ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

Prof. Sucharit Bhakdi: wykład na temat szczepień  
 
Cała prawda o ataku z 11 września 
Jeden z filmów usułujących przedstawić prawdę i ataku z 11 września 2001 roku 
Zabójcze leki - prof. Stanisław Wiąckowski - 15.03.2017 
Zapis wykładu prof. Stanisława Wiąckowskiego omawiającego m.in. leki i ich składniki, które wbrew powszechnym opiniom nie leczą, a wręcz przyczyniają się wzrostu zgonów. Wiedza ta jest ukrywana przez koncerny farmaceutyczne, a nazwy leków zmieniane i dalej są dopuszczanie i promowane w sprzedaży mimo wiedzy, iż ich działanie jest zabójcze. 
Ekspert od COVID-u, okazał się być awatarem stworzonym przez Chińczyków  
 
Peruwianski sad uznal B. Gatesa G. Sorosa i Rokefelerow odpowiedzialnych za tworzenie "pandemii" COVID 19 
 
Szczepionka na covid ma służyć genetycznej mutacji ludzkości 
Dr. Andrew Kaufman Responds To Reuters Fact Check on COVID-19 Vaccine Genetically Modifying Humans
 
In the first interview the two discussed the coronavirus, they covered testing and they covered the vaccine. The video was quickly approaching 100k views but YouTube removed the video after only a couple days. This video will likely be taken down as well, because it does not conform to the establishment's narrative.

Not only did YouTube remove the previous video, Reuters, which is a massive international news publication that news sites from all over the world obtain their talking points from, published a fact checking report attempting to debunk Dr. Kaufman's claims that the new COVID-19 DNA vaccine would genetically modify humans. In this must see report, Dr Kaufman responds to the Reuters ‘fact checking’ report.
 
Przedsiębiorstwo holokaust 
Telewizyjny wywiad z Normanem Finkelsteinem 
Kto mordował w Katyniu 
Izraelska gazeta „Maariv” z 21 lipca 1971 r. wyjawia końcowy sekret katyńskiej masakry. 
Iwo Cyprian Pogonowski 
Notka wikipedii dotycząca osoby prof. Iwo Cypriana Pogonowskiego 
1984 
Podstawowa lektura dla młodych Polaków 
Po tych szczepionkach 12-15 letnie dzieci umierają na krwotoki mózgu, zawały serca, niewydolność serca 

 
 

 
Zdjęcia zawartości szczepionek na Covid-19 
 
Kowidowa żydokomuna szykuje sądy kiblowe 
Reżim kowidowy Morawieckiego zamierza wprowadzić "komisarzy politycznych" dla ścigania wolnego słowa. 
Los Angeles - piekło na ziemi 
Ubóstwo w Kalifornii. Zrujnowana gospodarka najbogatszej kiedyś części świata.
To czeka nas jutro.
 
PAKT WOJSKOWY POLSKA - IZRAEL.  
Ewa Jasiewicz,Yonatan Shapira na spotkaniu w Krakowie 22 czerwca 2010  
Szczepienia przeciw Covid prowadzą do uszkodzenia płuc 
 
Nowa książka Sucharita Bhakdiego - przedstawiona w rozmowie z Andreasem Sönnichsenem i Martinem Haditschem 
Profesor Sucharit Bhakdi i jego żona profesor Karina Reiss opublikowali bestseller „Corona False Alarm”. Istnieje wstępny fragment nowej książki zatytułowanej „Corona unmasked”, którą można bezpłatnie pobrać z Goldegg Verlag. W dyskusji wideo zorganizowanej przez RESPEKT PLUS z profesorami Andreasem Sönnichsenem i Martinem Haditschem, Bhakdi przedstawił rozdział o szczepieniach i ich konsekwencjach. Fragment nowej książki „Corona unmasked” jest dostępny do pobrania z Goldegg Verlag  
Na wzór hitlerowski 
Eksterminacja starszych osób w Niemczech.  
Hashtag COVID1984 
Szczególnie polecamy:
"Tłum uzbrojonych w miecze Sikhów atakuje policję w Nanded po tym, jak rząd zakazał publicznych procesji w związku z p(L)andemią. Tak się walczy o swoje prawa! "
 
Klimat i trop finansowy 
To właśnie mega-korporacje i mega-miliarderzy — (...) są głównymi zwolennikami “oddolnego” ruchu dekarbonizacji — od Szwecji przez Niemcy po USA i dalej. 
więcej ->

 
 

Czy Polska jest normalnym państwem?

Poniższy obszerny tekst wysłałem do Rzecznika Praw Obywatelskich, 1 maja 2004, czyli w dniu wejścia Polski do Unii. RPO po dłuższym czasie odpisał, że nie jest organizacyjnie przygotowany na reagowanie na listy przesyłane drogą internetową. Kilka dni temu media obśmiewały organizacje rządowe z tego powodu, przeoczyły jednak RPO...

************************************************************
Kolejna dewiacja mądrali III RP. Na początku lutego byłem na poczcie i zobaczyłem wielki, piękny, kolorowy plakat, który informował, że Poczta Polska wycofuje znaczki z kilku wybranych lat. Zaniemówiłem i sprawdziłem w internecie - Centrum Informacyjne. I o czymże tam czytamy? Otóż -
*Wycofujemy z obiegu pocztowego znaczki z lat 1995 -1999.
Poczta Polska z dniem 1 stycznia 2004 roku wycofa z obiegu pocztowego znaczki, których lista zamieszczona jest poniżej.
Tych znaczków nie można naklejać na listy i kartki pocztowe. Do dnia 31 marca 2004 roku wszystkie Urzędy Pocztowe będą wymieniały znaczki wycofane na aktualne.
Dokonując wymiany Klienci Poczty Polskiej mogą wskazać:
- nominały znaczków,
- emisje znaczków,
w granicach sumy nominałów znaczków zwracanych.
Znaczki przeznaczone do wymiany nie mogą być uszkodzone lub zabrudzone w stopniu utrudniającym rozpoznanie fałszerstwa lub skasowania. Poczta Polska wycofując z obiegu znaczki przewidziała 90-dniowy okres przejściowy. W tym czasie Klienci PP mogą dokonać wymiany znaczków w placówkach pocztowych. Gdyby jednak zdarzyło się, że Klient naklei znaczek na przesyłkę listową, zostanie ona potraktowana jako opłacona prawidłowo. Dotyczy to tych osób, do których informacja o wycofaniu znaczków z obiegu z różnych przyczyn nie dotarła (przebywali za granicą, w szpitalu, rzadko bywają w placówkach pocztowych, itp.).
Wycofane z obiegu znaczki mają wartość kolekcjonerską i są przedmiotem zbieractwa wchodzącego w zakres filatelistyki.
Szczegółowe informacje uzyskają Państwo w każdym urzędzie pocztowym.*

