicowych. Posłużmy się małym papierkiem lakmusowym. Oto np. premier mówi, że "szanse wynikające z naszego członkostwa wykorzystaliśmy już dziś - dobrze". Tymczasem ten sam rząd podaje do wiadomości, że Polska prosi UE o przysłanie nam szybko i darmowo 50 tys. ton żywności "na dożywianie". Cóż to znaczy? To gorzej niż za Bieruta i Gomułki. Wówczas bowiem, po straszliwej wojnie, wysyłaliśmy żywność do Rosji za darmo, a dziś "dzięki integracji" musimy z Unii sprowadzać, bo głód. To jest sukces Polski: idzie na żebry.

Ale pan premier nie ogranicza się tylko do "sukcesu" gospodarczego. Chce mieć też sukcesy w niszczeniu katolickiej formy małżeństw i rodzin. W tym celu poczynił już znane nominacje rządowe, a teraz dodaje do tego dziwną teorię: "Proponujemy - głosił premier 11 stycznia w TVP 1 - stworzenie warunków dla zwiększenia przyrostu naturalnego, promowanie partnerskiego modelu rodziny". Jak to, "związki partnerskie" zwiększą przyrost naturalny? Przecież tak nazywa się dziś związki homoseksualne. Może takie związki mają chronić przed głodem w sensie odwrotności potocznego powiedzenia "nie da się związać końca z końcem"? A może "partnerski model rodziny" ma oznaczać małżeństwa bez ślubu kościelnego i zwolnienie dzieci od posłuszeństwa i od dyscypliny wychowawczej wobec rodziców. W każdym razie wypowied? wygląda na wrogą rodzinom katolickim i tu znalazłaby swoje wyjaśnienie nominacja pani Magdaleny Środy.

¬le brzmi też na pozór proste zdanie, że rząd kieruje się niezmiennie "zasadami rozwagi i przyzwoitości". Jest to język "oczyszczony" z tradycji klasycznej i chrześcijańskiej. Dlaczego rząd polski ma się nie kierować sprawiedliwością, miłością społeczną, uczciwością, rzetelnością, troską o wszystkich obywateli, a jedynie rozwagą i przyzwoitością? Rozwagą - to dobrze, zapewne chodzi tu o klasyczną roztropność. Ale "zasada przyzwoitości" w sytuacji ogromnych trudności gospodarczych, wielkiego bezrobocia, rozgrabienia Polski, korupcji sięgającej szczytów, oddawania kraju w zależność od obcych? Jest to raczej jakieś tylko banalne bronienie lewicy. "Przyzwoity" człowiek to taki, który nie używa brzydkich słów przy dzieciach lub przy stole nie szczypie sąsiadki. Tylko tyle trzeba do dobrych rządów Polską?

I tak nawet oficjalne dokumenty państwowe cierpią na chorobę pustej hasłologii, propagandowości i marksistowskiego braku realizmu, polegającego na tym, że rzeczywistość jest zastępowana samymi słowami. Przykłady takiej pustej i często nielogicznej żonglerki językowej spotkamy nierzadko u wielu osób w telewizji. Dyskusji bez posługiwania się językiem prawdziwościowym i poznawczym lepiej nie urządzać.

Pokomunistyczne zapętlenie

Czyniąc ogólną refleksję gospodarczą i polityczną, widzimy, że rządzą nami nadal dawni towarzysze, choć jedni pochowali czerwone chorągwie, drudzy włożyli fartuchy, a trzeci nałożyli mycki. Stąd nie ustępuje konieczność dekomunizacji i lustracji. Ale tu mamy ogromne zapętlenie. Dla pełnej i konsekwentnej lustracji trzeba by podać do publicznej wiadomości wszystkich z owych czasów komunistów, członków urzędów i innych oficjalnych instytucji państwowych i naukowych, bezpieki, innych służb tajnych, milicji rzekomo obywatelskiej, pracowników Urzędu do spraw Wyznań, oficerów formacji wojskowych, aelowców, peperowców, volksdeutschów i reichsdeutschów, wszelkich współpracowników NKWD, także na byłych ziemiach wschodnich, następnie służby więzienne, agentów, szpiegów, ludzi złamanych przez UB i SB, donosicieli we wszystkich branżach, także gospodarczych, paxowców... Mogłoby to mieć swoje odniesienie i do Kościoła: do księży caritasowców, duchownych, którzy od roku 1953 musieli podpisywać ślubowanie lojalności władzom komunistycznym, żeby móc pracować w duszpasterstwie, wszystkich proboszczów, wikariuszy i zakonników, którzy byli nachalnie nachodzeni przez UB i SB, szantażowani, zwożeni przymusowo na wiece "pokojowe", wzywani do urzędów lub na UB, by oświadczali, że nie są wrogami Polski Ludowej ani Związku Sowieckiego, a co mówić o starających się o pozwolenia na procesje, na poświęcenie pól, na pielgrzymkę, na budowę czegokolwiek, a nawet o przydział węgła, gazu czy żywności dla szkół katolickich, dla seminariów duchownych itd.

