ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

Człowiek 2.0 
Nanoszczepienia i Transhumanizm, MODERNA w natarciu na mR 
Ljubljana - protesty przeciwko szczepieniom 
29 września 2020 roku po incydencie na obwodnicy Lublany trwa na Placu Republiki protest przeciwko szczepieniom Covid-19
 
Jesteśmy okłamywani i zmuszani do działań mogących pogarszać zdrowie 
Dr Zbigniew Martyka, kierownik oddziału zakaźnego w Dąbrowie Górniczej napisał dwa tygodnie temu wpis, w którym ocenił, że "jesteśmy okłamywani i zmuszani do działań mogących pogarszać nasz stan zdrowia" pod pretekstem koronawirusa. Wówczas wprowadzano nowe restrykcje i podział na powiaty "żółte" oraz "czerwone". 
Wykład Ernsta Wolffa na temat obecnego kryzysu 
 
Jak tlenek grafenu reaguje w organizmie  
Przez szczepionkę dostaje się do tkanek i "mnoży się", tworząc sieć przewodzącą w całym ciele, a następnie...  
Prawda o włoskiej "epidemii" - rozmowa z biologiem Elżbietą Wierzchows 
Program "niezaleznatelewizja" 
We Włoszech nadal zabija się ludzi respiratorami i propofolem… 
Od tych morderstw pod respiratorami rozpoczęto pseudo-pandemię  
Dowody na zbrodnię ludobójstwa szczepionkowego są nawet w bazie VAERS  
To jest artykuł z maja 2013 roku!
i dotyczy wszystkich - wcześniejszych szczepień.  
davidicke.pl 
Tym - którzy interesują się losami Świata nie ma potrzeby przedstawiać Davida Icke. Tym ktorzy do tej pory spali umysłowo ta strona może otworzyć oczy.  
Jerzy Jaśkowski Pasteryzacja ludzi  
 
Brytyjska modelka zabita zastrzykiem? 
Trzy tygodnie po szczepieniu zmarła - po wystąpieniu wielu komplikacji - w tym białaczki.  
Rothschildów apetyt na Chiny 
 
Dyrektorzy Moderny i AstraZeneca obwiniają Rządy za niebezpieczne szczepionki 
Chciałbym poznać datę, jeśli to możliwe, kiedy rozszyfrowaliście całą sekwencję DNA tego wirusa, czy też opieraliście się wyłącznie na sekwencji dostarczonej przez rząd chiński?
Czy podczas prób na ludziach umierali u was ludzie, a jeśli tak, to na jaką chorobę umierali? 
Ivan Komarenko wywiad dla Głos Obywatelski 
W obronie Naszej wolności 
Toksykologia kontra wirusologia: Instytut Rockefellera i kryminalne oszustwo w sprawie Polio 
Wybuch choroby w roku 1907, w Nowym Jorku dał dyrektorowi Instytutu Rockefellera, doktorowi Simonowi Flexnerowi, złotą okazję do wysunięcia roszczeń do odkrycia niewidzialnego “wirusa” wywołującego coś, co arbitralnie nazwano poliomyelitis. 
Światowy dług 
Ciekawe kto jest "wierzycielem" tego długu? 
Kto mordował w Katyniu 
Izraelska gazeta „Maariv” z 21 lipca 1971 r. wyjawia końcowy sekret katyńskiej masakry. 
Czy to broń mikrofalowa spowodowała poważne oparzenia i obrażenia protestujących w Canberze w Australii? 
 
Niemcy 1940 - Izrael 2009 - Szokujące zdjęcia 
 
Pomylił Chrześcijaństwo z Judaizmem 
Skandaliczna niewiedza Prezydenta USA, czy też raczej perfidna prowokacja?
W przemówieniu Baracj Obama opisuje Chrześcijaństwo odwołaniami do Judaizmu.  
więcej ->

 
 

Siekanie rencistów


Polski kapitalizm ma nowego wroga.
Po ściągnięciu milionów obywateli w sferę niebytu ekonomicznego i zamianie tych, którzy jeszcze coś mają, w zastraszone bydło robocze, nadszedł czas, aby dokopać ludziom otrzymującym świadczenia z racji trwałej choroby. Najnowszy zbawca narodu, superminister Hausner zapowiada dokładną weryfikację rencistów, tak, aby dzięki zmniejszeniu ich liczby zmniejszyć deficyt budżetowy. Po tym, jak część z nich trafi na bezrobocie, finanse państwa będą mniej denerwować handlarzy walutą, bankierów i spekulantów giełdowych - o resztę niech się martwią zainteresowani.