Czytam i oczom nie wierzę - jestem zdumiony bezmyślnością szefów Poczty Polskiej. Ktoś ambitny miał kompleksy - nic w życiu mądrego jeszcze nie wymyślił? A przed nim wymyślono już chyba wszystko - ząbki, gumowanie (klej), bloczki i arkusiki oraz ich numerowanie, trójkątny format, dziurki owalne, znaczki cięte, znaczki samoprzylepne, hologramy... Zatem ów mędrzec wstał lewą nogą i wpadł na rewelacyjny pomysł - otóż on zaproponuje wycofanie kilkudziesięciu znaczków z obiegu. Gdyby na taki pomysł wpadł stażysta, to by go wyśmiano i dłuższy czas nie dostałby awansu, zaś nam, Polakom, zaoszczędzono by kolejnej głupoty w III RP. Niestety, na nasze nieszczęście wymyślił to ktoś ważny, podwładni zapewne cichaczem postukali się w łepetyny a oficjalnie przyklasnęli - nareszcie szef wymyślił coś ciekawego. Tylu mamy wykształconych ludzi na wysokich pocztowych stołkach i o równie wysokich płacach. I co, nie było odważnego, który by powiedział - szefie, daj się Pan leczyć?
Czyżby znaczki utraciły zdolności przyklejania się po naślinieniu? Może tracą kolory pod wpływem światła? Nie wiadomo, wszak nominały na tych znaczkach są już nowe, po sławetnej denominacji. A może przechodzimy ze złotych na europy? Nie, to tylko pocztowym myślicielom odkleiły się opony (ale nie w drogich samochodach służbowych), a światło zaszkodziło komórkom (ale nie telefonicznym)...
Jakie koszty poniesie polskie społeczeństwo? Kolejna twórczość państwowych urzędasów? A zatem - koszty narad, raportów i typowania znaczków do unieważnienia, koszty emisji informacji (prasa, radio- i telestacje, pisma urzędowe, internet, piękne kolorowe plakaty w urzędach pocztowych). Zapewne wysokie wynagrodzenie za złożenie wniosku racjonalizatorskiego. Być może jakaś zaprzyja?niona spółka pobierze z kasy państwowej niezłą forsę za pilotowanie tej sprawy. Tysiące pań w okienkach będą wyjaśniać (nie mają innej roboty?) milionom Polaków (i paru cudzoziemcom) nieprzekonujące powody unieważnienia owych znaków opłaty pocztowej. A największe koszty poniosą sami nadawcy - każdy pewnie straci kilka złotych, ale to najmniejszy koszt. Największą stratą jest wtłoczenie do milionów polskich mózgów kolejnych bezsensownych zasad, które trzeba dosłyszeć albo przeczytać, wprowadzić na miękki dysk w szarych płatach, przejrzeć znaczki walające się w szufladzie, pudełku albo albumie oraz udać się na pocztę i dokonać wymiany. O tym, że od 1 stycznia 2004 wiele znaczków jest już trefnych, zdecydowana większość moich rozmówców nie wiedziała. Jakież to zamieszanie - pewnie połowa rodaków jeszcze nie wie, będą naklejać nawet za pół roku (któż patrzy na rok wydania znaczka, a kto porównuje z pocztowym plakatem?), poczta będzie zwracać listy do nadawcy. Bezmyślność czy sabotaż?! I to w kraju, w którym i bez tego głupota goni głupotę! Po co to wszystko? Co uczynić ze znalezionymi za parę lat opłaconymi a bezużytecznymi już znaczkami? Mają wartość filatelistyczną? A jeśli są bez kleju albo lekko uszkodzone? Ale Poczta Polska wzięła pieniądze za usługę i jej nie wykonała! Zatem kolejne zawłaszczenie prywatnej własności. I jeszcze żeby te "wygospodarowane oszczędności" zostały przeznaczone na szczytne cele...
Czy Poczta Polska może podać koszty i zalety tej decyzji? I takie głupoty dzieją się na oczach prezydenta RP, premiera, kilkuset posłów i senatorów! Tysiące prawników, także na wysokich posadach państwowych, patrzy na tę idiotyczną niefrasobliwość i co? Jedna więcej, jedna mniej nie czyni różnicy? Siedzą w ministerstwach, w Najwyższej Izbie Kontroli, trybunałach, sądach (wysokich oraz najwyższych instancji) i szeroko otwierają oczy tudzież szczęki im opadają ze zdumienia nad zwyrodnieniem mózgów pocztowych racjonalizatorów? Przecież Ojczyzna znowu przejdzie do historii głupoty urzędniczej! Już tak przywykliśmy do durnych wyczynów naszych prawodawców (posłowie i ministrowie wymyślają wszelakie kretynizmy), że jak ktoś wymyśli cokolwiek mniejszy idiotyzm, to niejako prześlizguje się on niezauważony - ludek oddycha z ulgą, że to tylko takie drobne głupstwo, a mogło być znacznie gorzej... Przecież gdyby głupota mogła latać, to bylibyśmy najwyżej położonym społeczeństwem! Kiedyś irytowały mnie dowcipy o nas, Polakach, bo uważałem je za zwykłe złośliwości. Jednak, jeśli zapomnę, to proszę przypomnieć - istotnie, rozumki naszych twórczych urzędasów są na tak wyrafinowanym poziomie, że całkowicie rozumiem cudzoziemców - mają niestety prawo kleić filiżanki z uchami wewnątrz naczyń jako symbol wynalazczości mianowanych a głupawych reprezentantów naszego narodu.
Jeśli inteligencję narodu mierzyć stanem umysłów jego elit, to trzeba przyznać, że jesteśmy narodem głupców! Niczego rozsądnego nie wymyślamy, a jedynie przelewamy z pustego w próżne. Aby wdrożyć ów pocztowy pomysł, społeczeństwo polskie poniesie trudne do obliczenia koszty - kilkadziesiąt milionów godzin straconych z życia. Ani złotówki zysku, żadnego dochodu narodowego, chyba że ktoś w urzędzie statystycznym bezsensownie zwiększy dochód doliczając koszty wydruku plakatów i inne wydatki zaksięgowane w dziale *wynalazczość*. Równie dobrze możemy bezmyślnie kopać doły i zasypywać je, księgując ową syzyfową pracę w rubryce *wytwórczość*...
I żeby tacy niedorajdzi a niedołędzy rządzili sobie we własnym folwarku - drukowali swoje znaczki, ustalali taryfy, obsługiwali chłopów pańszczy?nianych, to mogliby sobie unieważniać wybrane znaczki, wśród swoich lasów i pól. Ale tu chodzi o obszar 312 tys. km2 zamieszkały przez około czterdziestu milionów obywateli. Czy rzeczywiście zasłużyliśmy sobie na to, aby rządzili nami i decydowali o nas tępogłowi urzędasi a ekonomiczni bałwani? Zwykłe zera, skoro już tę charakterystyczną liczbę na osi liczbowej (ni to dodatnią, ni to ujemną) bezkarnie rozsławił sam premier III RP (ustępujący jutro a przechodzący do historii wraz z powiedzonkiem o rozpoznawaniu prawdziwego faceta po jego zakończeniu) w aferze poświęconej niejakiemu Lwowi.
Na czacie (wystarczy do wyszukiwarki wpisać kilka kolejnych słów poniższego cytatu), który odbył się 20 listopada 2003, na pytanie internauty - *Czy i gdzie można zakupić znaczki z serii wypuszczonych kilka lat temu?* odpowiedział sam dyrektor generalny Poczty Polskiej - *Znaczki wycofane z obiegu to znaczki produkowane przez nas przed 1995 rokiem. Jeżeli mamy je jeszcze w zapasie to można je zamówić i kupić bezpośrednio w Centrum Handlu i Poligrafii Poczty Polskiej w Warszawie lub za pośrednictwem każdego urzędu pocztowego w Polsce.* Ani słowem o zbliżającej się idiotycznej akcji wycofania znaczków. Na miesiąc przed jej wdrożeniem!!! Także nie wiedział, że zostanie zmieniona taryfa pocztowa. Ale za to wyjaśnił, że przetarg na skarpetki dla listonoszy jest niezbędny...
