ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

Czy celem szczepień jest unicestwienie USA? 
“To, czego KPCh pragnie najbardziej, to aby amerykańscy żołnierze zostali zaszczepieni...
Po zaszczepieniu wojsk amerykańskich, mówię wam, szczepienie przeciwko wirusowi KPCh będzie w znacznym stopniu bliska końca”. 
NIEMIECKI LEKARZ OPOWIADA CIEKAWOSTKI (DNI ŚFIRUSA 4) 
 
WHO: Poprzez zdrowie publiczne do globalnej dyktatury 
Traktat WHO oraz poprawki do Międzynarodowych Przepisów Zdrowotnych to bezpośredni atak globalistów na demokratyczne, suwerenne narody świata (chociaż już wiemy, że tak naprawdę ani one „demokratyczne”, ani „suwerenne”) w celu ustanowienia sanitarnej dyktatury WHO pod pretekstem walki z niekończącymi się pandemiami (a według nowej, zmienionej niedawno przez WHO definicji „pandemii”, pandemią może być dosłownie wszystko - może być „pandemia otyłości”, „pandemia depresji”, „pandemia kataru”, "pandemia alergii", itd.) 
Ujawnienie globalnej gospodarki ludobójstwa w Gazie 
W raporcie oskarża ponad 60 korporacji o „podtrzymywanie i czerpanie zysków z izraelskiej okupacji, apartheidu i ludobójstwa”.
Do tych firm należą między innymi Google, Amazon, Hyundai, Booking.com i bank Barclays. 
Żadna ze 137. instytucji naukowych badających kowida - nie wyizolowała, w czystej postaci SARS-COV-2. NIGDY! 
 
Tego nie pokażą w żadnym medium głównego ścieku 
Śmiertelny atak! Iran wystrzeliwuje przerażające rakiety - Israel Emergency
 
TO POWINIEN KAŻDY OBEJRZEĆ! 
David Martin - Wystąpienie w Parlamencie Europejskim na III Międzynarodowym Szczycie Covid  
Powstało Polskie Stowarzyszenie niezależnych lekarzy i naukowców 

 
Nanotechnologia w szczepionkach 
PIĄTA KOLUMNA - SPRAWOZDANIE Z PRAC NAD ANALIZĄ ZAWARTOŚCI I DZIAŁANIA "SZCZEPIONEK" NA COVID 
Egzekucja nad dr.Ratkowską wstrzymana 
Patologia w środowisku medycznym 
We Włoszech nadal zabija się ludzi respiratorami i propofolem… 
Od tych morderstw pod respiratorami rozpoczęto pseudo-pandemię  
1984 
Podstawowa lektura dla młodych Polaków 
Niemiecki agent na czele Instytutu Pileckiego 
 
FILM, KTÓREGO IZRAEL NIE CHCE, ŻEBYŚ OGLĄDAŁ 
 
Szczepionkowy stan wojenny w Nowym Jorku 
Nowy Jork inicjuje wprowadzenie medycznego stanu wojennego z użyciem oddziałów wojska, aby przejąć szpitale, z których niezaszczepieni pracownicy służby zdrowia są masowo zwalniani 
Cała prawda o World Trade Center 
Filmik dokumentalny przedstawiający wydarzenia z 11 września 2001 roku. 
Konzentrationslager Fuehrer  
Niemcy - obóz koncentracyjny dla niewierzących w wirusa 
"Pytam w imieniu zdezorientowanych".  
"Pytam w imieniu zdezorientowanych". List prof. Rutkowskiego do ministra zdrowia 
Po wykrwawieniu starego Hegemona, Syjon sprzymierzył się z Chinami 
 
Naczelna Izba lekarska współpracuje z duchami zmarłych lekarzy  
Bezczelność kowidowców przekroczyła wszelkie granice. Powołują się na autorytet zmarłych lekarzy, by ścigać uczciwych lekarzy.  
więcej ->

 
 

Siekanie rencistów


Polski kapitalizm ma nowego wroga.
Po ściągnięciu milionów obywateli w sferę niebytu ekonomicznego i zamianie tych, którzy jeszcze coś mają, w zastraszone bydło robocze, nadszedł czas, aby dokopać ludziom otrzymującym świadczenia z racji trwałej choroby. Najnowszy zbawca narodu, superminister Hausner zapowiada dokładną weryfikację rencistów, tak, aby dzięki zmniejszeniu ich liczby zmniejszyć deficyt budżetowy. Po tym, jak część z nich trafi na bezrobocie, finanse państwa będą mniej denerwować handlarzy walutą, bankierów i spekulantów giełdowych - o resztę niech się martwią zainteresowani.

