ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

Zabójcze leki - prof. Stanisław Wiąckowski - 15.03.2017 
Zapis wykładu prof. Stanisława Wiąckowskiego omawiającego m.in. leki i ich składniki, które wbrew powszechnym opiniom nie leczą, a wręcz przyczyniają się wzrostu zgonów. Wiedza ta jest ukrywana przez koncerny farmaceutyczne, a nazwy leków zmieniane i dalej są dopuszczanie i promowane w sprzedaży mimo wiedzy, iż ich działanie jest zabójcze. 
Cała prawda o ataku z 11 września 
Jeden z filmów usułujących przedstawić prawdę i ataku z 11 września 2001 roku 
"patriotyzm" po 1989 roku 
komentarz zbędny 
Strzeżcie się Obamy 
Kto naprawdę stoi za Barakiem Obamą? 
Przedsiębiorstwo holokaust 
Telewizyjny wywiad z Normanem Finkelsteinem 
Komuszy dogmat «Zielonej Energii» zamroził Teksas 
Sieć energetyczna w Teksasie załamała się pod wpływem temperatur bardziej prawdopodobnych w Sioux Falls niż w San Antonio, pogrążając ponad 4 miliony ludzi w ciemności i pozostawiających ich bez ogrzewania 
Po wykrwawieniu starego Hegemona, Syjon sprzymierzył się z Chinami 
 
Powstało Polskie Stowarzyszenie niezależnych lekarzy i naukowców 

 
Żadna ze 137. instytucji naukowych badających kowida - nie wyizolowała, w czystej postaci SARS-COV-2. NIGDY! 
 
www.globalresearch.ca 
świetne analizy polityczne i gospodarcze w skali mikro i makro + anty-NWO 
TO POWINIEN KAŻDY OBEJRZEĆ! 
David Martin - Wystąpienie w Parlamencie Europejskim na III Międzynarodowym Szczycie Covid  
Los Angeles - piekło na ziemi 
Ubóstwo w Kalifornii. Zrujnowana gospodarka najbogatszej kiedyś części świata.
To czeka nas jutro.
 
Ceremonia otwarcia tunelu drogowego św. Gotarda 
Zapowiedź tego - co mamy dzisiaj 
Nowa książka Sucharita Bhakdiego - przedstawiona w rozmowie z Andreasem Sönnichsenem i Martinem Haditschem 
Profesor Sucharit Bhakdi i jego żona profesor Karina Reiss opublikowali bestseller „Corona False Alarm”. Istnieje wstępny fragment nowej książki zatytułowanej „Corona unmasked”, którą można bezpłatnie pobrać z Goldegg Verlag. W dyskusji wideo zorganizowanej przez RESPEKT PLUS z profesorami Andreasem Sönnichsenem i Martinem Haditschem, Bhakdi przedstawił rozdział o szczepieniach i ich konsekwencjach. Fragment nowej książki „Corona unmasked” jest dostępny do pobrania z Goldegg Verlag  
Dowody na zbrodnię ludobójstwa szczepionkowego są nawet w bazie VAERS  
To jest artykuł z maja 2013 roku!
i dotyczy wszystkich - wcześniejszych szczepień.  
Wzrost o 6000% zgonów spowodowanych szczepieniami w pierwszym kwartale 2021 r. w porównaniu z pierwszym kwartałem 2020 r 
Jak można się spodziewać, gdy nowe eksperymentalne „szczepionki”, które nie zostały zatwierdzone przez FDA, otrzymają zezwolenie na stosowanie w nagłych wypadkach w celu zwalczania „pandemii”, która ma obecnie ponad rok, liczba zgonów po zastrzykach tych zastrzyków gwałtownie wzrosła w Stanach Zjednoczonych. populacji o ponad 6000% na koniec pierwszego kwartału 2021 r., w porównaniu do odnotowanych zgonów po szczepionkach zatwierdzonych przez FDA na koniec pierwszego kwartału 2020 r. 
GLOBALIZM - Prawdziwa historia 
Jak amerykański historyk Prof. Carroll Quigley odkrył tajny Rząd bankierów 
Strona Krzysztofa Wyszkowskiego 
Strona domowa Krzystofa Wyszkowskiego 
CZY ROZUMIESZ SKĄD ZAMIESZKI I PRÓBA WYWOŁANIA WOJNY DOMOWEJ W USA?  
nie podejmuje żadnych interwencji w stosunku do osobników kierujących takimi organizacjami jak „Antifa” i Black Lives Matter – czyli George Sorosowi, Billowi Gates czy Amerykański wirusolog i członek powołanej przez administrację Donalda Trumpa grupy zadaniowej ds. epidemii COVID-19 Anthony Fauci – który jest siłą napędową dla Gatesa i Sorosa w sparawie Covid-19 i szczepionek. – to wszystko, zaprzecza opisom powyższego artykułu. Myślę że czas pokaże co dalej… 
Ekspert od COVID-u, okazał się być awatarem stworzonym przez Chińczyków  
 
więcej ->

 
 

Prawda o powstaniu w Getcie Warszawskim. Czy Edelman kłamie?