W miarę, jak rządząca koalicja SLD-UP zaczyna powoli dorównywać w korupcji, absurdalnym zarządzaniu i zachłanności materialnej swoim niesławnym poprzednikom, widać też jej coraz szybsze skręcanie w prawo w polityce społecznej i gospodarczej. Ekipa Millera zdając sobie sprawę, iż kolejne afery i nadużycia z udziałem postkomunistów podkopały zaufanie społeczne dla całej tej formacji, wyra?nie postanowiła oprzeć swoją przyszłość na sympatii biznesu, nawet jeżeli oznaczać by to miało odarcie z lewicowego przebrania.

Zaczęło się od mocnej dawki liberalnego populizmu - sugerowania przez Kanclerza i jego najbliższe grono, że oto poważnie bierze się pod uwagę wprowadzenie podatku liniowego. Tego ekonomicznego samobója rząd sobie jednak nie strzelił - elitę postkomunistów stanowią starzy wyjadacze, którzy zależnie od sytuacji posługują się na przemian prawicową i lewicową demagogią, a w postępowaniu reprezentują zbyt wielki pragmatyzm, aby z powodu jakiejkolwiek ideologii sprowadzić się na manowce polityki, jak to zrobiły ZChN czy Unia Wolności. Zamiast tego obniżono podatek od osób prawnych do 19%, a co charakterystyczne, nacisk położono na zmniejszenie daniny od największych firm (z 27 na 19!, dla porównania wysokość CIT np., w Belgii - 39%, Finlandii - 29%, Hiszpanii - 35%, Wlk. Brytanii - 30%). Dopiero sprzeciw opozycji i mediów doprowadził do przyjęcia podobnych rozwiązań dla drobnej burżuazji. Co prawda zewsząd słyszymy, iż władza kocha małe firmy, ale nie przeszkodziło to próbie wprowadzenia nierówności na korzyść wielkich (czytaj: zagranicznych) przedsiębiorstw.

Po ulżeniu biznesowi przyszedł czas na cięcia budżetowe - stały fragment gry wszystkich ekip rządzących po roku 1989. Z wydatków rządowych najbardziej denerwują liberałów zawsze transfery socjalne - tak więc, aby zadowolić Henrykę Bochniarz z Konfederacji Pracodawców Prywatnych czy Marka Goliszewskiego z Bussines Center Club, należało znale?ć jakąś grupę społeczną, której można by odebrać pieniądze. Kłopot w tym, że w dzisiejszych czasach zwolennicy podobnych metod obchodzenia się ze społeczeństwem mają dość ograniczony wybór. Zglobalizowani do cna pracownicy harują jak opętani za psie pieniądze albo za samą nadzieję otrzymania wypłaty, często na czarno i bez zwolnień chorobowych, w znacznym stopniu na umowy czasowe - brakuje pomysłów, jak ich zdołować bardziej. Bezrobotnych lepiej nie ruszać - wkurzeni potrafią dostać się nawet do sejmu; przydają się jako alibi dla dotowania prywatnych firm, no i im też nie za bardzo jest co zabrać. Z górnikami, pielęgniarkami i paroma innymi branżami trzeba ostrożnie - narobią więcej krzyku niż warte całe ich zarobki. Wyszło więc na to, iż na celowniku wielkiego reformatora z ministerstwa pracy muszą się znale?ć renciści.