W miarę, jak rządząca koalicja SLD-UP zaczyna powoli dorównywać w korupcji, absurdalnym zarządzaniu i zachłanności materialnej swoim niesławnym poprzednikom, widać też jej coraz szybsze skręcanie w prawo w polityce społecznej i gospodarczej. Ekipa Millera zdając sobie sprawę, iż kolejne afery i nadużycia z udziałem postkomunistów podkopały zaufanie społeczne dla całej tej formacji, wyra?nie postanowiła oprzeć swoją przyszłość na sympatii biznesu, nawet jeżeli oznaczać by to miało odarcie z lewicowego przebrania.

Zaczęło się od mocnej dawki liberalnego populizmu - sugerowania przez Kanclerza i jego najbliższe grono, że oto poważnie bierze się pod uwagę wprowadzenie podatku liniowego. Tego ekonomicznego samobója rząd sobie jednak nie strzelił - elitę postkomunistów stanowią starzy wyjadacze, którzy zależnie od sytuacji posługują się na przemian prawicową i lewicową demagogią, a w postępowaniu reprezentują zbyt wielki pragmatyzm, aby z powodu jakiejkolwiek ideologii sprowadzić się na manowce polityki, jak to zrobiły ZChN czy Unia Wolności. Zamiast tego obniżono podatek od osób prawnych do 19%, a co charakterystyczne, nacisk położono na zmniejszenie daniny od największych firm (z 27 na 19!, dla porównania wysokość CIT np., w Belgii - 39%, Finlandii - 29%, Hiszpanii - 35%, Wlk. Brytanii - 30%). Dopiero sprzeciw opozycji i mediów doprowadził do przyjęcia podobnych rozwiązań dla drobnej burżuazji. Co prawda zewsząd słyszymy, iż władza kocha małe firmy, ale nie przeszkodziło to próbie wprowadzenia nierówności na korzyść wielkich (czytaj: zagranicznych) przedsiębiorstw.

Po ulżeniu biznesowi przyszedł czas na cięcia budżetowe - stały fragment gry wszystkich ekip rządzących po roku 1989. Z wydatków rządowych najbardziej denerwują liberałów zawsze transfery socjalne - tak więc, aby zadowolić Henrykę Bochniarz z Konfederacji Pracodawców Prywatnych czy Marka Goliszewskiego z Bussines Center Club, należało znale?ć jakąś grupę społeczną, której można by odebrać pieniądze. Kłopot w tym, że w dzisiejszych czasach zwolennicy podobnych metod obchodzenia się ze społeczeństwem mają dość ograniczony wybór. Zglobalizowani do cna pracownicy harują jak opętani za psie pieniądze albo za samą nadzieję otrzymania wypłaty, często na czarno i bez zwolnień chorobowych, w znacznym stopniu na umowy czasowe - brakuje pomysłów, jak ich zdołować bardziej. Bezrobotnych lepiej nie ruszać - wkurzeni potrafią dostać się nawet do sejmu; przydają się jako alibi dla dotowania prywatnych firm, no i im też nie za bardzo jest co zabrać. Z górnikami, pielęgniarkami i paroma innymi branżami trzeba ostrożnie - narobią więcej krzyku niż warte całe ich zarobki. Wyszło więc na to, iż na celowniku wielkiego reformatora z ministerstwa pracy muszą się znale?ć renciści.