Autor ponizszego artykulu, pan Moszkowski, wydaje sie m.in. sugerowac ze Marek Edelman, nazywany przez niektorych ostatnim zyjacym przywodca powstania w Getcie Warszawskim, czy cos w tym rodzaju, i przedstawiany przez media zydowskie w Polsce jako wielki autorytet moralny, falszuje historie tego powstania.

Moszkowski sugeruje tez ze Edelman jest zwiazany z Przedsiebiorstwem Holokaustu, tj. zydowskim ruchem roszczeniowym domagajacym sie dzis od Polski dziesiatek miliardow dolarow "odszkodowan" za rzekome mienie zydowskie pozostawione w Polsce po Drugiej Wojnie.

(Tu nalezy przypomniec ze w wydawanych np. w Ameryce publikacjach na temat Zydow w przedwojennej Polsce mozna czesto wyczytac ze Zydzi ci byli bardzo biedni, oczywiscie z powodu polskiego "antysemityzmu." Znaczyloby to, ze mieli oni bardzo malo mienia, lub nie posiadali go wcale. Dlaczego wiec niby Polska mialaby dzis placic grube miliardy dolarow za mienie ktorego prawie lub w ogole nie bylo?)

Edelman ostatnio brutalnie zaatakowal publicyste patriotycznego Stanislawa Michalkiewicza za artykul krytykujacy zadania Przedsiebiorstwa Holokaustu.

Dwa lub trzy lata wczesniej, Edelman byl wspolautorem listu, opublikowanego w Gazecie Wyborczej Michnika, krytykujacego polskojezyczny tygodnik Newsweek za artykul o probach odbierania przez Zydow ich rzekomego mienia w Jedwabnem. Edelman i inni sygnatariusze listu (pamietam ze byla posrod nich pisarka Olga Tokarczuk) wydawali sie zadac by prasa w Polsce milczala na temat tych praktyk Zydow i sugerowac ze informowanie o nich przez media jest "antysemityzmem." Wydaje sie ze Edelmanowi et consortes udalo sie zastraszyc pismakow w Polsce - od czasu ich listu tutejsze media praktycznie w ogole nie informuja o "odzyskiwaniu" przez Zydow ich rzekomej "wlasnosci."

A teraz artylul na temat prawdy o powstaniu Zydow w getcie warszawskim.

M.

**********
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=my&dat=20060420&id=my11.txt

Nasz Dziennik, Czwartek, 20 kwietnia 2006, Nr 93 (2503)

Prawda o powstaniu w getcie warszawskim
Karły krzyczą, gdy śpią herosi

"Prawie wszystkie napisane dotychczas - a przecież napisano wiele książek i artykułów o powstaniu warszawskich Żydów - to albo perfidna fałszywka tych, którzy szukają własnej sławy w zapomnieniu innych, albo błąd wynikający z niedostatecznej wiedzy i ufnego stosunku do pozostających przy życiu świadków, którzy wysmażyli swoje opowiadania i skrócone wersje, pomniejszające innych, i - rzecz jasna - upiększające ich samych" - pisał Chaim Lazar-Litai w swojej książce "Masada w Warszawie". Również w Polsce propaganda peerelowska od samego początku fałszowała obraz powstania. Żydowską Organizację Bojową (ŻOB) traktowała jako jedyną liczącą się uczestniczkę powstania, mimo że jej rzeczywisty udział w powstaniu był drugoplanowy. O jej wyeksponowaniu przez pezetpeerowskich historyków zadecydowała komunistyczna, prosowiecka orientacja.
Władze PRL konsekwentnie przemilczały udział w powstaniu ściśle współdziałającego z Armią Krajową Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW). Jako liczniejszy, lepiej uzbrojony i wyszkolony przez polskich instruktorów ŻZW stawiał długotrwały opór Niemcom (od 19 do 27 kwietnia 1943 r.). Dla porównania - słabo uzbrojeni i nieprzygotowani do walki bojowcy ŻOB byli w stanie bronić się efektywnie jedynie kilkanaście godzin pierwszego dnia powstania.
Formalny upadek komunizmu nie przerwał zmowy milczenia wokół ŻZW. Do dzisiaj nie brakuje zwolenników "historycznego uśmiercenia" prawdy o podstawowym udziale żołnierzy tej formacji w powstaniu. Popyt na to gigantyczne kłamstwo trwa, zmieniło się tylko jego podłoże. Wizja Polski "antysemitów", forsowana przez filosemitów i żydowski ruch roszczeniowy, nie wytrzymuje porównania z faktami polsko-żydowskiego braterstwa broni. Na tle piętrzących się kłamstw i półprawd na temat powstania w getcie warszawskim warto zwrócić uwagę na dwie żydowskie publikacje: "Prawda o powstaniu w getcie warszawskim" autorstwa żydowskiego publicysty Aleksandra Swiszczewa, która ukazała się na łamach "Shalom New York"[1], oraz "Zmienne oblicze pamięci. Kto obronił Getto Warszawskie?" Moshe Arensa opublikowaną w "The Jerusalem Post"[2] 23 kwietnia 2003 r. - w 60. rocznicę powstania.

