|
Pytania do zwolenników zmniejszania podatków
|
|
(im ten tekst, do przemyśleń, dedykuję)
Polskojęzyczne media od dawna głoszą hasło: „zmniejszanie podatków warunkiem rozwoju gospodarczego”. Jak mantrę powtarzają to zaklęcie tzw. politycy. Niestety, często powtarzają je ludzie nie znający podstaw ekonomii, a bez nich nawet logiczne myślenie nic tu nie pomoże. Powtarzają je bez zastanowienia, jak dzieci przekleństwa. Albowiem liberalne wołanie o redukcję podatków jest w istocie wołaniem o redukcję państwa na rzecz plutokracji. Dziś w USA – awangarda liberalizmu - ci sami liberałowie żądają, żeby ich złodziejskie praktyki finansowe pokrywać z publicznych pieniędzy, czyli właśnie z podatków. Wolno, ale z determinacją natura wszechrzeczy potwierdza stare przysłowie, że kłamstwo ma krótkie nogi.
Traktujmy ekonomię poważnie, jak na dyscyplinę nauki przystało. Nie traktujmy jej, jako jakiegoś abstraktu, który można dowolnie interpretować, jak rabini religię, w zależności od własnej inwencji. Niewątpliwą słabością ekonomii jest, iż dziedzina ta nie może stawiać takim nieuczciwym praktykom wielkiego oporu, ponieważ nie posiada matematycznego aparatu dowodowego, którym łatwo można wykazać brednie i fałsze stawianych tez.
W ekonomii jesteśmy zdani wyłącznie na logikę rozumowania i na umiejętność postrzegania wielu składników ekonomicznych jednocześnie. Dopiero takie rozważanie ekonomicznego zagadnienia ma ludzki, społeczny, gospodarczy sens. I oczywiście przyzwoity człowiek, zwłaszcza przyznający się do katolicyzmu nie może zapominać o etyce, o etyce postępowania, o etyce zawodu, o etyce w nauce. Czyli, precz z judaistycznym egoizmem (vide współczesny światowy kryzys) na rzecz chrześcijańskiego altruizmu – bo taki jest sens naszej tu egzystencji.
Na dowód okrutnego fiskalizmu państwa Centrum A. Smitha niejednokrotnie przedstawiało dane, że już w 1995 r. 83% dochodu rocznego rodziny pochłaniały podatki. Istotnie, tak było i tak jest. Jednak, jeśli odnieść ogólną wielkość tych podatków do PKB lub do produkcji sprzedanej i porównać ten wska?nik z innymi państwami, to okaże się, że polski fiskalizm jest bardziej mały niż przeciętny.
W Polsce występuje natomiast zjawisko drastycznego zaniżania wynagrodzeń za pracę i ono właśnie dało ten wynik wysokiego fiskalizmu.
A więc, już widać, że wielkość podatków jest względna, zależna od punktu odniesienia. Jeżeli chcemy myśleć o gospodarce kraju poważnie, w kategoriach ekonomicznych, musimy umieć uwzględniać w rozumowaniu wiele elementów wpływających na jej kondycję.
To, że podatki są wysokie w stosunku do wynagrodzeń pracowniczych świadczy tylko o tym, iż wynagrodzenia te są na granicy minimum socjalnego i nie dajmy się zwieść medialnym i politycznym oszustom, że jest to wina wysokich podatków.
Koszty pracy w Polsce (wynagrodzenia + podatki od wynagrodzeń) w dużych firmach są niewielkie, wahają się w granicach od 1% do 2% kosztów ogólnych. Można posłużyć się smutnym porównaniem, że ludzka praca jest tańsza od powstających w procesie produkcji śmieci (odpadów).
Inaczej jest w firmach małych, rodzinnych, gdzie koszty pracy często przekraczają 50% kosztów ogólnych i tu należy oczekiwać zmniejszenia podatków przez właściwie skonstruowany system podatkowy.
Tzw. uwolnienie kosztów pracy (zmniejszenie podatków, które od zatrudnionego płaci pracodawca) dotyczy z oczywistych względów tylko dużych firm, bo w małych pracodawca-pracownik i tak zawsze płaci wszystko sam. Ktoś, kto domaga się uwolnienia kosztów pracy, domaga się tym samym zmniejszenia funduszu emerytalnego i przerzucenia kosztów tych świadczeń wyłącznie na pracownika, a więc domaga się pośrednio zmniejszenia jego wynagrodzenia, domaga się również pośrednio zmniejszenia świadczeń emerytalnych. A niższe wynagrodzenia i emerytury, to zmniejszony popyt na rynku. Ale tych prostych wniosków nie wyciągają nawet tzw. ekonomiczni eksperci, a cóż tu dopiero mówić o zwykłych publicystach.