Pretekst do uderzenia w tę grupę społeczną przyniosły wyniki spisu powszechnego, opublikowane na początku czerwca bieżącego roku. Liczba osób pobierających świadczenia z tytułu renty okazała się horrendalnie wysoka - ok. 2, 8 miliona osób otrzymuje je z powodu własnej niezdolności do pracy, a wraz z uprawnionymi z innych powodów takich jak np. śmierć członka rodziny można się doliczyć aż pięciu milionów otrzymujących wsparcie tego rodzaju. Oznacza to, iż w każdej setce obywateli naszego kraju znajduje się aż trzynastu rencistów - wska?nik ten jest dwukrotnie wyższy niż w innych państwach europejskich. A to z kolei niesie za sobą konieczność wydawania na ten cel rekordowych na starym kontynencie pieniędzy w stosunku do PKB. Wyra?nie przekraczających to, co w tej mierze oferuje swoim obywatelom Norwegia, państwo zamożne i ze wszech miar socjalne.

Twierdzeń neoliberalnej elity, iż Polska cierpi na nadprodukcję rencistów, nie sposób więc traktować jedynie jako kolejnego chwytu propagandowego. Problem jest prawdziwy i dostrzegalny gołym okiem - każdy, kto nie zawadza nosem nieba, tylko żyje w realnym społeczeństwie i umie obserwować to co się dzieje wokół, był chyba w stanie zauważyć we własnym otoczeniu nienaturalnie wielką liczbę osób dostających zasiłki zdrowotne, powypadkowe itp. w stosunku do pracujących. W każdym razie, dla autora niniejszego artykułu wyniki spisu powszechnego nie były żadnym zaskoczeniem, za to fakt, iż trzeba było aż wędrówki rachmistrzów po domach obywateli, aby zauważyć to, co oczywiste, budzi jego szczere zdumienie.

Wydaje się, iż istnieją dwa wytłumaczenia tego sensacyjnego "odkrycia" i jego rezonansu w planach Wielkiego Reformatora. Być może jest tak, iż w państwie polskim nikt nie zajmuje się problematyką rent do tego stopnia, aby mieć całościowy obraz zjawiska na podstawie danych urzędowych - wszak deregulacja wszystkiego i zanik kontroli państwowej stanowią intelektualne podłoże systemu. Nie sposób jednak wykluczyć i takiej możliwości, iż przez cały czas doskonale zdawano sobie sprawę ze stanu rzeczy, ale unikano wokół tej sprawy rozgłosu zdając sobie sprawę, iż ewentualna fikcyjność części schorzeń pozwala sztucznie zmniejszać bezrobocie. I dopiero teraz, gdy fiasko liberalnej utopii każe dalej ciąć koszty społeczne, wyjęto nagle królika z kapelusza, oznajmiając, iż do upadku kraju przyczynili się nie chciwi biznesmeni i spolegliwi wobec nich aparatczycy państwa, ale ludzie którzy z różnych przyczyn otrzymują od państwa głodowe datki.

Liberalni mózgowcy wysilają swoje łepetyny do bólu i bardziej, ale nijak nie mogą dojść, skąd się wzięło kilka milionów rencistów. Pewną odpowied? na to pytanie daje obecna sytuacja w służbie zdrowia oraz w dziedzinie prawa pracy, jednak dla ludzi opętanych wolnorynkowa ideologią nie jest oczywiste, iż oszczędzanie na zdrowiu i bezpieczeństwie zatrudnionych odciąża wprawdzie na krótką metę budżet i pracodawców, jednak w dłuższym okresie czasu oznacza wzrost wydatków (i podatków) dla całości społeczeństwa. Rzecz jasna, zamiana Polski z kraju o nadmiernie rozwiniętej sferze przemysłu ciężkiego w państwo handlu, usług i bezrobocia, musiała wpłynąć na ogólne zmniejszenie wypadkowości, jednak ciągłe psucie prawa pracy i niszczenie służby zdrowia może działać tylko w jedną stronę. Podobnie jak przepracowanie tych, którzy jeszcze mają robotę, permanentny stres związany z charakterystyczną dla wolnego rynku niestabilnością podstaw bytu, zwiększająca się przestępczość. No i - rzecz niezwykłej wagi - sztucznie nakręcana koniunktura w przemyśle motoryzacyjnym przy jednoczesnym niszczeniu kolei, a przecież polskie drogi to prawdziwa fabryka nie tylko nieboszczyków, ale i kalek.