Geneza ŻZW
W listopadzie 1939 r. u jednego z oficerów Związku Walki Zbrojnej, kapitana Henryka Iwańskiego ps. "Bystry", pojawiło się czterech Żydów - oficerów Wojska Polskiego - z porucznikiem Dawidem Mordechajem Apfelbaumem. Zaproponowali Iwańskiemu utworzenie żydowskiej grupy bojowej, która stałaby się częścią polskiego podziemia. Pod koniec grudnia grupa została powołana do życia (liczyła 39 ludzi), złożyła przysięgę i otrzymała nazwę Żydowskiego Związku Wojskowego. Po przysiędze kapitan Iwański wręczył członkom ŻZW 39 pistoletów vis. 30 stycznia 1940 r. informację o powstaniu ŻZW przesłano do generała Sikorskiego. W latach 1940-1942 komórki ŻZW powstały w całej Polsce; najsilniejsze ogniwa istniały w Lublinie, we Lwowie i w Stanisławowie. Trzon organizacji tworzyli członkowie młodzieżowej organizacji "Betar" i dwóch organizacji syjonistycznych.
Głównym celem działalności ŻZW w 1940 r. było przeprawienie przez granicę polsko-węgierską swoich członków, szczególnie oficerów, do polskich dywizji formowanych we Francji i Anglii.

Eksterminacja Żydów i słabość lewicy
Latem 1942 r. Niemcy przystąpili do planowego unicestwienia getta warszawskiego. Tak zwana wielka akcja trwała od 22 lipca do 21 września. Z Warszawy wywieziono do Treblinki i na Majdanek ponad 300 tysięcy warszawskich Żydów. W getcie pozostało ok. 50 tysięcy (według oficjalnej statystyki niemieckiej - 35 tysięcy) osób. Dopiero wówczas członkowie syjonistycznych partii lewicowo-socjalistycznych zdecydowali się stworzyć swoją organizację (razem z Bundem i komunistami). Do tego czasu nie prowadzili żadnej działalności podziemnej. "To my byliśmy prawdziwą władzą w getcie. To my decydowaliśmy, jak mają żyć ludzie, którzy pozostali w getcie. Nazywali nas 'partią'. Gdy partia coś kazała, było to wykonywane" - wspomina Marek Edelman sowieckie porządki panujące w komunistycznych strukturach[3].
W ŻOB w ciągu całej jej działalności nie było ani jednego oficera Wojska Polskiego.

Przygotowania i organizacja ŻZW
W tym czasie Żydowski Związek Wojskowy działał już dwa i pół roku. Przez cały ten czas konspiratorzy otrzymywali od Armii Krajowej broń i uczyli się jej używać. W tym celu z miasta regularnie przychodził do nich instruktor - kapitan Wojska Polskiego. Ze wspomnień Henryka Iwańskiego, oficera Korpusu Bezpieczeństwa AK odpowiedzialnego za łączność z organizacjami żydowskimi, dowiadujemy się, że latem 1942 r. w ŻZW służyło 320 uzbrojonych żołnierzy. W czasie tzw. wielkiej akcji ukrywali się w bunkrach. Dlatego zginęło spośród nich "tylko" 15-20 ludzi. Dowódca ŻZW, Dawid Apfelbaum, został przez Korpus Bezpieczeństwa uprzedzony o zbliżającej się akcji Niemców. Poinformował o tym przewodniczącego Judenratu Czerniakowa i zalecił stawienie oporu.
W lipcu 1942 r. odbyło się zebranie społeczności getta, na którym byli obecni Czerniakow ze swoim zastępcą Lichtenbaumem. Raport o sytuacji przedstawili Apfelbaum i Iwański. Ich propozycje zostały odrzucone. Dowódcy ŻZW nie zdecydowali się samodzielnie wystąpić przeciwko Niemcom, obawiając się, że pó?niej to właśnie oni zostaliby obwinieni o rozpętanie krwawej rzezi. Co istotne, jak wynika ze wspomnień Iwańskiego, już na samym początku "wielkiej akcji" organizacja była odcięta od swoich składów broni, nie byłaby więc w stanie nic zrobić.
Do pierwszego otwartego wystąpienia przeciw Niemcom doszło dopiero w styczniu 1943 r., kiedy ŻZW liczył już około 500 ludzi. Potwierdza tę liczbę sama struktura organizacji oparta na tzw. piątkach - czterech żołnierzy i dowódca. Trzy piątki tworzyły oddział, cztery oddziały - pluton, cztery plutony - kompanię (240 ludzi). Z początkiem stycznia 1943 r. ŻZW liczył dwie pełne kompanie uzbrojone i wyekwipowane, a także dwie kompanie szkieletowe. Nie miały one żołnierzy ani broni, ale zakładano, że w czasie powstania masy ochotników zapełnią ich szeregi. W kwietniu 1943 r. zadanie to zostało wykonane.
Dysproporcje

