|
Israelis protest in Jerusalem against PM Netanyahu |
|
Netanyahoo is a criminal just like Trumpy wumpy
Netanyahoo jest kryminalistą tak samo jak tępy głupek |
|
Między piekłem a niebem - sytuacja 1 września 2020 |
|
Hanna Kazahari z Tokio 1 września 2020. |
|
Wezwanie do przebudzenia |
|
Film opisujący mechanizmy ekonomicznej władzy nad światem |
|
16 czerwca globaliści wywołali mRNA „biologiczne tsunami” na japońskim stadionie piłkarskim pełnym 40000 widzów – „Replikony” w celu rozprzestrzeniani |
|
Wiadomość wręcz nieprawdopodobna.
Ale zapamiętajmy ją.
|
|
Ludobójstwo COVID- konferencja w Wiedniu 23 październik 2020 |
|
23 października 2020 zespół złożony z Claire Edwards (byłej redaktor pracującej dla ONZ, badaczki i mówczyni), Stevena Whybrow (dziennikarza śledczego, aktywisty, badacza Prawa Naturalnego i mówcy), Lucasa Alexandra (dziennikarza i prowadzącego telewizję internetową Age of Truth) oraz kilku innych osób, doręczył prezydentowi Austrii pismo, które następnie zostało odczytane i wyjaśnione bardziej szczegółowo na konferencji prasowej. |
|
Powstało Polskie Stowarzyszenie niezależnych lekarzy i naukowców |
|
|
|
Kanciarze z Wall Street |
|
Film przedstawia kulisy Wall street . Metody działania , które doprowadziły w ciągu kilku ostatnich lat do wywołania kryzysu finansowego. |
|
Konferencja prasowa w sprawie listu EMA 21.11.2023r |
|
"Omijając i ignorując kilka przepisów, Komisja Europejska świadomie wprowadziła na rynek potencjalnie śmiertelne zastrzyki. Potwierdziło się, że skutki uboczne zależą od partii szczepionki, podobnie zanieczyszczenie DNA". Konferencja prasowa UE/FvD 21 listopada 2023 r. |
|
Kryptoreklama-czy prawdziwe lekarstwo na cukrzycę? |
|
"W naszym kraju nie skupiamy się na leczeniu diabetyków, ale na zarabianiu pieniędzy przez duże koncerny farmaceutyczne." |
|
Tego preparatu nie można nazywać szczepionką. Nazywam to konstruktem mRNA, rekombinowanym RNA, preparatem, który jest dziełem inżynierii genetycznej. |
|
Prof. zw. dr hab. Roman Zieliński “O szczepionce genetycznej Pfizera i testach PCR” |
|
Przedsiębiorstwo holokaust |
|
Telewizyjny wywiad z Normanem Finkelsteinem |
|
Wojsko izraelskie zabija Żydów, by odpowiedzialnością obarczyć Hamas |
|
Na angielskojęzycznej, izraelskiej stronie ynetnews.com, pojawił się film nakręcony w podczerwieni przez jeden z izraelskich helikopterów typu Apache podczas ataku Hamasu na Izrael 7.10.2023 r. |
|
Grzegorz Braun odpowiada na Państwa pytania |
|
Monika Jaruzelska zaprasza
|
|
whatreallyhappened.com |
|
Warto dodać ten link do Pana strony: http://whatreallyhappened.com/
99% tez dotyczących religii, polityki i ekonomii i filozofii się pokrywa z tezami zaprasza.net. Topowa strona. |
|
Czy Policjanci będą zwracać za bezprawne mandaty? |
|
Zarówno mandaty, jak i wnioski o ukaranie karą finansową do sanepidu, które wystawiali poszczególni policjanci w czasie epidemii, okazują się być nie tylko bezprawne, ale i naruszające konstytucję. |
|
Zełenski kupił sobie dwa jachty |
|
Ukraiński "Sługa narodu" i jego żona - kupują sobie bogactwa. Skąd mają pieniądze? |
|
Ivan Komarenko wywiad dla Głos Obywatelski |
|
W obronie Naszej wolności |
|
TAK SIĘ BAWIĄ UKRAIŃCY - KORUPCJA źródłem BOGACTWA? |
|
