ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Inne artykuły

Zniewolone umysły (3) 
9 czerwiec 2014      Artur Łoboda
Ukrywanie prawdy 
18 czerwiec 2020      Artur Łoboda
Notre Dame de Paris 
15 kwiecień 2019     
Bywa nieraz, że stajemy w obliczu prawd, dla których brakuje słów - Jan Paweł II. 
12 kwiecień 2010      Gregory Akko
Covid, 9/11 i wieczna wojna  
15 wrzesień 2021     
Żydowscy konfidenci Hitlera. Gdy Polacy mordowali Żydów… 
6 luty 2018     
PiS na własne życzenie 
8 marzec 2016      Artur Łoboda
Matka Boża Częstochowska 
26 sierpień 2017      Paweł Ziółkowski
Głupich nie sieją. Sami się rodzą 
28 wrzesień 2009      Artur Łoboda
Deklaracje wyborcze Dudy 
27 luty 2020      Artur Łoboda
Pokonajmy współczesnych Bolszewików 
12 listopad 2018      Artur Łoboda
Kongres Poszkodowanych przez wymiar sprawiedliwości  
16 maj 2018      Janusz Sanocki
Nie ma żadnego kowida! (2) 
24 wrzesień 2021     
POGARDA, KOKARDA< WRZÓD NA ŁEPETYNIE!!!! NIE BÓJCIE SIĘ PRAWDY< A POLSKA NIE ZGINIE 
12 grudzień 2013      Ewa Englert-Sanakiewicz
Obok czegoś takiego nie da się pozostać obojętnym: Czy gdańska hunta wojskowa chce zakatować na śmierć kolejnych Polaków? 
5 styczeń 2015      jasiu51
Hebraizacja chrześcijaństwa 
10 kwiecień 2014      www.polskawalczaca.com
Bezsilny suweren 
20 styczeń 2021      Konstantin Beck, Werner Widmer
Władcy marionetek 
14 maj 2015      Artur Łoboda
OJCZYZNA ZDRADZONA ? – wiersz – WIESŁAW SOKOŁOWSKI 
1 marzec 2015      www.trwanie.com
Inne oblicze nazizmu 
26 wrzesień 2011      Artur Łoboda

 
 

Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa




@Zygmunt Jan Prusiński

Drogi Panie Zygmuncie, od czasu do czasu zaglądam do pańskich wierszy, gdy sobie chcę przypomnieć wygląd nasturcji, narcyzów lub konwalii. Każdy z nas, po latach nieudanego życia szuka miejsca, „tam gdzie kwitną poziomki”. Ja np. mam takie miejsce na odludziu, w Jurze, gdzie fiołki kwitną całymi kępami. Mogę godzinami miedzy nimi siedzieć i na nie patrzeć, przeżywając coś w rodzaju najprawdziwszej poezji. Filozofowie estetycy twierdzą, że wyszukiwanie piękna w darwinowskim świecie, w świecie surowym, takim jakim on w naturze jest, należy do rzadkich predyspozycji psychicznych, nie każdemu danych. Oczywiście mówimy tu o Pięknie a nie o ckliwości. Wygląda więc na to, że Piękno to mądrość, ckliwość to głupota. Przecież tylu ckliwych ludzi jest durniami. Co do pańskich wierszy, to ja swoje lata już mam, a przed śmiercią nie mam pragnienia obcować psychicznie z wizerunkami Washingtona, ani z siecią „Biedronki”, na których się nie dorobiłem ani nie dorobię, mam pragnienia obcować duchowo z krajobrazami polskich klimatów psychicznych, które wprowadzają mnie w stan ukojenia i pogodzenia z absurdem życia. „Klimaty psychiczne” dla człowieka głupiego są pustym dźwiękiem, bo ich nie przeżywa ani nie rozumie (często bez własnej winy) ale to nie znaczy, że ich nie posiada w repertuarze własnej psychiki, która bez przerwy operuje na nich, umożliwiając przeżywanie świata. Przecież dureń też przeżywa stany poznawcze, tylko prymitywnie rozpoznawane i rozsądzane. Moje klimaty rozpoznaję w pańskich wierszach, jakby wyjęte żywcem ze wspomnień przeszłości, kiedyśmy latem żyli „wśród powojów i wśród mięty”. Wszystko u Pana jest przesycone łagodnym ciepłem lata i światłem. Wszystko jest dobre i przyjazne, takie jak trzeba. Musi być Pan głęboko poraniony, że odrzuca ciemność, złość i wrzask. Ja jestem zawzięty, wrogi wobec świata, wrogi wobec poezji i Piękna, wszędzie węszę zdradę, podłość i brzydotę, którą nowocześni ludzie nazywają krytycyzmem, bo twierdzą, że poznanie prawdy jest niemożliwe, a mnie, ta skaza na umyśle, ułomność krytycznego myślenia pozostała z czasów, gdy byłem młody i głupi, „wydawało” mi się, że „widzę” przed sobą jakieś doskonałe przyszłe światy, które mają służyć dooczny naszego ułomnego świata, ale jednocześnie czułem, że jestem ślepy – że jestem ślepym młodym kłamcą – a teraz na starość, widząc, jak się naprawdę rzeczy mają, odzyskuję wzrok.