w uzbrojeniu ŻZW i ŻOB
Podstawowym dostawcą broni dla ŻZW był Korpus Bezpieczeństwa AK. Od czerwca 1942 r. do początku powstania kwietniowego 1943 r. (tak w historiografii żydowskiej określa się powstanie w getcie warszawskim) Korpus Bezpieczeństwa przekazał dla getta 3 ciężkie karabiny maszynowe, 100 pistoletów, 7 karabinów, 15 automatów i około 750 granatów. Już po rozpoczęciu powstania KB dostarczył jeszcze 4 karabiny maszynowe RKM, 1 lekki karabin maszynowy LKM, 11 automatów FM, 50 pistoletów i 300 granatów. Oprócz tego Henryk Iwański przekazał ŻZW broń w 1941 r. W pierwszej połowie 1942 r. ŻZW uzyskał uzbrojenie również od innych grup Armii Krajowej.
Jeśli wierzyć Markowi Edelmanowi, najlepiej przygotowana do walki była jego macierzysta ŻOB. "My, bundowcy, byliśmy jedyną organizacją polityczną mającą pieniądze. Arbeter Ring, nowojorska organizacja robotnicza, do której należał szef amerykańskich związków zawodowych Dubiński, a także towarzysze Pat i Held, od samego początku przysyłała nam pieniądze. Natomiast syjoniści nie mieli grosza. Ich towarzysze z Palestyny porzucili ich" - tłumaczył Edelman[4]. Dodał, że innym sposobem "zabierania forsy" było "terroryzowanie" "bogatych Żydów", "przemytników" czy też "żydowskich policjantów". "Kasę Judenratu ograbiliśmy na setki tysięcy złotych, obrabowaliśmy też i przedsiębiorstwo aprowizacyjne. Posunęliśmy się nawet do porwania. [Marek] Lichtenbaum, przewodniczący Judenratu na Czerniakowie, odmówił nam pieniędzy. Uwięziliśmy więc jego syna. Do Lichtenbauma napisaliśmy, że trzymamy chłopca z nogami zanurzonymi w cebrzyku z lodowatą wodą, tak że na pewno nabawi się choroby. Przyszli z pieniędzmi. Innym razem żydowski policjant, zresztą skurwysyn, nie chciał dać pieniędzy. Musieliśmy pokazać, że jesteśmy twardzi. Przyszliśmy do niego około czwartej, gdy termin ultimatum już upływał. 'Nie chcesz dać?' - spytaliśmy i zastrzeliliśmy go. Po tym zdarzeniu wszyscy płacili. W sumie pieniędzy nam nie brakowało"[5].
Tymczasem Aleksander Swiszczew, powołując się na wspomnienia B. Jaworskiego (komunista i dowódca jednej z grup ŻOB), podaje wręcz zatrważający stan uzbrojenia ŻOB. "W styczniu 1943 r. dysponowała ona zaledwie 2 pistoletami i 1 granatem, i to po pięciu miesiącach pracy! 19 kwietnia ŻOB posiadała tylko 70 pistoletów (50 z nich otrzymała od ŻZW, a 10 od polskich komunistów). Ani jednego karabinu maszynowego... Co więcej - ani jednego człowieka, któryby kiedykolwiek w życiu go widział, nie mówiąc już o umiejętności posługiwania się nim. Liczebność ŻOB (według jej oficjalnych danych) wynosiła w momencie powstania 500 ludzi, ale według pó?niejszych wspomnień dowódców ŻOB - tylko 200-300 osób. Tymczasem liczba bojowników ŻZW na początku powstania doszła do 1500 ludzi (wg wspomnień kapitana Zajdlera i niektórych innych oficerów AK). Wpływał na to fakt, że ŻZW przyjmowała do swoich szeregów wszystkich chętnych, nie oglądając się na ich przynależność partyjną. Jedynie kierownictwo pozostało rewizjonistyczne. Wśród dowódców średniego szczebla znajdujemy członka Bundu, członka Arudat-Israel i komunistę. Do ŻZW przyłączały się na autonomicznych zasadach organizacja chasydów z Bracławia i lewicowo-socjalistyczna grupa Ryszarda Walewskiego, której ŻOB nie przyjął jako 'nie należącej do obozu syjonistycznego'. Komuniści i Bund również nie należeli do obozu syjonistycznego, ale ich z jakichś powodów do ŻOB przyjęto. (...) Dodajmy, że cyfra 1500 bojowników ŻZW nie obejmuje osób przyłączających się już w czasie trwania powstania. Ilu ich było - nikt nie wie".