Profesor Ryszard Bender mówi, że w aktach są ściśle określone dwa rodzaje tajnych współpracowników: pełni i niepełni. Ale mimo to są i tutaj wielkie problemy. Był ktoś - fakt - oficerem AK, stoczył osobiście kilka walk z Niemcami, był bohaterem okolicy, lecz nie ujawnił się władzom sowieckim, został schwytany, torturowany, złamany i choć nie wydał nikogo, podpisał współpracę, wypuścili go, wyjechał na ziemie zachodnie, zmienił nazwisko, żyje do dziś. I co? Całe miasteczko i cała Polska ma się dowiedzieć, że się złamał? Ich bohater? Takich przypadków było i jest bardzo dużo.

Albo inny rodzaj godny napiętnowania. W sąsiedniej wsi gospodarz przechowywał przez wojnę dużą rodzinę żydowską. Gdy weszli Sowieci, jeden z przechowywanych Żydów wstąpił do UB i wydał gospodarza i jego synów, że należeli do AK i przechowują broń. Zostali aresztowani. Co się z nimi dalej stało, nie wiem. Czy nazwiska owych Żydów przechowywanych miałyby być ogłoszone? Jeśli tak, to należałoby też podać nazwiska większości Żydów ówczesnych, łącznie z Żydami przybyłymi z Rosji, którzy objęli rządy w Polsce we współpracy z okupantem, a przecież nikt z nich nie czuł się Polakiem, przynajmniej w naszym znaczeniu, i swej działalności antypolskiej nie uważał za żadną zdradę, po prostu byli komunistami, którym przewodził Związek Sowiecki. Proszę pamiętać, że do dziś wielu Żydów u nas i na świecie wszelką krytykę Sowietów, NKWD, partyzantki sowieckiej na ziemiach polskich traktuje jako przejaw ohydnego antysemityzmu. W ogóle zdecydowane potępianie przez nas komunizmu sowieckiego jest przez Żydów uważane za podlane antysemityzmem. Istotnie, marksizm był dziełem żydowskim.

W ogóle jest to też problem poglądu na Polskę i na patriotyzm. Bardzo wielu naszych komunistów, a także Żydów, Ukraińców, Białorusinów, Rosjan, Litwinów, Niemców mieszkających na terenach ziem polskich do roku 1939, również pośród skupisk polskich i poza granicami, utożsamiało się z komunizmem sowieckim, służyło Sowietom przeciwko Polsce w przekonaniu, że "pańska Polska" jest już przeszłością, a my jesteśmy ich wrogami, a nie oni naszymi. Jeszcze teraz są niby to Polacy, którzy nie uważają Polski za Ojczyznę i potępiają wszystkie nasze działania wyzwoleńcze od Rosji, uważając np. Ryszarda Kuklińskiego za zdrajcę, tylko dlatego że był agentem przeciwko Rosji komunistycznej.
Jest jeszcze szerszy horyzont tych spraw, na co zwrócił uwagę pan Andrzej Lepper. Otóż słusznie potępia się tajną współpracę z władzami sowieckimi i peerelowskimi, ale dlaczego nie ogłosić list wszelkich kolaborantów z Niemcami i z demokracjami ludowymi. Co zrobić z licznymi kolaborantami z komunistycznym rządem polskim i sowieckim, przebywającymi na terenach byłego Związku Sowieckiego, wśród Polonii świata, na polskich placówkach dyplomatycznych? Trzeba by też napiętnować współczesnych współpracowników obcych wywiadów: Mosadu, CIA, Unii Europejskiej, krajów ościennych i innych, w tym także szpiegów gospodarczych, opłacanych przez obce koncerny i firmy, np. na wschodzie Polski są działania na rzecz Ukrainy i Rosji, a na zachodzie, np. na Śląsku, są działania agenturalne na rzecz Niemiec. Poza tym niektórzy Polacy w kraju i na świecie lubują się w niesprawiedliwym szkalowaniu Polski, Kościoła polskiego, naszej historii i tradycji. A co zrobić z tajnymi członkami masonerii, która - nie wyłączając grupki duchownych - podważa rolę Kościoła i szerzy kosmopolityzm? I wreszcie nie brak Polaków chcących sądzić i tych, co nas wepchnęli do UE, co realizują zniewalające prawa unijne i co sprawują rządy poddańcze. Często bowiem uważa się, że nasze wejście do Unii zagroziło Polsce bardziej niż dawne zabory. I podobnych wątpliwości jest bardzo dużo.