Pomaga mi w tym m.in. pańska poezja i pogodzenie się, jak u Edypa, z absurdem istnienia, że „wszystko jest dobre”. Pańska poezja przybliża mi nasz wspólny utracony Eden. Z pańskich enuncjacji wynika, że był Pan czterokrotnie żonaty, utracił Pan ileś tam dzieci, czyli utracił Pan wiele wspaniałych Żywotów. O tyleż zminusowanych „żywotów będzie Pan uboższy w Piekle”. Mam tu na myśli „piekło” które czeka każdego myślącego człowieka. Pan to czuje jako poeta i to nie daje Panu spokoju. Nawet gdy Pan o tym nie myśli… Nie musi Pan myśleć o własnym piekle, bo sięgając po pióro i pisząc, już sam wiersz za Pana myśli. On jest z Panem w Piekle i to jest Pana piekło. Pan o tym pisze, o tym piekle, w słowach dalekich od piekła – ja sądzę, że dla mężczyzny (tak jest urządzany „antropologicznie” nasz ludzki świat), którego przeznaczeniem jest bycie Ojcem, utrata dzieci jest utratą (części) własnego życia, co potem skutkuje nerwicą, niesmakiem i wyparciem, a nawet doprowadza do samobójstwa. Pan kluczy w wierszu tak oględnie, tak wieloznacznie i nieokreślenie, jakby unikał powiedzenia prawdy, że do cholery, co ode mnie chcecie, no było tak i tak, a ja na to nie miałem wpływu, więc macie mnie i róbcie w tym co chcecie. Pisze Pan, jakby się Pan chciał przed tym zabezpieczyć, przed wyrzutami sumienia, przed samopotępieniem, przed nerwicą, jakby Pan pragnął te utracone żywoty (własne i własnych dzieci) uzupełnić. Nie tylko zresztą chodzi o utracone dzieci, ale o utracone życie, nadzieje, uczucia, zawierzenia, miłości, możliwości twórcze etc. Pisanie takie delikatne i oględne wcale nie świadczy o tym, że piszący nie ma nic na sumieniu. Pan pisze jak ten przestępca, który zamiast wyznać: zamordowałem – pisze pozbawiłem możliwości bycia, zamiast udusiłem – utrudniłem mu otwarcie dziurek od nosa. A przecież Jezus powiedział, że nie tylko ten zamordował, który uderzył siekierą, ale również ten, co powiedział swemu bratu „raka”. Nie tylko ten splugawił kobietę, który ją posiadł, ale również ten co pomyślał o niej pożądliwie. Piszę o tym dlatego, że odczuwam podobnie. Z tym, że twierdzą, że nie ma człowieka, który by nie powiedział swemu bratu „raka” ani nie spojrzał na kobitę chutliwie. To są metafizyczne sprawy, z których się składamy jako „człowieczeństwa” nie zdając sobie na co dzień z tego sprawy. A przecież to nas niepokoi, uwiera i spać nam nie daje.