Ile rocznie zarabia stu najznamienitszych pocztowców III RP? Ile kosztuje utrzymanie ich gabinetów, samochodów i osób towarzyszących? I co my, listowi tudzież kartkowi pismacy, z tego mamy?
Na moje nie tyle wątpliwości, co wyra?ne pretensje skierowane do Departamentu Poczty Ministerstwa Infrastruktury, otrzymałem 10 lutego 2004 tyleż grzeczną co urągającą logice odpowied? dyrektora CZPP Biura Usług Pocztowych. Otóż - *Z chwilą wprowadzenia w naszym kraju waluty euro, Poczta Polska musi wycofać z obiegu pocztowego znaczki o nominałach wyrażonych w zł. Aby odbyło się to jak najniższym kosztem zarówno ze strony Klientów jak i Poczty Polskiej, taki proces powinien być rozłożony na etapy. Poczta Polska do wycofywania znaczków z lat 1995 - 1999 przygotowywała się od roku 2001, dokonując ich wyprzedaży. Poczta Polska nie posiada w zapasach magazynowych znaczków wycofanych z obiegu pocztowego. Natomiast naszym Klientom stworzono warunki do wymiany lub ewentualnego ich wykorzystania na przesyłkach listowych przez 90 dni od daty wejścia w życie zarządzeń. Nominały wycofywanych znaczków nie odpowiadają taryfie pocztowej. Jednocześnie informujemy, że Poczta Polska, podobnie jak było to w przypadku wycofywania znaczków pocztowych w związku z denominacja złotego, po upływie 90 dni, będzie rozpatrywać ewentualne wnioski o wymianę, w trybie indywidualnym.*
A zatem - Poczta Polska wyświadcza nieocenioną przysługę naszemu narodowi! Czy któryś z klientów narzekał, że posiadane przez niego znaczki nie odpowiadają taryfie? A jeśli tych znaczków jest istotnie niewiele w potencjalnym obiegu, to po co bicie tej całej piany? To może więcej jest "zakazanych" znaczków wydrukowanych na plakatach, ni?li może dostać się do obiegu? A co z dyrektorem wypowiadającym się na czacie u schyłku 2003 roku - nie wiedział o zbliżającej się akcji? Mamy pisać podania o wymianę znaczków? Mało to spraw mają Polacy do załatwiania i papierów do wypełniania, bo urzędasi na wszystko muszą mieć podkładki? Z tekstu wynika, że wycofywanie znaczków będzie kontynuowane, bo Polacy doznają szoku przechodząc gwałtownie na znaczki z europami? Czyli Poczta Polska podaje pomocną dłoń klientowi? Za parę miesięcy pocztowcy wycofają następne znaczki, wydrukują kolejne piękne a drogie plakaty, a nam wmówią, że to dla naszego dobra... No, ludzie - kogoś tu jednak trzeba skierować na badania psychiatryczne.
Na denominacji znaczków już kiedyś klienci stracili - wszak zapłacili za znaczek w starej walucie, czyli za usługę, ale takowej nie wykonano. Sam onegdaj otrzymałem zwrot z Warszawy listu, który wśród nowych znaczków miał naklejony znaczek za 1000 zł (nowych 10 groszy) po utracie wartości użytkowej. List dojechał z Gdyni do stolicy, urzędnik pocztowy tam go opatrzył stosowanym a pouczającym wyjaśnieniem (kilka ulic od adresata - pewnego ministerstwa), wrócił do Gdyni, listonosz musiał go jeszcze taszczyć do nadawcy i przypomnieć, że takich znaczków nie należy naklejać. A co by się stało, gdyby niemądra Poczta wykonała usługę, za którą dawno wzięła pieniądze? I teraz będzie powtórka z wątpliwej rozrywki - tysiące ludzi otrzyma z powrotem listy, inni będą przy okienkach zdzierać naklejone znaczki z kopert, jeszcze inni po prostu wyrzucą kilka znaczków do śmieci, bowiem kłopot z ich wymianą w urzędzie oraz krzywe dyskusje ze zmęczonym personelem w przydługiej kolejce niecierpliwych klientów czekających na załatwienie cokolwiek ważniejszych spraw, przekraczać będą granice zwykłej przyzwoitości.
Były śmiałe pomysły, aby na znaczkach nie widniała ich cena, ale krotność (liczby lub litery), ale coś nie wyszło - również są wycofywane.... Byłyby to "wieczne" znaczki (o stałej wartości usługi), czyli wystarczyłoby zmieniać ich kurs (jak za dolara albo europa, a kiedyś za żeton telefoniczny).
Redakcja *Faktu* z irytacją pisze 4 marca 2004 na swych łamach do siostrzanego zarządu Telekomunikacji Polskiej - *Do perfekcji opanowaliście sztukę rżnięcia głupa. Takie oskarżenia można wystosować do niemal wszystkich ważnych-niepoważnych urzędasów III RP!*
Mama pewnego dziennikarza *Dziennika Bałtyckiego* (2 kwietnia 2004) wysłała list po zmianie taryfy - *Mija czas. I oto w naszej skrzynce pojawia się list. Myślimy (oj, naiwni), że to odpowied? na ten przez nas wysłany. A tu siurpryza - wrócił nasz list z inskrypcją "Niedopłata 10 gr". A poniżej "kara 85 gr". Ukarano nas za niedopłatę. Ale komuż i gdzie trzeba ją uiścić? [...] Rozumują racjonalnie, gdybyśmy udali się na pocztę z zamiarem zapłacenia, okazalibyśmy się tak głupi, jak głupia Poczta Polska myślała, że jesteśmy. A przecież tak nisko się nie oceniamy.*
Także widać, że owej trójmiejskiej redakcji puściły nerwy, skoro obrażają szacowną instytucję... A o czymże pisze *Gazeta Wyborcza* (również 2 kwietnia 2004) w artykule *Tajemnicze pocztowozy?* Otóż - *Limuzyny dla dyrektorów Poczty. Dla swojej dyrekcji Poczta Polska wynajmuje dwie limuzyny. Za ile? Poczta "nie ma zwyczaju ujawniać warunków swoich kontraktów". Co najmniej jedna z tych limuzyn to wersja topowa". Takie auto może kosztować 200-250 tys. zł.*
Tak oto państwowi urzędnicy wydają pieniądze naklejaczy coraz droższych znaczków. A może tym geniuszom dać możliwość założenia prywatnego interesu? Może jakaś piekarnia, drukarnia, owczarnia? Niech pokażą co potrafią - włożą oszczędności rodziny w interes, wejdą na rynek, użerają się z konkurencją i... niech sobie kupują samochody, jakie tylko dusza zapragnie! Ale w uczciwej wytwórczości kokosów nie ma - nie będą je?dzić superwozami na prywatnej posadzie. A na państwowej mogą, bo frajerzy (cała Rzeczpospolita) składają się na dobrobyt pseudodziałaczy.
Oceniam ją jako jedną z najmniej odpowiedzialnych decyzji Państwa Polskiego! Dotyczy bodaj wszystkich Polaków a nic nie daje! Durniejszą (choć o mniejszym zasięgu) może być wypłacanie emerytury niejakiemu Morelowi, poszukiwanego listem gończym, zbrodniarzowi przeciwko narodowi polskiemu. Okazuje się, że polscy urzędowi niemrawi młoci nie mogą odkręcić sprawy. Dziesiątki uczciwych emerytów ma trudności z uzyskaniem świadczenia ostatnio emerytka nie dostała emerytury, bowiem zamiast Henryka wpisano Henryk), a jacyś polscy durnie wpłacają gościowi z zagranicy około tysiąca europów miesięcznie, z naszych podatków! Elegancko i nowocześnie - na konto. Aż wstyd być Polakiem! A wystarczyłoby (niby przez pomyłkę) zmienić jedną cyfrę w numerze konta, "pomylić się" przy nazwisku (choćby Morela zamiast Morel) i gościu musiałby się odwoływać albo i się pofatygować do swej poprzedniej (już... nieumiłowanej) ojczyzny, w ręce oczekującej ślepej a łajzowatej Temidy. Ale nie - nie znalazł się ani jeden sprawiedliwy wśród milionów. Obawiał się, że dostanie po premii za swój błąd? To dlaczego jest tak wiele błędów popełnianych wobec "zwykłych" emerytów i nikt nie ma za to nieprzyjemności?!