Dyskutanci na temat tzw. teczek tajnych współpracowników powiadają, że żadna teczka, a może i żadna adnotacja o spotkaniu, nie została sfałszowana, bo "Służba Bezpieczeństwa nie oszukiwałaby samej siebie". Może to istotnie stwierdzili. Jednak teoretycznie jakieś fałszowanie jest możliwe. Funkcjonariusz niskiego szczebla na prowincji może dużo nakłamać lub przynajmniej podkoloryzować, żeby lepiej wypaść i uzyskać awans. Trzeba znać życie i wschodni styl zachowań. Do szczerości, prawdziwości i uczciwości trzeba mieć mocny charakter. Ścisły rygor był może raczej tylko w większych miastach. Przy tym i przełożony też chce sukcesów, żeby mógł lepiej wypaść przed swoim z kolei przełożonym. Jeśli ktoś wyrzucił ubeka za drzwi, to wątpliwe, żeby wspomniała o tym notatka, raczej, że będą jeszcze rozmawiali.

W rezultacie wydaje mi się, że najlepiej byłoby przyjąć albo propozycję Andrzeja Leppera, żeby jakiś określony, fachowy i obiektywny zespół odtajnił nazwiska niewątpliwych agentów tylko na wyższych stanowiskach, urzędach i funkcjach, czy oni tego chcą czy nie chcą, albo rozwiązanie ks. abp. Józefa Życińskiego, żeby zastosować wobec wszystkich rodzaj generalnej pokuty, odpuszczenia win i okazania miłosierdzia na wzór kościelny. Tylko że w jednej i drugiej ewentualności kto by to u nas mógł obiektywnie przeprowadzić? Niemal wszystkie instytucje państwowe i społeczne nie mają większego autorytetu. Pokazują to wyraziście nieobiektywne ataki na komisje sejmowe do spraw korupcji. Przede wszystkim jednak muszą być sposoby na niedopuszczenie do władzy lub radykalne odsunięcie od niej zdrajców narodowych, przestępców, złodziei państwowych i ludzi "stukniętych", bo tacy pogrążają Polskę w ocean nieszczęść.

Wartości i antywartości

W Polsce, tak jak i na Zachodzie, ścierają się dziś dwa rodzaje pojęć: tradycyjne i rewolucyjne. Według klasycznych pojęć tradycyjnych zdrada narodu, ojczyzny, swojego państwa, tradycji ojców należy do największych przestępstw, kiedyś karanych śmiercią. Według nowatorskich pojęć rewolucyjnych wierność narodowi, tradycji ojców, wspólnocie państwowej, miłość ojczyzny są staroświeckimi stereotypami, mitami. Dziś na Zachodzie i w Polsce za zachowania przeciwne tradycji nierzadko dostaje się nagrody i ordery, u nas nawet Orła Białego. Ludzie nowych pojęć, zwłaszcza mniejszości etniczne i religijne, nie czują się winni, gdy występują przeciwko Narodowi Polskiemu, przeciwko Polsce i państwu polskiemu, także przeciwko Kościołowi katolickiemu, wysługując się innym. W czasie okupacji sowieckiej od roku 1939 mniejszości na ogół nie miały problemu, żeby współpracować z okupantem, z mniejszościami było tak zawsze w historii. Był natomiast problem dla rdzennych Polaków, zwłaszcza w pierwszych latach, poczynając od roku 1944: współpracować z Sowietami i naszymi ich sługami to afirmować okupację, ustrój i ideologię nienawiści i ateizmu, nie współpracować to oddać Ojczyznę i Naród pod pełną i wyłączną władzę najgorszych elementów i niekiedy psychopatów. W jednym i drugim przypadku groziła Polsce śmierć: albo fizyczno-polityczna, albo duchowo-kulturowa. W historii ludzkości wiele narodów zginęło w takich sytuacjach potwornej okupacji. Społeczeństwo polskie podeszło do tego dosyć pragmatycznie. Nastąpił niezwykły proces: duchową tożsamość i wolność polską przejął Kościół, zaś inteligencja i politycy - rolę kolaboranta sowieckiego, ale w ogólności była to kolaboracja udawana, fałszywa, na wzór rzodkiewki: z wierzchu czerwona, wewnątrz biała. Prawdziwą agenturę stanowił dopiero ów element patologiczny i zdradziecki. Z czasem powoli brał górę coraz liczniejszy element kolaboracji udawanej, który osiągał coraz większą niezależność i wiązał się bardziej otwarcie z Kościołem.