Pan miał cztery żony i o cztery za dużo, bo stracił Pan tę jedyną (Kobietę), pod rajską jabłonią, gdy archanioł wyganiał Pana z Paradisum, czyniąc Pana człowiekiem, bo przedtem był Pan zwykłym (aczkolwiek bożym) zwierzęciem. Nasz praojciec Adam też miał w Raju przed właściwym powołaniem do życia (boskim tchnieniem), swój próbny, utajony w niebycie żywot, w którym był mężem-bratem i jednością z niejaką Lilith. Być może była potworem, tego nie wiemy, ale dawała mu pełnię szczęścia i pełnię życia, tak że nie musiał płodzić dzieci, żeby uzupełniać swój brak (feler) egzystencjalny. Na czym on polega, tego doświadczamy wszyscy na co dzień. Adam też miał własną prenatalną przeszłość w psychice stworzenia. Bowiem wszechświat jest istotą żywą i myślącą. Adam przed swoim istnieniem mógł zrobić coś potwornego (być może będąc jeszcze w umyśle Boga – przy czym nie jest ważne, czy zrobił to Adam czy Bóg), skoro w dalszym życiu rodzaju ludzkiego jest tyle potworności i zła. Tyle zła, że poeci pokroju Zygmunta Jana Prusińskiego muszą oględnie milczeć, stwarzając łagodne klimaty, przykładane na chore dusze, jak ciepłe kompresy z rumiankiem. Proszę mnie teraz dobrze zrozumieć, bo wypowiem alegorię, chociaż dotycząca prawdziwych stanów każdego człowieka, bowiem nie ma ludzi doskonałych i bezgrzesznych. Musiał Pan zrobić coś potwornego, tylko o tym zapomniał, w swoim dziecięcym życiu, że Pan został wygnany z prenatalnego Raju i wrzucony w ciało matczynej macicy, i to właśnie Pan, a nie jakiś inny „Józek” „Zyziek” czy „Aleksy”. Chyba przychodzimy tu za karę, a jeśli nie, to zetknięcie się z trędowatym uniwersum powoduje, że broniąc się udrapiemy, a to już przewinienie, że kopniemy od siebie pranóżką (duchową pranóżką!), a to już zbrodnia przeciwko idealniej, doskonałej miłości, która każe przyjmować każde cierpienie, w swej ślepej i jakby głupio-ogranicznej doskonałości nie zna wybaczenia za obronę przed złem. Przecież doskonała, boska Caritas wyznaje teorię nieprzeciwstawiania się złu. Dla realizacji tej teorii Jezus dał się przybić do krzyża. Ale, tak sądzę, tragedia rodzaju ludzkiego polega na tym, że wszyscy bez wyjątku, w początkach naszego życia robimy coś potwornego nie zdając sobie w tego sprawy. Mnie się wydaje, że wszystko robimy źle. Dlatego ludzie poszukujący świętości, albo zastygali w bezruchu, albo popełniali samobójstwo, żeby więcej nie działać i niczego nie czynić. Cóżeś uczynił? – pyta Bóg Kaina. A on odpowiada: działałem proekologicznie, przeciwko dymowi unoszącemu się z ogniska Abla, brata mego. On nie działał przeciwko bratu. Zgasił dym! Z takimi „dymami” mamy od chwili poczęcie i prawdopodobnie od początku świata, gdyśmy się urodzili jako czysta możliwość w pierwszych atomach boskiego wodoru.