To może na uczelniach mamy mądrzejszych obywateli? Światłych, odważnych i uprzejmych a życzliwych studentów, którzy działają w organizacjach i śmielej patrzą we wspólną europejską przyszłość? I na nich należy patrzeć z nadzieją? Otóż nie! Jeśli student zachoruje i nie złoży w terminie podania o stypendium naukowe za poprzedni semestr, nie otrzyma należnych mu pieniędzy, które budżet państwa w swej hojności przeznaczył, o czym obwieścił całemu światu w swych dziennikach ustaw. Na nic odwołania - podobno polskie prawo nie przewiduje czegoś takiego jak udokumentowana choroba studenta. Durnowaci twórcy prawa (chyba posłowie) nie przewidzieli takich przypadków, zaś złośliwi a nieprzyja?ni tudzież tępi studenccy działacze nie wykazali zrozumienia powołując się na głupie przepisy. Ilu studentów rocznie nie otrzymuje takich nagród, bo natrafili na pacanów mieniących się inteligentami? A potem to już prosta droga - przejdą do pracy w administracji uczelnianej, branżowej, państwowej... Nie będą pracować w zawodzie - będą działaczami. A działacze, to mamy przykłady dnia codziennego - w większości to nieżyczliwi głąbi. Mam poważne wątpliwości, czy tacy sami matoli zajmują się przyznawaniem stypendiów w "starej" części Unii Europejskiej. Byłbym rad przeczytać, że tam także są bezrozumni barani. Przynajmniej byłaby jakaś mizerna, ale jednak, pociecha...
A co sądzi o tej sprawie NIK? 19 stycznia 2004 wysłałem do tej godnej instytucji pismo z prośbą o zbadanie owej sprawy. Jedynie potwierdzili odbiór pisma drogą elektroniczną. Pewnie maja ważniejsze sprawy. I nie dziwmy się - a to most stołeczny przepłacono, a to część autostrady oddano jedynie na papierze, a to bodaj najlepsza z polskich stoczni ni stąd ni zowąd ma 250 mln dolarów długów (ile musiałaby zbudować statków z przeciętnym zyskiem, aby wyjść na zero?). I nasz kraj, Polska, ma dogonić inne rozwinięte państwa Europy? Z taką przygłupawą a kombinatorską ekipą? Z ubolewaniem należy zauważyć, że im więcej uczelnie produkują (już chyba nie kształcą) ludzi z dyplomami, tym głupsze decyzje są podejmowane. Mamy parę razy więcej studentów niż kilka lat temu i cóż z tego wynika? Wyrzucone pieniądze - i społeczne i rodziców studentów.
Pewna telestacja pokazała kolejną tępotę naszych uczonych działaczy z podupadających PKP. Otóż trzeba w kolejce odstać, aby kupić bilet za zero złotych plus VAT liczony od tej niezwykłej liczby. Bo nie potrafią załatwić tego problemu w inny sposób. Tępogłowi myśliciele (wszyscy chyba po studiach i pewnie kilku doktorów by się znalazło) z Trójmiasta debatują latami na temat wspólnego biletu komunikacji miejskiej dla kilku środków transportu w aspekcie przesiadek. Ile już było narad, ileż pomysłów. I nic.
Mędrcy z Gdyni wymyślili, że nie będzie ulgowych (dla uczniów i studentów) biletów dekadowych - jedynie normalne. Taki mieli kaprys. Ich trolejbusy, ich bilety - mogą wymyślać co im wpadnie do łepetyn.
Kiedyś posiadacze zwykłych biletów miesięcznych mogli dopłacać do jednorazowych przejazdów autobusami specjalnych linii. No, ale nie po to ludziska studiowali latami ekonomię i logikę, aby po komunie było po staremu. I miejscy a miejscowi geniusze wymyślili - należy kupować cały bilet mimo posiadania miesięcznego biletu. Logika? A co to takiego? W innych miastach mają bilety wszelkich typów, no ale Gdynia zawsze chciała uchodzić za nowocześniejsze i najbardziej europejskie miasto w Polsce, to i musi się jakoś wyróżniać...
Zapewne owi wymyślający Gdynianie (bo tak należałoby pisać nazwy mieszkańców miejscowości, ale ortodoksi z RJP nie mogą zdecydować się na tę rozsądną regułę) mają kompleksy.
Czy nasz naród istotnie zasłużył sobie na to, aby za ważne i mniej istotne sprawy, odpowiadali ludzie niekompetentni i bezmyślni? Idioci, których nie nasłali ani Rosjanie, ani Amerykanie, ale sami takich sobie wykształciliśmy i... wybraliśmy?
Błądzenie i mylenie się jest rzeczą ludzką. Każdy z nas popełnił w życiu jakąś głupotę. I popełnia, i popełni. Wstyd nam często przed rodziną, znajomymi, a głównie przed samym sobą. Czyli wszyscy bywamy nieudacznikami. Jeśli jednak osoby odcedzone ze zwykłej tłuszczy, popełniają głupstwa, nikt im nie zwraca uwagi na ich idiotyzmy, nikt nie piętnuje, a wielu im przyklaskuje, to mamy do czynienia z upadkiem inteligencji całego narodu. Z nas po prostu się śmieje świat. Tam także urzędnicy popełniają błędy, jednak dość szybko znajdują się krytycy, którzy obśmiewają pomysłodawców powodując wyprostowanie prawnych dziwolągów.
Z jednej strony złodzieje, z drugiej - kretyni. O jednych media donoszą, że wyprowadzają środki finansowe (kradną już tylko bodaj kieszonkowcy). O drugich także głośno, ale nikt ich nie nazywa wprost po imieniu. Bo co? Nieelegancko? Pozwą do sądu? A tam to niby co? Kwiat uczciwości, kompetencji i bystrego (dwojga znaczeń) działania? Nie ma tygodnia, aby media nie podawały paru przykładów na głupotę aparatczyków ślepej Temidy. Łapownictwo,grylowanie z półświatkiem latem, koktajlowanie z nim w sylwestra. Oto tuż przed wejściem do UE, 27 kwietnia 2004, *Dziennik Bałtycki* donosi w sprawie kreatora pomroczności jasnej - *Gdański adwokat został ukarany upomnieniem przez Sąd Dyscyplinarny Izby Adwokackiej w Bydgoszczy. To najniższa z możliwych kar - Społeczna szkodliwość czynu nie była znaczna - brzmi uzasadnienie. Mecenas został przyłapany na je?dzie po pijanemu w 2003 r. Miał 2,1 promila alkoholu.*
Twórcy i strażnicy prawa zamiast świecić przykładem dla mniej wytwornej reszty społeczeństwa, kompromitują ideę prawa! Obalono żelazną kurtynę, ale bezczelni tudzież niemrawi kauzyperdzi bez ustanku naigrywają się z polskiego społeczeństwa ośmieszając Temidę. I my, Naród Polski, wchodzimy do UE z takimi prawnikami? Skandal!
12 lutego 2004 *Fakt* w dziale *List od redakcji* (o wyroku skazującym dziennikarza na 3 miesiące więzienia) czytamy - *Powie Pan oczywiście, że wszystko jest zgodne z przepisami i że tak wydanego wyroku nie powinno się krytykować. A czemu nie, jeśli jest głupi, skandaliczny i wołający o pomstę do nieba? Pana przełożony powiada, że sąd musi wykonywać wyroki, aby nie ośmieszać wymiaru sprawiedliwości. Panie sędzio, wymiaru sprawiedliwości już ośmieszać nie trzeba. Sam się ośmiesza - takimi lud?mi jak Pan i takimi wyrokami jak ten na dziennikarza z Polic.*