Pytania do zwolenników zmniejszania podatków
1. Jak wytłumaczyć, że zmniejszenie w Polsce podatku CIT z 40% w 1996 r. do 19% w 2004 r. (oddano z budżetu RP przedsiębiorcom 7 mld zł) zamiast zmniejszenia bezrobocia spowodowało jego dalszy wzrost z 11% do 19% (wzrosło również obciążenie podatkami pośrednimi polskich rodzin – konieczność wyrównania w budżecie ubytku 7 mld zł)?
2. Jak wytłumaczyć, że największy wzrost gospodarczy (przyrost PKB) Irlandia notowała, gdy podatek wynosił tam 40%, a gdy wynosi on teraz średnio 12,5% wzrost radykalnie się obniżył? (Uwaga! Przy stawce 40% istniały wysokie ulgi podatkowe za tworzenie miejsc pracy, przy stawce 12,5% nie były już potrzebne.)
3.Czy w Polsce należy w dalszym ciągu zmniejszać podatki od firm, gdy już 80% społeczeństwa żyje na granicy i poniżej minimum socjalnego (GUS 2004 r.) i gdy gospodarstwa domowe wpłacają do budżetu więcej niż przedsiębiorstwa (to jest ewenement na skalę światową!)?
4. Czy zmniejszanie podatków jednym podmiotom nie powoduje zwiększania podatków innym, żeby zachować stabilność budżetu (w Polsce świadczenia socjalne są najniższe spośród państw UE), żeby był on w stanie realizować swoje podstawowe zadania - już i tak na bardzo niskim poziomie – względem obywateli?
5. Czy pracodawca kieruje się jakąś społeczną misją tworzenia miejsc pracy, czy zyskiem? Jeśli zyskiem to, jeżeli otrzyma go w wyniku zmniejszonego podatku, będzie chciał nadal ponosić ryzyko rynkowe zwiększania produkcji w sytuacji zmniejszenia realnej siły nabywczej ludności, która zwiększonymi podatkami pośrednimi pokryje jego podatkowy zysk?
6. Czy można oczekiwać, że zmniejszenie podatków od wynagrodzeń stanowiących łącznie z podatkami max 2% ogólnych kosztów działalności przedsiębiorstw (same podatki od wynagrodzeń stanowią zaledwie ok. 0,8% tych kosztów) w sposób istotny wpłynie na poprawę koniunktury w gospodarce, na wzrost popytu?
7. Czy zatem te wszystkie nawoływania do zmniejszania podatków w XXI w. nie są aby nawoływaniem do powrotu do XIX wiecznego liberalnego kapitalizmu z wszechwładnym właścicielem-pracodawcą i pracownikiem-niewolnikiem?
8. Czy powtarzający te liberalne nawoływania katolicy nie popełniają grzechu bezmyślności?
|
5 październik 2008
|
Dariusz Kosiur
|
|
|
|
Odwracanie kota ogonem - próby reform podatkowych Balcerowicza
sierpień 17, 2005
|
Święty Mikołaj w skandalomanii
grudzień 17, 2006
Jacek Zychowicz
|
Wojciech Papis apeluje o pomoc dla Matek pokrzywdzonych przez ZUS
luty 21, 2009
Wojciech Papis
|
Do diabła
maj 21, 2008
Marek Jastrząb
|
Wewnętrzni okupanci albo piąta liga
czerwiec 18, 2005
Artur Łoboda
|
Czy religia pomaga politykom?
styczeń 5, 2008
Gregory Akko
|
Czy już czas ....?
październik 13, 2004
Aldona Minorczyk-Cichy
|
Korupcja
wrzesień 2, 2003
|
"Izraelskie Siły Obronne” – IDF
sierpień 29, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
|
Wpływ paradygmatu neo-darwinowskiego na upowszechnianie się osobowości komercyjno-konsumpcyjnej
październik 31, 2003
Marek Głogoczowski
|
"Dokonania" Banku Światowego i MFW
luty 29, 2004
Walden Bello i Shea Cunningham
|
Pazerzy nieprzyjaznego państwa
kwiecień 27, 2008
Mirosław Naleziński, Gdynia
|
Prokuratura czy agencja ochrony?
czerwiec 24, 2004
|
Biskupi
wrzesień 22, 2004
|
Po stronie ludu. Manifest populistyczny
grudzień 19, 2006
Remigiusz Okraska
|
Balcerowicz uratuje dolara?
marzec 20, 2008
Interia/PAP
|
Przybylo osad na West Bank podczas wojny z Libanem.
październik 5, 2006
gosc
|
Hańba europejska
listopad 10, 2003
|
Jacy ci "żydzi" są pazerni, wciąż im mało...
maj 22, 2007
www.krakow.pl
|
P.J.EMIGRACJA NIE JEDEN MA SMAK...
kwiecień 3, 2007
KLICKER
|
więcej -> |
|