Kłamstwo na ten temat, że nie robimy nic złego przed urodzeniem, a potem jesteśmy równie moralnie czyści w okresie dziecięctwa, aż do progu umysłowej dojrzałości, bierze się stąd, że „starsi” nasi rodzicie, dziadkowie i pradziadowie twierdzą (twierdzili), że to niemożliwe, żeby dziecko byłe złe lub żeby było zbrodniarzem… bo przecież oni dobrze znają dzieci, (gówno prawda, że znają – nie znają, bo sami wyparli z pamięci własnej dziecięce zbrodnie!) które nie są zdolne do zbrodni Klitajmetray (która zabiła męża), Elektry (zabiła matkę) czy Nerona. Pamiętam, że Miałem okazje zabić swoją siostrę gdy miała półtoraroczku roztrzaskując jej główkę zrzuceniem ze stołu, co uświadomiłem sobie po wielu latach, gdy przyszło do dzielenia spadku po rodzicach i znalazłem w niej zaciekłego wroga. Gdybym ją wtedy zabił, ułatwiłbym sobie życie i doszedł do podwójnego majątku a poza tym pozbył się bym wroga. Moje sumienie dziecka wykasowałyby kompleks winy, bo wczesny okres wzrastania jest okresem błogosławionym, gdzie nie ma grzechu ani cierpienia. Możesz chłopczyku grzebać paluszkami w pizdeczce siostrzyczki a ona przebierać paluszkami po twoich jajeczkach i grzechu ani przykrych wspomnień nie będzie. Jeszcze głupi kapłani (jakiejkolwiek religii) nie dobrali się do waszych (naszych!) psychik, w tym okresie, żeby je ubłocić i spaprać, (spaprać dla pieniędzy!) Jednym słowem, musiał Pan zrobić coś potwornego, że Pan nie może przeżałować utraty Edenu, z którego by Pana nie wyrzucili (tak Pan myśli) gdyby był Pan bez winy! Bo przecież te wysoce estetyzowane opisy pańskich uczuć do kobiety, są niczym innym, jak ukrytymi w imaginacjach pożądaniami stanów jakim, Pan i ja, i każdy z naszego pokolenia, ulegał w czasie dojrzewania i młodości, kiedy się obcuje z archaniołami pożądania. Nigdy nie chciał Pan odbyć stosunku płciowego z Aniołem? Wobec przeżywania boskich, platońskich (jak je tam zwał) odczuć, stosunek seksualny z ziemską kobietą był bladym odblaskiem pragnienia, któregośmy w młodości doznawali kontemplując Madonny karmiące dzieciątko swoimi kurewsko kuszącymi kształtami swych piersi (Lukas Kranach i jego szkoła). Jeszcze dziś na wspomnienie, że na widok tych madonn stawał mi kutas, doznaję abominacji, że było to nieprzyzwoite, ale z drugiej strony, [przecież one, te prostytutki i kurwy malarzy były po to malowane, żeby młodego mężczyznę „wyprowadzać w pole”]. Nie bacząc na potępienie wieczne, ileż ja niepotrzebnie idealistycznej spermy wylałem!

Długo można snuć dywagacje na temat stosunków między pierwocinami starożytności a tym czym dzisiaj jesteśmy… ale przecież, pozostaje pytanie, jak się to ma do Pana i do pańskiej poezji. A no ma się tak, jakby w ogóle nie było upływu czasu, jakby dopiero co Archanioł wyrzucił nas z Raju. Sęk w tym, że nie wyrzucił nas samych, tylko z naszymi ukochanymi rodzicami, których tak szanujemy, którym winniśmy bogobojną cześć, a których, w istocie rzeczy powinniśmy przekląć. Gdybyśmy byli władni przekląć rodziców, bylibyśmy godni szacunku i właściwości Boga. Ale jesteśmy ludzkie kundle. NB. Moja matka płakała ze wzruszenia czytając mój poemat na jej cześć, na cześć matek, uwłaczający czci Boga, ale czyż cokolwiek z niego zrozumiała – wątpię. Bóg Ojciec zapładnia, obciera kutasa i panuje; i na tym się zasadza godność mężczyzny i człowieka (udzielanego kobiecie!) – ale tego współczesne społeczeństwa, kultura, religia, poezja etc. nie zdają się rozumieć. Pamiętam, że po lekturze mego poematu (niewydane) moja matka płakała i wzdychała do Matki Boskiej – co za błąd! Panem i dawcą mocy jest Ojciec-fascinus (czyli chuj), do niego trzeba było wznosić modły – jak rzymianki wznosiły do Priapa!. (Tak piszę, bo tak podpowiadają mi dręczące mnie sny, w których co noc prześladują mnie wzgórki Wenery kobiet, które są kapłankami wszechmogącej Kybele. Tysiąc lat trwało cesarstwo rzymskie i kultura oparta na twardym kutasie, drugie półtora tysiąca lat trwa cywilizacja oparta na wielbieniu Chrystusa-eunucha i też się (jak się wydaje to się) kończy!
Tak czy inaczej, jest to temat ginący w mgłach i mrokach przeszłości i nieskończony!