Ale tym, co tak naprawdę skłania ludzi do przechodzenia na rentę, jest sytuacja na rynku pracy. A konkretnie: masowe bezrobocie, dużo większa szansa na uzyskanie zatrudnienia dla osób z opłaconym ubezpieczeniem społecznym i zdrowotnym i niski poziom płac. Mieszkańcy naszego kraju po prostu uciekają w ten sposób z sytuacji braku możliwości zdobycia środków do życia w stan prawny, który umożliwia im przetrwanie. I najczęściej tylko to, bo poziom świadczeń rentowych jest w Polsce tragicznie niski. A że nawet tak nędzne pieniądze stanowią dla wielu osób czy nawet rodzin łakomy kąsek to już tylko pokazuje, jak wielki postęp gospodarczy nastąpił realnie w ciągu czternastu lat transformacji ustrojowej, której większość stanowił przecież okres propagandy sukcesu. Status rencisty był w końcu synonimem biedaka nawet w czasach gierkowskich, które obecnie coraz więcej Polaków postrzega jako okres wymarzonego państwa socjalnego.

Kiedy PRL zdychał, a nowa elita szykowała się do przejęcia władzy, obiecywano społeczeństwu wyrównanie dochodów emerytów i rencistów. Trzeba przyznać, iż w tym przypadku słowa dotrzymano, choć inaczej, niż tego spodziewał się przeciętny Kowalski. Zamiast głowić się, jak tu znale?ć pieniądze na realną podwyżkę świadczeń dla ludzi starszych czy chorych, liberalni geniusze zafundowali większości społeczeństwa taką bryndzę w postaci bezrobocia i niskich płac, że dziś bycie rencistą to już nie żadne przekleństwo, a często marzenie i honor. Aby zarobić to co, emeryt lub rencista otrzymuje co miesiąc pocztą, niejeden chłopak z ochrony musi sterczeć na posterunku dwieście godzin albo i dłużej, a robotnik na budowie ryzykować życie na wysokości, często bez ubezpieczenia, pewności wypłaty czy nawet zwykłego ubrania roboczego. Dziś ten, kto dostaje emeryturę czy jakiś zasiłek, staje się nierzadko żywicielem innych osób, zazwyczaj zresztą bardziej nadających się do pracy, której nie ma.

Nikt nie ma prawa twierdzić, że emeryci i renciści to ludzie, którzy brzydzą się pracą. Wręcz przeciwnie, powoli stajemy się krajem, w którym osoby teoretycznie niezdolne do zarobkowania utrzymują tych, którzy są w stanie dawać swój czas i pot dla dobra swojej rodziny i kraju, ale nie mają na to szansy. Dzięki opłacaniu przez państwo ubezpieczenia, są oni - obok niepełnosprawnych, stażystów, studentów i absolwentów - jedną z grup społecznych najbardziej poszukiwanych przez pracodawców. Zatrudnienie ich pozwala na znaczne oszczędności w koszcie pracownika zresztą nie tylko dlatego, że można legalnie korzystać z ich wysiłku tylko za cenę pensji brutto albo dużo łatwiej pozyskać do pracy "na czarno" ludzi, którym nie przeszkadza brak ustawowego socjalu. Osoby, które swoją wypłatę traktują jako część swojego dochodu są z natury rzeczy bardziej skłonne akceptować zaniżanie wynagrodzeń w warunkach wyjątkowo silnej presji na minimalizację kosztów pracy, która jest charakterystyczna dla obecnego okresu gigantycznego bezrobocia, śladowego funkcjonowania prawa pracy i bankructwa sektora małych firm.