Partyjny zaciąg lewicowców
W odróżnieniu od ŻZW ŻOB tworzona była na zasadach czysto partyjnych. Partie wchodzące do tej organizacji formowały własne kompanie. Było ich łącznie 22. Bund miał 4 kompanie, komuniści - 4, pozostałych 15 należało do obozu syjonistycznego. Bezpartyjnych do ŻOB nie przyjmowano. Nie było ich można przyjąć choćby z powodu braku broni. Z tych właśnie powodów liczebność ŻOB nie mogła wzrosnąć w trakcie samego powstania. Problem pogłębiał fakt, że ŻOB pryncypialnie orientowała się na ZSRS i poszukiwała łączności z podziemiem komunistycznym, licząc na jego pomoc. Oczekiwanej pomocy polscy komuniści w żadnym wypadku nie mogli okazać z powodu swojej słabości i małej liczby członków.
ŻZW próbował nawiązać współpracę z ŻOB. Prowadzone były rozmowy o zjednoczeniu, jednak lewicowi syjoniści kontynuowali przedwojenną linię bojkotu "faszystów-rewizjonistów". Nie bacząc na niepowodzenie prób zjednoczenia, osiągnięto porozumienie o współpracy. Terytorium getta podzielono na dwa okręgi wojskowe.
Każda organizacja odpowiadała za swój okręg. Prócz tego ŻZW przekazał ŻOB część broni: 50 pistoletów i kilkaset granatów, co stanowiło dużą część uzbrojenia ŻOB. "Zaryzykuję stwierdzeniem, że brak jedności odegrał pozytywną rolę. Gdyby powstaniem dowodziły gaduły z ŻOB, a właśnie do tego nieuchronnie doprowadziłoby zjednoczenie - osłabiłoby to tylko opór" - przekonuje Aleksander Swiszczew.

16 godzin żobowców
Autor nie pozostawia najmniejszych wątpliwości co do proporcjonalnie nikłego udziału ŻOB w powstaniu: "Natarcie Niemców na getto rozpoczęło się nad ranem 19 kwietnia 1943 r. Pierwsze uderzenie skierowali na pozycje ŻOB przy ulicach Nalewki i Zamenhofa. Bojownicy ŻOB stawiali opór przez 16 godzin, podpalili jeden czołg i wyeliminowali z walki kilkadziesiąt Niemców, po czym wycofali się. Na tym faktycznie wyczerpuje się udział ŻOB w powstaniu. Przyznać należy, że działały jeszcze rozproszone grupy ŻOB. 20 kwietnia stawiały one jeszcze opór w czasie likwidowania przez Niemców pojedynczych bunkrów. Jednak to, co można nazwać 'powstaniem w Getcie Warszawskim' w rzeczywistości trwało od 19 do 27 kwietnia. To nie z ŻOB walczyli Niemcy".

ŻZW pod polską i żydowską, ŻOB pod czerwoną flagą
Przerwawszy po 16 godzinach obronę ŻOB, Niemcy podeszli do placu Muranowskiego. Właśnie tu zawiązała się jedyna w czasie całego powstania długa walka pozycyjna. Plac był centrum okręgu ŻZW. W domu nr 7 znajdował się sztab główny ŻZW. Właśnie na placu Muranowskim, w domu nr 17, powiewały polska i żydowska flaga (jedyna flaga ŻOB zdobyta przez Niemców po zdobyciu bunkra Anielewicza miała kolor czerwony). Do piwnicy domu nr 7 prowadził tunel, przez który ŻZW przez cały czas otrzymywał z miasta broń i amunicję. Łącznie bojownicy ŻZW wykopali 6 tuneli w różnych częściach getta. Jeden z nich został przez Niemców odkryty jeszcze przed powstaniem. ŻOB nie miała ani jednego tunelu. Właśnie tą drogą w nocy z 18 na 19 kwietnia Józef Lejbski, związany z AK, dostarczył ciężki karabin maszynowy. Zainstalowany na strychu domu nr 17 CKM znacznie wzmocnił siły ŻZW. W walkach 19 kwietnia na placu Muranowskim Niemcy stracili jeszcze jeden czołg i ponad stu ludzi. Zdobyć pozycji ŻZW wówczas nie byli w stanie. Stało się to dopiero 22 kwietnia.
Kierujący pacyfikacją getta brigadenfßhrer SS Juergen von Stroop w więzieniu w rozmowach z Kazimierzem Moczarskim przyznał, że "problem flag miał wielkie znaczenie polityczne i moralne". Jednoczyły naród wokół prawowitego rządu, "ale szczególnie Polaków i Żydów". Nawet niemiecki zbrodniarz wiedział, że nie było to możliwe pod czerwoną flagą. Reichsfßhrer Himmler wrzeszczał do telefonu: "Stroop, musisz za wszelką cenę zwalić te dwie flagi!"[6]. Stroop dostał za pacyfikację getta Żelazny Krzyż I klasy...