Idiotyzmami media obdarzają nas codziennie. 24 lutego 2004 pokazano kolejne przykłady urągające rozsądkowi - urzędniczy patałasi wysyłają obywatelom listami poleconymi o wartości kilku złotych, przypomnienia o zaległościach finansowych w rodzaju programu dla dzieci - *5, 10, 15* (ale groszy!). Czyżby miłe wspomnienia ulubionego programu z dziecięcych lat? Pewien obywatel po raz kolejny otrzymał wezwanie do zapłaty zera złotych... Małokalibrowi gminni działacze wskazują na prawo obowiązujące w Polsce. Pewnie mają rację - sejmowi niezguli przez nieuwagę (mimo że od lat trąbi się o podobnych sprawach) zapomnieli dodać do swych mądrych prawideł jednego zdania - jeśli powinności obywatela są pomijalne wobec kosztów zawiadomienia, należy odstąpić od ich egzekwowania. Palanci kontra petenci?
Przy okazji - jak nasi reprezentanci Narodu mają pracować wydajnie, skoro podczas transmisji z obrad, ich niemal nie ma na sali, prowadzą dyskusje (także telefonicznie), czytają prasę, nie słuchają, kiedy do nich przemawiają koledzy, no i - nowa specjalność - dwuręcznie głosują. Zajmują się własnymi sprawami i interesami.
23 kwietnia *Fakt* zacytował list czytelniczki oburzającej się na naszych decydentów - *Tymczasem rząd przyznał 6 mln zł na wyjazdy zagraniczne posłów. Czy wreszcie ktoś zainteresuje się tą największą bandą nierobów żerujących na krzywdzie ludzkiej?*
Wokół budynku Sejmu powinien załopotać (ze wstydem) transparent - *Nieprzyjazne Państwo nie może liczyć na lojalność Obywatela.*
Czy komuś tam, na górze, jeszcze zależy na Polsce? Znakomitej większości zależy tylko i wyłącznie na kasie, i to swojej!
Pewien gościu oskarżony o zabójstwo policjanta został postrzelony przez innego stróża porządku publicznego. Ponieważ przestępcy mają niezwykły zwyczaj złośliwego bojkotowania instytucji ubezpieczeniowych (pewnie są przesądni i nie chcą prowokować losu), szpital zajął się leczeniem tego wątpliwego dżentelmena. Jednak dyrekcja owego szpitala zbyt dosłownie wzięła sobie do serca procedury finansowe swej działalności w nowych warunkach systemu zdrowotnego - wystawiła rachunki na 80 tys. zł i w bezlitosny sposób testuje kretyńskie procedury obowiązujące w III RP - wszyscy kontrahenci zaklinają się, że to nie oni powinni płacić za leczenie. A przecież nie oni są winni i nie oni powinni się tłumaczyć.
Jeśli w programie komputerowym zaistnieje błąd w którejkolwiek linii, to wchodząc w tę linię, program jest zablokowany pokazując "error". I nie ruszy. Tutaj lekarze (a nie komputery) przełamali proceduralne uchybienie, ratując życie człowieka i należy naprawić ten błąd. A kto ma to zrobić? Mam nadzieję, że najważniejsze instytucje z branży zdrowotnej nie otrzymali certyfikatu ISO.
Winę ponosi nasz tyleż dzielny co nieodpowiedzialny aparat władzy, zasobny w tak inteligentnych przywódców Narodu, że od ich durnoty aż wszyscy telewidzowie rumienią się z zażenowania. Ostatnia wielka wpadka, tuż przed wejściem do Unii - afera z biopaliwami. A iluż to mamy absolwentów renomowanych krajowych uczelni, iluż stypendystów zagranicznych, iluż wykładowców? Ale jak mają cos zrobić dla Ojczyzny solidnie i przyja?nie, to schrzanią - popaprańcy. No, ale jeśli muszą dorabiać na kilka etatów, to jak mają skupić się na najważniejszym zadaniu - kierowaniu Państwem? Skoro Polska jest statkiem na Morzu Europy, to kapitanami są nasi jaśnie panujący posłowie, senatorowie, rząd i prezydent RP. I oni są winni, jeśli statek wejdzie na mieliznę. Pracownik zatrudniany w renomowanej firmie ma zakaz dorabiania w innych instytucjach. Ale nasi bonzowie nie uważają się za pracowników renomowanego państwa, skoro dorabiają w innych miejscach. Superminister wykłada swe genialne spostrzeżenia studentom, którzy gromadnie uczestniczą w zajęciach, bowiem w ten sposób najłatwiej rozpocząć karierę (interpretacja mediów). Im mądrzejsze teorie, tym gospodarka w podlejszej kondycji. Skoro taki genialny, to niech we?mie lichwiarski kredyt i poprowadzi jakąś działalność gospodarczą, ale konkretną - w rolnictwie, budownictwie, przetwórstwie; bez znajomków i omijania prawa. Ale wybrańcy Narodu zajmują się handlem nieruchomościami, fundacjami, ubezpieczeniami oraz ciężko pracują w radach nadzorczych. A do konkretnej roboty są robole. Oni zmagają się z konkurencją, przelicznikami dewizowymi i bezrobociem. Oni robią COŚ konkretnego, co pozwala temu Narodowi na egzystencję. I mają za to1-2 europy za godzinę oraz widmo gro?by, że jeśli będą marudzić, to za bramą czekają jeszcze mniej wybredni a bardziej zdesperowani.
Taki jeden przeciętny robotnik przez całe swe koślawe życie daje temu krajowi więcej, niż kilku wysoko kształconych cwaniaków razem wziętych, którzy idąc do pracy myślą - ile by tu jeszcze wyciągnąć z padającej firmy dla siebie i dla swych znajomków!
Starzy lewicowi działacze? Zapisywali się do ZMS i PZPR głosząc uczciwość i poszanowanie wobec ludzi pracy. Było to całkiem niedawno. Urządzili się na bazie marksistowskiej ideologii - obejmowali stanowiska i dostawali mieszkania oraz samochody i paszporty. Obalenie poprzedniego systemu wykorzystali do robienia interesów pod burżuazyjnymi liberalnymi hasłami. Nie wstyd im? Nie czytają swych przemówień z masówek sprzed lat? Jak można zmienić swe przekonania w kilka lat? Dla szmalu, jak widać, wszystko można! Do nich dołączyli działacze "Solidarności" - na karku robotników wjechali w świat dobrobytu wyrywając z Rzeczpospolitej niemałe ochłapy naszej wspólnej własności. Dogadali się ze sobą i szarpią Ją bez żenady. Mogą oni jeszcze patrzeć w lustra?
W prawie funkcjonuje pojęcie domniemanej niewinności. Proponuję wprowadzić (a wobec każdego urzędnika zastosować) pojęcie domniemanej głupoty - każda urzędnicza decyzja powinna być oceniana poprzez pryzmat owego proponowanego pojęcia. Obalono władzę proletariatu, przegoniono obce wojska, rozkradziono Ojczyznę, ale klasa urzędników obrasta w piórka. Nikt nie nawołuje - urzędasi wszystkich krajów, łączcie się! Oni i bez tego są najszybciej rozrastającą się klasą w Europie, ale dająca najmniejszy wkład w dochód narodowy. Dzisiaj najważniejszym towarem jest informacja - urzędnicy mają najszybszy dostęp do tego towaru. Dzięki sprytowi oraz wykorzystaniu napływających danych, także dzięki umiejętnemu omijaniu prawa, grabią w swoją stronę bez opamiętania - im wyżej stoją w hierarchii, tym więcej.