Pretekst do uderzenia w tę grupę społeczną przyniosły wyniki spisu powszechnego, opublikowane na początku czerwca bieżącego roku. Liczba osób pobierających świadczenia z tytułu renty okazała się horrendalnie wysoka - ok. 2, 8 miliona osób otrzymuje je z powodu własnej niezdolności do pracy, a wraz z uprawnionymi z innych powodów takich jak np. śmierć członka rodziny można się doliczyć aż pięciu milionów otrzymujących wsparcie tego rodzaju. Oznacza to, iż w każdej setce obywateli naszego kraju znajduje się aż trzynastu rencistów - wska?nik ten jest dwukrotnie wyższy niż w innych państwach europejskich. A to z kolei niesie za sobą konieczność wydawania na ten cel rekordowych na starym kontynencie pieniędzy w stosunku do PKB. Wyra?nie przekraczających to, co w tej mierze oferuje swoim obywatelom Norwegia, państwo zamożne i ze wszech miar socjalne.

Twierdzeń neoliberalnej elity, iż Polska cierpi na nadprodukcję rencistów, nie sposób więc traktować jedynie jako kolejnego chwytu propagandowego. Problem jest prawdziwy i dostrzegalny gołym okiem - każdy, kto nie zawadza nosem nieba, tylko żyje w realnym społeczeństwie i umie obserwować to co się dzieje wokół, był chyba w stanie zauważyć we własnym otoczeniu nienaturalnie wielką liczbę osób dostających zasiłki zdrowotne, powypadkowe itp. w stosunku do pracujących. W każdym razie, dla autora niniejszego artykułu wyniki spisu powszechnego nie były żadnym zaskoczeniem, za to fakt, iż trzeba było aż wędrówki rachmistrzów po domach obywateli, aby zauważyć to, co oczywiste, budzi jego szczere zdumienie.

Wydaje się, iż istnieją dwa wytłumaczenia tego sensacyjnego "odkrycia" i jego rezonansu w planach Wielkiego Reformatora. Być może jest tak, iż w państwie polskim nikt nie zajmuje się problematyką rent do tego stopnia, aby mieć całościowy obraz zjawiska na podstawie danych urzędowych - wszak deregulacja wszystkiego i zanik kontroli państwowej stanowią intelektualne podłoże systemu. Nie sposób jednak wykluczyć i takiej możliwości, iż przez cały czas doskonale zdawano sobie sprawę ze stanu rzeczy, ale unikano wokół tej sprawy rozgłosu zdając sobie sprawę, iż ewentualna fikcyjność części schorzeń pozwala sztucznie zmniejszać bezrobocie. I dopiero teraz, gdy fiasko liberalnej utopii każe dalej ciąć koszty społeczne, wyjęto nagle królika z kapelusza, oznajmiając, iż do upadku kraju przyczynili się nie chciwi biznesmeni i spolegliwi wobec nich aparatczycy państwa, ale ludzie którzy z różnych przyczyn otrzymują od państwa głodowe datki.

Liberalni mózgowcy wysilają swoje łepetyny do bólu i bardziej, ale nijak nie mogą dojść, skąd się wzięło kilka milionów rencistów. Pewną odpowied? na to pytanie daje obecna sytuacja w służbie zdrowia oraz w dziedzinie prawa pracy, jednak dla ludzi opętanych wolnorynkowa ideologią nie jest oczywiste, iż oszczędzanie na zdrowiu i bezpieczeństwie zatrudnionych odciąża wprawdzie na krótką metę budżet i pracodawców, jednak w dłuższym okresie czasu oznacza wzrost wydatków (i podatków) dla całości społeczeństwa. Rzecz jasna, zamiana Polski z kraju o nadmiernie rozwiniętej sferze przemysłu ciężkiego w państwo handlu, usług i bezrobocia, musiała wpłynąć na ogólne zmniejszenie wypadkowości, jednak ciągłe psucie prawa pracy i niszczenie służby zdrowia może działać tylko w jedną stronę. Podobnie jak przepracowanie tych, którzy jeszcze mają robotę, permanentny stres związany z charakterystyczną dla wolnego rynku niestabilnością podstaw bytu, zwiększająca się przestępczość. No i - rzecz niezwykłej wagi - sztucznie nakręcana koniunktura w przemyśle motoryzacyjnym przy jednoczesnym niszczeniu kolei, a przecież polskie drogi to prawdziwa fabryka nie tylko nieboszczyków, ale i kalek.