Bardzo drogie auta, prywatne odrzutowce, jachty, helikoptery i nieruchomości w luksusowych europejskich destynacjach, przemyt w walizkach kilkunastu lub kilkudziesięciu milionów dolarów i ponad miliona euro tak bawią się ukraińskie elity. |
|
Skazany za pestki moreli, B17 |
|
Faszyzm w barwach demokracji |
|
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus uczestniczył w ludobójstwie Etiopczyków |
|
„Amerykański ekonomista David Steinman oskarżył szefa WHO, że w latach 2012-2015 był jedną z osób odpowiedzialnych za ludobójstwo w Etiopii”, informuje portal MailOnline. |
więcej -> |
|
Gdy inteligenci maszerują
|
|
W coś się nie wątpi, kogoś się nie czyta, pewnych pytań w ogóle się nie słyszy - oto kwintesencja postawy inteligencji zastępczej. Tymczasem do prawdziwego inteligenckiego etosu należy otwartość na cudze racje i gotowość sporu, a inteligencką bronią był zawsze argument, a nie wykluczenie
Kiedy Albert Gore, pomimo głośno wyrażanego poparcia amerykańskich elit intelektualnych i Hollywood, przegrał wybory prezydenckie z George'em W. Bushem, przedstawianym przez te same elity jako głupkowaty prostak, zmuszony do opuszczenia gabinetów w Białym Domu personel Billa Clintona pozostawił po sobie połamane meble, poniszczone komputery i obelżywe napisy na ścianach. Samo zdarzenie, choć drobne, było bardzo znamienne, ale bardziej jeszcze znamienna była reakcja świata mediów - w poważnych komentarzach tej bezprecedensowej demolki bynajmniej nie potępiono, a w popularnych talk-show prowadzący i ich goście wręcz solidaryzowali się z nią, zaśmiewając się z głupiej miny, jaką pewnie zrobi nowy prezydent, kiedy próbując usiąść na połamanym fotelu w Gabinecie Owalnym, nagle klapnie na tyłek.
Mało kto zauważył wówczas, że stało się coś ważnego: w kraju będącym od lat wzorem demokracji dokonało się symboliczne zerwanie z obyczajem, który nakazywał przegranym złożyć zwycięzcom gratulacje i z godnością podporządkować się woli elektoratu. Nastał obyczaj nowy: jeśli większość wybierze kandydata spoza grona akceptowanego przez elity intelektualne, to z takim wyborem wypada się nie godzić i podważać go na wszelkie możliwe sposoby.
Ta sama wściekłość, która znalazła ujście w demolowaniu opuszczanych biur, przepełniała głośny film "Fahrenheit 11.09" i werdykt jury festiwalu filmowego w Cannes, które marne skądinąd filmidło uhonorowało na złość głupkowi z Teksasu najwyższym wyróżnieniem. Tę samą wściekłość znajdujemy niemal codziennie w wypowiedziach intelektualistów i gwiazd, tudzież w pełnych serdeczności reakcjach na każdy inspirowany nią wybryk - choćby polegał na ściągnięciu przez piosenkarza na lotnisku gaci i wypięciu gołego zadka na przypadkiem znajdujący się w pobliżu prezydencki samolot. Nic nie jest zbyt głupie ani zbyt chamskie, jeśli służy zaznaczeniu niepogodzenia jajogłowych z wynikiem wyborów.
Nietrudno zauważyć podobieństwo pomiędzy zachowaniem odchodzących ludzi Clintona a na przykład reakcjami europejskich salonów na wybór Sarkozy'ego czy, wcześniej, Berlusconiego. Nas jednak, oczywiście, najbardziej interesuje polska odmiana tego samego zjawiska wyrażająca się w modzie na eksponowanie pogardy dla "kaczorów" i nieustannie ponawianych wezwaniach do inteligencji, aby wykazała większą aktywność, zbuntowała się mocniej i obaliła władzę, o wyrozumiałości dla której nie ma i nie może być mowy.