Warto zauważyć, że silna obecność na rynku pracy grup społecznych z opłacanym przez państwo ubezpieczeniem społecznym i częściowo zapewnionym dochodem stanowi tak naprawdę ukryte dotowanie przedsiębiorstw - w tym także prywatnych - których właściciele i szefowie tak bardzo krytycznie odnoszą się do systemu podatkowego i deficytu budżetowego. Nie wiadomo, więc, jak zareaguje gospodarka, której nagle odbierze się tysiące najtańszych pracowników, na co jednak jak dotąd zwrócił uwagę tylko ekonomiczny komentator Radia TOK FM. Fakt, iż liczni pracodawcy wykorzystują pomoc państwa dla ludzi chorych i starszych (emerytury także częściowo opłacane są z budżetu) dla obniżenia kosztów pracy, a jednocześnie po części (bo nie tylko oni płacą podatki) sami finansują w podatkach swoją chytrość to jeden z elementów ekonomicznego domu wariatów, jaki Polsce zafundowali zwolennicy neoliberalnej utopii. Oczywiście, system absurdu nie mógłby działać bez zasilania zewnętrznego, o którego sile świadczy nawet pobieżna analiza sprzedaży obligacji skarbu państwa czy dążność do wyprzedaży majątku narodowego za wszelką cenę. Ocenę racjonalności ekonomicznej systemu, który promuje zatrudnianie osób o ograniczonej zdolności do pracy, pozostawiam już Czytelnikowi.

Jeszcze mniej zrozumiałe wydają się utyskiwania licznych liberalnych polityków, publicystów czy rzekomo niezależnych ekspertów na skłonność ludzi do emigrowania z dobrodziejstw wolnego rynku w świat zasiłków socjalnych. To przecież ci sami mędrcy od lat tłumaczą pospólstwu, iż ucieczka przedsiębiorców przed fiskusem spowodowana jest okolicznością, iż wobec nadmiernej wysokości danin publicznych szefom "nie opłaca się" legalizować obrotu gospodarczego. Jeżeli przyjąć tego rodzaju wyjaśnienie - tak naprawdę mocno naciągane, bo tzw. szarej strefie sprzyja złe funkcjonowanie służb skarbowych ("okazja czyni złodzieja"), korupcja i mentalna akceptacja społeczna dla oszukiwania państwa - za dobrą monetę, to jak można się dziwić, że milionom Polaków nie kalkuluje się status bezrobotnego pozbawionego prawa do zasiłku? Czyli - dokładniej rzecz ujmując - "nie opłaca się" brak dostępu do wszystkich dóbr, bo w tym systemie wszystko jest za pieniądze... Nie wabi ich perspektywa głodu, eksmisji do przytułku i egzystencji na poziomie kury... A także - z czego wszyscy powinniśmy się cieszyć - nie pociąga zarobkowanie w formie zrywania złotych łańcuszków z kobiecych szyi albo nachalnego żebractwa...

Człowiek to nie szmaciana lalka i dlatego w sytuacji zagrożenia dla swojej egzystencji zawsze będzie się bronił. Oszustwa rentowe stanowią jedną z bardziej cywilizowanych form walki o przetrwanie, a jednostkowy koszt dla podatnika jest tu zdecydowanie mniejszy niż np. wówczas, gdy trzeba złapać, osadzić i ukarać człowieka, który z biedy popełnił przestępstwo kryminalne. Nie ulega wątpliwości, że ucieczka biedoty we własny odpowiednik szarej strefy nie wynika zazwyczaj z gołego egoizmu materialnego - jak to się zdarza często u przedsiębiorców - ale z istnienia zwykłego instynktu samozachowawczego. Co więcej, na początku lat dziewięćdziesiątych, w obliczu lawinowego wzrostu związanego z wdrażaniem tzw. planu Balcerowicza, ucieczka wielu naszych rodaków w świat emerytur i zasiłków była przez państwo traktowana jako swoisty wentyl bezpieczeństwa przed wybuchem społecznym oraz czynnik pozwalający poprawić statystyki bezrobocia. Dzisiejsze oburzenie na obywateli, że tak licznie korzystają z głodowych zasiłków państwa, nosi tedy cechy całkowitej obłudy.