Ale tym, co tak naprawdę skłania ludzi do przechodzenia na rentę, jest sytuacja na rynku pracy. A konkretnie: masowe bezrobocie, dużo większa szansa na uzyskanie zatrudnienia dla osób z opłaconym ubezpieczeniem społecznym i zdrowotnym i niski poziom płac. Mieszkańcy naszego kraju po prostu uciekają w ten sposób z sytuacji braku możliwości zdobycia środków do życia w stan prawny, który umożliwia im przetrwanie. I najczęściej tylko to, bo poziom świadczeń rentowych jest w Polsce tragicznie niski. A że nawet tak nędzne pieniądze stanowią dla wielu osób czy nawet rodzin łakomy kąsek to już tylko pokazuje, jak wielki postęp gospodarczy nastąpił realnie w ciągu czternastu lat transformacji ustrojowej, której większość stanowił przecież okres propagandy sukcesu. Status rencisty był w końcu synonimem biedaka nawet w czasach gierkowskich, które obecnie coraz więcej Polaków postrzega jako okres wymarzonego państwa socjalnego.

Kiedy PRL zdychał, a nowa elita szykowała się do przejęcia władzy, obiecywano społeczeństwu wyrównanie dochodów emerytów i rencistów. Trzeba przyznać, iż w tym przypadku słowa dotrzymano, choć inaczej, niż tego spodziewał się przeciętny Kowalski. Zamiast głowić się, jak tu znale?ć pieniądze na realną podwyżkę świadczeń dla ludzi starszych czy chorych, liberalni geniusze zafundowali większości społeczeństwa taką bryndzę w postaci bezrobocia i niskich płac, że dziś bycie rencistą to już nie żadne przekleństwo, a często marzenie i honor. Aby zarobić to co, emeryt lub rencista otrzymuje co miesiąc pocztą, niejeden chłopak z ochrony musi sterczeć na posterunku dwieście godzin albo i dłużej, a robotnik na budowie ryzykować życie na wysokości, często bez ubezpieczenia, pewności wypłaty czy nawet zwykłego ubrania roboczego. Dziś ten, kto dostaje emeryturę czy jakiś zasiłek, staje się nierzadko żywicielem innych osób, zazwyczaj zresztą bardziej nadających się do pracy, której nie ma.

Nikt nie ma prawa twierdzić, że emeryci i renciści to ludzie, którzy brzydzą się pracą. Wręcz przeciwnie, powoli stajemy się krajem, w którym osoby teoretycznie niezdolne do zarobkowania utrzymują tych, którzy są w stanie dawać swój czas i pot dla dobra swojej rodziny i kraju, ale nie mają na to szansy. Dzięki opłacaniu przez państwo ubezpieczenia, są oni - obok niepełnosprawnych, stażystów, studentów i absolwentów - jedną z grup społecznych najbardziej poszukiwanych przez pracodawców. Zatrudnienie ich pozwala na znaczne oszczędności w koszcie pracownika zresztą nie tylko dlatego, że można legalnie korzystać z ich wysiłku tylko za cenę pensji brutto albo dużo łatwiej pozyskać do pracy "na czarno" ludzi, którym nie przeszkadza brak ustawowego socjalu. Osoby, które swoją wypłatę traktują jako część swojego dochodu są z natury rzeczy bardziej skłonne akceptować zaniżanie wynagrodzeń w warunkach wyjątkowo silnej presji na minimalizację kosztów pracy, która jest charakterystyczna dla obecnego okresu gigantycznego bezrobocia, śladowego funkcjonowania prawa pracy i bankructwa sektora małych firm.