Pańskie wiersze – To nieskończony temat – oczywiście w mojej optyce widzenia. Jak pisałem wyżej, popełnił Pan zbrodnię, być może w fazie prenatalnej (ilekroć odkrywam takie pierwiastki w życiu człowieka i we własnym życiu prenatalnym– doznaję wstrząsu!). Przecież wielu morderców i złoczyńców dokonuje złych czynów już przed urodzeniem! Dobrze o tym wiedział św. Augustyn i pisał o tym! Człowiek polega na tym, że dobre uczynki lub morderstwa czyni już wiele lat przed urodzeniem, nawet przed stworzeniem świata! Panie Zygmuncie, Muzyka i poezja są o tego, żeby mu to uświadomić, jego nędzę i wielkość, zarówno w zbrodni jak i w aktach wybaczenia. Tu by trzeba było studiów wieloletnich, ale kogo na to stać, drogi Panie, żeby jak Arystoteles studiować dwadzieścia lat u Platona? Ale tak czy inaczej, szczęście Pana nie omija, bo jakiś dobry anioł prowadzi pana rękę po tych samych ścieżkach, po których prowadził pędzel takich malarzy jak Ociepka, jak Celnik Russo, jak Fra Angelika. Nawet u Pana w klimatach duchowych jest więcej spokoju i światła z płócien florenckiego malarza niż z czego innego, co jest mi znane i duchowo bliskie.
Powtarzam - pańska poezja, wydaje mi się, jest tęsknotą od tego co utracimy w chwili wygnania z Raju, niezależnie od tego, czy w ów Raj wierzymy, czy też jesteśmy przekonani, że człowiek „od małpy pochodzi”. A propos, moim zdaniem (podobnie myślał JP II) jest obojętnie, czy przyjmiemy, że człowiek został stworzony po żydowsku, w biblijnej sielance, czy w dżunglach Afryki, nic nie zmienia postaci rzeczy, że poprzez świat który nas otacza i sublimuje, prześwieca iskra boskości.

29.07.2012
30 lipiec 2022

Zygmunt Jan Prusiński 

  

Komentarze

  

Archiwum

Wizja Polski według PO
czerwiec 19, 2005
PAP
Rozpętali wojnę cywilizacji
kwiecień 6, 2003
Jest pan 0!!!!!!!!!
sierpień 25, 2007
Bogusław
Monitor Polski i przeniesiony list z odpowiedzia
listopad 24, 2006
mik4
Populizm zamieszany racjonalizmem
kwiecień 22, 2004
PAP
(PO)lowanie na zmutowany wirus - „Tageszeitung”...
lipiec 14, 2006
nadesłał Marek Olżyński
Usłużny prokurator
luty 21, 2003
WŁODZIMIERZ KNAP http://www..dziennik.krakow.pl
Nie złoty środek, ale szansa
luty 21, 2006
Kraków: Próba samobójcza po przesłuchaniu
czerwiec 6, 2007
aaa¬ródło informacji: INTERIA.PL
"Fałszywy Pieniądz Wypiera Prawdziwy z Obiegu"
marzec 10, 2008
Iwo Cyprian Pogonowski
Rozwój gospodarczy najlepszym srodkiem na powstrzymanie wojen. Konferencji w Moskwie poswiecona infrastrukturze
maj 14, 2007
INSTYTUT SCHILLERA
Co mamy dalej robic ?
marzec 31, 2005
Henryk Wesolowski
Jak walczy libański ruch oporu
sierpień 16, 2006
z-m-k
Masoni
lipiec 23, 2008
Artur Łoboda
Ten - co to zawsze był "uczciwy" i "nieomylny"
marzec 10, 2007
PAP
W sprawie ataku na WTC
marzec 2, 2007
Artur Łoboda
Czy powinien powstać informacyjny serwis rządowy?
grudzień 9, 2006
b.p.
Czego nie powiedział profesor Poznański
styczeń 23, 2005
Artur Łoboda
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jako pozór i szansa
styczeń 15, 2007
Gracjan Cimek
Cenzura żydowska w amerykańskich kinach
listopad 28, 2006
bibula.com/
 


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2025 Polskie Niezależne Media