Toteż nie wolno, broń Boże, potępiać naszych komunistów i naszej inteligencji w czambuł, nie wolno ich uważać za agentów Rosji. Takie potępienie może mieć cechę potępienia samej Polski, całego społeczeństwa polskiego, które nie straciło przecież instynktu samozachowawczego. Raczej przyszedł czas, żeby radykalnie usunąć ów element zdradziecki i patologiczny, zwłaszcza że ustała okupacja wojskowa. I oto powstaje sytuacja paradoksalna. Godna współpraca z partią komunistyczną nie była antypolska, a miała nawet charakter patriotyczny. Wiceminister spraw wewnętrznych Franciszek Szlachcic robił nawet wywiady, czy społeczeństwo poparłoby partię, gdyby ta oderwała Polskę od Związku Sowieckiego. Oczywiście reprezentował on tzw. Chamów, czyli polską orientację PZPR-u, w przeciwieństwie do lobby żydowskiego. Rzecz ciekawa, że pod koniec Prymas Polski, ks. kard. Stefan Wyszyński ugrupowań katolickich współpracujących z partią, jak PAX, ChSS, PZKS i inne, nie uważał bynajmniej za zdrajców Kościoła i narodu, lecz szukał u nich kadr dla polskiego życia społecznego i politycznego w przyszłej wolnej Polsce. Większe niebezpieczeństwo widział w kosmopolitycznych i judaizujących ośrodkach liberalnych, tworzących niejako straż przednią dekadenckiej również ideologii zachodniej. Prymas widział, że imperializm wschodni powoli słabnie, a na jego miejsce nadchodzi ateistyczny i libertyński moralnie imperializm zachodni.

Wydaje się zatem, że przyszedł czas na radykalne odsunięcie wszelkich elementów patologicznych, kosmopolitycznych i zdradzających polskość, zarówno w sensie komunistycznym, jak i liberalnym. Trzeba wywalczyć i odrodzić wolną Polskę. I w tym celu należy myśleć o stworzeniu jakiegoś Dyrektoriatu Ocalenia Polski z władzą dyktatorską, bo oczyszczenia wymaga niemal wszystko: cała gospodarka, cała polityka, całe prawodawstwo, cała kultura i cała samoświadomość społeczna. Życie jest dużo bardziej skomplikowane niż jakiekolwiek orientacje polityczne.
W tym wszystkim najważniejsza jest wolność, nie tylko indywidualna, ale i narodowa. Jakże pięknie mówił o naszym zmyśle wolności jeden z epitetów polskich, czyli o Polakach, z XVII wieku:
"Polacy żyją bez prawa,
stroją się jak anieli (barwnie),
biesiadują jak królowie,
mieszkają jak świnie,
śpią jak psy,
Giną, jak chcą i gdzie obcą - wolni"
(A. Brßckner, Historia kultury polskiej, II, s. 398).