Warto zauważyć, że silna obecność na rynku pracy grup społecznych z opłacanym przez państwo ubezpieczeniem społecznym i częściowo zapewnionym dochodem stanowi tak naprawdę ukryte dotowanie przedsiębiorstw - w tym także prywatnych - których właściciele i szefowie tak bardzo krytycznie odnoszą się do systemu podatkowego i deficytu budżetowego. Nie wiadomo, więc, jak zareaguje gospodarka, której nagle odbierze się tysiące najtańszych pracowników, na co jednak jak dotąd zwrócił uwagę tylko ekonomiczny komentator Radia TOK FM. Fakt, iż liczni pracodawcy wykorzystują pomoc państwa dla ludzi chorych i starszych (emerytury także częściowo opłacane są z budżetu) dla obniżenia kosztów pracy, a jednocześnie po części (bo nie tylko oni płacą podatki) sami finansują w podatkach swoją chytrość to jeden z elementów ekonomicznego domu wariatów, jaki Polsce zafundowali zwolennicy neoliberalnej utopii. Oczywiście, system absurdu nie mógłby działać bez zasilania zewnętrznego, o którego sile świadczy nawet pobieżna analiza sprzedaży obligacji skarbu państwa czy dążność do wyprzedaży majątku narodowego za wszelką cenę. Ocenę racjonalności ekonomicznej systemu, który promuje zatrudnianie osób o ograniczonej zdolności do pracy, pozostawiam już Czytelnikowi.

Jeszcze mniej zrozumiałe wydają się utyskiwania licznych liberalnych polityków, publicystów czy rzekomo niezależnych ekspertów na skłonność ludzi do emigrowania z dobrodziejstw wolnego rynku w świat zasiłków socjalnych. To przecież ci sami mędrcy od lat tłumaczą pospólstwu, iż ucieczka przedsiębiorców przed fiskusem spowodowana jest okolicznością, iż wobec nadmiernej wysokości danin publicznych szefom "nie opłaca się" legalizować obrotu gospodarczego. Jeżeli przyjąć tego rodzaju wyjaśnienie - tak naprawdę mocno naciągane, bo tzw. szarej strefie sprzyja złe funkcjonowanie służb skarbowych ("okazja czyni złodzieja"), korupcja i mentalna akceptacja społeczna dla oszukiwania państwa - za dobrą monetę, to jak można się dziwić, że milionom Polaków nie kalkuluje się status bezrobotnego pozbawionego prawa do zasiłku? Czyli - dokładniej rzecz ujmując - "nie opłaca się" brak dostępu do wszystkich dóbr, bo w tym systemie wszystko jest za pieniądze... Nie wabi ich perspektywa głodu, eksmisji do przytułku i egzystencji na poziomie kury... A także - z czego wszyscy powinniśmy się cieszyć - nie pociąga zarobkowanie w formie zrywania złotych łańcuszków z kobiecych szyi albo nachalnego żebractwa...

Człowiek to nie szmaciana lalka i dlatego w sytuacji zagrożenia dla swojej egzystencji zawsze będzie się bronił. Oszustwa rentowe stanowią jedną z bardziej cywilizowanych form walki o przetrwanie, a jednostkowy koszt dla podatnika jest tu zdecydowanie mniejszy niż np. wówczas, gdy trzeba złapać, osadzić i ukarać człowieka, który z biedy popełnił przestępstwo kryminalne. Nie ulega wątpliwości, że ucieczka biedoty we własny odpowiednik szarej strefy nie wynika zazwyczaj z gołego egoizmu materialnego - jak to się zdarza często u przedsiębiorców - ale z istnienia zwykłego instynktu samozachowawczego. Co więcej, na początku lat dziewięćdziesiątych, w obliczu lawinowego wzrostu związanego z wdrażaniem tzw. planu Balcerowicza, ucieczka wielu naszych rodaków w świat emerytur i zasiłków była przez państwo traktowana jako swoisty wentyl bezpieczeństwa przed wybuchem społecznym oraz czynnik pozwalający poprawić statystyki bezrobocia. Dzisiejsze oburzenie na obywateli, że tak licznie korzystają z głodowych zasiłków państwa, nosi tedy cechy całkowitej obłudy.