Inteligencja zastępcza
Polska odmiana tego zjawiska jest o tyle specyficzna, że istniało u nas kiedyś - do czasów Palmir i Katynia, używając pewnego myślowego skrótu - coś takiego jak inteligencja. Warstwa społeczna nieznajdująca odpowiednika w mających bardziej fortunną historię krajach zachodnich, ciesząca się szczególnym społecznym prestiżem i zasługująca sobie na ten prestiż pielęgnowaniem pewnych szczególnych, inteligenckich właśnie, cnót oraz poczucia misji.
W hekatombie wojny światowej straty polskiej inteligencji były nieproporcjonalnie wysokie w stosunku do innych grup społeczeństwa. Pó?niej, pod komunistyczną dyktaturą, niedobitki traktowane były niechętnie - zdegradowane do "inteligencji pracującej", zaledwie tolerowane, rozcieńczane były w masie półinteligentów ze społecznego awansu. Tolerowano tylko tę część inteligenckiej tradycji, która wywodziła się od Żeromskiego i przedwojennych "Wiadomości Literackich" - resztę bezlitośnie eksterminowano, w co chętnie i z dużą skutecznością włączali się peerelowscy intelektualiści zarówno w okresie swej kolaboracji z realnym socjalizmem, jak i pó?niej, gdy pewna ich część stopniowo wybierała kontestację.
Symbolem tej współpracy może być mało znany list Juliana Tuwima, w którym poeta cieszy się, że "reakcyjnym szubrawcom" z "Gazety Ludowej" cenzura nie pozwoliła zamieścić ataku na "Bal w Operze" - albo bardziej znane westchnienie Marii Dąbrowskiej, że mimo wszystko lepszy stalinizm od "endeckiego ciemnogrodu".
Sposób, w jaki niedobitki lewicującej przedwojennej inteligencji wykorzystywały Peerel do dogrania przedwojennego sporu, czy raczej do pastwienia się nad nieistniejącym już wtedy przeciwnikiem z czasów dwudziestolecia, to temat na osobne opracowanie, ale nie można go tu pominąć, bo stał się ważną częścią tożsamości grupy, którą wpływowe media od lat usiłują uczynić jedynym i niekwestionowanym wyrazicielem poglądów polskiego inteligenta. W istocie jest ona raczej, jak pozwoliłem sobie nazwać, inteligencją zastępczą; grupą społeczną, która inteligenckiej tradycji używa przede wszystkim jako uzasadnienia dla szczególnej wagi, jaką powinno się przywiązywać do jej głosu oraz poczucia wyższości nad warstwami niższymi - dość swobodnie natomiast traktuje większość elementów tej tradycji.
Nie wdając się w socjologiczny opis, powiedziałbym, że owa grupa składa się z dwojakiego elementu - dziedziców lewicującego nurtu inteligencji przedwojennej, którzy spełniają tu rolę wzorcotwórczą, oraz znacznie liczniejszych inteligentów wyprodukowanych przez peerelowski awans, z silnym kompleksem słomy w butach, którzy pilnym, wiernopoddańczym naśladowaniem zachowań przedstawicieli grupy pierwszej starają się oddalić od siebie podejrzenia i zapracować na glejt "prawdziwych" inteligentów.
Byle nie wiedzieć
Po publikacji "Michnikowszczyzny" wielu ludzi zobaczyło we mnie osobę, z którą chcą się podzielić swoimi opiniami o Adamie Michniku albo wspomnieniami, często anegdotycznymi, ze swoich z nim spotkań bąd? współpracy. W ich liczbie znajdują się świadkowie rozmaitych publicznych wystąpień Michnika, dzielący się swoimi wrażeniami, relacjami, niekiedy nawet zapisem filmowym. Chcąc nie chcąc, jestem dość dobrze poinformowany nie tylko o tym, co ostatnio Michnik gdzie powiedział, ale także - jak było to przyjęte przez obecną na sali publiczność. I właśnie reakcje publiczności wydają mi się najbardziej charakterystyczne. Jeśli jedna czy druga osoba opisuje atmosferę owych spotkań, odwołując się do medialnego stereotypu moherowych beretów, można to uznać za złośliwość - ale jeśli skojarzenie to powtarza się nagminnie w licznych relacjach z różnych miast, to chyba można uznać je za czymś spowodowane.