Ciągle więc nie można zrozumieć, jak mogły władze państwowe III Rzeczypospolitej, w tym także kościelne, wmanewrować nas w stan poddaństwa pod Franko-Germanię jako nowe totalitarne imperium. Prawda, że w historii jedne ludy podbijały drugie i po wiekach powstawał zwykle jeden naród i jedno państwo, ale ukształtowane narody i państwa nie szły już w dobrowolną niewolę u innych, chyba że były czymś zmuszone. Słowiańskie plemię Sprewian ze swą stolicą Berlinem, dziś stolicą Niemiec, uległo w XIII wieku Marchii Brandenburskiej, ale dziś już Naród Polski nie może oddać się w niewolę Niemcom, bo to śmierć całego Narodu Polskiego i Polski. Polska może i powinna współpracować z imperium europejskim, ale nie poddawać się jego władzy. Beznarodowość i bezpaństwowość, głoszone przez inżynierów Unii, są oszustwem lub utopią, mitem i błędem.

Podobnie tylko psychopaci społeczni mogą odrzucać, a nawet zwalczać pojęcie ojczyzny. Człowiek bezojczy?niany nie ma pełnego domu ludzkiego. Nie ma gdzie lokować duszy, myśli, miłości, nadziei, wszelkich wyższych uczuć, twórczości życia. Nie ma swojego teatru istnienia i swojej sceny życia. Przypomnij sobie twoje powracanie do domu rodzinnego. Na przyzbę wychodzą matka, ojciec i inni twoi ludzie. Pies wybiega ci naprzeciw, jak w Księdze Tobiasza, łasi się do rąk i jakby zagląda w twarz. Kumkanie żab na pobliskiej łące układa się w utwór Chopina. Cieszą się twoje drzewa z młodości i coś szeleszczą. Świer-szcze domowe skrzypią chyba marsza powitalnego. Na niebie anioły malują ci barwnymi kolorami światy marzeń. I izby zebrały wszystką pamięć. I skądś przychodzi do ciebie Chrystus i Matka Boża, i czysta miłość, i mądrość, i tęsknota za prawdą i dobrem, i wolność, i cisza. To obraz Ojczyzny. Tymczasem współcześni bandyci duchowi i intelektualni chcą ci odebrać rodzinę, a dzieci każą zabijać. Dom ma zostać sprzedany, a polskość, rodzinność i pamięć przeszłości będą pogrzebane w jakimś wielkim współczesnym śmietniku ludzkim i duchowym. Matkę zastaniesz sprzątającą u pana, ojca - parobkiem, bo katolik do niczego więcej się nie nadaje. Siostry będą bawiły bogatych wczasowiczów. A dzieciom wypiorą mózgi, wydrą ludzkie serca i nauczą je tylko seksu i ćpania. Gdy nie ma wolności, nie ma życia i nie ma człowieka w pełnym znaczeniu tego słowa. A najcięższą niewolą duchową jest materializm i ateizm.

Ciekawe, że tak jak marksistowscy Sowieci, tak i dziś ateistyczni liberałowie grzeszą niemal jednakowo i błędem gospodarczym, i błędem intelektu. Ten drugi grzech jest większy niż pierwszy. Nasze władze można by jeszcze zrozumieć, że nie korygują wilczego neokapitalizmu, bo pole doświadczenia jest jeszcze krótkie. Ale nie można zrozumieć władz, polityków, przywódców, uczonych, którzy odurzyli się błędną i nieludzką nową ideologią, która chce zniweczyć doświadczenie tysięcy lat. I tutaj grzech decydentów państwowych jest jeszcze cięższy, dlatego że nasze władze gospodarcze wzięły się przede wszystkim za szerzenie nowej obłędnej ideologii liberalno-ateistycznej. Cóż to za "ojcowie ojczyzny", którzy właściwie zmierzają do zniszczenia duszy polskiej, rodziny, miłości społecznej, etyki chrześcijańskiej, prawdziwości, dobra, piękna duchowego. Czy państwo jest po to, żeby sprzyjać przestępcom i walczyć z religią i tradycją? No i żeby rozprzedać całą Polskę? I czy "nowoczesna" polityka jest po to, żeby ustawicznie oszukiwać społeczeństwo, jak to często robi lewica? I to jest również katastrofa Polski.

Polska nie może też być obrócona w diabelski teatr, żywiący jedynie szczury. Kto daje mandat aktorom, artystom, literatom, publicystom, sługom słowa do zabijania słów, przeinaczania sensów, niszczenia wiary i ducha polskiego? Dlaczego odgrywana jest coraz szerzej jakaś sztuka diabła? Owszem, w sztuce pojawiają się ciągle nowe eksperymenty i kierunki, i to jest słuszne, człowiek musi badać rzeczywistość do końca, ale sztuka nie może się przeobrażać w szaleństwo, bezsens, niemoralność i antyreligię. Nowe kierunki niech będą eksperymentowane wśród grup elitarnych, a nie stosowane powszechnie jako jedyne oraz w celach demoralizacji, ateizacji i blu?nierstwa. A czynniki państwowe, rzekomo polskie, popierają i faworyzują takie kierunki sztuki. Jest to polska katastrofa kulturalna.