Na pocieszenie, wszystkim polskim rozsądnym urzędnikom oraz głupawym urzędasom wymienionej narodowości, dedykuję idiotyzm kulturalnego świata zachodniego - *42-letni Armin Meiwes, który zabił i zjadł berlińskiego inżyniera, otrzymuje propozycje sprzedaży praw autorskich do swej makabrycznej historii.*
Coś nieprawdopodobnego - zboczeniec i morderca (informatyk...) pożarł był swego internetowego kolegę (za jego przyzwoleniem!), czym wprawił w osłupienie cywilizowane społeczeństwa Zachodu, zaś niemieckie prawo miało czkawkę nie tyle po ludzinie, ile wobec prawniczego kłopotu - nie mają w kodeksie kanibalizmu jako przestępstwa... Ten kulturalny (przez tysiące lat, z małymi wyjątkami) naród, nie uwzględnił wzajemnego pożerania się, w szczególności za zgodą nie tylko kata, ale i ofiary. Gdyby stało się to w Polsce albo w Transylwanii, czyli w przekonaniu zachodnich Europejczyków, na terenach o niższym poziomie cywilizacji, to przyjęto by to koszmarne dziwactwo bez większego zdumienia, raczej owi współobywatele UE ugruntowaliby się w pewnych swoich zapatrywaniach...
Ale to jeszcze mało - teraz proponują owemu dewiantowi sławę i pieniądze za twórczość artystyczną. To, że zwariowani kapitaliści chcą zarobić na filmach o zboczu, to jeszcze można jakoś zrozumieć, wszak większość ogłupiałego konsumpcyjnego społeczeństwa uwielbia oglądać filmy o zwyrodnialcach (a jak już taki film obejrzymy, to następnych kilku maniaków podejmie się udowodnić, że jednak można ludzkość jeszcze czymś obrzydliwszym zaskoczyć). Ale dlaczego owi nawiedzeni a przesadnie uczciwi (sic!) burżuje chcą płacić potworowi jakieś pieniądze? Przecież to absurd - za zbrodnię otrzymał karę więzienia, ale za prawa autorskie (!) ma dostać fortunę? I co - wskazać następnym degeneratom drogę do zbrodni i sławy? W nowoczesnym kodeksie Unii Europejskiej należy wyeliminować pojęcie praw autorskich przysługujących mordercom i ich rodzinom za ohydne scenariusze powstałe na podstawie działań owych zbrodniarzy. A gdyby tak ocalali Żydzi, reżyserujący film, zapłacili Hitlerowi za jego prawa autorskie do pamiętników, w których onże analizowałby Holocaust, bo stawialiby zysk ponad cześć i pamięć?!
I to jest moralność? Co na to wierzący i ateiści? Biegli specjaliści potwierdzili, że kanibal jest w pełni zdrowia psychicznego. No to pewnie my i ten cały komercyjny świat jest nienormalny?!
Mam nadzieję, że RPO, rozsądni twórcy polskiego prawa oraz nasi przedstawiciele w UE - pozbawią możliwości egzekwowania praw autorskich przez przestępcę skazanego prawomocnym wyrokiem sądowym oraz przez jego rodzinę - tak w Polsce, jak i w całej Unii Europejskiej.