Plany uderzenia w rencistów - nawet mając uzasadnione podejrzenie o nieprawidłowości wielu orzeczeń - taktować należy jako pomysł antyspołeczny. Cała koncepcja Jerzego Hausnera, sprowadza się do przemieszczenia znacznej liczby obywateli z klasy dotowanych przez podatnika (częstokroć tylko częściowo) biedaków w podklasę całkowitych nędzarzy. Wielki Reformator zamierza zresztą mnożyć bezrobocie i na inne sposoby, np. podwyższając wiek emerytalny kobiet. Najwyra?niej dążeniom do realizacji głównej zasady kapitalizmu, że zwyczajny obywatel powinien harować jak najdłużej, nie przeszkadza ten drobny kłopot jeżeli jest to praca tylko wirtualna.

Póki co, istnieje jeszcze wiele sposobów na poprawę stanu budżetu bez odbierania biedocie jedynej szansy przetrwania. Nie powinniśmy w to wątpić, dopóki na sali sejmowej można usłyszeć, że w tym a tym roku koszt kupna limuzyny dla administracji centralnej wyniósł przeciętnie "tylko" 107 tysięcy, a na zakup samolotów wielozadaniowych i awanturę militarną w Iraku wydaje się pieniądze podatnika bez żadnego zastanowienia. Jest naiwnością wierzyć w argumenty na rzecz kolejnych cięć socjalnych, jeżeli ci sami ludzie, którzy nas do nich przekonują, świadomie rezygnują z przychodów budżetowych, tolerując działanie przedsiębiorstw zarejestrowanych w rajach podatkowych, istnienie cen transferowych w firmach z kapitałem zagranicznym i korzystanie przez najbogatszych obywateli ze statusu rezydenta w innym kraju. Jako bezczelność rządzących należy potraktować fakt, iż weryfikację rent planuje się zrobić w tym samym czasie, kiedy obniża się podatki dla przedsiębiorców, w tym i dla wielkich firm (CIT). Poprawić kondycję finansów państwa można nie tylko tnąc wydatki, ale też pomnażając jego dochody, a tego wcale nie chcą rządzący, skoro tolerują szarą strefę, szacowaną na 14 - 30% obrotu gospodarczego, zaś raport NIK-u z tego roku mówi o tym, że urzędy skarbowe ściągają daniny wybiórczo i bez zbytniego zaangażowania.

Łapy precz od rencistów, panie Hausner!

11 listopad 2003

Adrian Dudkiewicz 

  

Archiwum

Recepta Radka Sikorskiego na ponizenie Polski
październik 7, 2006
dr Marek Glogoczowski
Podwójne święto, podwójna radość
listopad 12, 2005
Marek Olżyński
Prawdziwa mafia
sierpień 9, 2006
Sylwester Lstkowski, Wojciech Sumliski
Polska Państwem Prawa ?
kwiecień 7, 2003
dr Adam Sandauer
Balcerowicz za Wolfowitza?
maj 16, 2007
PAP
Braun o Murdochu i TV Puls
styczeń 16, 2009
pp
Odpowiadam oszczercom!
wrzesień 27, 2004
11 listopada 2004
listopad 12, 2004
Artur Łoboda
"Rząd nie będzie umierał za media publiczne"
październik 11, 2004
PAP
Zapomniany Stachniuk
wrzesień 7, 2003
przesłała Elżbieta
Wspólnik Tomasza Grossa
luty 19, 2007
Artur Łoboda
Portal PLUGAWA_POLSKA.COM
styczeń 15, 2009
Marek Głogoczowski
Międzynarodowy Fundusz Walutowy znów ma dużo do powiedzenia na tematy wewnętrzne Polski
czerwiec 26, 2002
PAP
Gdzie drwa rabią
grudzień 13, 2006
antyglobalista
Przyjazny feudalizm? Mit Tybetu...
marzec 28, 2008
przysłał marduk
"Widok sponiewieranych jeńców amerykańskich mobilizuje ten naród"
marzec 24, 2003
Piotr Mączynski
Znajd? słowo "terroryzm"
marzec 9, 2003
v-ce
APEL głosujmy na Lecha Kaczyńskiego
październik 7, 2005
prof. Zbigniew Dmochowski
J.Buzek: Polska wobec USA przez 10 lat na kolanach
marzec 10, 2008
iar
Cyrk kabaretowy, kabaret cyrkowy
luty 8, 2003
Artur Łoboda
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media