I tak w obecnych warunkach okrętowi "Polska" grozi wielka katastrofa nie tylko gospodarcza i polityczna, ale także intelektualna i duchowa, tym bardziej że tym razem Kościół na scenie ogólnej działa dosyć słabo, ogranicza się do diecezji i zakonów. A społeczeństwo polskie jest bardzo podzielone, zubożałe, sparaliżowane bezrobociem, ogłuszone kłamstwami propagandowymi. Zwykli ludzie są niezorganizowani i nie mają jak bronić się przed zagrożeniami idącymi z góry i przed pseudointeligencją. Dziś - mimo haseł demokracji i decentralizacji - kierownicze siły społeczne są coraz bardziej scentralizowane, dyktatorskie i wszechwładne. Trudno tym siłom stawić skuteczny opór, gdy błądzą lub są skorumpowane, bo kierują one życiem zbiorowym w sposób pośredni i mało uchwytny: przez media, przez ustawy, przez propagandę, przez tworzenie słabo dostrzeganego klimatu. W każdym razie atmosfera ogólna w Polsce staje się dla zwykłych obywateli fatalna. Klimat życiowy robi się ciężki, ponury, depresyjny, jakiś duszny, co zresztą towarzyszy każdemu ateizmowi publicznemu i państwowemu. Toteż "Oda do radości", wyśpiewywana u nas przez "ludzi trzymających władzę", oligarchów, biznesmenów, no i przez licznych złoczyńców, brzmi wręcz niesamowicie.


Jeśli tedy wszelka lewica i półlewica liberalna, żyjące przeważnie z propagandy, sprowadzają istotę lewicowości do ateizmu w polityce i w całym życiu publicznym, to niech wezmą sobie pod rozwagę przestrogę ze świętej Księgi Koheleta: "Serce mędrca zwraca się ku prawej stronie, a serce głupca ku lewej" (Koh 10, 2).
26 styczeń 2005

Ksiądz profesor Czesław S. Bartnik 

  

Archiwum

Edukacja
luty 21, 2008
Marek Jastrząb
Patriotyzm
lipiec 12, 2008
przeslala Elzbieta Gawlas Toronto
Budżet Krakowa na 2003 roku
grudzień 11, 2002
(SIE) http://www.dziennik.krakow.pl
Dziesięć milionów hektarów
czerwiec 21, 2007
. bez podpisu
prezydent nie zmienia opinii o Huszczy
styczeń 7, 2004
Czy spółdzielnie mieszkaniowe zwrócą znacjonalizowane wkłady?
sierpień 30, 2007
Mirosław Naleziński, Gdynia
Eminem: Mosh "(...)No more blood for oil"
grudzień 16, 2004
Nastepca F-16
grudzień 6, 2006
Goska
42 lata po Kennedy'm
grudzień 9, 2003
Artur Łoboda
Najbardziej znany polski idiota
październik 30, 2006
Artur Łoboda
MS: Krótka historia prywatyzacji banków
kwiecień 6, 2006
wedle Interia.pl
2009.03.06. Serwis wiadomości ze świata bez cenzury
marzec 6, 2009
tłumacz
Kaczynski gospodarzem Chanukach
grudzień 19, 2006
JTA- Global Jewish News
Obiektorzy - ludzie sprzeciwu
maj 16, 2005
Mirosław Naleziński, Gdynia
Jasność widzenia
grudzień 30, 2007
Artur Łoboda
List do Prezydenta RP w sprawie "potępienia" dorobku Feliksa Konecznego
marzec 9, 2007
Mirosław Dakowski
Lepper wzywa do obywatelskiego nieposłuszeństwa
sierpień 12, 2002
PAP
Lista usług
kwiecień 17, 2003
zaprasza.net
List z Unii
maj 11, 2003
Zdzisiek
Wieczna walka
sierpień 10, 2003
ks. prof. Czeslaw Bartnik
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media