Stawiani za wzór Amerykanie mają także jakiegoś pacana za burmistrza. Doszukał się, że tamtejsza konstytucja nie ogranicza pojęcia "małżeństwo" do dwojga różnoimiennych płci. Zapewne ci, którzy pisali ów szczytny dokument, teraz przewracają się w grobie, słuchając nowatorskiej interpretacji - nie uściślili czegoś w tej sprawie, bo im się w głowach nie mieściło inne podejście do zagadnienia. I taki urzędas zamiast zwrócić się z prośbą do sądu o właściwą wykładnię, sam podejmuje nowatorskie decyzje. A jeśli konstytucja nic nie ma do nekrofilów tudzież narkomanów???
Zatem - niech to będzie pociechą dla naszych urzędniczych partaczy - zagraniczni urzędasi także bywają kretynami...

Każdy urzędnik odpowiada sobie na pytanie - czy można wydawać decyzje mądrzejsze a przychylniejsze dla obywateli? I każdy wie - dopóki obywatel zabiega o jego przychylność, to go poważa i szanuje. Z chwilą nazbyt częstego przyznawania racji obywatelowi - ranga wydającego decyzje spada wespół z niezbędną liczbą zatrudnianych pracowników urzędów. I tak jest od wieków - wszystkim decydentom zależy na wzroście autorytetu, a ten wymaga coraz większej liczby urzędników. Każdy nowy rząd obiecuje ograniczenia w zatrudnieniu urzędników - jest to żelazny postulat przed wyborami. Ale po wyborach maleje zatrudnienie robotników i rolników, a wzrasta liczba... urzędasów. Może roczniki statystyczne wprowadzą kolejny wska?nik - dochód narodowy przypadający na jednego urzędnika? W przeurzędniczonym kraju o niższej produkcji, ów wska?nik może niebezpiecznie zbliżać się do matematycznego dna...
Już czas zająć się głupotami popełnianymi przez polskich urzedasów maści wszelakiej. Będzie to jednak bardzo trudne, bowiem w każdym z nas drzemie choćby cząstka urzędowego przemądrzałego bałwana i zapewne dlatego tak trudno walczyć z tym zjawiskiem.
Niedawno obchodziliśmy dzień poświęcony depresjom. Ciekawe, czy można byłoby pozwać III RP o zadośćuczynienie stratom moralnym spowodowanym przez nieudaczników-urzędników, którzy tworząc i interpretując idiotyczne przepisy narażają zwykłych obywateli na rozstrój nerwowy? Być może znajdzie się prawnik, który zajmie się pierwszą sprawą tego rodzaju...