Bohaterstwo sojuszników
Wydawało się wówczas, że powstanie zostało zdławione, ale 27 kwietnia z pomocą pospieszyły oddziały Armii Krajowej. Oddział majora Henryka Iwańskiego przeszedł przez tunel i rozpoczął walkę z Niemcami. Równocześnie na placu Muranowskim atakowali Niemców żołnierze ŻZW. Oba oddziały się połączyły. Stroop w swoim raporcie skierowanym do Krakowa tak opisał wspólną walkę ŻZW i AK: "Główna żydowska grupa bojowa, w której uczestniczą również polscy bandyci, wycofała się pierwszego albo drugiego dnia do miejsca zwanego placem Muranowskim. Tam została wzmocniona przez znaczną liczbę polskich bandytów. (...) Na dachu betonowego budynku zatknęli oni flagę żydowską i polską, jako znak wojny przeciwko nam"[7].
Części ŻZW Polacy zaproponowali wyjście z getta i przeprawienie się na "stronę aryjską". Jednak Dawid Apfelbaum odmówił pozostawienia getta, ponieważ nie miał łączności z wieloma grupami ŻZW znajdującymi się w innych miejscach. Wyszła jedynie niewielka część bojowników, 34 osoby, wynosząc wielu rannych. Odprowadzało ich wielu Żydów, którzy nie brali udziału w walkach. Polacy przez kilka godzin osłaniali ich ewakuację, ponosząc duże straty. Major Iwański został ranny, jego syn Roman i brat Edward zginęli. Niemcy stracili ponad stu ludzi i jeden czołg. W walkach 27 kwietnia ciężko ranny został Dawid Apfelbaum, który zmarł następnego dnia. 29 kwietnia pozostali bojownicy ŻZW, którzy do tego czasu stracili wszystkich swoich dowódców, opuścili getto przez tunel muranowski i zostali rozlokowani w lasku michalińskim. Na tym zasadnicze walki się zakończyły. Rozpoczęło się przeczesywanie getta i likwidowanie poszczególnych bunkrów.

Ostatnie dni powstania
Z raportu Stroopa: "Przebieg operacji 29.04.43. (...) Łącznie odkryto 36 bunkrów przeznaczonych do zamieszkania. Z tych i innych miejsc schronienia wyciągnięto 2359 Żydów, wśród nich 106 zginęło w walce (...). Siły: jak wczoraj, strat nie ma. Przebieg operacji 2.05.43. Znaleziono 27 bunkrów (...). Wśród rannych - 4 niemieckich policjantów, 4 polskich policjantów. 6.05.43 (...). Ranny został Unterscharfßhrer SS (...). Łącznie zlikwidowano 47 bunkrów, 2 ludzi z oddziału zaporowego zostało rannych".
Jak widzimy, w czasie likwidacji bunkrów (łącznie zniszczono ich 631) Niemcy ponieśli pewne straty. Ale te straty (106 Żydów zginęło w walce i ani jeden Niemiec nie został nawet ranny) są zupełnie nieporównywalne ze stratami z pierwszych dni. Ostatecznie powstanie zostało zdławione 5 czerwca, kiedy doszło do ostatniego starcia z Niemcami. Wszystko odbywało się na wspomnianym placu Muranowskim. Tym razem jednak walkę z Niemcami toczyła grupa Żydów ze świata przestępczego, niemająca związku z ŻZW czy ŻOB. W szczytowym momencie operacji poszukiwania i niszczenia bunkrów niewielka grupa bojowników ŻZW przeniknęła do getta ze strony aryjskiej i 5-6 maja wyprowadziła do miasta żydowskich cywilów. Osłaniając ich odwrót, 6 maja prawie wszyscy zginęli.

Ewakuacja ŻOB
Na początku maja kierownictwo ŻOB odkryło przejście przez kanalizację i opuściło getto. Być może uciekliby wcześniej, ale nie znali drogi, gdyż nie mieli własnych tuneli. Opuszczając getto, porzucili rozproszone grupy swoich bojowników znajdujących się w innych miejscach. Ze wspomnień jednego z członków kierownictwa ŻOB wynika, że odmówili przy tym zabrania ze sobą kilku cywilnych i bezpartyjnych Żydów, którzy prosili o pomoc.
Mordechaj Anielewicz odmówił ucieczki. 8 maja jego bunkier został otoczony przez Niemców. Anielewicz zastrzelił się razem ze swoimi bojownikami. Według niektórych, być może mniej wiarygodnych świadectw, Anielewicz zastrzelił się wcześniej, nim bunkier został otoczony przez Niemców.

Przewodził Apfelbaum, nie Anielewicz
"Jak wynika z przytoczonego materiału, podstawowej walki z Niemcami nie prowadzili 'pacyfiści' z ŻOB, a 'militaryści' z ŻZW. Spośród 1300 zabitych i rannych Niemców ŻOB zabiła ledwie ponad setkę. Zgodnie z tym, prawdziwym dowódcą powstania należy uznać nie Mordechaja Anielewicza, a porucznika Dawida Apfelbauma" [pośmiertnie awansowanego do stopnia majora WP - dop. WM] - uważa Swiszczew.
Cytowany żydowski publicysta zdecydowanie odrzuca oszczercze pomówienia Armii Krajowej o bezczynne przyglądanie się zagładzie getta: "Należy uznać za oszczercze twierdzenia dowódców ŻOB (a wszyscy oni oprócz Anielewicza przeżyli) i polskich komunistów o odmowie przez AK pomocy dla walczących w getcie. Oczywiście, półmilionowa Armia Krajowa mogłaby okazać większą pomoc, ale czy można ją za to winić?".