Tym, co z reguły najbardziej oburza opisujących kolejne spotkania i co się w ich relacjach powtarza nieodmiennie, jest nie tyle panująca na sali atmosfera bezmyślnego uwielbienia dla bohatera wieczoru, ile przede wszystkim wściekłość i agresja, jaką reaguje publiczność na próbę zadania Adamowi Michnikowi jakiegokolwiek niewygodnego pytania. Tupanie, okrzyki, aby uznać pytanie za niebyłe, wyrywanie mikrofonu, a często wręcz agresja fizyczna. I entuzjastyczne brawa, gdy Michnik zbywa niewygodne pytanie machnięciem ręki i stwierdzeniem: "to wszystko bzdury" albo "nie warto na to odpowiadać".
Wierzę w prawdziwość owych opisów, bo zdarzało mi się uczestniczyć w spotkaniach, w których uwidaczniała się ogromna niechęć inteligencji zastępczej do jakichkolwiek myśli burzących bezpieczną, raz na zawsze ustaloną wizję rzeczywistości. Pamiętam na przykład spotkanie w warszawskim KIK ze śp. Gustawem Herlingiem Grudzińskim, na którym zgromadzeni - inteligencja katolicka! - dosłownie wytupali jegomościa pytającego pisarza, jakie ma zdanie w znajdującym się wówczas w najgorętszej fazie sporze o dopuszczalność aborcji, a potem okrzykami usiłowali zmusić nieco zdumionego sytuacją pisarza do zignorowania pytania.
Inny przykład, już ostatni, to znana odpowied?, jakiej udzielił Krzysztof Kozłowski na pytanie, jak odpowiedziałby na opublikowany właśnie tekst prof. Krasnodębskiego. Nacechowana zdumieniem, że w ogóle o to zapytano, odpowied? brzmiała: "Krasnodębskiego? Przecież tego się nie czyta!". W takich groteskowych zachowaniach przejawia się to, co stanowi kwintesencję postawy inteligencji zastępczej: w coś się nie wątpi, kogoś się nie czyta, na pewne pytania się nie odpowiada, w ogóle się ich nie słyszy, a kto posuwa się do ich zadawania, najwyra?niej nie jest inteligentem. Jest to dokładne odwrócenie etosu prawdziwej inteligencji. Powinnością prawdziwego inteligenta było właśnie wątpić, do prawdziwego inteligenckiego etosu należy otwartość na cudze racje i gotowość sporu, a inteligencką bronią był zawsze argument, a nie wykluczenie. Trudno o coś bardziej sprzecznego z inteligenckim etosem niż zamykanie się na "miazmaty" i eliminowanie z publicznej debaty osób o odmiennych poglądach!
W osaczeniu
Najsławniejszy peerelowski skecz kabaretowy wykpiwa chamusia-hydraulika pomiatającego starannie się wysławiającym człowiekiem w garniturze i krawacie. Na identycznym schemacie budowany był komizm filmów Stefana Barei: stado chamów gnębi inteligenta. Oddaje to ważny socjologiczny fakt tych czasów: inteligent w Peerelu czuł się osaczony, z jednej strony przez rozbezczelnionych roboli, podjudzanych przez władzę, że to na nich stoi ludowe państwo, z drugiej - przez prymitywnych aparatczyków z nomenklatury. Rzecz zrozumiała, że skłaniało to do reakcji obronnej, do poszukiwania inteligenckiego azylu, salonu, gdzie wszyscy potrafią się posługiwać nożem i widelcem i gdzie nie trzeba ciągle walczyć o swoje.