Należy wprowadzić definicję nieodpowiedzialnego urzędnika, zwanego potocznie idiotą (o właściwe słownictwo niech już zadbają nobliwi prawnicy). Jeśli urzędnik podejmuje decyzję na podstawie przepisu, który posiada wady prawne (np. nie przewidziano pewnych oczywistych przypadków losowych) i nie zgłasza owej wady do prawodawcy albo interpretuje przepisy w sposób złośliwy lub tylko nieprzyjazny wobec petenta, to taki urzędnik powinien być określony mianem urzędasa z wpisaniem do akt oraz częściowym pokryciem kosztów, które poniósł petent (resztę pokryje instytucja zatrudniająca takiego urzędasa). Oczywiście - po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego, zgodnie z prawem, byle błyskawicznie.
Proszę o przeanalizowanie powyższych pretensji, owszem - pisanych ostrym piórem, ale czyż Rzecznika Praw Obywatelskich, choćby jak przeciętnego obywatela, nie irytuje głupota naszych urzędników?
Czy łudzę się, że RPO zajmie się opisanymi sprawami? Wszędzie są urzędnicy, także w Biurze RPO, zatem wierzę jak w każdego przeciętnego polskiego urzędnika - ni mniej ni więcej, zwłaszcza, że odpowiedzi otrzymywane w poprzednio poruszanych sprawach były z reguły tyle zagmatwane i ulizane, ile niezałatwiające konkretnego problemu. Za "kapitału" jest jak za "socjału" - urzędnicy są ponadczasową superklasą. A niby czego oczekiwać od dniówkowego pracownika, który boryka się z dniem codziennym, ma tuzinkowe problemy, jest zawalony mniej lub bardziej agresywnymi sprawami, z których każda jest najważniejsza dla monitującego, zaś niewiele warta dla czytającego? Robota, jak każda inna, czyli - jeśli media się zainteresują, to i zapał do roboty będzie większy.
Prawdopodobnie RPO nie nadąża za postępem technicznym - nie są potwierdzane odbiory listów wysyłanych drogą elektroniczną. Zbyt mała obsada, czy chęci do roboty nieszczere? Po wejściu do UE poziom i tego Urzędu powinien spełniać normy europejskie...


Z poważaniem Mirosław Naleziński

PS Pozwoliłem sobie poeksperymentować, w szczególności z rodzajem męskoosobowym. Ewentualnie wysnuty związek z uwagą o depresji należy uznać raczej za przypadkowy...

************************************************************
Wysłano 1 maja 2004 do Rzecznika Praw Obywatelskich i kilkunastu redakcji. Nikt nie odpisał.
19 grudzień 2004

Mirosław Naleziński 

  

Archiwum

Gra Polskim Pionkiem Na Szachownicy Światowej
marzec 7, 2009
Iwo Cyprian Pogonowski
Pomóżcie znale?ć pieniądze
czerwiec 13, 2008
PAP
Teraz wszyscy posłowie chcą zaostrzenia kar
wrzesień 12, 2002
zaprasza.net
SOBCZAK i SZPAK - Protest
czerwiec 6, 2004
angora.pl
POLSKA - UNIA 21
listopad 24, 2002
Prof. Jerzy Nowak
Plac i słońce
styczeń 14, 2006
Mirosław Naleziński, Gdynia
Fundamentaliści protestancy w USA
wrzesień 24, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
"Jedynie słuszna" interpretacja antysemityzmu
styczeń 25, 2004
List Otwarty do Władz Najwyższych Rzeczypospolitej na okoliczność XV Rocznicy Śmierci Michała Tadeusza Falzmanna
lipiec 13, 2006
prawica.net
Wygra czy przegra, Ron Paul wskazal nam droge do zwyciestwa
marzec 11, 2008
uleczka
Iluzja równości w Kościele
styczeń 8, 2007
Jan Wieczorek
Bambusowe życie
marzec 19, 2008
Marek Jastrząb
100 lat - nowy wiek emerytalny!
lipiec 23, 2006
Mirosław Naleziński, Gdynia
Gówno zawsze wypływa na wierzch
styczeń 21, 2006
PAP
Miller żegna stary rok manifestując lekceważenie społeczeństwa Polskiego
grudzień 31, 2002
Artur Łoboda / PAP
Powrót Ligi
grudzień 12, 2002
http://haggard.w.interia.pl/liga.html
Znawca dziewiąty
sierpień 19, 2002
IAR
Żydowska Agencja JTA: Polska jednym z największych przyjaciół Izraela
październik 5, 2006
Mgr inż. Józef Bizoń
"Dewaluacja"
czerwiec 28, 2005
piotr gilek
Próba rozmycia odpowiedzialnosci - czyli "doradcy prywatyzacji"
styczeń 30, 2003
zaprasza.net
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media