Komuniści sprzedali ŻOB
Niezwykle surowo Aleksander Swiszczew przedstawia rolę komunistów i położenie żobowców, którzy im zaufali: "Można zrozumieć zainteresowanie polskich komunistów w obrzucaniu błotem swoich politycznych przeciwników. Zrozumiała jest również obraza działaczy ŻOB. Ale jeśli kogoś można by obwiniać o 'sprzedanie' powstania w getcie, to akurat polskich komunistów. Przecież AK okazała dużą pomoc, niechby tylko 'swoim Żydom'. W tym czasie komuniści 'swoim Żydom' przysłali tylko 10 pistoletów. Wystarczyło Anielewiczowi, żeby się zastrzelić...".
Żydowski publicysta sugeruje wprost, że wydarcie z historii prawdy o walnym udziale przygotowanych do walki żołnierzy ŻZW odziera dzieje żydowskiego ruchu oporu z jego najbardziej chlubnych kart. Dlatego - jak przekonuje - "najwięcej beczek łgarstw rozlanych wokół powstania nie wyrażało się bynajmniej w powiększaniu roli 'swoich' i napadaniu na 'obcych'. Maruderstwo na wojnie to zwykła rzecz. Największą zgrozę wywołuje fakt, że to łgarstwo wykorzystywane jest dla rzucania kalumni na cały naród żydowski. Przecież cały naród żydowski szedł 'jak owce na rze?', a oto bohaterowie warszawskiego getta stawili opór!".

Wołanie o prawdę
W książce "Getto walczy", opublikowanej niedługo po wojnie, Edelman w ogóle nie wspomina ŻZW. Inny żobowiec, Icchak Cukierman, mówił lekceważąco o tej organizacji. Istnieją jednak świadectwa szeregowych członków ŻZW. Jeszcze w 1946 r. ukazała się niewielka broszura "Prawda o powstaniu w Getcie Warszawskim". Wydano niektóre wspomnienia członków ŻZW. W latach 60. posiadane materiały zebrano i usystematyzowano w książce Chaima Lazara-Litai pt. "Masada w Warszawie". Dodajmy jeszcze "Muranowską 7" Lazara, wydaną w 1966 r. Trzy lata wcześniej Dawid Wdowiński wydał w Nowym Jorku książkę "And we are not saved", w której wydawca przedstawił go jako jednego z przywódców powstania w warszawskim getcie. Warto też wspomnieć książkę Mariana Apfelbauma "Dwa sztandary. Rzecz o powstaniu w getcie warszawskim", której wartość starała się pomniejszyć Anka Grupińska w "Tygodniku Powszechnym" ("Zgubne szukanie (jedynej) prawdy historycznej", 29.06.2003). Chodziło o niebagatelną "zgubną" prawdę: Apfelbaum przypomniał m.in. rolę AK jako sojuszniczki żydowskich powstańców.

Bezmiar kłamstw czy przeszłości?
Nawet doktor Marek Edelman, jeden z żobowskich uczestników powstania, niegdyś nazywał żołnierzy ŻZW "faszystami". Przekonywał, że to ŻOB dowodziła powstaniem. Pó?niej w książce-wywiadzie "'Strażnik' Marek Edelman opowiada" starał się "zamulić" przeszłość. "Nie to ważne, kto i gdzie strzelał, jak i którędy przeskoczył. Nie chodzi mi o dawanie świadectwa żołnierskiej dzielności" - tłumaczył. Równie Edelman niechętnie odniósł się do faktów w rozmowie z Hanną Krall, gdy przyznał, że w powstaniu walczyło co najwyżej 200-220 bojowców z jego organizacji. "To nie ma znaczenia" - tłumaczył rosyjskiemu Żydowi Michaiłowi Rumerowi-Zarajewowi. "Wszystko jest niczym wobec bezmiaru przeszłości"[9].
Szczególnie prawda wydaje się nieważna dla niektórych żydowskich badaczy.