Plany uderzenia w rencistów - nawet mając uzasadnione podejrzenie o nieprawidłowości wielu orzeczeń - taktować należy jako pomysł antyspołeczny. Cała koncepcja Jerzego Hausnera, sprowadza się do przemieszczenia znacznej liczby obywateli z klasy dotowanych przez podatnika (częstokroć tylko częściowo) biedaków w podklasę całkowitych nędzarzy. Wielki Reformator zamierza zresztą mnożyć bezrobocie i na inne sposoby, np. podwyższając wiek emerytalny kobiet. Najwyra?niej dążeniom do realizacji głównej zasady kapitalizmu, że zwyczajny obywatel powinien harować jak najdłużej, nie przeszkadza ten drobny kłopot jeżeli jest to praca tylko wirtualna.

Póki co, istnieje jeszcze wiele sposobów na poprawę stanu budżetu bez odbierania biedocie jedynej szansy przetrwania. Nie powinniśmy w to wątpić, dopóki na sali sejmowej można usłyszeć, że w tym a tym roku koszt kupna limuzyny dla administracji centralnej wyniósł przeciętnie "tylko" 107 tysięcy, a na zakup samolotów wielozadaniowych i awanturę militarną w Iraku wydaje się pieniądze podatnika bez żadnego zastanowienia. Jest naiwnością wierzyć w argumenty na rzecz kolejnych cięć socjalnych, jeżeli ci sami ludzie, którzy nas do nich przekonują, świadomie rezygnują z przychodów budżetowych, tolerując działanie przedsiębiorstw zarejestrowanych w rajach podatkowych, istnienie cen transferowych w firmach z kapitałem zagranicznym i korzystanie przez najbogatszych obywateli ze statusu rezydenta w innym kraju. Jako bezczelność rządzących należy potraktować fakt, iż weryfikację rent planuje się zrobić w tym samym czasie, kiedy obniża się podatki dla przedsiębiorców, w tym i dla wielkich firm (CIT). Poprawić kondycję finansów państwa można nie tylko tnąc wydatki, ale też pomnażając jego dochody, a tego wcale nie chcą rządzący, skoro tolerują szarą strefę, szacowaną na 14 - 30% obrotu gospodarczego, zaś raport NIK-u z tego roku mówi o tym, że urzędy skarbowe ściągają daniny wybiórczo i bez zbytniego zaangażowania.

Łapy precz od rencistów, panie Hausner!

11 listopad 2003

Adrian Dudkiewicz 

  

Archiwum

Łańcuszek wiary
kwiecień 6, 2005
"Nie pokój wam przynoszę ale miecz". Egzemlipikacja 1
marzec 5, 2004
Ala
Kościół opuścił swój lud
lipiec 7, 2004
WWW.PATRIOCI.ORG
Rebelia w afgańskiej prowincji
czerwiec 18, 2004
PAP
Przygotowanie do polowania na prokuraturę, CBA, służby i paru chłopców z PiS...
kwiecień 1, 2008
tłumacz
Polakom trzeba cudu zjednoczenia
sierpień 16, 2003
Karolina Go?dziewska
Pomóżcie znale?ć pieniądze
czerwiec 13, 2008
PAP
Ograniczona demokracja w USA
sierpień 26, 2008
Iwo Cyprian Pogonowski
Umowa sprzedaży akcji PZU S.A.
luty 11, 2005
Myślenie, które boli
sierpień 14, 2004
Czy warto było?
kwiecień 3, 2007
Marek Olżyński
Kulisy przymierza Polska-USA w Iraku
kwiecień 25, 2004
PAP
Maleńka cegiełka..
kwiecień 12, 2005
Krystyna
"Ejszyszki"
maj 28, 2003
prof. Iwo Cyprian Pogonowski
Elektroniczna kontrola
grudzień 26, 2005
Goska
O Iraku za czasów Prezydenta Hussaina...Myślę że to prawda
luty 28, 2004
antycenzor
Protestuję przeciwko światowemu terroryzmowi
marzec 14, 2004
Artur Łoboda
Jesteś "rasistą", choć nawet o tym nie wiesz? Nie dostaniesz pracy! Tworzenie Orwellowskiego państwa policyjnego
czerwiec 13, 2007
przysłał Marduk
Ziemia obiecana
sierpień 1, 2006
Renata Rudecka-Kalinowska
Czy Polacy znowu dadza sie oszukac ?
kwiecień 20, 2005
Nasz Dziennik
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2025 Polskie Niezależne Media