Na tej tęsknocie z doskonałym skutkiem zagrała po roku 1989 postsolidarnościowa lewica, oferując swym stronnikom poczucie przynależności do społecznej elity i jednomyślność zaświadczaną poparciem autorytetów. Charakterystyczne było postępowanie tej formacji podczas "wojny na górze". W maju 1990 r. zorganizowała ona pod prezydencją Jerzego Turowicza spotkanie intelektualistów (oraz nazwanych na tę okoliczność intelektualistami polityków), którzy zgodnie stwierdzili, że demokracja jest w Polsce zagrożona przez prawicowy nacjonalizm, i zwołali miesiąc pó?niej konferencję w jej obronie. Efektem owej konferencji było powstanie ROAD i FPD, pierwocin pó?niejszej Unii Demokratycznej.
Kilka lat temu powtórzono ten zabieg, tworząc Partię Demokratyczną, a obecnie powtarza go ze swoim ruchem w obronie demokracji Aleksander Kwaśniewski. Powtarzany jest też ton propagandowy: walka polityczna przedstawiana jest jako dalszy ciąg walki inteligenta z gnębiącymi go peerelowskimi chamami. Jedyny "merytoryczny" argument polityków i publicystów "centrolewu" to przyrównywanie przeciwników do partyjnych propagandystów z czasów Gomułki i rozpisywanie się o "antyinteligenckim kompleksie" tego ostatniego, z natrętnym powtarzaniem, że ktokolwiek krytykuje np. profesora Geremka, stanowi nowe wcielenie pismaków z "Trybuny Ludu".
Istotnym narzędziem wykluczania, poza oskarżeniem o "antyinteligencką fobię", pozostaje oskarżenie o antysemityzm - nośnym, zważywszy, że ludzie naznaczeni traumą żydowskiego pochodzenia stanowią znaczną część opiniotwórczego rdzenia inteligencji zastępczej. Nikt chyba nie jest już w stanie przebić tu profesora Głowińskiego, który oznajmił "Tygodnikowi Powszechnemu", że nawet jeśli w krytyce Michnika nie pojawiają się argumenty antysemickie, to przecież jest oczywiste, że wynika ona z nienawiści "prawdziwych Polaków" do Żyda. Za podobne odkrycie należy się Głowińskiemu miejsce w historii obok zasłużonych dla chruszczowowskiej psychiatrii odkrywców tzw. schizofrenii bezobjawowej.
Ciekawym przykładem urabiania inteligencji zastępczej żydowską traumą służy niedawny wywiad Agnieszki Holland dla "Wysokich Obcasów". Obok stereotypowych rozważań o "antyinteligenckich kompleksach" prawicy artystka snuje dywagacje o fizycznym podobieństwie rządzących do dawnych ubeków, nazywanych przez nią wieprzowinami w garniturach. To zarówno odwrócenie stereotypu, wedle którego ubekami byli wyłącznie Żydzi, jak i niezwykle ostre zaznaczenie obcości - nie tylko polegającej na tym, że my jesteśmy inteligentami, a nasi przeciwnicy chamami, ale także zyskującej wymiar fizyczny, rasowy.
Marsz, marsz, marsz
Sposób, w jaki budowany jest ruch, który ma przywrócić złoty wiek III RP - czyli, mówiąc najkrócej, sytuację z czasów zanim Rywin przyszedł do Michnika, rozpoczynając bratobójczą wojnę między środowiskami zgodnie wcześniej współpracującymi w eliminowaniu "ciemnogrodu" z życia publicznego - nie jest więc nowy. Różnica - poza drobiazgami tego rodzaju, że osoby, które wówczas uosabiały zagrożenie dla demokracji, jak Wałęsa czy Niesiołowski, dziś stały się jej obrońcami - jest tylko taka, że siedemnaście lat temu ożywiała te działania autentyczna wiara, iż społeczeństwo nie może nie posłuchać jednogłośnie występujących autorytetów, i że przedstawienie swego programu politycznego jako programu inteligencji automatycznie zyska mu powszechne poparcie. Dziś natomiast powtarzanie starych pomysłów wynika raczej z braku nowych. Trudno przecież sądzić, żeby widok Tadeusza Mazowieckiego wręczającego nagrodę Leszkowi Balcerowiczowi albo jeszcze jeden zbiorowy list intelektualistów były w stanie przekonać kogokolwiek nowego.