(Nie)sława żobowców i przedsiębiorstwo holokaust
Próby przypomnienia prawdziwej roli ŻZW podjął się Paweł Szapiro na łamach "Rzeczpospolitej" ("Żydowski Związek Wojskowy - biała plama historii", 5-6.07.2003 oraz tamże: "Historia nieznana. Żydowska Organizacja Bojowa, Żydowski Związek Wojskowy. Krótki kurs zapamiętywania i zapominania"). Szapiro bez ogródek pisze o niegodnej roli żobowskich propagandzistów, którzy na trupie ŻZW zbudowali własną legendę: "Aby dać się zapamiętać, a potem nie dać się zapomnieć, nie wystarczy posługiwać się karabinem, trzeba też imać się bez przerwy broni strategicznej: czcionki (...). Na przykład na wysłanej z kraju 'liście londyńskiej', zawierającej imiona żobowców zamordowanych w powstaniu w getcie, wpisano także nazwiska osób niemających z wydarzeniem nic wspólnego, ale bliskich politycznie. Rzekłbym, że dopisującemu pomógł nadmiar pamięci" - pisze Szapiro. Jego zdaniem, żobowcy stanowią jeden z filarów przedsiębiorstwa holokaust. Zderzenie z prawdą o głównym udziale w powstaniu ŻZW, który wspierała AK, z pewnością popsułoby interes ruchom roszczeniowym. Żądać odszkodowania od sojusznika nie wypada, ale od "polskiego antysemity" - dużo łatwiej...
"Sześćdziesiąt lat minęło od czasu wybuchu powstania w getcie warszawskim. Ponieważ przeszło ono do legendy - powinno zostać uwolnione od uprzedzeń politycznych i winno zostać opisane jak najbliżej rzeczywistego przebiegu wydarzeń. To jest dług, który jesteśmy winni bohaterom powstania" - ocenił Moshe Arens w "The Jerusalem Post", ubolewając nad tym, że polegli żołnierze ŻZW nie mogli napisać swojej historii. Jednak krew bohaterów okradzionych z chwały i pamięci nie przestaje napędzać trybów przemysłu holokaustu. Bezczelność przywódców Światowego Kongresu Żydów, którym potrzebny jest "polski współudział" w powstaniu obozu Auschwitz, jest tego najnowszym przypomnieniem. Są mocne przesłanki, że prawda o polsko-żydowskim braterstwie broni AK - ŻZW nie zostanie uwieczniona we współtworzonym m.in. za polskie pieniądze Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie, jeżeli wyra?nie nie zażąda tego strona polska.
Historyczne "zabójstwo" bohaterów polsko-żydowskiego braterstwa broni zadało głębokie i dotąd niezabli?nione rany pamięci obu narodów. Dopóki w imieniu rzeczywistych bohaterów getta wykrzykują uzurpatorzy ich chwały, domagając się dziesiątek miliardów dolarów tzw. odszkodowania, dopóty obraz Żyda w oczach Polaka - i odwrotnie - będzie wykrzywiony. Nie jest więc możliwa pełna normalizacja stosunków między naszymi narodami bez pamięci o pięknych kartach wspólnej historii i usunięcia wszelkich ognisk jej instrumentalizacji.
Waldemar Moszkowski

[1] Zob. http://www.shalomnewyork.com/authors/schwartz/warshaw.php .
[2] Zob. http://www.freeman.org/monline/may03/arens.htm.
[3] Rudi Assuntino, Wlodek Goldkorn, "Strażnik Marek Edelman opowiada", Wydawnictwo Znak, 1999.
[4] Tamże, s. 76-77.
[5] Tamże.
[6] Moshe Arens, The Changing Face Of Memory: Who Defended The Warsaw Ghetto?,
The Jerusalem Post, 23.04.2003.
[7] Tamże.
[8] Tamże.
[9] Zob. http://berkovich-zametki.com/Nomer32/Rumer1.htm.
[10] Zob. http://berkovich-zametki.com/Nomer32/Gorelik1.htm .
22 kwiecień 2006

przesłał Iwo Cyprian Pogonowski 

  

Archiwum

Kultowy ubaw po pachy
lipiec 9, 2008
Marek Jastrząb
Morderstwo Kennedy'ego w świetle propagandy rzeczywistych zabójców-podwójne dno skandalu
luty 7, 2008
Dawid Jakubowski
Przerazony stojąc na palcach
styczeń 6, 2007
Zygmunt Jan Prusiński
Wspólnicy gwałcicieli
czerwiec 7, 2008
PAP
Pruska Unia Europejska, PRUSKIE POWIERNICTWO - NSDAP XXI WIEKU Jerze Skoryna
grudzień 26, 2006
Jerzy Skoryna
Teraz kolej na ziemię rolną
luty 18, 2008
Artur Skoneczko
Odzyskanie niepodległość Polski i Polska dwudziestolecia
listopad 8, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
Przetargi o Zeznania w Sprawach Kryminalnych w USA
styczeń 31, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
W Sejmie wrze, rolnicy czekają PAP
grudzień 7, 2002
PAP
Manifest antykapitalistyczny
listopad 20, 2003
Adrian Dudkiewicz
Polska w łapach PiS, PO – USA-Izrael-UE(Niemcy)
sierpień 23, 2008
Dariusz Kosiur
Kłamstwo sto razy sprzedawane
Rabini i Bush
wrzesień 19, 2006
przysłał prof. Iwo Cyprian Pogonowski
Niebo błękitne nade mną ...
marzec 19, 2007
Artur Łoboda
Ocieplenie
październik 9, 2006
przesłał Iwo Cyprian Pogonowski
Zamiast do KRYMINAŁU - przybywa do Białego Domu
listopad 21, 2005
tadeusz
"Rywin nie może odmówić zeznań przed komisją"
styczeń 15, 2003
IAR
Dlaczego nacjonalizm?
lipiec 5, 2008
Dariusz Kosiur
Krwawa Pascha
październik 6, 2007
Izrael Szamir
Emisje w euro, frankach i jenach
grudzień 23, 2003
Katarzyna Siwek
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media