Wszystkie owe szyderstwa z rzekomo zakompleksionych wrogów inteligencji, okrzyki o Gomułce i Moczarze czy naigrawania się z czyjegoś "proszę panią" (choć z kindersztuby rozliczani są bezlitośnie tylko wrogowie - prostactwo "swoich", profesora, który każe się publicznie całować w d... czy literata bredzącego o "pierdzeniu Kapuścińskiemu do grobu" przydaje tylko mołojeckiej sławy) swą zajadłość zawdzięczają autentycznej frustracji, analogicznej do tej, która powodowała przywołanymi na wstępie stronnikami Gore'a. Frustracji faktem, że, mówiąc brutalnie, chamy nie chcą słuchać inteligentów. Stąd owe wezwania, by inteligencja się przebudziła, by zwierała szeregi, broniła III RP, dawała odpór, i wszystkie inne apele do - z całą świadomością, jak nonsensowne, ale tu właśnie uzasadnione określenie - inteligenckich mas.
Są to apele w swej głębokiej warstwie kompromitujące ich autorów, niezdolnych zauważyć, że maszerująca inteligencja to kompletny absurd. Jakkolwiek, gdy odrzuciło się podstawy inteligenckości i sformatowało inteligencję w karne, pozbawione wahań i wątpliwości szeregi, nonsens nieunikniony. Rzecz w tym, że owe apele sprowadzają inteligencję do roli jeszcze jednej grupy branżowej rywalizującej z innymi w tym, kto potrafi przyprowadzić więcej ludzi na wiec, zebrać więcej podpisów i więcej głosów w wyborach. A w tej konkurencji inteligencja jest skazana na przegraną. ¦
Rafał Ziemkiewicz |
24 maj 2007
|
RAZ
|
|
|
|
Matka - nadzieja
październik 25, 2004
Zbigniew Skowroński
|
Przestępca, umożliwiający przestępcom decydować o naszym życiu
sierpień 18, 2004
|
CZY ISTNIEJE PAŃSTWO POLSKIE?
listopad 6, 2003
Józef Darski
|
Jawności ułaskawień!
styczeń 3, 2006
Mirosław Naleziński, Gdynia
|
Panie Pietrzak - prosimy o bis.
sierpień 1, 2003
Artur Łoboda
|
Unijny Rozbiór Serbii
Kosowo oddane islamistom
luty 19, 2008
Robert Wit Wyrostkiewicz
|
Czy po 12 latach mamy sprawiedliwy ład społeczny ?
(znawca 2)
sierpień 18, 2002
PAP
|
Wy, co nie umiecie wyżyć za 360 zł!!!
luty 20, 2003
Piotr Ikonowicz
|
Miliardowe Zyski na Akcie Terroru
wrzesień 14, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
|
Usługi internetowe bez VAT-u?
październik 23, 2003
Piotr Mączyński
|
Sukcesy rządu łajdaka półTuska
czerwiec 3, 2008
Artur Łoboda
|
Rosyjska dusza żąda pokrzepienia.
wrzesień 19, 2006
Jan Lucjan Wyciślak
|
Apel do parlamentu Hiszpanii
marzec 26, 2007
Jan Lucjan Wyciślak
|
Unia Europejska czy Stany Zjednoczone AP.
Czy jest z czego wybierać? (3)
lipiec 14, 2004
Gracjan Cimek
|
Puste kieszenie Polaków.
Jeszcze większa pustka w głowach ekonomistów
luty 18, 2003
zaprasza.net
|
Lucky Larry wants $12.3 billion more for 9/11
czerwiec 19, 2008
|
Płoccy duchowni tuszowali skandale
marzec 3, 2007
PAP
|
Światu grozi zagłada
listopad 3, 2004
Artur Łoboda
|
Może w końcu ktoś dobierze się do Prokomu?
grudzień 23, 2002
PAP
|
Zdrowych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia
grudzień 25, 2007
zaprasza.net
|
więcej -> |
|